Oj, nie mówcie, że wśród Metali nie ma dobrze zbudowanych ludzi. Zdarzają się częściej, niż wśród punków.
Tak na marginesie nie wiem, czemu wszyscy stawiają metali obok punków (przecież to dwie różne subkultury), ale być może dlatego, że i jednych i drugich przeważnie nie lubią dresiarze.....
Dla przykładu - Chuck Billy, wokalista kapeli Testament. Ma około 2 m, jest nieźle przypakowany i ogólnie wielki.
Albo muzycy Manowar.
Inny przykład - ja. Pakuję w domu (hantlami), amatorsko rzecz jasna. Czasami robię przerwy.
Wkurza mnie, jak ktoś mówi, że pakowanie to głupota, albo jak ktoś kojarzy to z tępakami.
Faktem jest, że coś takiego, zwłaszcza, gdy po pewnym czasie napinając mięśnie przed lustrem, widzę niezłe efekty, oraz, gdy kładę kogoś siłując się na rękę, daje pewien rodzaj satysfakcji.
Znam jeszcze kilku, którzy trochę pakują.
Jak pisał Minister - wśród punków zdarzają się osoby, które po pijaku śpią na schodach i mają wygląd brudasa.
ALE, zaznaczam, że metal, to zupełnie inny typ człowieka, niż punk (powtórzę to po raz któryś) - kiedyś na festiwalu w Jarocinie jedni z drugimi się prali po mordach. Ponoć w 1983 roku, w Jarocinie postawiono barierę oddzielającą metalowców od punków, żeby nie było takich zadym.
Dodam też, że parę lat później - około 1990, albo 1991 roku, na festiwalu Metalowym S'Thrash'ydło, na Ciechanowskim zamku,
miał miejsce kolejne zadymy metali z punkami (tym razem ponoć punkowcy przybyli na Metalowy festiwal, żeby "odpłacić się za Jarocin"). Mam starszego kumpla, który tam wtedy był.
Byli podobno tam też skinheadzi, którzy przyjeżdżali po prostu, żeby posłuchać Metalu (spora część skinów słucha metalu i jest zbliżona poglądowo do metali).
I żaden metal (łącznie ze mną) nie jest żulem chlejącym tanie jabole po melinach i śpiącym na schodach. Nie znam ani jednego takiego. Większość (w tym ja) pije przeważnie w knajpach, albo w plenerze i to o wiele lepsze napije, np. whiskey, miód pitny, wódkę, albo piwo.
I nie ma ani jednego, który by był zaniedbanym brudasem. Włosy zawsze czyste i rozczesane (bez kołtunów), wyprane dżinsy i katana, czysta skóra i tak dalej.
Oczywiście, że zdarzają się wyjątki, ale przeważnie jest to jakieś małoletnie pozerstwo.
Uwierz mi - Metale nie zawsze byli tacy spokojni, jak na ogół są teraz. Jak byłem dzieciakiem (na początku lat 90-tych), kiedy to na moim osiedlu zdecydowanie dominowały klimaty metalowe (zresztą wtedy wszędzie pełno było metalowców),
zdarzało się nawet, że metale atakowali metali (za pozerstwo), byli tacy, którzy gdy spotkali obcego z klimatu, potrafili wypytać o dyskografię i skład zespołu, który ten osobnik miał na koszulce, lub naszywce. Jeśli nie znał składu/dyskografii, to miał delikatnie mówiąc prze.je.ba.ne.
Teraz już się nie walczy tak radykalnie z pozerstwem, bo jak wiadomo, teraz raczej metalowców jest mało.