Moje długi mnie przerastają, mam dość...

Stalowy

Bywalec
Dołączył
20 Maj 2021
Posty
1 390
Punkty reakcji
90
Wiek
40
Miasto
Tajemnicze miejsce...
No i widzisz, zaczynasz pisać człowiek- z empatią. Od razu inaczej się to czyta.
Każdy chciałby być super mądry i zaradny, ale życie nie jest proste. W długi można popaść na różne sposoby. Nie tylko zaciągając chwilówki.
Np. można prowadzić firmę, która dotąd dobrze prosperowała, potem nadchodzi kryzys w branży. A trzeba nadal płacić rachunki, pensje, zus.
Wiele firm tak poupadało.
Można stracić zdrowie i potrzebować nagłej kasy na leczenie, można zaufać niewłaściwej osobie- np. takiej, która będzie oszukiwać na fakturach i wyprowadzać na lewo pieniądze z firmy i nim się człowiek zorientuje... i wiele innych sytuacji losowych, które potrafią nieźle zaskoczyć i wywrócić życie do góry nogami.
Warto być człowiekiem. Warto tak stworzyć państwo, w którym się żyje, by było przyjazne obywatelom i asekurowało trochę przed dramatami życiowymi. Po to potrzebne są podatki. Pieniądze powinny służyć ludziom, nie na odwrót.

A w sytuacji autorki myśle, że jest kilka rozwiązań, nie tylko ta upadłość. Ale tu już wolałabym, by doradził ekspert od tego. Ważne, by się nie załamywać i szukać rozwiązań, pomocy. Na pewno znajdzie się rozsądne wyjście z sytuacji.
No i ja mam w sobie empatie i myślę, że zawsze miałem, bo jestem... ludzkim człowiekiem.
Można w długi wpaść na dwa sposoby: nie z własnej winy, a z konieczności, z różnych sytuacji życiowych, co się myślę dzieje często.
A drugi sposób to taki, że można z własnego zaniedbania, z głupoty sobie narobić długów, co też się dzieję.
I ja nie krytykowałem tej dziewczyny, która ma te, długi, bo rozumiem tą dziewczynę.
I nawet, jeżeli długi są z sytuacji życiowych, to faktu nie zmienia to, że te "długi" są.
I to jest problem dla kogoś, że wpadł w taką sytuację, nie z własnej winy.
Bo wpaść w długi nie z własnej winy, to nie jest dobre rozwiązanie dla żadnego dłużnika, ale... czasami nie ma innego wyjścia.
To tak samo jak ktoś ma długi w kilku, róznych firmach pożyczkowych, np. by spłacić jeden dług drugim długiem.
To jest jeszcze gorsza sytuacja i jeszcze większa "spirala" zadłużenia i tutaj radcy prawni i może też ekonomiści radzą dłużnikom, by tak nie robić, bo to jeszcze pogarsza sytuację.
Jeden dług w jednej firmie pożyczkowej już wystarczy.
 

tinderowiec

Bywalec
Dołączył
10 Sierpień 2023
Posty
360
Punkty reakcji
48
Jaaaasne, hazardzista też chce tylko spłacić długi, wcale nie będzie grał dalej w jednorękiego bandytę :)

Rada o niezaciąganiu długów jest dobra, bo leczy problemy, które leżą u podstaw. Rada o pracy również (pracę można zmienić na lepszą, albo można pracować więcej).

Pomagasz? Napisanie jakiegoś truizmu "pomyśl nad upadłością konsumencką, albo rozłóż dług na raty" nazywasz pomocą? 😅

Na giełdzie zarobiłem akurat, więc trochę trafiłaś kulą w płot, nie każdy dostaje kasiore od swojej rodziny na mieszkanko, by potem wspierać fundacje i pisać pierdoły o podziale dóbr.
O tym że jestem glowonogiem pisałem wprost od dawna, dziwne że nikt z was tego nie potrafił przeczytać ze zrozumieniem.

Zwracanie się do dorosłej kobiety per dziewczynko, ma uleczyć kompleksy 40letniego incela?
Oho, a tak oto wygląda "pomagająca" kobieta, która próbowała za wszelką cenę chronić kogoś, gdy ten ktoś pokaże jej faka 🤣 Ciekawe tylko, że w argumencie przeciwko stalowemu wypomniałaś mu to, co wypomina mu to każdy od początku podczas, gdy Ty uważałaś się za lepszą, bo tego nie robisz, udając, że gość nie ma problemu z psychiką, tylko to my jesteśmy źli. Jak widać po tym co mu odpisałaś, ewidentnie nim gardziłaś tak samo jak reszta, tylko udawałaś dobrą i wyrozumiałą, ale takie już są baby :) wybierają silnych, a nie mazgajow.

Takie jest też życie, ofiary losu zaciągające długi powinny odpracowywać to latami, a nie żerować na ludziach pracujących takich jak ja, bo pasożytów ten kraj ma aż nadto.

Ps. Jakbyś nie zauważyła, dałem tu propozycję, całkiem serio - praca za 5 na rękę, od ręki. Tylko, że na nocki i zmianowa, dziewczyna szybko wyjdzie z długów. Zapraszam do kontaktu na priv.
 

dawid128

Nowicjusz
Dołączył
23 Kwiecień 2022
Posty
309
Punkty reakcji
8
W sumie nie wiem dlaczego tu pisze, chyba potrzebuje się wygadać, bo powoli mam dość...



Jestem przed 30tką, a długi powoli rujnują mi życie...

W mojej rodzinie komornicy i pisma windykacyjne były norma, większość swojej młodości byłam "uczona", że długi można olać bo przecież komornik i tak nie będzie miał czego zająć.

W myśl tej zasady, długów narobiłam sobie zaraz po 18stce - chwilówki, telefony na raty...



Od kilku lat pracuje, postanowiłam jakoś uporządkować swoje finanse, z racji, że zarabiałam powyżej najniższej krajowej trochę zadłużenia (ok.9tys) udało mi się spłacić, zostało jeszcze jakieś 30tys.

W lipcu straciłam pracę, nie dostałam wypłaty za przepracowany miesiąc bo musiałam się rozliczyć z firmą.

Przez 2 miesiące nie mogłam znaleźć pracy, przez co nie spłacałam bieżących rat pożyczki, wypowiedziano mi już jedną umowę, kolejne 2 wypowiedzenia wiszą mi nad głową, a ja już powoli nie wyrabiam, bo co chwilę wyskakują kolejne zadłużenia, które mam wrażenie biorą się znikąd... Pod koniec września udało mi się podjąć pracę, w listopadzie dostanę pierwszą pełną wypłatę. Mimo prób porozumienia z firmami i deklaracji spłaty, mój telefon ciągle jest bombardowany z różnych numerów, co chwilę przychodzą pisma windykacyjne a dziś, czyli w niedzielę o 7 rano zapukał do moich drzwi windykator terenowy...

Cała ta sytuacja już mnie przerasta, nie wiem co robić, we własnym mieszkaniu nie czuję się bezpiecznie bo ciągle boję się, kto zapuka do drzwi i co przyniesie... Żeby nie było, ja chcę spłacić te długi i wyjść na prostą, staram się jak mogę, pracuję na pełen etat, dorabiam sobie na ankietach, pracuje jako moderator, piszę również różne teksty, wypracowania dla uczniów, rozprawki itd. Jednak to wszystko to są groszowe sprawy, ciągle za mało i jestem załamana... Nie śpię po nocach, płaczę, jestem wiecznie zestresowana i roztrzęsiona... Nie mam już pomysłu, co jeszcze mogę zrobić...

Żeby nie wypowiedzieli mi kolejnych umów, muszę zapłacić w trybie natychmiastowym ponad 3 tysiące złotych, jest to dla mnie nierealna kwota do zdobycia. Przez chwilę nawet pomyślałam o założeniu zbiórki, ale byłoby to poniżej godności i wiem, że muszę ponieść pełną odpowiedzialność za swoje decyzje, ale dziś czuję się całkowicie bezradna i beznadziejna...



Proszę, podzielcie się swoimi historiami jak wam udało się wyjść z długów, może cokolwiek będzie dla mnie pomocne i da choć trochę nadziei...



Przepraszam za chaotyczny wpis, ale musiałam to wszystko z siebie wyrzucić, bo nawet nie mam komu się zwierzyć.
..

Cudownego dnia wam życzę.
a może pomyśl o upadłości konsumenckiej?

Jeśli nic nie posiadasz co mogłabyś stracić to myślę że to byłaby najlepsza opcja a na przyszłość polecam nie brać kredytów, jedyny wyjątek to kredyty np jak masz jakiś biznes albo coś mega pilnego, jakieś problemy ze zdrowiem i tylko kasa z kredytu może coś pomóc.

Upadłość konsumencka czyści ciebie z długu. W praktyce albo zupełnie zostaniesz oczyszczona albo tylko jakąś część stracisz natomiast jeśli masz jakiś majątek typu dom, samochód itp to możesz wtedy stracić te rzeczy bo jeśli nic nie masz to czyści ciebie sąd z długu a jeśli masz to jest to przeznaczone na spłatę długu, mówię tu o rejestrowanych rzeczach które można sprawdzić że je masz.
 

Siennna

Bywalec
Dołączył
30 Styczeń 2023
Posty
1 529
Punkty reakcji
87
Jaaaasne, hazardzista też chce tylko spłacić długi, wcale nie będzie grał dalej w jednorękiego bandytę :)

Rada o niezaciąganiu długów jest dobra, bo leczy problemy, które leżą u podstaw. Rada o pracy również (pracę można zmienić na lepszą, albo można pracować więcej).
Jest totalnie idiotyczna w sytuacji, gdy długi już są zaciągnięte.
Pomagasz? Napisanie jakiegoś truizmu "pomyśl nad upadłością konsumencką, albo rozłóż dług na raty" nazywasz pomocą? 😅
Owszem. To moja rada i podpowiedź o takiej możliwości. Jak również informacja o istnieniu fundacji pomagających zadłużonym.
Na giełdzie zarobiłem akurat, więc trochę trafiłaś kulą w płot, nie każdy dostaje kasiore od swojej rodziny na mieszkanko, by potem wspierać fundacje i pisać pierdoły o podziale dóbr.
O tym że jestem glowonogiem pisałem wprost od dawna, dziwne że nikt z was tego nie potrafił przeczytać ze zrozumieniem.
Nie czytam wszystkich wpisów na forum. Wręcz nieliczne, ale po co ta maskarada?
Nie interesuje mnie ile zarobiłeś, bądź straciłeś. To nie jest temat o Tobie.
Oho, a tak oto wygląda "pomagająca" kobieta, która próbowała za wszelką cenę chronić kogoś, gdy ten ktoś pokaże jej faka 🤣
To temat służący pomocy autorce, nie Stalowemu.
Ciekawe tylko, że w argumencie przeciwko stalowemu wypomniałaś mu to, co wypomina mu to każdy od początku podczas, gdy Ty uważałaś się za lepszą, bo tego nie robisz, udając, że gość nie ma problemu z psychiką, tylko to my jesteśmy źli. Jak widać po tym co mu odpisałaś, ewidentnie nim gardziłaś tak samo jak reszta, tylko udawałaś dobrą i wyrozumiałą, ale takie już są baby :) wybierają silnych, a nie mazgajow.
Ty to tak widzisz. A ja widzę dorosłych facetów leczących kompleksy na kimś, kto sam przyznaje, że ma problemy. To żałosne widowisko, jak dla mnie, więc je wyśmiewam(i nie Stalowy jest tu tym żałosnym). Szanuję odwagę uczciwego przyznania się, że coś komuś nie idzie i dla takiej osoby staram się mieć empatię, a przynajmniej jej nie kopać. Natomiast jeśli zwraca się o mnie niegrzecznie/protekcjonalnie, to ja również odpowiem niegrzecznie.
W życiu mam podobną zasadę do Zbigniewa Bońka.
Gdy ktoś jest dla mnie dobry, ja jestem dla niego 30 razy taka dobra.
Gdy ktoś jest dla mnie niedobry, potrafię być 60 razy gorsza.
Nie lubię, gdy ktoś próbuje mi wchodzić na głowę i brać pod włos, i umiem z tym walczyć. Choć sama konfliktów staram się nie prowokować.
Lubię wypowiadać się ostro np. o polityce. Taki mam styl. ALE! Nie jest to personalnie wymierzane w użytkownika! Jestem w stanie uszanować ludzi o bardzo różnych i sprzecznych z moim poglądach, tak długo jak oni też sie tym szacunkiem wykazują i kultura osobistą. Lecz jeśli ktoś atakuje personalnie mnie, umiem na to odpowiedzieć.
Takie jest też życie, ofiary losu zaciągające długi powinny odpracowywać to latami, a nie żerować na ludziach pracujących takich jak ja, bo pasożytów ten kraj ma aż nadto.
No widzisz i tu znowu kwestia interpretacji, bo ja mam zupełnie inną definicję ,,ofiary losu''. Dla mnie to bardziej taki ktoś, kto próbuje się dowartościować kosztem innych- będących w gorszej sytuacji. To świadczy o totalnej nieznajomości życia i prawdopodobnie zostanie prędzej czy później nagrodzone mocnym kopem w pewną część ciała.;)
 
Do góry