Po piątkowych kwalifikacjach przed sobotnim konkursem w Engelbergu, w których awans uzyskało aż czterech Polaksów, trener polskich skoczków Łukasz Kruczek nie był do końca zadowolony.
- Kwalifikacje były dla drużyny dosyć szczęśliwe, ale skoki nie za dobre. Bardziej mi się podobała w wykonaniu naszych skoczków seria treningowa. Oddali generalnie równiejsze i lepsze skoki. W kwalifikacjach prawie każdy popełnił jakieś błędy - ocenia trener polskiej kadry.
- Jeśli chodzi o słabszy skok treningowy Adama Małysza to przyczyną był padający śnieg. Opady były raz mocniejsze, a raz słabsze, na skutek czego gwałtownie spadała prędkość u niektórych zawodników. Przy tak słabej prędkości nie da się już przelecieć przysłowiowej buli. Tak właśnie było w przypadku Adama Małysza, Ville Larinto czy Simona Ammanna. Dla nas to też było niepokojące, bo ta prędkość nie powinna być taka niska. O żadnych eksperymentach nie było już jednak mowy. Na szczęście w kwalifikacjach prędkość Adama była już w porządku - tłumaczy Kruczek.