mały-duży smutek

Pain

Bydlak bez serca
Dołączył
15 Luty 2009
Posty
1 348
Punkty reakcji
131
Hauser, wyobraz sobie ze zdarzylo mi sie przejac inicjatywe i nie zalowalam tego. Jestem pewna ze jesli ktos mnie zaintryguje, to pewnie sprobuje znowu, nie bede siedziec i czekac az sie domysli.
A co do tych oczekiwan, to kurde szczerze? nierozumiem Was! Bo to co ja jestem w stanie komus zaoferowac zalezy od konkretnej sytuacji i konkretnego czlowieka. Nie kazdemu facetowi zaoferuje to samo, bo nie kazdy tego samego oczekuje. Doskonale wiem ze zwiazek to nie tylko branie, a moze nawet przede wszystkim dawanie, wiec nie jestem z tych co siedza z zalozonymi rekami. Tak wiec nie wiem jakiej odpowiedzi oczekujecie ode mnie na takz adane pytanie, nie da sie tego wypunktowac.
A to ze jestem wybredna... no wiem... ale mysle ze to mimo wszystko chodzi o to zeby serce mocniej zabilo.

piszac siebie mialam na mysli to, a nie moje oczy, nos, piersi czy posladki...

No, ja też nie miałem tego na myśli, więc nie wiem po co o tym piszesz. Ale Twój charakter, sposoby na spędzanie czasu, usposobienie, to nadal Tylko Twoja osoba. A coś do zaoferowania poza Tobą?

Przejęłaś inicjatywę i co się stało? Rozstaliście, czy na inicjatywie się skończyło?

Poza tym, co to w ogóle znaczy, że "różnym facetom zaoferujesz różne rzeczy"? Mnie to podpada pod brak stałej osobowości, skoro tak się dopasowujesz do partnera. <_< Fakt, ludzie są różni, ale zawsze chodzi o kilka tych samych rzeczy (nie, nie chodzi o seks).
 

miska19

Wyjadacz
Dołączył
26 Grudzień 2009
Posty
6 439
Punkty reakcji
484
Wiek
32
Piszac siebie nie mialam na mysli samego ciala, postrzegam sie jako "cos" wiecej niz tylko opakowanie... JA to tez, jesli nie przede wszystkim, wnetrze, charakter.
Nie jestem az taka niedorajda o jakiej piszecie. Tlumaczenie sie "tak potrafie rozmawiac z kolegami" jest dla mnie smieszne. Bo raczej to dla mnie naturalne. Nie omijam wszystkich facetow szerokim lukiem. O zgrozo zdarza mi sie nawet flirtowac! Ale ogolnie nie wierze w przyjazn mesko-damsko. Mam przyjaciolki, i nie wyobrazam sobie ich zastapic facetami. Jedynym ograniczeniem jaki sobie stawiam w kontaktach z kolegami, jest uwazanie na nie ktore slowa, gesty zeby czasem sobie za duzo nie pomysleli.
Raczej jestem kontaktowa, choc paradoksalnie zamknieta. Tzn ze zwyklymi znajomymi moge pogadac, duzo sie z nimi smieje i mam raczej takie podejscie luzne. Dopiero jak ktos mnie dobrze pozna, a ja mu zaufam to sie otwieram i nasza rozmowa nabiera zupelni inny wymiar.
Oczywiscie ze mam rozne zainteresowania, lubie aktywnie spedzac czas, smiac sie, cieszyc. Mam duzo empatii w sobie, potrafie sluchac, oraz potrafie sie poswiecic dla osoby dla mnie waznej, ciesze sie czyims szczesciem i jest ono dla mnie rownie wazne jak moje wlasne. Jestem spontaniczna, nie ma problemu jesli zadzwoni do mnie ktos znajomy, przyjaciolka i powie ze potzrebuje transportu o 3 w nocy z imprezy. Jestem tolerancyjna i rozumiem co to znaczy isc na impreze, bawic sie, czy pojsc na "piwo". Wobec przyjaciol wyznaje zasade "lubie pomimo wad, a nie dla zalet". Ale tez oczekuje zrozumienia ze strony innych, wsparcia. Tego ze moje problemy tez czasem sa na pierwszym miejscu.
Napisalam tu ten temat bo nie cchialam juz meczyc nikogo w realu, ale jakos nastepnego dnia gadalam z moja przyjaciolka, zeszlysmy na podobne tematy i sie jej wygadalam. Powiedzialam tez ze nosilam sie z tym wszystkim pewien czas ale nie chcialam im truc i uslyszalam ze mam tak nigdy nie myslec, tylko walic jak w dym o kazdej porze dnia i nocy. I wlasnie takich ludzi lubie miec przy sobie dlatego sama tez staram sie taka byc.
i w OGROMNYM skrocie taka jestem, piszac siebie mialam na mysli to, a nie moje oczy, nos, piersi czy posladki...


Ja tez nie wierze w przyjazn damsko - meska, tylko kolezenstwo. Ja mam kolegow, nie przyjaciol, a to ze pogadamy raz na jakis czas, np raz na dwa tygodnie z godzinke o filmach, zainteresowaniach, to nie znaczy, ze przyjaciel . Po prostu kolega. A wiec z tym sie z Toba zgadzam. Chociaz moj chlopak bywa zazdrosny, ale nie ma o co :)
Nie wiem co wiecej Ci poradzic, wydaje mi sie, ze masz dobrej podejscie i w koncu spotkasz kogos kto bardzo Cie pokocha
 

Baasia787

Nowicjusz
Dołączył
20 Lipiec 2010
Posty
42
Punkty reakcji
0
No, ja też nie miałem tego na myśli, więc nie wiem po co o tym piszesz
Bo Monique w swojej wypowiedzi to wlasnie zasugerowala.

Hauser, nazwij rzeczy po imieniu, czego oczekujesz od dziewczyny? Co ma ona Ci zaoferować, poza tym jaka jest i czego sama oczekuje od życia?

Przejelam inicjatywe i bylismy razem. Niestety krotko bo 6 m-cy, ale to juz kwestia tego ze nie potrafilismy sie niestety zgrac... zreszta to rozmowa na inny temat.
a no i domyslam sie ze nie chodzi Ci o seks, bo w seksie tez moge zoferowac siebie bo raczej nie kolezanke...:/
 

miska19

Wyjadacz
Dołączył
26 Grudzień 2009
Posty
6 439
Punkty reakcji
484
Wiek
32
Bo Monique w swojej wypowiedzi to wlasnie zasugerowala.

Hauser, nazwij rzeczy po imieniu, czego oczekujesz od dziewczyny? Co ma ona Ci zaoferować, poza tym jaka jest i czego sama oczekuje od życia?

Przejelam inicjatywe i bylismy razem. Niestety krotko bo 6 m-cy, ale to juz kwestia tego ze nie potrafilismy sie niestety zgrac... zreszta to rozmowa na inny temat.

Bylas w zwiazku. Skonczylo sie, ale jak widac jakos pozbieralas sie i chcialabys znow byc z facetem. Przeanalizuj co dal Ci ten zwiazek, w koncu kazdy to jakies doswiadczenie mniejsze czy wieksze. Wyciagnij wnioski. Moze w Waszym zwiazku czegos brakowalo? A moze nie pasowaliscie do siebie? Pomysl o tym.
 

Baasia787

Nowicjusz
Dołączył
20 Lipiec 2010
Posty
42
Punkty reakcji
0
Akurat ten zwiazek mam juz przeanalizowany;) nie pasowalismy, nasze oczekiwania byly rozne i tyle. Ale oczywiscie doceniam to ze w ogole mielismy szanse sie spotkac, bo doskonale widze zmiany jakie zaszly we mnie po tym wszystkim, na szczescie na plus:)
Nie zranil mnie, wiec nie mam urazy do facetow;) moze zawiodl.. ale to juz taki typ.
 

miska19

Wyjadacz
Dołączył
26 Grudzień 2009
Posty
6 439
Punkty reakcji
484
Wiek
32
Akurat ten zwiazek mam juz przeanalizowany;) nie pasowalismy, nasze oczekiwania byly rozne i tyle. Ale oczywiscie doceniam to ze w ogole mielismy szanse sie spotkac, bo doskonale widze zmiany jakie zaszly we mnie po tym wszystkim, na szczescie na plus:)
Nie zranil mnie, wiec nie mam urazy do facetow;) moze zawiodl.. ale to juz taki typ.

Rozumiem, jezeli dobrze pamietam, to chyba kiedys pisalas o tym zwiazku, kojarze Twoj nick. Dobrze, ze to przeanalizowalas.
 

Baasia787

Nowicjusz
Dołączył
20 Lipiec 2010
Posty
42
Punkty reakcji
0
Nie wiem czy akurat mowimy o tym samym zwiazku:p ale faktycznie pisalam kiedys o pewnej sytuacji damsko-meskiej (bo z perspektywy czasu nie wiem czy tamto to byl zwiazek) na forum.
 

Pain

Bydlak bez serca
Dołączył
15 Luty 2009
Posty
1 348
Punkty reakcji
131
Hauser, nazwij rzeczy po imieniu, czego oczekujesz od dziewczyny? Co ma ona Ci zaoferować, poza tym jaka jest i czego sama oczekuje od życia?

Nie.

Przejelam inicjatywe i bylismy razem. Niestety krotko bo 6 m-cy, ale to juz kwestia tego ze nie potrafilismy sie niestety zgrac... zreszta to rozmowa na inny temat.
a no i domyslam sie ze nie chodzi Ci o seks, bo w seksie tez moge zoferowac siebie bo raczej nie kolezanke...:/


A nie mogliście się zgrać, bo z takim dziecinnym podejściem jak "dawanie siebie" zapomina się o dopasowaniu. <_< Musicie mieć coś co was łączy, poza cechami charakteru, ponieważ w przeciwnym razie będziecie mieć tylko siebie do zaoferowania i efekt tego masz w drugim cytacie. Nie ma nic innego co Was łączy poza Wami samymi, zatem jedyne co może Was spotkać to znudzenie i rutyna <_< "Miłość" i sam fakt istnienia to trochę za mało dla związku który z założenia nie ma być zabiciem czasu i samotności. Dlatego zamiast pytać co według mnie powinna dziewczyna zaoferować, sama się zastanów co masz do zaoferowania i szukaj kogoś, kto będzie to cenił. Kogoś kto Twoje pasje podziela, kto ma podobne podejście do życia, podobne plany na przyszłość, takich rzeczy jest masa, ale sama musisz sobie na to pytanie odpowiedzieć. Zdanie innych się tutaj nie liczy, bo to Ty masz sobie kogoś znaleźć, a nie ja. Inaczej każdy związek pójdzie w diabły. <_<
 

Baasia787

Nowicjusz
Dołączył
20 Lipiec 2010
Posty
42
Punkty reakcji
0
Powiem tak: odkrywcze to to nie jest. Calkiem oczywiste jest dla mnie, ze jesli lubie podrozowac to chcialabym, zeby ewentualny partner tez lubial, ze jesli mam ironiczne poczucie humoru to dobrze byloby gdyby on tez takie mial itd. Tylko ze dla mnie moje pasje, zainteresowania, poglady to wciaz JA, bo przeciez wlasnie te wszystkie elementy ksztaltuja czlowieka.

A ten zwiazek sie rozpadl, po 6mcach prob dopasowania. Uwierz mi ze wiem co to znaczy pracowac nad soba, nigdy nie oczekuje zmian od drugiej osoby tylko zaczynam od siebie. Nie bylo problemem to ze oferowalismy sobie, jak Ty to piszesz, tylko milosc, problemem bylo to ze tej milosci wlasnie zabraklo.

Mysle, ze wiem o co Ci chodzi, co wiecej podejrzewam, ze o to samo co mi, tylko ze inaczej to wszystko nazywasz. Ale moge sie mylic.
 

almirante

Nowicjusz
Dołączył
8 Wrzesień 2010
Posty
164
Punkty reakcji
17
Miasto
Hades
ALmirante, mam wrazenie ze mnie nie rozumiesz. Bo ja caly czas mowie o sytuacje kiedy jest w nas tyle emocji, ze nie jestesmy w stanie myslec. A takim stanem jest zauroczenie. Gdy sie totalnie nic nie czuje to faktycznie nie ma co sie z kims spotykac.

Doskonale rozumiem Cię.

Ten przyklad, ktory przytoczyles, troszke Ci sie dziwie, bo tak na wlasne zyczenie sie unieszczesliwiac..? Mysle ze sie po prostu troche boisz bliskosci. Co poniekad rozumiem.

Ja się nie unieszczęśliwiam, po prostu podczas tego całego zauroczenia warto włączyć funkcję logicznego myślenia. W tym przypadku również potwierdziły się moje przypuszczenia.

A ten zwiazek sie rozpadl, po 6mcach prob dopasowania.

I właśnie o tym mówię. Jeśli człowiek jest w fazie zauroczenia kieruje się wyłącznie uczuciami i dobrem osoby drugiej, nie myśli racjonalnie i nie analizuje sytuacji na chłodno. Zacząłem zastanawiać się czy zauroczenie nie jest tylko omamieniem działającym na niekorzyść, efektem ubocznym kontaktów płci przeciwnych.

Posiadanie partnera nie jest najważniejszym piorytetem w życiu! Niestety niektóre dziewczyny wyznaczają to sobie za główny cel.

Doskonały, prawdziwy fragment. Nie jest nigdzie napisane, że człowiek musi się wiązać, że jedynym i prawdziwym szczęściem jakie spotka go na tym świecie jest partner/partnerka. Ludzie wmawiają sobie to ponieważ zostało im to wpojone przez rodziców, podobnie jest z wiarą, nie potrafią wyobrazić sobie innego życia, całe nadzieje wiążą w partnerach, potomstwie, mają wyznaczony jeden cel, dążenie do reprodukcji i utrzymanie gatunku. Różnimy się troszkę od zwierząt więc powinniśmy to wykorzystać a szukanie partnerki/a nie stawiać za cel główny.
 

Pain

Bydlak bez serca
Dołączył
15 Luty 2009
Posty
1 348
Punkty reakcji
131
Powiem tak: odkrywcze to to nie jest. Calkiem oczywiste jest dla mnie, ze jesli lubie podrozowac to chcialabym, zeby ewentualny partner tez lubial, ze jesli mam ironiczne poczucie humoru to dobrze byloby gdyby on tez takie mial itd. Tylko ze dla mnie moje pasje, zainteresowania, poglady to wciaz JA, bo przeciez wlasnie te wszystkie elementy ksztaltuja czlowieka.

A ten zwiazek sie rozpadl, po 6mcach prob dopasowania. Uwierz mi ze wiem co to znaczy pracowac nad soba, nigdy nie oczekuje zmian od drugiej osoby tylko zaczynam od siebie. Nie bylo problemem to ze oferowalismy sobie, jak Ty to piszesz, tylko milosc, problemem bylo to ze tej milosci wlasnie zabraklo.

Mysle, ze wiem o co Ci chodzi, co wiecej podejrzewam, ze o to samo co mi, tylko ze inaczej to wszystko nazywasz. Ale moge sie mylic.

No, odkrywcze nie jest, zatem dlaczego zapomniałaś o tak banalnej rzeczy? <_< I dopasować nie oznacza znaleźć sobie kogoś maksymalnie podobnego do siebie <_< Nic inaczej nie nazywam, może po prostu nie umiem tego ubrać w słowa (bo te pasje i inne pierdoły były tylko przykładem możliwe, że chybionym) w każdym razie, jeśli wiesz, to dobrze. Tyle ode mnie, Twój problem nie wymaga nie wiadomo jakich decyzji i sposobów.
 

barbaros

Nowicjusz
Dołączył
26 Listopad 2010
Posty
30
Punkty reakcji
2
Obecnie wolę zdobywać doświadczenie w innych dziedzinach, związki nie są skomplikowane a ludzie są prości. Tymczasowe związki uważam za stratę czasu, tym bardziej wątpię bym zaufał kobiecie wiedząc, że bycie razem nie ma przyszłości. Z Twojej wypowiedzi wnioskuję że traktujesz faceta jako inwestycję, ucieczkę przed samotnością, związek z rozsądku. Nie rozumiem dlaczego ludzie tak panicznie boją się samotności. Owszem, fajnie jest mieć kogoś u swego boku, lecz musi być to osoba pewna. Nie wiem ile masz lat natomiast zakładając temat przyznajesz się że doskwiera Ci samotność, teraz czujesz się z tym jeszcze dobrze, masz swoje wymagania i nie zmieniasz ich, poczekaj jeszcze troszkę a złapiesz się na każdego frajera który zaproponuje Ci tymczasowe wsparcie, wygląd nie będzie już taki ważny tylko czułe słówka, nie koniecznie szczere. Dla mnie nie jest problemem zalezienie partnerki, problemem jest znalezienie odpowiedniej partnerki, nie szukam nowych wrażeń, doświadczeń, szukam kobiety poukładanej która ma swoje wymaganie wobec życia, wie czego chce. Dlatego też postanowiłem troszkę poczekać ponieważ nie spotkałem takiej kobiety w moim wieku.




Cały czas uważam tak, nie przemyślałem poprzedniej wypowiedzi. Tymczasowe zaproponowanie całej siebie w zamian za odrobinę ciepła nie jest wiele warte.
Problemów z brakiem wiary w siebie nie mam, myślę że nie ma rzeczy niemożliwych(nie czepiajmy się szczegółów) natomiast samoakceptacja? różnie z tym bywa, na pewno nie mogę narzekać lecz cały czas pracuję nad sobą.
 
Do góry