mały-duży smutek

almirante

Nowicjusz
Dołączył
8 Wrzesień 2010
Posty
164
Punkty reakcji
17
Miasto
Hades
To chociaż dopisz reggae :D

A co do roli faceta w zwiazku, to spotkalam sie kiedys z pogladem, ze kobieta wystarczy ze dobrze wyglada a facet to jednak musi byc wyksztalcony i dobrze zarabiac itd.

Nie słyszałem większej bzdury. ładna idiotka? poco komu taka. Wygląd kobiety liczy się, lecz nie tylko on.

Bo milosc miloscia, ale jak ludzie sa niezalezni finansowo od siebie to moim zdaniem maja duzo mniej problemow i sie im lepiej uklada.

Jak najbardziej, jednak nie wszystkie sprawy finansowe możemy rozdzielić np. rachunki, dom. Myślę że niezależność finansowa partnerów służy do zaspakajania potrzeb własnych. Błędem jest, jeśli kobieta jest uzależniona wyłącznie od faceta.
Ale widzę ze poplynelismy z tym tematem :D

Ostatnio często mi się to zdarza :D dzięki temu częściowo przyznałaś mi rację jak i zaprzeczyłaś, również częściowo wypowiedzi poprzedniej. W każdym bądź razie zgadzamy się, miłość jest podstawą lecz patrząc w przyszłość pieniądzem są nieodzowną częścią związku. Reasumując, szukając stałego partnera dobre było by, żeby był ustawiony finansowo. :)
 

Baasia787

Nowicjusz
Dołączył
20 Lipiec 2010
Posty
42
Punkty reakcji
0
bo zakldajac temat nie mialam raczej na mysli milosci po grob. Wiadomo z bez pieniedzy nie da sie zyc, tak wiec przychodzi i taki moemnt kiedy odgrywaja one role w zwiazku. Ale to przychodzi z czasem, raczej nie mam w zwyczaju na pierwszej randce wypytywac kogos o status materialny, plany na przyszlosc itd. Wiec nadal podtrzymuje swoje zdania na temat oferowania czegos drugiej osobie. I tak teraz mysle ze kurcze to musi byc niezly luksus by moc komus zaoferowac po prostu siebie i zeby to wystarczalo, a nie nadrabiac jakimis materialnymi sprawami.

a reggae slucha sie czasem. Z kolei ciekawe polalczenie metal i reggae, to jestes rastamanem czy dlugowlosym metalem?
 

almirante

Nowicjusz
Dołączył
8 Wrzesień 2010
Posty
164
Punkty reakcji
17
Miasto
Hades
bo zakldajac temat nie mialam raczej na mysli milosci po grob.

a pisałaś że nie lubisz marnować czyjegoś czasu :p

Wiadomo z bez pieniedzy nie da sie zyc, tak wiec przychodzi i taki moemnt kiedy odgrywaja one role w zwiazku. Ale to przychodzi z czasem, raczej nie mam w zwyczaju na pierwszej randce wypytywac kogos o status materialny, plany na przyszlosc itd.

oczywiście że tak, było by to niestosowne, jednak status finansowy faceta można poznać po jego osobie, ubiorze

I tak teraz mysle ze kurcze to musi byc niezly luksus by moc komus zaoferowac po prostu siebie i zeby to wystarczalo, a nie nadrabiac jakimis materialnymi sprawami.

Nie zawsze taka oferta jest długoterminowa, jaki i nie zawsze można każdemu zaufać. Wyżej pisałem że każda kobieta ma do zaoferowania całą siebie, myliłem się, nie każda.

a reggae slucha sie czasem
widzę pozytywne początki znajomości :D

Z kolei ciekawe polalczenie metal i reggae, to jestes rastamanem czy dlugowlosym metalem?

przystojniakiem w koszuli :D jestem wszechstronny, w stosunku do muzyki oczywiście, od klasyki poprzez reggae do metalu i rocku, czasami zdarzy się jeszcze jakiś mądry hip-hop
 

Baasia787

Nowicjusz
Dołączył
20 Lipiec 2010
Posty
42
Punkty reakcji
0
nie marnowac czasu tak, ale nie kazda powazna znajomosc musi sie konczyc formalizacja. Mialam bardziej na mysli takie bycie z kims tylko po to by nie byc samemu-->to strata czasu. A zwiazek ktory sie doczekal konca jest sporym doswiadczeniem a nie strata czasu.
Co sie zmienilo, jesli mozna spytac, przez 1-2dni ze juz nie uwazasz ze kazda kobieta moze zaoferowac cala siebie?
Przystojniak w koszuli? Widze ze nie masz problemu z samoakceptacja i brakiem wiary w siebie :p
 

miska19

Wyjadacz
Dołączył
26 Grudzień 2009
Posty
6 439
Punkty reakcji
484
Wiek
32
Coz.. ja szukajac partnera jak kiedys mowilam nie patrzylam na zasob portfela, to bylo dla mnie nieistotne. Poza tym wierze w to, ze chciec to moc. Wazne, ze poczulam to "cos". Gdy poznalam go, mial 21 lat i nigdy dotad nie pracowal. Szukal pracy bedac ze mna poltora roku i w koncu znalazl, w sumie dzieki znajomosciom, ale grunt, ze znalazl. Pracuje 3 miesiace i na razie ma umowe do czerwca, co dalej zobaczymy, ale na jakies wydatki ma :) Teraz tylko ja szukam pracy :p A kiedys jak bedziemy oboje pracowac, to stworzymy swoj wlasny kat, zamieszkamy razem, jeszcze nie teraz, ale za 2- 3 lata pewnie tak :) troche sie dorobimy i jakos to bedzie :p
Takze, jak widac nie kazda kobitka patrzy na kase. Ja jestem baardzo wyrozumiala :) ale wiadomo, ze pieniadze ulatwiaja zycie, ale nie musze miec kokosow, to wiem :)
Mysle, ze dobrze jak i kobieta i facet pracuje. Ja jak mowilam szukam pracy, nie chce mi sie za bardzo pracowac, jestem ogromnym leniem, ktory najchetniej by caly dzien siedzial w domu i ogladal tv (mowie o sobie), ale chce zarabiac pieniadze, chce po prostu czuc sie niezalezna finansowo i samodzielna :) mysle, ze to duzo ludzi tak czuje. Na poczatku w kazdej pracy jest ciezko, ale potem czlowiek wpada w rytm i czuje sie wniebowziety, ze ma posade :p Chyba teraz niewiele kobiet chce byc na utrzymaniu meza i chyba nie chodzi o to, ze facetom by to jakos przeszkadzalo, przeciez sa tacy co uwazaja, ze kobieta powinan byc tylko w domu, ale kobieta tez chce sie rozwijac, zarabiac wlasnie nawet na te kosmetyki.


Wiecie co ?? Np ja z racji tego, ze nie mam zbyt szerokich zainteresowan i jestem leniem jak malo kto raczej nie bede chodzila do pracy w skowronkach i nie bede miala ogromnej satysfakcji, ale moze byc cos co bedzie mnie napedzac.. np wyznacze sobie cal, zeby kupic to i to.. lub przypomne sobie, ze musze oplacic szkole i juz zabiore sie do roboty :) To motywuje.. albo pomysle, ze kupie ladny ciuch :) lepiej samemu na to zarobic niz prosic sie faceta, xktory sam ma tez swoje wydatki, taka prawda. A kobieta zarabiajaca na siebie i jeszcze swietnie zarzadzajaca budzetem i kobieta pewna siebie to chyba skarb.
 

almirante

Nowicjusz
Dołączył
8 Wrzesień 2010
Posty
164
Punkty reakcji
17
Miasto
Hades
nie marnowac czasu tak, ale nie kazda powazna znajomosc musi sie konczyc formalizacja. Mialam bardziej na mysli takie bycie z kims tylko po to by nie byc samemu-->to strata czasu. A zwiazek ktory sie doczekal konca jest sporym doswiadczeniem a nie strata czasu.

Obecnie wolę zdobywać doświadczenie w innych dziedzinach, związki nie są skomplikowane a ludzie są prości. Tymczasowe związki uważam za stratę czasu, tym bardziej wątpię bym zaufał kobiecie wiedząc, że bycie razem nie ma przyszłości. Z Twojej wypowiedzi wnioskuję że traktujesz faceta jako inwestycję, ucieczkę przed samotnością, związek z rozsądku. Nie rozumiem dlaczego ludzie tak panicznie boją się samotności. Owszem, fajnie jest mieć kogoś u swego boku, lecz musi być to osoba pewna. Nie wiem ile masz lat natomiast zakładając temat przyznajesz się że doskwiera Ci samotność, teraz czujesz się z tym jeszcze dobrze, masz swoje wymagania i nie zmieniasz ich, poczekaj jeszcze troszkę a złapiesz się na każdego frajera który zaproponuje Ci tymczasowe wsparcie, wygląd nie będzie już taki ważny tylko czułe słówka, nie koniecznie szczere. Dla mnie nie jest problemem zalezienie partnerki, problemem jest znalezienie odpowiedniej partnerki, nie szukam nowych wrażeń, doświadczeń, szukam kobiety poukładanej która ma swoje wymaganie wobec życia, wie czego chce. Dlatego też postanowiłem troszkę poczekać ponieważ nie spotkałem takiej kobiety w moim wieku.


Co sie zmienilo, jesli mozna spytac, przez 1-2dni ze juz nie uwazasz ze kazda kobieta moze zaoferowac cala siebie?
Przystojniak w koszuli? Widze ze nie masz problemu z samoakceptacja i brakiem wiary w siebie :p

Cały czas uważam tak, nie przemyślałem poprzedniej wypowiedzi. Tymczasowe zaproponowanie całej siebie w zamian za odrobinę ciepła nie jest wiele warte.
Problemów z brakiem wiary w siebie nie mam, myślę że nie ma rzeczy niemożliwych(nie czepiajmy się szczegółów) natomiast samoakceptacja? różnie z tym bywa, na pewno nie mogę narzekać lecz cały czas pracuję nad sobą.
 

Baasia787

Nowicjusz
Dołączył
20 Lipiec 2010
Posty
42
Punkty reakcji
0
Tak, owszem doskwiera mi samotność, ale nie stale. Tak jak napisał wcześniej raz jest lepiej, a raz nastrój podupada. Nie traktuję faceta jako ucieczki przed samotnoscia, bo gdyby tak bylo nie bylabym teraz sama. Zwiazalabym sie pewnie wtedy z kims na sile. A ja tak nie robie i nigdy nie robilam, i mam nadzieje ze nigdy nie zaczne. Jestem mloda, tak wiec moze nie ze swojego doswiadczenia, ale z obserwacji wiem, ze nawet te, wydawalo by sie, najdoskonalsze zwiazki sie rozpadaja. Tak wiec bedac z kims nalezy o tym pamietac, po to by sie bardziej starac, by dmuchac na zimne. Ale tez po to, zeby w razie porazki nie okazalo sie ze caly swiat nam sie zawalil bo ta druga osoba byla naszym calym swiatem, a teraz jej nie ma. Poza tym nie da sie na zimno skalkulować " a nie to tylko zauroczenie, po 6 miesiacach mi przejdzie, tak wiec nie bede tracil(a) czasu". Jak ktos nas zainteresuje ciezko jest od razu nazwac te emocje czy uczucia, czasem trzeba sprobowac zeby sie dowiedziec. Te proby nazywam doswiadczeniem wlasnie. A ze jestem mloda(jak juz wspomnialam) to wiem ze moze mnie czekac kilka takich "prob" zanim naprawde pokocham. Choc jasne jak bym mogla wybierac to wolalabym sie od razu zakochac i byc z tym jednym cale zycie. Z tym ze kazda taka sytuacja pozwala nam lepiej poznac siebie i mysle ze jest tez bardzo cenna, dlatego nie mozna tego nazwac strata czasu.
A Ty nawet jak juz spotkasz te poukladana, idealna dla siebie kobiete, nie masz gwarancji ze po 2 latach ona nie powie "przepraszam, ale nie tego oczekuje", albo sam stwierdzisz ze dusisz sie w tym ukladzie. I co, biorac pod uwage takie wyjscie lepiej nic nie zaczynac i nie tracic czasu?
Jasne ze nie chodzi o to by z kims byc i z gory zakladac "a i tak sie kiedys rozstaniemy", nalezy pracowac nad soba i wierzyc w druga osobe, ale zycie to zycie lubi zaskakiwac.
 

karolka246

Nowicjusz
Dołączył
3 Marzec 2010
Posty
107
Punkty reakcji
6
Miasto
Miasto Muzyki
Nie najgorsze jest być "samym". Najgorsze być "samotnym". Mi na szczęście to nie doskwiera. Radzę sobie w życiu bez partnera u boku. Nie jest mi to potrzebne do "lepszego" życia. Warto poczekać na kogoś odpowiedniego. I nie szukać na siłę dlatego, że wszyscy mają więc ja też muszę mieć.
 

almirante

Nowicjusz
Dołączył
8 Wrzesień 2010
Posty
164
Punkty reakcji
17
Miasto
Hades
Oczywiście, w takim razie nie spotkałem jeszcze kobiety która wystarczająco zainteresował by mnie. Spotykając dziewczynę staram oceniać się ją racjonalnie, nie koniecznie tylko po słowach(nie mówię o wyglądzie). Nigdy nie wiadomo co czeka nas w życiu, związki rozpadają się po 2 latach, czasami po 10, różnie bywa. Myśląc racjonalnie lepiej było by nie rozpoczynać i nie tracić czasu. Niestety tak się nie da, całe życie wiąże się z ryzykiem, możemy je tylko ograniczać do minimum, a ja właśnie staram się to robić. Wiążąc się z kobietą mam wobec niej oczekiwania, jak i ona wobec mnie, dopóki nie nagina się ich i robi swoje wszystko jest w porządku, nie można jednak przewidzieć przyszłości, ludzie zmieniają poglądy. Wyżej napisałem że szukam kobiety poukładanej, kobiety która ma swoje oczekiwania wobec życia i partnera, myślę że jest to najbezpieczniejsze i najrozsądniejsze rozwiązanie. Owszem, mogę znaleźć dziewczynę w moim wieku która przeżyła niewiele, nie wyszumiała się, która będzie zadręczała mnie telefonami, jednym słowem? słodka idiotka która zauroczenie nazywa miłością. Również nie jestem w podeszłym wieku natomiast bardziej dogaduję się z matkami moich koleżanek niż z nimi samymi. Bym zaufał muszę być pewien, w przypadku ludzi wydaje się to niemożliwe, nie wierzę w Boga więc jak mam wierzyć w ludzi? tym bardziej trzeźwo spoglądając na po:cenzura:ą rzeczywistość. Przyszłości nie można przewidzieć, możemy natomiast dobierać odpowiednich partnerów. W poście drugim napisałem słowa pocieszenia, tak właśnie, jestem dokładnie takim samym frajerem jakiego opisałem. Nie lubię jeśli ktoś kłamie, łamie obietnic, wtedy taka osoba traci ograniczone zaufanie. Świat który otacza nas do okoła nie jest już piękny, nawet nie jest interesujący, wszystko na nim stało się przewidywalne i nudne, tylko ludzie są dale ślepi i zaprzeczają rzeczywistości. W poście poprzednim napisałem, że nie rozumiem samotności, być może kłamałem lecz takie życie jest wygodne, bezproblemowe, człowiek odpowiada tylko za siebie, nie martwi się o innych. Społeczeństwo może odbierać mnie jako egocentryka lecz jest to ostatnia rzecz jaką bym się przejmował.
 

Baasia787

Nowicjusz
Dołączył
20 Lipiec 2010
Posty
42
Punkty reakcji
0
almirante, ile masz lat? nie odpowiadaj jesli nie chcesz, ale tak sie zastanawiam po tych Twoich wypowiedziach.

To co piszesz ma jakis tam sens, tylko ze jak przychodza uczucia to nasze plany sa tak jakby zupelnie nie na miejscu. Nie mozesz zalozyc sobie w kim sie zakochasz.

Nie zgodze sie z Toba ze trzeba miec racjonalne podejscie, i ze lepiej nie zaczynac jesli sa jakiekolwiek podejrzenia ze to sie kiedys skonczy. Kurcze zycie jest jedno, a ja sama wole zalowac ze cos zrobilam, niz ze niezaryzykowalam.
Spotykalam sie kiedys z kims kto sie bal zaryzykowac, choc wiem ze chcial, ale mimo to absolutnie nie zaluje czasu jaki mu poswiecilam.

Poza tym mozemy tu sobie gdybac i gdybac a zycie i tak napisze swoj scenariusz. Ja bym tylko chciala dawac rade na codzien i nie poddawac sie tej calej presji otoczenia. I nie bac sie tego co bedzie, tzn bezwarunkowo wierzyc ze bedzie dobrze i szczesliwie :)
 

almirante

Nowicjusz
Dołączył
8 Wrzesień 2010
Posty
164
Punkty reakcji
17
Miasto
Hades
Na forum grasuje banda pedofilii, także wolałbym nie odpowiadać :D nie chcę odpowiadać, nie chcę aby ludzie oceniali mnie po wieku, powiem tak, posiadam dowód. Szczerze, na ile oceniasz mnie?

To co piszesz ma jakis tam sens, tylko ze jak przychodza uczucia to nasze plany sa tak jakby zupelnie nie na miejscu. Nie mozesz zalozyc sobie w kim sie zakochasz.

Wiem co to jest uczucie mimo, że nie obdarzyłem nikogo całkowitym zaufanie. Owszem, człowiek kieruje się sercem lecz można nad tym zapanować, można kontrolować swój umysł jaki i ciało, człowiek nie musi kierować się wyłącznie uczuciami, to nie jest aż tak trudne jak mogło by się wydawać. Psychologowie są zbędni ponieważ każdy wstanie jest przeprowadzić wewnętrzną psychoterapie. Może zabrzmiało to dość dziwnie lecz nie pisał bym tego nie mając własnych doświadczeń. Zauważyłaś zapewne na forum masę ludzi zakładającą tematy o zranionych sercach? oni są wstanie pomóc sobie sami, na forum tylko szukają pocieszenia i podpowiedzi które są zbędne. Jak zaznaczyłem wcześnie "nie ma dla mnie rzeczy nie możliwych"

Nie boję się odrzucenia ponieważ poradziłbym sobie z tym, obawiam się porażek, nie lubię odnosić porażek. W związkach różnie bywa, kończą się z różnych przyczyn, przez facetów, kobiety, nudę, brak zaufania. Jest mi trudno znieść coś nad czym nie posiadam kontroli, coś co może nie zależeć odemnie i nie mam na to wpływu. Nie chciałbym sobie podporządkowywać partnerki, zniewalać jej lecz jeśli związek miałby się skończyć trudno było by mi pogodzić się z myślą że było to niezależne ode mnie. Ludzie czytając to pewnie potraktują mnie jak nawiedzonego lecz nie zdają sobie sprawy jak można dopracować kontrolę nad własnym umysłem i uczuciami.
Nigdy nie żałuję swoich decyzji, nawet jeśli są złe wyciągam z nich dobrą lekcję, są to moje decyzje i moje błędy, wiem że nie popełnię ich jeszcze raz.

Ja bym tylko chciala dawac rade na codzien i nie poddawac sie tej calej presji otoczenia. I nie bac sie tego co bedzie, tzn bezwarunkowo wierzyc ze bedzie dobrze i szczesliwie :)

Optymistka? jestem bardziej ukierunkowany na realizm. Nie liczę na szczęście, wierzę w własne siły i możliwości, człowiek może bardzo dużo tylko musi chcieć i uparcie dążyć do celu. Podam Ci mój obecny przykład. Dołączyłem kolejny nóż do swej kolekcji, mimo że jest cholernie ostry, mam pocięte całe dłonie nie zrażam się by nauczyć się go obsługiwać, oczywiście nie znaczy to że jestem sado-maso. Głupi przykład z chwili obecnej.
Presję otoczenia ludzie wyznaczają sobie sami, dla jednych jest, dla innych niema. Przestań przejmować się opiniami innych ludzi a problem zniknie.
Mam strasznie trudny charakter i żelazne zasady których się trzymam. Jeśli znajdę odpowiednią kobietę której całkowicie zaufam będę mógł jej zaoferować wszystko, lecz jeśli będzie chciała zmieniać mnie, po czasie odejdzie sama.
 

miska19

Wyjadacz
Dołączył
26 Grudzień 2009
Posty
6 439
Punkty reakcji
484
Wiek
32
Almirante, Basiu dobrze, ze nie wiazecie sie z nikim z braku laku. To tylko przyklad, ale lepiej byc samemu do konca zycia niz ladowac sie w chore zwiazki i oszukiwac sie, ze to jest milosc, podczas, gdy to zwiazek wylacznie z powodu samotnosci. No chyba, ze ludziom brakuje seksu , a wiedza, ze nic wiecej nie bedzie. Ja tak nie robilam, ale jak ktos chce? Chociaz to uczciwe wobec drugiego czlowieka, a nie wiazanie sie na sile, tracenie czasu na cos co nie ma sensu i nie da satysfakcji, a dodatkowo moze zranic druga osobe.
Ja nigdy nie chcialabym byc z nikim na sile. Jezeli nie znalazlabym odpowiedniego, to trudno, byloby ciezko, ale probowalam realizowac sie inaczej, przez kariere, przez podrozowanie. Kiedys pewnie, by mi sie znudzilo, ale coz... nie umialabym byc z kims bez uczucia

Basdiu dobre podejscie, ale np ja tak nie umiem.,. wiele razy obiecywalam sobie, ze w zwiazku 'nie dam calej siebie' a i tak dawalam cala.. a szczegolnie teraz, gdy tak bardzo kocham, to czuje, ze bez niego moje zycie przestaloby istniec. Wiem, ze to pewnie brzmi strasznie, ale nie potrafie wyobrazic sobie, ze kedykolwiek moglabym pokochac kogos innego. Nie potrafie byc z kims na pol gwizdka.
 

Baasia787

Nowicjusz
Dołączył
20 Lipiec 2010
Posty
42
Punkty reakcji
0
Monique nie chodzi o to by byc z kims na pol gwizdka, tylko o to by w tym calym zamieszaniu nie zapomniec o sobie! Bo wteyd ta druga osoba moze tez zapomniec, albo przestanie zauwazac nasze potrzeby.

Almirante nie mam pojecia ile mozesz miec lat, bylam po protsu ciekawa, ale to w sumie niewazne.
Nie wiem jakie doswiadczenia masz za soba, ale chce Cie wyprowadzic z bledu. Nie da sie przez to wszystko przejsc nie ponoszac zadnej porazki. Podam Ci swoj przyklad, byl chlopak w ktorym bylam na maxa, dzis wiem - zauroczona, wtedy mowilam zakochana. Nie moglam jesc, myslec o czymkolwiek innym, mialam wtedy sesje i nie bylo mowy o nauce, caly czas tylko on. Plakalam bo wydawal sie nie osiagalny, jejku stracilam chyba z 5kg w ciagu 2 tygodni. Nie dalo sie wtedy dopuscic rozumu do glosu. Bylismy razem, ale nie wyszlo, dzis nie jestesmy. Nie mozna bylo sie przed tym uchronic.
Piszesz ze bedziesz z kims jak zaufasz. Tylko ze najpierw trzeba sie poznac, dopuscic druga osobe do siebie zeby potem moc zaufac.
Bardzo chlodno wszystko kalkulujesz to moze swiadczyc o tym, moze sie myle, ze jestes jednak bardzo mlody, albo o tym ze ktos Cie kiedys baardzo zranil.
Gdyby to bylo takie do ogarniecia jak piszesz, to nie bylo by rozstan.

A optymistka postanowilam byc jakis czas temu. I musze przyznac ze ten swiat jest calkiem do przyjecia w tych lepszych kolorach. Staram sie zawsze zmieniac na lepsze to na co mam wplyw.
 

almirante

Nowicjusz
Dołączył
8 Wrzesień 2010
Posty
164
Punkty reakcji
17
Miasto
Hades
Nie da sie przez to wszystko przejsc nie ponoszac zadnej porazki.

Zawsze jest ryzyko porażki lecz można je zmniejszyć do minimum.

Tylko ze najpierw trzeba sie poznac, dopuscic druga osobe do siebie zeby potem moc zaufac.

Nie koniecznie trzeba się wiązać by dowiedzieć się czegoś o człowieku, wystarczy kilka spotkań by móc wyrobić sobie oponie na temat osoby. Gdybym tworzył związki z każdą dziewczyną która zainteresowała mnie miałbym ogromne bagaż doświadczeń i masę nieudanych związków za sobą. Również opiszę Ci pewną historię, była kiedyś pewne dziewczyna, zauroczyłem się w niej na maxa, na początku wydawała się nieosiągalna, siedziała w mej głowie 24h, nie sposób było się jej pozbyć, byłem wstanie spełnić każdą jej prośbę, po pewnym czasie zainteresowała się mną, wiesz co zrobiłem? zwyczajnie olałem ją mimo iż moje uczucia, zauroczenie mówiło zupełnie co innego. Myślę że zrobiłem słusznie, ta sytuacja nauczyła mnie by kierować się rozumem, i zasadami, nie sercem.

Bardzo chlodno wszystko kalkulujesz to moze swiadczyc o tym, moze sie myle, ze jestes jednak bardzo mlody, albo o tym ze ktos Cie kiedys baardzo zranil.

Sesja? myślę że jesteśmy w podobnym wieku, może troszkę młodszy, nieistotne.
Czy mnie ktoś zranił? myślę że nie, nawet jeśli nie uważam że obecny sposób myślenia, pojmowania związków jest negatywnym efektem ubocznym krzywdy. Faktycznie, kiedyś byłem zupełnie inny, głupi i naiwny teraz natomiast żyje mi się dużo lepiej. Być może ludzie postrzegają mnie za osobę złą lecz nie obchodzi mnie to. Człowiek który kieruje się emocjami jest słaby, podatny manipulacji.

Gdyby to bylo takie do ogarniecia jak piszesz, to nie bylo by rozstan.

Do ogarnięcia jest, ludzie stwarzają sami problemy poprzez nieumiejętność komunikowania się ze sobą. Jeśli człowiek nauczy panować się nad własnymi emocjami może uniknąć dużo więcej porażek, konfliktów.
 

miska19

Wyjadacz
Dołączył
26 Grudzień 2009
Posty
6 439
Punkty reakcji
484
Wiek
32
Monique nie chodzi o to by byc z kims na pol gwizdka, tylko o to by w tym calym zamieszaniu nie zapomniec o sobie! Bo wteyd ta druga osoba moze tez zapomniec, albo przestanie zauwazac nasze potrzeby.

Almirante nie mam pojecia ile mozesz miec lat, bylam po protsu ciekawa, ale to w sumie niewazne.
Nie wiem jakie doswiadczenia masz za soba, ale chce Cie wyprowadzic z bledu. Nie da sie przez to wszystko przejsc nie ponoszac zadnej porazki. Podam Ci swoj przyklad, byl chlopak w ktorym bylam na maxa, dzis wiem - zauroczona, wtedy mowilam zakochana. Nie moglam jesc, myslec o czymkolwiek innym, mialam wtedy sesje i nie bylo mowy o nauce, caly czas tylko on. Plakalam bo wydawal sie nie osiagalny, jejku stracilam chyba z 5kg w ciagu 2 tygodni. Nie dalo sie wtedy dopuscic rozumu do glosu. Bylismy razem, ale nie wyszlo, dzis nie jestesmy. Nie mozna bylo sie przed tym uchronic.
Piszesz ze bedziesz z kims jak zaufasz. Tylko ze najpierw trzeba sie poznac, dopuscic druga osobe do siebie zeby potem moc zaufac.
Bardzo chlodno wszystko kalkulujesz to moze swiadczyc o tym, moze sie myle, ze jestes jednak bardzo mlody, albo o tym ze ktos Cie kiedys baardzo zranil.
Gdyby to bylo takie do ogarniecia jak piszesz, to nie bylo by rozstan.

A optymistka postanowilam byc jakis czas temu. I musze przyznac ze ten swiat jest calkiem do przyjecia w tych lepszych kolorach. Staram sie zawsze zmieniac na lepsze to na co mam wplyw.


To akurat rozumiem i zgadzam sie. W zwiazku pameitam o swoich potrzebach i gdyby mial je naginac, to wole zerwac i juz zawsze byc sama, bo ja nie chce zadnego innego faceta i nie wyobrazam sobie byc z innym niz meczyc sie z nim
ale na szczescie jestem szczesliwa :)
 

Baasia787

Nowicjusz
Dołączył
20 Lipiec 2010
Posty
42
Punkty reakcji
0
ALmirante, mam wrazenie ze mnie nie rozumiesz. Bo ja caly czas mowie o sytuacje kiedy jest w nas tyle emocji, ze nie jestesmy w stanie myslec. A takim stanem jest zauroczenie. Gdy sie totalnie nic nie czuje to faktycznie nie ma co sie z kims spotykac.

Mysle ze jak sie kiedys zakochasz/zauroczysz to zrozumiesz to o czym mowie. Zreszta Wy faceci, akurat zawsze wiecie czy chcecie czegos czy nie, to my baby(glupie) mamy metlik w glowie i nie potrafim podjac decyzji:/

Ten przyklad, ktory przytoczyles, troszke Ci sie dziwie, bo tak na wlasne zyczenie sie unieszczesliwiac..? Mysle ze sie po prostu troche boisz bliskosci. Co poniekad rozumiem.
 

Pain

Bydlak bez serca
Dołączył
15 Luty 2009
Posty
1 348
Punkty reakcji
131
Ale czasem lapie mnie taki dol, ze mam wrazenie ze tak na parwde sama sie oszukuje, bo nic sie nie dzieje, nikogo ciekaweo nie poznaje, nie mam wielkiego powodzenia, moge chyba nawet powiedziec, nie mam zadnego powodzenia! I tak mysle ze jest tyle pieknych dziewczyn, i ze na co ja licze? jestem naiwna, niby kto mialby sie mna zainteresowac? czasem wydaje mi sie ze za wysoko mierze

No i nikogo nie znajdziesz z nastawieniem "jestem: brzydka, głupia, naiwna, nie mam na co liczyć, mierzę za wysoko, bla, bla, bla..." Ty się nie oglądaj na innych, tylko mierz zamiary na własne możliwości. <_< Albo inaczej - spójrz na siebie obiektywnie.

jaki facet? przede wszystkim z poczuciem humoru, inteligentny ale nie przemadrzały, spontaniczny i usmiechniety, taki ludzki;)A z wygladu? wzorst optymalny, nie chce patrzec pod nogi, ale tez nie zeby wchodzic mu pod pache, kurcze no to tyle. To jest tak ze to dosc indywidualne, jeden moze byc blondynem drugi brunetem, ale raczej taki dojrzaly typ mi pasuje (dojrzaly nie znaczy stary oczywiscie), raczej nie preferuje dziecinady, z ktora niestety miałam juz do czynienia.

Więc Ty sama wymagasz sporo, a w zamian dajesz...


Sądze że moglabym wiele zaoferowac mezczyznie, przede wszystkim siebie;)

A poza sobą co na przykład? Bo wbrew temu co sądzisz, nie każdy kto Ci napisze, że nikt nie będzie Cię wielbił za sam fakt istnienia (co jest prawdą) musi od razu być "typowym facetem, myślącym o tyłku i biuście". Więc nie zakładaj tego bo to bzdura. Prawda natomiast jest taka, że skoro masz do zaoferowania tylko siebie, to nie dziw się. Bo nie wszyscy właśnie są takimi "typowymi facetami" i po prostu nic w Tobie nie widzą. <_<

Skoro też uważasz, że partner powinien tylko kochać i viola, to powiedzmy szczerze - jesteś idiotką. Spróbuj żyć z kimś zupełnie innym od siebie, zobaczysz jak ładnie to się skończy. <_<

Zamiast się zastanawiać nad tym, że jesteś samotna, to skup się na tym jak uniknąć rozczarowania, jak trafi się ten "książę z bajki". Zmądrzej troszkę.

Baasia787 napisał:
Mysle ze jak sie kiedys zakochasz/zauroczysz to zrozumiesz to o czym mowie. Zreszta Wy faceci, akurat zawsze wiecie czy chcecie czegos czy nie, to my baby(glupie) mamy metlik w glowie i nie potrafim podjac decyzji:/

Po pierwsze, tylko ja tu mogę wyzywać od "bab". Po drugie, słyszałaś o czymś takim jak inicjatywa? Wyłam się ze stereotypu, że baby muszą tylko czekać, aż facet zacznie coś robić w pożądanym kierunku, a sama zacznij działać. A decyzji nie potraficie podjąć, bo najpierw musicie poznać, czy opłaca się takiego wykorzystywać do czasu aż nie znajdzie się lepszy. Ot, cały mętlik. Normalna kobieta nie ma takich debilnych rozterek. Podoba się, albo nie. Jak się podoba, daje szansę, albo sama rozpoczyna konkretne działania. Jak nie, spławia kandydata. Jasne? <_<

Wydobądź z siebie osobowość, wyraź siebie w jakiś sposób, a nie siedzisz gdzieś w kąciku i pogrążasz się w czarnych myślach. Tak zupełnie z innej beczki, chyba nie muszę Ci mówić jakie są obecne czasy, prawda? Niewiele tracisz przez brak faceta. <_<
 

Baasia787

Nowicjusz
Dołączył
20 Lipiec 2010
Posty
42
Punkty reakcji
0
Hauser, wyobraz sobie ze zdarzylo mi sie przejac inicjatywe i nie zalowalam tego. Jestem pewna ze jesli ktos mnie zaintryguje, to pewnie sprobuje znowu, nie bede siedziec i czekac az sie domysli.
A co do tych oczekiwan, to kurde szczerze? nierozumiem Was! Bo to co ja jestem w stanie komus zaoferowac zalezy od konkretnej sytuacji i konkretnego czlowieka. Nie kazdemu facetowi zaoferuje to samo, bo nie kazdy tego samego oczekuje. Doskonale wiem ze zwiazek to nie tylko branie, a moze nawet przede wszystkim dawanie, wiec nie jestem z tych co siedza z zalozonymi rekami. Tak wiec nie wiem jakiej odpowiedzi oczekujecie ode mnie na takz adane pytanie, nie da sie tego wypunktowac.
A to ze jestem wybredna... no wiem... ale mysle ze to mimo wszystko chodzi o to zeby serce mocniej zabilo.
Skoro też uważasz, że partner powinien tylko kochać i viola
nie tylko, ale przede wszystkim, a nad reszta trzeba po prostu pracowac.
 

miska19

Wyjadacz
Dołączył
26 Grudzień 2009
Posty
6 439
Punkty reakcji
484
Wiek
32
Basiu poprzednikowi raczej chodzilo o to, ze fajnie, ze masz do zaoferowania siebie, ale to zbyt ogolne pojecie. Pusta blondynka tez ma do zaoferowania w siebie, tylko w tym przypadku tylko cialo, a to za malo, zeby facet wiazal z kobieta przyszlosciowe plany. Trzeba naprawde wiele dac z siebie. Jezeli Ty zaczniesz doceniac siebie, to na pewno jakis facet dostrzeze w Tobie intrygujaca osobe. Ja np mam chlopaka, ale mam tez kolegow na studiach, mysle, ze nie mam problemow, zeby dogadac sie z plcia przeciwna. A Ty? Masz jakis kolegow? Czy tylko zamykasz sie w sobie? Ja oczywiscie nikogo nie szukma, bo jestem zakochana i to bardzo, ale nie zamykam sie na swiat i na ludzi, bo warto miec znajomych. Ty tak samo? Czy jednak boisz sie porozmawiac z chlopakiem i pokazac mu, ze jestes interesujaca osoba?
Po prostu dostrzez w sobie pozytywne cechy. Ja np jestem gadula, potrafie np z kolega ze studiow godzine nawijac o filmach, a z chlopakiem tez nawijam jak szalona :D Tylko wiadomo kolege tylko lubie, a chlopaka kocham. No, ale jak kogos lubie tez umiem sie rozgadac, wiec mysle, ze inni raczej mnie lubia, vhociaz wiadomo nie mam co do tego pewnosci, bo moze udaja :p
Jezeli pytamy sie Ciebie co mozesz dac facetow, to pwoiedz cos dluzszego, zauwaz swoje pozytywne strony. Opisz moze pokrotce siebie, czy masz zainteresowania, czy potrafisz rozmawiac z ludzmi.. itp :)
 

Baasia787

Nowicjusz
Dołączył
20 Lipiec 2010
Posty
42
Punkty reakcji
0
Piszac siebie nie mialam na mysli samego ciala, postrzegam sie jako "cos" wiecej niz tylko opakowanie... JA to tez, jesli nie przede wszystkim, wnetrze, charakter.
Nie jestem az taka niedorajda o jakiej piszecie. Tlumaczenie sie "tak potrafie rozmawiac z kolegami" jest dla mnie smieszne. Bo raczej to dla mnie naturalne. Nie omijam wszystkich facetow szerokim lukiem. O zgrozo zdarza mi sie nawet flirtowac! Ale ogolnie nie wierze w przyjazn mesko-damsko. Mam przyjaciolki, i nie wyobrazam sobie ich zastapic facetami. Jedynym ograniczeniem jaki sobie stawiam w kontaktach z kolegami, jest uwazanie na nie ktore slowa, gesty zeby czasem sobie za duzo nie pomysleli.
Raczej jestem kontaktowa, choc paradoksalnie zamknieta. Tzn ze zwyklymi znajomymi moge pogadac, duzo sie z nimi smieje i mam raczej takie podejscie luzne. Dopiero jak ktos mnie dobrze pozna, a ja mu zaufam to sie otwieram i nasza rozmowa nabiera zupelni inny wymiar.
Oczywiscie ze mam rozne zainteresowania, lubie aktywnie spedzac czas, smiac sie, cieszyc. Mam duzo empatii w sobie, potrafie sluchac, oraz potrafie sie poswiecic dla osoby dla mnie waznej, ciesze sie czyims szczesciem i jest ono dla mnie rownie wazne jak moje wlasne. Jestem spontaniczna, nie ma problemu jesli zadzwoni do mnie ktos znajomy, przyjaciolka i powie ze potzrebuje transportu o 3 w nocy z imprezy. Jestem tolerancyjna i rozumiem co to znaczy isc na impreze, bawic sie, czy pojsc na "piwo". Wobec przyjaciol wyznaje zasade "lubie pomimo wad, a nie dla zalet". Ale tez oczekuje zrozumienia ze strony innych, wsparcia. Tego ze moje problemy tez czasem sa na pierwszym miejscu.
Napisalam tu ten temat bo nie cchialam juz meczyc nikogo w realu, ale jakos nastepnego dnia gadalam z moja przyjaciolka, zeszlysmy na podobne tematy i sie jej wygadalam. Powiedzialam tez ze nosilam sie z tym wszystkim pewien czas ale nie chcialam im truc i uslyszalam ze mam tak nigdy nie myslec, tylko walic jak w dym o kazdej porze dnia i nocy. I wlasnie takich ludzi lubie miec przy sobie dlatego sama tez staram sie taka byc.
i w OGROMNYM skrocie taka jestem, piszac siebie mialam na mysli to, a nie moje oczy, nos, piersi czy posladki...
 
Do góry