Nie wiem, czy się nie powtarzam, bo nie czytałam wszystkich powyższych postów.
Jestem przeciw, ponieważ:
1) Przecież nie można oceniać czyjejś wiary. Powiedzmy jeszcze teraz, gdy religia nie wlicza się do średniej, jest to do przyjęcia, nie powinno się jej jednak wliczać do średniej.
2) Wiem, jak wyglądają lekcje religii w
większości szkół - księdza albo nie ma, a jak jest, to czyta gazete. Lekcje przeprowadzają jedynie diakoni i to oni jeszcze powiedzmy są w stanie zmotywować młodzież do dyskusji. Podkoniec roku wszystkim wpisuje się 4 i jest git. Oczywiście możemy założyć, że gdy wprowadzi się religie do szkół, zarówno księża jak i uczniowie zaczną traktować ten przedmiot poważnie. No dobra, ale równie dobrze może być odwrotnie...
Mam jeszcze trzeci argument
Ani za "tak", ani za "nie".
3) Z drugiej strony jednak uważam, że nie była by to jakaś straszna tragedia. Na lekcjach religi o tak uczy się jedynie np. takich bzdurnych, nikomu do szczęścia nie potrzebnych przykazań kościelnych oraz rozważa dlaczego Bóg jest dobry(?) - a to też od święta. Naprawdę wartościowe i interesujące dyskusje zdarzają się może raz na rok.
Także taki potencjalny ateista mógłby albo zrezygnować i nie szkodziło by to wtedy jego średniej, lub też nawet ewentualnie uczęszczać na lekcje i też wielkiej szkody by mu to nie wyrządziło. No może jedynie zmarnowałby czas...
Co do opisywanych lekcji religi - mam na te "bliższe spotania z duchownymi" takie poglądy, ponieważ tak właśnie wyglądały w szkochach do których uczęszczałam ja i moi kumple z innych szkół. Ale nie zakładam z góry, że tak jest wszędzie...
Reasumując: Jestem na "nie".
Ufff, ale sie namęczyłam :sexy: