Jechałam dzisiaj tramwajem i wtedy weszli do środka kontrolerzy. Jeden z nich podszedł do mnie, więc podałam mu moją migawkę. Ponieważ mam ulgową, to poprosił mnie o legitymację, więc sięgnęłam do portfela i... okazało się że jej nie mam ze sobą. No to on zaczął mi wypisywać mandat. Poprosił o podpis i dał mi kopię, ale nawet nie poprosił o mój adres... więc mu go nie podałam. Nie wiem, może był rozkojarzony, bo inny pasażer się w tym czasie mu awanturował, albo może mi "darował". W każdym razie dał mi mandat bez mojego adresu. Skoro nie ma mojego adresu, to chyba nie mogą mi niczego przysłać, ani mnie znaleźć... Na tym mandacie jest tylko moje imię i nazwisko. Co teraz mam zrobić? Czy wyrzucić mandat i zapomnieć o sprawie? Czy jednak pojechać i zapłacić? Dodam, że już kiedyś mnie złapali i być może są tam u nich moje dane....