Tak dawno już tutaj nie pisałam.
Przez te kilka miesięcy bardzo dużo zmieniło się w moim życiu.
Jestem kobietą i od zawsze interesowałam się wojskiem, a jakieś 2 miesiące temu wstąpiłam do kawalerii pancernej.
Wiem, że niektórym wyda się to dziwne ale pomińmy ten fakt, że mam związek z wojskiem bo chodzi mi raczej o to co czuję do mojego przełożonego.
On ma dziewczynę, znam ją od dawna i zawsze jej nie lubiłam, ale gdy dowiedziałam się że są razem zrobiło mi się jakoś tak ciężko na sercu
Już wcześniej wiedziałam, że kogoś ma, ale nie dopuszczałam do siebie myśli że to ona.
Ja chcę żeby on był z nią szczęśliwy, ponieważ wiem, że ze mną nigdy nie będzie, nigdy nie powie do mnie"Kocham Cię", nie przytuli mnie, ani nie pocałuje, a skoro ją kocha to życzę mu najlepiej, chociaż mnie samą bardzo to boli.
Najgorsze jest kiedy podczas ćwiczeń on objaśnia mi różne rzeczy, mówi do mnie w taki delikatny sposób, rzadko mówi do mnie po imieniu zazwyczaj mówi do mnie Misiu Puszysty (wiem to brzmi jak z jakieś tandetnej telenoweli, ale jednak gdy słyszy się takie słowa od chłopaka którego się kocha to jest to bardzo dużo), albo coś w tym stylu i patrzy tymi swoimi wielkimi, niebieskimi oczami. Mam ochotę paść mu w ramiona i powiedzieć, że go bardzo mocno kocham.
Jednak moje całe życie to wojsko i nie chcę z niego zrezygnować, a nawet nie wyobrażam sobie abym mogła odejść z jednostki.
Ale już sama nie wiem co robić.
Sama nie wiem po co to napisałam, może dlatego, że ciężko jest mi podzielić się z innymi, moimi przeżyciami, gdyż wszyscy zawsze myślą że jestem twardą kobietą, równą mężczyźnie, która poszła do wojska i daje sobie nieźle radę. Nikt tak na prawdę nie wie, że pod tą skorupą jest jeszcze kobieta z uczuciami, taka która potrzebuje, żeby ktoś podał jej rękę i nakierował na właściwą drogę.
Nie chodzi mi o to, żebyście mnie pocieszali po prostu musiałam się komuś wygadać.
Przez te kilka miesięcy bardzo dużo zmieniło się w moim życiu.
Jestem kobietą i od zawsze interesowałam się wojskiem, a jakieś 2 miesiące temu wstąpiłam do kawalerii pancernej.
Wiem, że niektórym wyda się to dziwne ale pomińmy ten fakt, że mam związek z wojskiem bo chodzi mi raczej o to co czuję do mojego przełożonego.
On ma dziewczynę, znam ją od dawna i zawsze jej nie lubiłam, ale gdy dowiedziałam się że są razem zrobiło mi się jakoś tak ciężko na sercu
Już wcześniej wiedziałam, że kogoś ma, ale nie dopuszczałam do siebie myśli że to ona.
Ja chcę żeby on był z nią szczęśliwy, ponieważ wiem, że ze mną nigdy nie będzie, nigdy nie powie do mnie"Kocham Cię", nie przytuli mnie, ani nie pocałuje, a skoro ją kocha to życzę mu najlepiej, chociaż mnie samą bardzo to boli.
Najgorsze jest kiedy podczas ćwiczeń on objaśnia mi różne rzeczy, mówi do mnie w taki delikatny sposób, rzadko mówi do mnie po imieniu zazwyczaj mówi do mnie Misiu Puszysty (wiem to brzmi jak z jakieś tandetnej telenoweli, ale jednak gdy słyszy się takie słowa od chłopaka którego się kocha to jest to bardzo dużo), albo coś w tym stylu i patrzy tymi swoimi wielkimi, niebieskimi oczami. Mam ochotę paść mu w ramiona i powiedzieć, że go bardzo mocno kocham.
Jednak moje całe życie to wojsko i nie chcę z niego zrezygnować, a nawet nie wyobrażam sobie abym mogła odejść z jednostki.
Ale już sama nie wiem co robić.
Sama nie wiem po co to napisałam, może dlatego, że ciężko jest mi podzielić się z innymi, moimi przeżyciami, gdyż wszyscy zawsze myślą że jestem twardą kobietą, równą mężczyźnie, która poszła do wojska i daje sobie nieźle radę. Nikt tak na prawdę nie wie, że pod tą skorupą jest jeszcze kobieta z uczuciami, taka która potrzebuje, żeby ktoś podał jej rękę i nakierował na właściwą drogę.
Nie chodzi mi o to, żebyście mnie pocieszali po prostu musiałam się komuś wygadać.