Mieszkania wprawdzie tanieją, ale spadek cen aż o 30-40 proc. jest mało prawdopodobny - twierdzą analitycy z Open Finance
Oceniają oni, że wskutek mniejszej dostępności kredytów we frankach szwajcarskich (m.in. z powodu wymogu posiadania wkładu własnego) w ciągu najbliższych dwunastu miesięcy popyt na mieszkania spadnie mniej więcej o jedną piątą. W efekcie ceny mieszkań pójdą w dół ok. 10 proc. Dołka cenowego mamy się spodziewać w pierwszych miesiącach przyszłego roku.
Open Finance opiera swą prognozę na tym, że banki wciąż chętnie udzielają kredytów złotowych, nawet na 100 proc. wartości nieruchomości. „A rodziny kupujące swoje pierwsze mieszkania mogą korzystać z systemu dopłat do odsetek, gwarantowanych w rządowym programie »Rodzina na swoim «, co znakomicie obniża raty kredytowe w sposób porównywalny do zaciągania kredytów we frankach” - czytamy w raporcie Open Finance. „Ze względu na dotychczasową strukturę popytu (dominują właśnie »pierwsze mieszkania «) oczekiwania na 50-proc. i większy spadek popytu czy 30-40-proc. spadek cen mieszkań wydają się więc przesadzone”.
W Open Finance mówią o powrocie na rynek inwestorów, którzy wycofują swoje pieniądze z giełdy, a nie ufając już bankom, traktują właśnie nieruchomości jako bezpieczną przystań. “Oczekujemy, że popyt inwestycyjny będzie wsparciem dla rynku mieszkaniowego zwłaszcza wobec oczekiwanego wzrostu rentowności inwestycji pod wynajem” - twierdzą analitycy. Według nich w dalszej perspektywie ożywczo na rynek zadziała zapowiedź wejścia Polski do strefy euro, co ponownie obniżyły koszty kredytów.
Przyszłość rynku mieszkaniowego w dużej mierze zależy jednak od tego, w jakim stopniu polska gospodarka okaże się odporna na obecne zawirowania na rynkach finansowych. Na razie, porównując ceny sprzed roku i obecne, w Open Finance wyliczono, że ich spadki w największych aglomeracjach nie przekraczają 6 proc. Porównanie dotyczy cen transakcyjnych uzyskanych na podstawie wniosków złożonych za pośrednictwem tej firmy. Przy czym operuje ona nie średnią arytmetyczną cen, ale medianą, czyli wartością środkową. Oznacza to, że tyle samo mieszkań jest droższych i tańszych.