Jednoskrzydły
Nowicjusz
- Dołączył
- 27 Lipiec 2010
- Posty
- 170
- Punkty reakcji
- 5
Kiedyś czytałam artykuł o katach, więc niby wszystko jest ok bo to zwykłe śmiecie jak mówisz Jednoskrzydły i nie powinno być wyrzutów sumienia, to nigdy jedna osoba nie uczestniczy w śmierci skazańca. Przy rozstrzelaniu, dostaje kulkę w tył głowy, strzela 7 osób, przy czym tylko 1 ma prawdziwy pocisk, reszta ma ślepaki. Ma to na celu wyeliminowanie "winowajcy" <_< przecież to jest nienormalne.
Nie winowajcy, a nieuzasadnionego poczucia winy u strzelających, które może towarzyszyć jednostkom wykonującym kare śmierci. Jeśli pomaga to ich psychicznemu samopoczuciu, jest to w porządku.
Jednoskrzydly,
Generalnie, to ja otrzymalem juz od Ciebie wszystkie odpowiedzi i one mnie uzmsyslowiaja kim jestes. Jestes ateista (coz za sensacja w dzisiejszych czasach), wiec nie stosujesz sie do zadnych odgornych zasad; podejscie masz pragmatyczne do zycia. Uwazasz, ze szczescie ogolu jest tym, do czego postep powinien dazyc, a koszt paru jednostek jest cena warta poswiecenia. Uwazasz, ze warto byloby zabic 10 winnych lub niewinnych ludzi (co za roznica), byle pozostale 90 moglo miec zludne poczucia spokoju i bezpieczenstwa. Chcesz, by ktos inny umywal rece od tego, co sam chcesz zrobic, czyli powybijac zdeprawowanych ludzi. Sam dobrze wiesz, a ja Ci to ukazalem, ze Twoj kaprys, by wprowadzic kare smierci jest pomyslem na dzisiaj, a jak wiekszosc ludzi, nie wybiegasz wyobraznia do jutra. Jesli mamy wprowadzac radykalne zmiany w prawie, to robmy to, by chronic jutro, a nie tylko dzisiaj. Jak to ateista, bardzo uczulony jestes na wszelkie wzmianki o Bogu, wiec nie mogles przejsc obojetnie obok zdania, gdzie napisalem, by Bogu pozostawic to, co boskie - mogles to zinterpretowac jako stwierdzenie, by pozostawic wszystko losowi. Ja wcale nie zamierzalem tu rozpoczynac debaty o boskich kryteriach moralnych, wiec darujmy sobie ten punkt sporu.
Dziękuję, za próbę podsumowania mnie, ale chyba nie moja osoba jest tutaj tematem. Nigdzie nie napisałem, że warto jest zabić 10 niewinnych, nie wmawiaj mi swoich wypowiedzi lub nie próbuj nadinterpretować moich zdań. A już tym bardziej nie próbuj bezczelnie sugerować, że dla mnie winny a niewinny to "co za różnica". Wyraźnie napisałem, że ofiary wśród niewinnych zawsze się mogą zdarzyć i że jest to zawsze wielka strata. Jednakże nawet przy popełnionych błędach kara śmierci spełnia swoją funkcje - niszczy zagrożenie. I nie jest to złudne poczucie spokoju, jak twierdzisz, a rzeczywiste.
Na jakiej podstawie uważasz, że mój pogląd jest chwilowym kaprysem? Nie jestem chorągiewką i nie zmieniam zdania zależnie od wygody. Wprowadzając zmiany w prawie dziś, likwidując tym samym morderców tworzymy bezpieczniejsze jutro, dziwię się, że tego nie rozumiesz. Mniej morderców = mniej ofiar.
Co do zdania o bogu - skoro napisałeś jakieś zdanie w swojej wypowiedzi nie ma w tym nic dziwnego, że się do niego ustosunkowałem, więc po co na siłę się mnie teraz czepiasz? Ale również jestem za tym, by pominąć ten punkt.
Jasne, w sumie to co znaczy kilka niewinnie skazanych na karę śmierci(czyt. zamordowanych ).Własciwie idąc Twoim tokiem rozumowania rodzina Tych zamordowanych powinna ich pomścić i w ramach tego co głosisz domagac się dla tych ,którzy wydali taki wyrok kary śmierci. Troche nie bardzo logiczna ta Twoja logika. Ale może sie mylę..
Mylisz się. Jestem za karą śmierci w stosunku do morderców ŚWIADOMYCH swego czynu i wyboru. Sędzia popełniający błąd i skazujący niewinnego człowieka zamiast przestępcy, powinien ponieść inną karę - wszak nie było jego celem skazanie na śmierć niewinnego. Chyba, że zrobił to z premedytacją - wtedy jest najzwyklejszym mordercą.
Nie mylisz sie; bardzo madre podsumowanie Za niesluszna smierc - tez kierujac sie logika Jednoskrzydlego - trzeba by bylo ukarac smiercia oprawce, czyli nalezy zabic sedziego. Mysle, ze jednak nie droga zemsty powinnismy isc. I jak mowilem: skoro nie jestesmy w stanie zapewnic w stu procentach prawidlowosci wszystkich orzeczen, to w ogole nie powinnismy wprowadzac kary, ktorej nie da sie potem odwrocic, bowiem smierc ma to do siebie, ze jest permanentna. Jesli kiedys takie cos bedzie mialo miejsce i wyjdzie do mediow sytuacja, kiedy sad zabil niewinnego czlowieka, to moga z tego wyniknac wielkie zamieszki; afera na niewyobrazalna w Polsce skale; ludzie moga stracic zaufanie do organu sadowniczego.
Odnośnie początku - odpisałem powyżej.
Tak się składa, że nie tylko kary śmierci nie da się odwrócić. Nie da się odwrócić także odsiadki w więzieniu - można za to wypłacić odszkodowanie, ale nie da rady zwrócić straconego czasu. Zatem idąc tą Twoją logiką, to najlepiej zrezygnować w ogóle z egzekwowania prawa, skoro każdy może zostać niesłusznie skazany, a przecież "skoro nie jestesmy w stanie zapewnic w stu procentach prawidlowosci wszystkich orzeczen, to w ogole nie powinnismy wprowadzac kary, ktorej nie da sie potem odwrocic".
Mylisz dwa różne skutki kar.Kara pozbawienia wolności jest karą po odbyciu której wychodzisz na wolność i żyjesz a kara śmierci jest jednak karą ,po której już jednak nie nacieszysz sie wolnością (chyba ,że tą wieczną). Więc jakie szanse domagania się zadośćuczynienia za niesłuszne odbywanie kary ma skazany na karę śmierci?
Niczego nie mylę. Po niesłusznym pozbawieniu wolności nie ma możliwości cofnięcia czasu i zwrócenia zmarnowanych lat życia takiej osobie. A co do niesłusznie zabitego, jego śmierć powinna być motywacją do dokładniejszego badania spraw i ograniczania możliwości wystąpienia błędu.
Cały czas czepiacie się o tego niewinnego skazanego na śmierć, a przecież w ogromnej części spraw dotyczących mordu winowajca jest oczywisty. Ciekawi mnie czym niby spróbujecie obronić takiego typa, na którego nie dość, że wszystkie dowody wskazują, to jeszcze sam się przyznał?