No tak, od razu lepiej zwalać że jestem psychicznie chory jak nie umie się zrozumieć . Czuje się zdrowy na umyśle i do żadnych psychiatrów nie pójdę .Poza tym słyszałem co te uspokajające ''cudowne leki'' robią ...
Co do mojej sytuacji , z perspektywy tego co pracuje jak patrzy na nie pracującego to mówi sobie że on ma komfortowe życie . A z kolei nie pracujący myśli odwrotnie . Poza tym ,każdy inaczej patrzy na swoją sytuacje, to że się ma dach nad głową i żarcie nie wystarczy żeby sobie dożyć 70 . Jeden chce polecieć na marsa a inny zwiedzić sąsiedni kraj .
Nie mam takiego zapału do życia jaki powinien mieć człowiek przynajmniej w mniemaniu społeczeństwa . Że chłop powinien zbudować dom , spłodzić dziecko i zasadzić drzewo .Wgl mnie takie życie nie pociąga , i jak mówiłem nie wiem co chce robić .Jak przechodzę miastem to widzę tych zagonionych ludzi jakby w transie a w ich oczach widzę strach i żądze pieniądza . Aż się czasami z tego śmieje. To że nie mam więcej niż 1 zł w kieszeni ma jakieś plusy , na razie widzę nie możność popadnięcia w alkoholizm
Pozdrawiam.
No tak - najlepiej przypisać komuś chęć dowalenia, jeśli się nie umie widzieć czegoś jeszcze oprócz swoich racji.
Depresja występuje często i jej efektem bywa zaburzenie funkcji motywacyjno - wolicjonalnych (tzn: nie chce się chcieć). Nie wiem, co te uspokajające cudowne leki robią, natomiast dobrze dobrane antydepresanty + chęć rzeczywistej zmiany swojego życia ( o którym piszesz w pierwszym poście "syf") coś mogą zdziałać. O ile oczywiście to depresja. Nikt ci tu diagnozy nie postawi.
Jak zaznaczył jeden z przedpiśców - piszesz gramatycznie i ortograficznie. Nie sprawiasz wrażenia półanalfabety. Spróbuję zgadnąć: szkoła wybrana po najmniejszej linii oporu i zawalona nie z powodu niemożności ogarnięcia materiału tylko z powodu licznych nieobecności i totalnego olania nauki. Oczywiście - szkoła jest głupia, nie wiem, co chce w życiu robić, ale ten zawód mi się nie przyda, szkoła nie uczy niczego konkretnego - ale znalezienie czegoś innego, przeanalizowanie swoich predyspozycji - to już za duży wysiłek.
Z pracą jest trudno. Wiem. Rozumiem. Ale ty miałeś pracę. Ojciec nie wykopał cię z domu ot tak. Załatwił ci robotę, ale ją rzuciłeś. Praca w sklepie bywa debilna, ogłupiająca, czasem ciężka, czasem nudna. Ma zaletę - na koniec miesiąca jest coś takiego jak wypłata. Twoja wypłata zwalnia emerytów - twoich dziadków - z zapewniania ci kartofli, płacenia wyższych rachunków za media i pokrywania innych kosztów utrzymania ciebie. Wypłatę możesz odłożyć na trening przed wyprawą na Marsa, na kupno map i plecaka potrzebnych do przejechania Europy autostopem, na zdjęcia do paszportu. Jeżeli chcesz żyć dalej ze złotówką w kieszeni - możesz wypłatę rozdać, przepić, przegrać - ale najpierw uregulować zobowiązania wobec osób, które cie karmią. Każdy chciałby pracowac w fajnym miejscu - ale dla większości praca to po prostu zdobywanie środków na życie, na hobby, na wyprawy, na edukację, dzięki której można zmienić pracę znienawidzoną na pracę nudna a potem pracę nudną na pracę ekstra. I to nie chodzi o to, by płodzić, sadzić i budować - ale żeby nie siedzieć nikomu na garbie i nie czekać, aż stanie się cud i doznasz objawienia. Twoje cv jest ubogie - ale do zbioru truskawek czy zasuwania na czarno na budowie nikt w cv nie zagląda. Praca durna? Debilna? Nierozwijająca? A siedzenie na czyimś garnuszku jest bardziej godne?
Objawienia rzadko się zdarzają. Zwykle ludzie szukają, błądzą, robią głupstwa, tracą trochę czasu, zaczynają do nowa, zaciskają zęby - ale się ruszają. Nie jest niczym dziwnym ani złym potknięcie, zawalony etap edukacji czy inne niepowodzenie, pod warunkiem, że nie osiadasz jak jeżowiec wchłaniając plankton, aż coś się trafi. Nie trafi się, bo charakter, osobowość, motywacja to jest coś, co się kształtuje - a niekształtowane po prostu się wypacza. Sens życia znajdują jednostki zdrowe i dojrzałe (ewentualnie zdrowiejące i dojrzewające). Nie jest konieczne - do osiągnięcia dojrzałości - wspomniane przez ciebie sadzenie i spółka oraz bycie w transie i żądza pieniądza (wiesz, bardzo trudno dostrzec w oczach przechodzącego człowieka żądze pieniądza - chyba, ze się bardzo chce. Człowiek ów prawdopodobnie spieszy się do pracy, bo chce być w porządku wobec szefa i kolegów a także rodziny: żeby nie wymagać od nikogo utrzymywania go. Bardzo wygodne jest przypisywanie osobom prowadzącym normalne, fajne, niezależne życie takich negatywnych cech jak pazerność, interesowność, płytkość... Bo przecież jesteś ponad to, prawda?). Do dojrzałości jest niezbędny m.in. ten warunek - ponoś odpowiedzialność za samego siebie. Chcesz żyć minimalistycznie, szukać sensu, wyzbyć się materializmu?
Proszę - ale na własny rachunek. Patrząc z góry na "ludzi w transie, którzy mają w oczach strach i żądzę pieniądza" popatrz na siebie. Rzeczywiście - super obraz wylania się z twoich postów. Masz cholerny problem, nie wiem ,czym spowodowany, ale masz. Albo się lecz, albo idź do roboty, albo przyznaj, ze tak ci jest wygodnie i nie zrzędź. Człowiek w mniemaniu społeczeństwa nie musi mieć zapału, wystarczy, że będzie sam ponosić odpowiedzialność za własne wybory.