Seria z Brosnanem zaczęła tracić na popularności. Craig i odświeżenie image'u, a także "urealnienie" fabuły, spowodowały większe zyski. O to chodzi! I tego producenci będą się trzymać.
Quantum of Solace nie sprostał moim oczekiwaniom. Poprzedni Bond zawiesił wysoko poprzeczkę, więc nie dziwię się w sumie.
Wydaje mi się, że otoczenie Bonda było takie jakby mdłe, niewyraźne, i kiepsko zagrane. Brakowało mi dobrych, nowych postaci z drugiego, trzeciego planu.
Czyli - kiepski scenariusz, tacy sobie aktorzy.
Ostatni Bond wypromował Craiga i dał mu szansę zostać prawdziwą, multimilionową gwiazdą. Teraz aktor się odpłaca, ratując swoją osobą cały film.
Oczywiście, to wciąż kawał dobrego kina, i mimo różnych braków, warto obejrzeć.