Ostatnio widziałem ,,Było sobie kłamstwo", które trzeba przede wszystkim pochwalić za nietypowy pomysł na scenariusz. Film przedstawia wizję alternatywnego świata, gdzie nikt nigdy nie skłamał. Ludzie są nadal chciwi, podli, mają swoje słabości etc., ale mówią tylko czystą prawdę nawet jeśli jest trudna do uświadomienia. W końcu bohater filmu, życiowy nieudacznik odkrywa, że w wyniku bliżej nieokreślonego ,,spięcia" w zwojach mózgowych, potrafi skłamać. Postanawia uprościć sobie tym życie, jednak gdy opowiada umierającej na łożu śmierci matce, że nie trafi do pustki a do pięknego miejsca i spotka tam ,,gościa z góry", stwarza również religię: pomysł podchwytują inni ludzie, mając mężczyznę za kapłana.
Generalnie do połowy film jest świetny. Idealnie ukazuje mentalność ludzi i sposób myślenia, często ukryty pod wieloma maskami. Jest też spora dawka czarnego, inteligentnego humoru. Wreszcie w produkcji znajduje się sporo morałów: że świat nie jest czarnobiały, że czasem kłamstwo popłaca. Wreszcie ukazuje samą koncepcję religii, zdaje mi się, iż krytykuje ją jako sposób myślenia na skróty, choć nie robi tego w zajadły sposób - jest insynuowane, że człowiek jest tylko człowiekiem i często sam fakt, że chciałby, aby coś zaistniało, wystarcza mu jako dowód.
Niestety od połowy robi się z tego średnia obyczajówka/romans. Bohater poznaje piękną kobietę i stara się m.in za pomocą nowej umiejętności ją uwieść. W tym wydaniu początkowo jest to nawet ciekawe, lecz z czasem robi się nuda i po świetnym wstępie przez jakiś czas widz się nudzi. Ale myślę, że warto obejrzeć. Nie rewelacyjny, ale całkiem mądry i miejscami prześmieszny film.