doskonale wiem co czujesz.. moj ukochany zerwal ze mna w niedziele z tego samego powodu... wiedzialam, ze ma problemy i potrzebuje spokoju a ja mimo to wciaz go nagabywalam, chcialam by mowil mi wciaz ze mnie kocha, chcialam czuc sie potrzebna.. tez nie wiem co robić... dużo narzekałam, myslałam o sobie... to okropne uczucie.. ja rowniez nie moge bez niego zyc.. jest mi strasznie ciezko.. mysle, ze mnie kocha, ale bylo miedzy nami zbyt wiele napiec... przyznal sie, ze prawdopodobnie mnie kocha, ale nie chce mnie kochac bo nam sie nie ukladalo.. dziwne to, bo w ten sposob rani nie tylko mnie ale i siebie.. daje mi jednak nadzieje, ze jeszcze sie zejdziemy... od zerwania spotkalismy sie 3 razy.. bylo cudownie, ale nie wrocilismy do siebie.. On nie wierzy w to, ze relacje się zmienią, że kłótnie ustaną.. ale ja wierze... myślę, że mamy tylko jedno wyjście w tej sytuacji... czekać.. trzeba dać im czas, by zdali sobie sprawę, że kochają nas mimo wszystko, i ze mimo nieporozumień to z nami chcą być.. wiem, ze to trudne.. ja wciaz wysylalam mu setki sms'ow i płacze całymi dniami, ale dzis postanowilam, ze nie napisze... poczekam, az sam sie odezwie.. jak bede go ponaglac nic dobrego z tego nie wyniknie.. widzę w jego oczach, że mu na mnie zależy. nie unika mnie.. i nadal jest zazdrosny, nadal mnie pragnie.. niebawem ma wyjechać na kilka miesięcy do pracy.. wierzę, że wówczas zatęskni i zrozumienie, że jestem tą jedyną mimo wszystko.. ja będę czekać i będę mu wierna przez cały ten czas.. Spróbuj być cierpliwa.. ja też uczynie wszystko by się opamiętać... Powodzenia Tobie i sobie.. będzie dobrze...