Witam
Zakładam temat, ponieważ poddałam się refleksji nt 'Jak to się stało, że każdy jest w związku, a mnie to ominęło? Czy nie jest już za późno?'
Do rzeczy: Nie chcę robić z siebie cierpiętnicy, bidulki itp ani w drugą stronę, czyli osoby niesamowicie pięknej, charyzmatycznej i mega błyskotliwej, ale..
Ale naszła mnie refleksja. Patrząć na swoich znajomych, widzę, że każdy z kimś jest (większość jest zaręczona lub nawet po ślubie). Do niedawna nie obchodziło mnie to, chcą-ok, ja mam swoje sprawy, nad nimi się skupiam. Jednak doszło do mnie, że czas ucieka, a ja nadal jestem sama.
Gdzie jest błąd? Tak, szukam go w sobie, ponieważ, wiem że każdy teoretycznie może być w związku. Ludzie mają różne charaktery, przeróżne wyglądy, a każdy z kimś jest. Ogarnęła mnie inwazja par i zaczęło mi to doskwierać i już teraz sama bym chciała ponownie być w związku.
Może mam wygórowane wymagania? Może coś ze mną 'nietak'? Dbam o siebie, o swój wygląd. Pracuję, jestem wykształcona, staram się być uprzejma i życzliwa.
Gdzie jest mój błąd?