Into the Darkness

air71

Nowicjusz
Dołączył
24 Styczeń 2013
Posty
49
Punkty reakcji
0
Słowa soldata o tym że w okolicy poza klanem dzieją się dziwne rzeczy zapadły Semenowi szczególnie w pamięć, gdyż jak wiedział nie zaliczają się oni do ludzi strachliwych. Postanowił udać się do cyrulika w celu celu stworzenia mikstur z zebranych roślin i przy okazji wypytać o zdarzenia o których wspominał przepatrywacz.
Gdy tylko przekroczył próg pracowni cyrulika oczom i uszom Semena ukazali się jęczący ranni, co poniekąd było dla niego potwierdzeniem słów strażnika. Gdy tylko spostrzegł potężnie zbudowanego człowieka w białym fartuchu podszedł do niego i odezwał się:
-Witaj. Widzę że masz tu sporo klientów że się tak wyrażę. Co ich tak poharatało? Bo z tego co wiem to jesteście ludem doświadczonym w swoim fachu i nie chce mi się wierzyć że jakiś tygrys czy inne zwierzę tak by tego dokonało. Ma to coś wspólnego z jak to ujął jeden ze strażników: "dziwnymi stworzeniami grasującymi w nocy"?
-A i był bym zapomniał przy okazji jak już tu jestem to czy mógł bym skorzystać z twojej aparatury do ważenia mikstur? Mogę zapłacić jeśli będzie potrzeba.
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Leżący soldaci wyglądali, jakby naprawdę sporo przeszli. Czegoś takiego nie zgotowali im zwykli splugawieńcy.
- Witaj. Widzę że masz tu sporo klientów że się tak wyrażę. Co ich tak poharatało? Bo z tego co wiem to jesteście ludem doświadczonym w swoim fachu i nie chce mi się wierzyć że jakiś tygrys czy inne zwierzę tak by tego dokonało.
Medyk Clyde kończył właśnie zmianę opatrunku u jednego ze swoich podopiecznych.
- Witaj nieznajomy. Gdyby to byli klienci... Ja się w ogóle cieszę, że za swoją pracę dostaję jeść! Nie wiem co żeś robił przez ostatnie tygodnie, skoro zadajesz takie pytania. Hanzytom z Armady kompletnie odbiło. Snują się w oszalałacyh grupkach, napadając na naszych ludzi. Z południa bardzo trudno się tutaj dostać, ale ci jakby posiadali nieludzkie siły, także skubańcy dają radę.
- Ma to coś wspólnego z jak to ujął jeden ze strażników: "dziwnymi stworzeniami grasującymi w nocy"?
- Oczywiście, że ma. Trudno nazywać to człowiekiem. Ja z resztą zawsze powtarzałem, że Hanza nie ludzie, a jadowite żmije! Buahahaha! Dosłownie sypię dzisiaj kawałami jak z rękawa.
Clyde spojrzał na beznamiętną twarz Semena i szybko spoważniał. Rytualista zmienił temat.
- A i był bym zapomniał przy okazji jak już tu jestem to czy mógł bym skorzystać z twojej aparatury do ważenia mikstur? Mogę zapłacić jeśli będzie potrzeba.
- Jasne, o ile masz własne składniki, nie przeszkadzaj sobie. Dobro wspólne. No przynajmniej w teorii. W Stonekeep tylko ja wiem cokolwiek o alchemii. Tam jest retorta, obok menzurki i alembik. Tylko wiesz, ja tutaj mam rannych. Myślę, że eksplozje im nie pomogą.
 

air71

Nowicjusz
Dołączył
24 Styczeń 2013
Posty
49
Punkty reakcji
0
-Tak sam przybyłem z południa i miałem tą wątpliwą okazje spotkać Hanze z Armady, ale nie sądziłem że dotarli aż tutaj. Odparł wiedzmiarz po czym zajął się tworzeniem wywaru z Brunatnika sennego i mikstury Antydot zwaną też jako czarny wywar. Gdy zakończył prace z aparaturą podziękował cyrulikowi, po czym opuścił pomieszczenie i ruszył w głąb miasta w celu odnalezienia snajpera i żercy.
 

Mayte

AlienumMundi
Dołączył
5 Sierpień 2011
Posty
1 291
Punkty reakcji
48
Wiek
31
Master popatrzył na jegomościa, twarz mu nie drgnęła. Lata spędzone na żmudnych treningach wyrobiły mu nawyk zastygania. Nie poczuł się urażony słowami "lidera". W końcu soldaci mają to do siebie, że ich obycie jest co najmniej ciężkie do zrozumienia dla technoklanytów. Gdzie słowa nic nie znaczą, a jedynie czyny i wiedza mogą kogokolwiek wyprowadzić z równowagi. Dlatego też gdy soldat skończył uśmiechnął się krzywo i powiedział:
-Jak zauważyłeś już uciekam. W końcu rozmawiać z taką kupą śmierdzącego gówna nie jest niczym przyjemnym. - Master mówiąc te słowa patrzył uważnie na ruchy przeciwnika. Jego oczy dokładnie przepatrywały poły płaszcza Staina. Gdy jego słowa dotarły do konkurenta ten lekko się naprężył, jednocześnie snajper zauważył, że towarzystwo w jakim przebywała ta cuchnąca postać poruszyło się jakby czekając tylko na znak. Technoklanyta jednak nie dał poznać po sobie, ze wie co się szykuje, jedynie z krzywym uśmiechem kontynuował -Ale jak widać z gównem dogadać się nie da - po tych słowach wolnym ruchem obrócił się od przeciwnika plecami i ruszył. Cały czas jednak jego ciało pozostawało w napięciu. Z każdym krokiem liczył w myślach. Gdy doszedł do 7 usłyszał delikatnych chrzęst odrywającego się kamyczka z podłoża wraz z poruszającą się szybko stopą. Zaczekał jeszcze sekundę i błyskawicznym ruchem uskoczył w lewo, następnie wyciągnął łuk i wymierzył w zdezorientowanego przeciwnika strzałę mówiąc:- Więc może oddasz mi tą rękojeść?
 

bati999

Macierz Diagonalna
Dołączył
13 Październik 2008
Posty
2 211
Punkty reakcji
18
Wiek
26
Miasto
Tarnobrzeg
Jarvan minął się z Masterem i Joshuą. Pomachał im tylko, i mimo późnego wieczoru udał się na audiencję do Logana. Chciał z nim po prostu porozmawiać, dowiedzieć się co nieco o Kruku, jak i może zabrać się za jakąś robotę.
Stojąc u progu jego rezydencji sprostował strażnikom, że udaje się do niego. I tak było.
- Witaj Loganie! - Wymienił się uściskiem. - Mam nadzieje, że zbytnio nie przeszkadzam?
Wiedział, że na pewno nie przeszkadza. Nawet podczas ostrej siepaczki Soldat zawsze wysłucha swojego. To się po prostu czuło.
- Wielu takich jak my was odwiedza? W sensie, nie chodzi mi o mnie. Bardziej o ludzi z innych klanów, takich jak moi towarzysze. Hanza, technoklany, rytualiści - często ich spotykacie?
Po odpowiedzi kontynuował.
- Słuchaj, a Kruk? Mieszkał tutaj? Dlaczego kierował się w przeciwną od tego miejsca stronę? No i dlaczego miał ze sobą taką dziwną kompanię? Wiem, że jest hardy, udowodnił mi to, ale to trochę niebezpieczne wędrować z bezbronną grupą przez spopielone lasy. Jaki jest ku temu powód?
Na koniec rzucił.
- Heh, i mam pewną sprawę... Ostatnio w moim mieszku znajduję się mało złota. Nie, nie! Nie chcę nic pożyczać. Masz może dla mnie jakąś pracę do wykonania? Coś za co miałeś się zabrać później? Chętnie się tym zajmę.
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Semen spędził jakiś czas przy aparaturze alchemicznej. Dokładnie odmierzał proporcje właściwych składników oraz substancji. Aby wytworzyć dwie mikstury użył znalezionych ziół [2x Test Zaklinania Materii]. To z pewnością podwyższyło ciśnienie kilku leżącym unitom. Zerkali nerwowo w jego kierunku, jak gdyby obawiając się wyniku działań wiedźmiarza. Na szczęście jednak nic nie eksplodowało, ani nie przeżarło stołu. Semen z satysfakcją spojrzał na klarowne kolory cieczy przelanych do butelek. Dopiero jak ujął w dłoń drugą, poczuł coś dziwnego. Szkło mrowiło mu palce. Sięgnął do pamięci, bowiem słyszał już o czymś podobnym. Powiadało się, że jeśli alchemik wyjątkowo precyzyjnie odmierzy składowe, wtedy może niejako tchnąć w miksturę cząstkę boskiej mocy. Ktoś na tyle sprytny w owej sztuce może tworzyć mikstury nawet kilkakrotnie silniejsze od innych. Wyglądało na to, że ów sytuacja właśnie mu się przytrafiła, gdyż mikstura emanowała wręcz magiczną mocą.

cM5Pr2Z.jpg
Wywar z Brunatnika sennego pozbawiony smaku; ma właściwości uspypiające 5 den
lKpxXQg.jpg
Mikstura czystości +5 punktów zdrowia; leczy z trucizn 30 den

Gdy Semen skończył swoje badania, wyszedł od cyrulika szukać reszty.

- Jak zauważyłeś już uciekam. W końcu rozmawiać z taką kupą śmierdzącego gówna nie jest niczym przyjemnym. Ale jak widać z gównem dogadać się nie da - Master bynajmniej nie pozostwał dłużny i zripostował soldata.
Dodatkową ujmą było odwrócenie się plecami do Staina. Coś takiego było tutaj pojmowane jako hańba. W połączeniu z prowokacyjnymi słowami snajpera, dało to zamierzony rezultat. Technoklanyta nie zrobił paru kroków, jak usłyszał za sobą ruch. Natychmiast się odwrócił [Test Czujności]. Nie był jednak dość szybki. Kiedy z powrotem spojrzał na mężczyznę, ten zdążył wymierzyć już cios. Master został oślepiony nagłym ból, po czym uświadomił sobie spływającą po twarzy krew. Stain rozbił mu nos (-1 punkt zdrowia) i teraz podkasywał rękawy.
- Myślisz, że jesteś mądry, tak? - jego oddech, przepełniony wonią cebuli wręcz odrzucał - Uważasz, że możesz tu przyjść i mnie obrażać?!
Mężczyzna dopiero po kilku chwilach trochę ochłonął. Ku zdziwieniu Mastera, wyciągnął do niego rękę, pomagając wstać.
- Cóż, w takim razie znaczy, że masz jaja. A to lubię. Nie dam ci, ot tak, tej rękojeści. Ale możemy zrobić mały zakład. Zobaczymy czy jesteś taki sprytny, jakiego próbujesz udawać.
Snajper nie odezwał się, czekał na kontynuację podjętego wątku.
- Widzisz tamtą czaszkę? Nią gramy w kundla. Nie masz drużyny, ale jesteś strzelcem, więc zrobimy inaczej. Steve, nałóż no ten czerep na jeden z pali. Teraz słuchaj. Każdy z nas będzie ciskał w czaszkę z dwudziestu metrów. Czym chce - sam ostentacyjnie poklepał się po pasku, gdzie miał przytroczone małe toporki do rzucania - Jedziemy na zmianę. Kto pierwszy strąci czaszkę, ten zostaje właścicielem rękojeści.

s3UL9QG.jpg

Stain, nie czekając na reakcję natychmiasy wyszarpnął toporek i cisnął nim w cel. Chybił o kilka cali. Syknął ze złości.
- Twoja kolej. Chyba, że tchórzysz.

Semen dogonił Jarvana jeszcze zanim żercia wszedł do domu Logana. Razem wkroczyli do środka, odprowadzani wzrokiem przez parę strażników na zewnątrz. Dom był urządzony prosto i w surowy sposób. Większość ozdób stanowiły trofea łowieckie: głowy neidźwiedzi, jeleni, ale i zakonserwowane czerepy ebionitów. Część Kompanii Soldackich hołdowało temu zwyczajowi - Ebionici byli najgorszym wrogiem Unii i każdy przejaw poniżania ich był aprobowany. Szczególnie po śmierci. Na parterze znajdowały się trzy duże komnaty, w tym jedna z kominkiem, nad którym znajdował się ogromny obraz. Przedstawiał splecionych ramionami braci - Logana i Kruka. Dwójka widząc, że nikogo tu nie ma, weszła na piętro po długich schodach z drewnianą poręczą. Na drugiej kondygnacji ciągnął się wzdłuż budynku wąski korytarz. Przez chwilę mignęła w nim mała postać. To był syn Logana. Ledwie kilkunastoletni chłopak o ciemnych, rozwianych włosach. Dwójka skręciła gdzie indziej, czyli do kolejnego pomieszczenia, oddzielonego kotarą. Tutaj Logan zrobił sobie coś w postaci komnaty o bardzo osobistym charakterze. Jego stare odznaki i mundry dolackie stanowiły oryginalny wystrój wnętrza. Sam mężczyzna siedział na swoim łóżku ściskając w ręku jakiś materiał. To była flaga Stonekeep - szerokie, karminowe płótno z prostym wyobrażeniem miasta we wnętrzu góry. Logan wyraźnie bił się z myślami, a oczy szkliły mu się dziwnie. Gdy spostrzegł gości, zerwał się jak oparzony, dopadł kufra pod ścianą i cisnął do niego flagę. Zamknął dębowe wieko z donośnym hukiem.

DS54gyq.jpg

- Oh, witajcie. Nie zauważyłem, że wchodzicie.
Semen i Jarvan czuli w powietrzu coś niepokojącego. Logana wyraźnie trapiła jakaś kwestia, choć teraz próbował to maskować. Zajęli wskazane miejsce w celu rozmowy z karpalem.
- Mam nadzieje, że zbytnio nie przeszkadzam? - zagadał Jarvan.
- Ależ skąd! Mówiłem, że możecie przychodzić kiedy chcecie - uśmiechnął się gorzko soldat.
- Wielu takich jak my was odwiedza? W sensie, nie chodzi mi o mnie. Bardziej o ludzi z innych klanów, takich jak moi towarzysze. Hanza, technoklany, rytualiści - często ich spotykacie?
- Mało kto się z nami teraz zadaje. Można nawet rzec, że jesteśmy odcięci od świata. Kiedy jeszcze dostęp na południe był otwarty, trochę się handlowało z podróżnymi kupcami. Ale teraz... jedynym oknem na świat jest nas sokolnik, który odbiera przez swoje ptactwo przesyłki. Niewiele więcej.
Żerca przytaknął. Na jego usta cisnęło się kolejne pytanie.
- Słuchaj, a Kruk? Mieszkał tutaj? Dlaczego kierował się w przeciwną od tego miejsca stronę? No i dlaczego miał ze sobą taką dziwną kompanię? Wiem, że jest hardy, udowodnił mi to, ale to trochę niebezpieczne wędrować z bezbronną grupą przez spopielone lasy. Jaki jest ku temu powód?
Logan wyraźnie spochmurniał. Żerca zdał sobie sprawę, że właśnie uderzył w czułą strunę.
- To... skomplikowana sprawa. Kruk ruszył z częścią naszych kobiet oraz starszymi mieszkańcami do Wichrowego Wzgórza. To klan, w którym obowiązują, jakby to nazwać, bardziej liberalne zasady. Naprawdę trudno mi o tym mówić i nie mam prawa was w to wciągać. Widzicie, na pierwszy rzut oka Stonekeep może wydawać sie sielankowym wręcz miejscem. Ale tak nie jest. Tutaj nie ma miejsca dla słabych jednostek. Kruk się z tym nie zgadzał i dlatego opuścił miasto wraz z tymi, którzy zostali z niego usunęci. Ja nie potrafiłem. To moje miejsce, jakie by nie było.
Niewiele to wszystko tłumaczyło gościom, ale Jarvan był już pewien, że jego niepokój miał silne podstawy. Zmienił chwilowo temat:
- Heh, i mam pewną sprawę... Ostatnio w moim mieszku znajduję się mało złota. Nie, nie! Nie chcę nic pożyczać. Masz może dla mnie jakąś pracę do wykonania? Coś za co miałeś się zabrać później? Chętnie się tym zajmę.
- Pójdź do koszar. Ja mam dużo spraw na miejscu i nie zawsze czas, ale chłopaki sami z siebie też organizują wypady na okoliczne bestyjki. Musimy skądś brać mięso, no i oczywiście pozostaje kwestia zwykłego bezpieczeństwa. Lepiej się śpi, wiedząc że okoliczne ghule leżą gdzieś poszlachtowane na kawałki. Jak mówię, pogadaj z tamtejszą ekipą. Na pewno przyda się dodatkowe ostrze.
 

air71

Nowicjusz
Dołączył
24 Styczeń 2013
Posty
49
Punkty reakcji
0
Gdy zapała cisza pomiędzy soldatami wtrącił się Semen:
-Słyszałem o problemach z Hanzą.Mógł byś powiedzieć kiedy i w jakich okolicznościach się zaczęły?.
Czy ma to może związek z dziwnymi wydarzeniami zachodzącymi na zewnątrz klanu?
Wiedzmiarz poczekał aż żerca opuści pokój, po czym zapytał:
-O co chodzi z tym sztandarem? Tu wskazał głową na kufer do którego pospiesznym ruchem schował płachte materiału.
 

Mayte

AlienumMundi
Dołączył
5 Sierpień 2011
Posty
1 291
Punkty reakcji
48
Wiek
31
Master z uśmiechem podał rękę Steinowi. Może nie osiągnął zamierzonego celu, jednak udało mu się dojść do konsensusu. Gdy tamten zaproponował turniej kiwnął z aprobatą głową. Gdy przeciwnik rzucił toporkiem Master z uwagą przyglądał się sposobowi rzutu. Następnie sam wyjął swój łuk nałożył cięciwę i chwile wpatrywał się w cel. Po czym wolnym ruchem podniósł ramię łuku. Wstrzymał na sekundę oddech i gdy już w jego głowie wyklarowało się. Pozostał tylko cel nałożył strzałę na cięciwę. Po czym błyskawicznie naciągnął ją i wraz z powolnym wydechem powietrza wystrzelił. Celował dokładnie za szczęką. Miał zamiar jednym dokładnym strzałem strącić ją. Gdy już wypuścił strzałę stanął w lekkim rozkroku czekając na wynik. Gdy za pierwszym razem mu się nie powiodło spróbował ponownie. A jeśli Stein ją strącił z uśmiechem podziękował za możliwość gry.
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Semen zaczął interesować się rozmową:
- Słyszałem o problemach z Hanzą. Mógł byś powiedzieć kiedy i w jakich okolicznościach się zaczęły?
- Kilka tygodni temu. Doszły nas głosy o dziwnym galeonie, który przypłynął do Armady. Ponoć statek nie miał żadnej załogi, wyobrażacie to sobie?
Zapanowała cisza. W pokoju zrobiło się jakby chłodniej. Logan zniżył ton głosu.
- Od tego czasu Omam wprowadził na południu kwarantannę, no ale to już wiecie. Jak dla mnie góra nie chce eliminować zagrożenia, a je odgrodzić i przeczekać.
- Czy ma to może związek z dziwnymi wydarzeniami zachodzącymi na zewnątrz klanu?
- Mówisz o tych szalonych ludziach, pałętających się po okolicy? Z pewnością. W życiu nie widziałem osób tak wyzutych z człowieczeństwa. To bestie. Sam jestem ciekaw co ich tak odmieniło.
Wiedźmiarz czuł, że człowiek przed nim robi się coraz bardziej intrygujący.
- O co chodzi z tym sztandarem?
Soldat spojrzał na kufer i pokręcił głową.
- Wybacz. To moja prywatna sprawa. Zbyt słabo cię znam chłopcze, aby dzielić się takimi informacjami.

W tym samym czasie Master prowadził snajperski pojedynek. Najpierw dobrze prześledził w myślach trajektorię rzutu Staina. Sam przygotowywał się ledwie chwilę. Wdech. Była to ledwie chwila, lecz w jego głowie wyklarował się już dokładny tor strzały. Uwolnił cięciwę wraz z głębokim wydechem. [Test Strzelectwa]
Fragment czaszki rozprysnął się na różne strony, gdy kamienny grot uderzył w cel. Reszta czerepu zakołysała się na palu, smętnie zwisając jeszcze chwilę i wreszcie spadła na ziemię. Stain otworzył szeroko usta. Nie doceniał przeciwnika.
- Eżż ty... - zgrzytnął zębami - Umowa to umowa. Niech ci będzie.
Przegrana była dla niego ciężka do zaakceptowania. Więcej się już nie odezwał. Tak czy inaczej, snajper osiągnął swój cel. Wybrał się do sprzedawcy, a ten przez w zamian za przysługę, pozostałą część nocy uczył go jak przyrządzać prostą broń, przygotowywać strzały i naprawiać łuki. W ramach szkoleń udało się wspólnymi siłami także doprowadzić znaleźny artefakt do użytku. I w ten właśnie sposób Master stał się właścicielem odnowionego łuku pradawnych, a i nauczył się nieco nowego (Rzemiosło +1).

inv_weapon_bow_09.jpg
Łuk Pradawnych +1 obr. +1 Strzelectwa 82 den

Suma summarum skończyli nad ranem, kiedy strzelec był już wykończony. Jego rodzina znana była jednak z pracowitości. Mimo znoju stwierdził, że całonocna harówka dała mu dużą satysfakcję. Około czwartej nad ranem dołączył do śpiących towarzyszy w kwaterach Logana (Regeneracja punktów Zdrowia i Mocy). Całą drużyną zbudził sześć godzin później Otton. Już od pierwszych jego słów, było wiadomo, że przynosi złe wieści.
- Czy ten świat spiskuje przeciwko mnie? Co ja takiego zrobiłem do cholery?!
- Otton, uspokój się. O co chodzi? - zapytał mediatorskim tonem Joshua.
- O nic. Taka drobnostka. Mamy dzień drogi do zamku, a ci cholerni soldaci mi odradzają wyprawę, póki nie ustąpią ulewy w górach. Dobrze słyszeliście. Trwa jakiś cholernyy maraton nawałnic w okolicy.
Handlarz osiadł na zydlu. Był wyraźnie zrezygnowany.
- Przeszliśmy już tak wiele... Czy powstrzyma nas byle mżawka?
Joshua pokręcił głową. Wyraźnie nie podobało mu się, do czego dąży Otton.
- Deszcz w górach to wyjątkowo zdradziecka sprawa. Skoro jesteśmy już jakiś czas w drodze, dłuższy pobyt tutaj nas nie zbawi.
- Tobie to wszystko jedno! Jedziesz załatwiać swoje urzędowe sprawy - zagrzmiał kupiec - Ale ja chcę być tam jak najszybciej. To co panowie?
Master, Jarvan i Semen nachylili się do siebie. Musieli coś postanowić tu i teraz.
 

air71

Nowicjusz
Dołączył
24 Styczeń 2013
Posty
49
Punkty reakcji
0
Pierwszy odezwał się Semen:
-Popieram zdanie rzecznika. Nie jest rozsądnym podczas ulewy poruszać się po górach, tym bardziej że tylko Jarvan mógł by sobie dać rade w tych warunkach. Dodatkowo dochodzi problem Hanzy. Z moich informacji wynika że zapuszczają się aż tutaj i nie są pokojowo nastawieni. Moja propozycja jest następująca:
Przeczekajmy ulewy, a w między czasie skorzystamy z mapy aby zaplanować drogę starając się jak najbardziej ograniczyć szanse spotkania z przeklętą Hanzą.
Po tych słowach wiedzmiarz wstał z pryczy i podszedł do szafki w której znajdowały się kubki i alkohol.
Następnie wyjął 5 kubków i 4 z nich napełnił wódka, natomiast do piątego zachowując dyskrecje wlał wywar z brunatnika sennego i dopełnił alkoholem, następnie kubki po kolei rozdał drużynie tak aby kubek z wywarem trafił do niczego nie podejrzewającego Ottona.
-Napijmy się,zjedzmy coś, a następnie poszukamy kogoś kto będzie w stanie określić jak długo trwają w tutejszej okolicy takie nawałnice. Przemówił Semen po czym przyłożył kubek do ust wypijając jego zawartość.
 

Mayte

AlienumMundi
Dołączył
5 Sierpień 2011
Posty
1 291
Punkty reakcji
48
Wiek
31
Gdy rzemieślnikowi udało się odzyskać dawną świetność przedmiotu, snajper oddał ze smutkiem swój stary łuk na sprzedaż teraz każdy denar się liczył dlatego też musiał pożegnać się z nim, jednak przysiągł sobie, że wróci kiedyś po niego. Nastepnie dokupił za 8denarów strzał.
Gdy technoklanyta został obudzony wysłuchał słów kupca a następnie wiedźmiarza, po czym Master popatrzył z uwagą na Semena i Ottona, po chwili namysłu rzucił:
-Soldaci mają rację zginiemy, w górach w czasie nawałnic bardzo łatwo o lawinę błotną, a także możemy wpaść w zasadzkę tych dziwnych Hanzytów. Zaczekajmy i przestudiujmy sprawę - gdy kończył mówić zauważył dziwne zachowanie Semena jednak nic nie powiedział czekając na rozwój sprawy. Mimo to w prawym ruchem położył nowy łuk na kolanach i z udawanym zaciekawieniem zaczął studiować jego ramię. Przyglądając się rysą czasu i rzemieślniczego dłuta.
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Przebudzeni towarzysze wcale nie garnęli się, aby ruszać w podróż podczas ulewy.
- Przeczekajmy ulewy, a w między czasie skorzystamy z mapy aby zaplanować drogę starając się jak najbardziej ograniczyć szanse spotkania z przeklętą Hanzą - powiedział Semen nalewając alkohol z barku obok.
Wiedźmiarz podał każdemu z grupy gliniany kubek, po czym wszyscy stuknęli je o siebie, spożywając następnie zawartość. Głos zabrał Master:
- Soldaci mają rację zginiemy, w górach w czasie nawałnic bardzo łatwo o lawinę błotną, a także możemy wpaść w zasadzkę tych dziwnych Hanzytów. Zaczekajmy i przestudiujmy sprawę.
Otton sam dolał sobie drugą kolejkę. W ten sposób godził się z niełatwą decyzją.
Wszyscy powoli zbierali się do ponownego wyjścia między domy Stonekeep. Master spędził chwilę na studiowaniu nowego nabytku. Broń był idealnie wyważona. Sprężysta cięciwa napinała się bez większego wysiłku ze strony strzelca, jednocześnie nie powodując najcichszego skrzypnięcia grzbietu. Starożytni istotnie byli potężni skoro potrafili tworzyć takie przedmioty.
Wtem odezwał się jakiś stukot. Otton jak stał, tak nagle padł na ziemię nieprzytomny.
- Co do... - głośno zdziwili się Jarvan i Joshua.
 

air71

Nowicjusz
Dołączył
24 Styczeń 2013
Posty
49
Punkty reakcji
0
Semen słysząc odgłos upadającego ciała odwrócił się na pięcie i podszedł do kupca, następnie przyłożył dwa palce do jego szyi w celu sprawdzenia czy żyje. Po czym powiedział do reszty kompani:
-Żyje.Stracił tylko przytomność. To pewnie przez ostatnie dni które nie pozwoliły nam dobrze zregenerować sił. Pomóżcie mi go przenieść na prycze.
Kiedy drużyna wspólnymi siłami ułożyła Ottona na jednej z prycz Semen ponownie zabrał głos:
-
Proponuje abyście udali się do miasta i spróbowali się dowiedzieć kiedy szlaki będą zdatne do podróży.
Ja natomiast wolał bym zostać z kupcem i go przypilnować, ponieważ jako jedyny posiadam wiedzę która w razie czego może zapewnić mu bezpieczeństwo albo w najgorszym przypadku uratować życie do czego wolał bym aby nie doszło.
 

Mayte

AlienumMundi
Dołączył
5 Sierpień 2011
Posty
1 291
Punkty reakcji
48
Wiek
31
Master spojrzał na wiedźmiarza, po czym skinął głową mówiąc:
-Dobra niech każdy wybierze się do kogoś, ja popytam wokół. - mówiąc to wstał i wyszedł, nie odszedł daleko. Gdy wszyscy towarzysze opuścili budynek wrócił cicho. Zaczął przysłuchiwać się temu co się dzieje w pomieszczeniu pomiędzy kupcem a Semenem.
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Wszyscy zaczęli się rozchodzić, jednak wiedźmiarz postanowił zostać.
- Wolał bym zostać z kupcem i go przypilnować, ponieważ jako jedyny posiadam wiedzę która w razie czego może zapewnić mu bezpieczeństwo albo w najgorszym przypadku uratować życie do czego wolał bym aby nie doszło.
Pozostali pokiwali głowami. W pomieszczeniu nie pozostał nikt prócz okultysty i dziwnie osłabionego kupca. Master wyszedł na korytarz i miał schodzić po schodach na dół, gdy coś go tknęło. Cała sytuacja przed chwilą była podejrzana. Zdrowy facet, który traci nagle przytomność? Coś tu było nie tak. Ostrożnie zawrócił i stanął przy framudze. Przez uchylone drzwi obserwował dwójkę w środku. Semen na razie tylko stał nad Ottonem, przysłuchując mu się, jak mężczyzna mówi przez sen.
- Muszę... zamek... prędzej... podziemia... - można było usłyszeć pojedyńcze słowa wypowiadane z ust handlarza.
 

bati999

Macierz Diagonalna
Dołączył
13 Październik 2008
Posty
2 211
Punkty reakcji
18
Wiek
26
Miasto
Tarnobrzeg
- Co mu się dzieje?
Jarvan zbytnio nie wierzył w omdlenie handlarza. Myślał, że ten po prostu symuluje. Zdenerwował się, i aby przywrócić kupca do normalności zaczął nim telepać.
- Słuchaj no, Otton. Nie będziemy narażać swojego oraz twojego życia, żebyś mógł dotrzeć do jakiegoś tam zamku. Wiem, że ci zależy. Mi również, w końcu denary drogą nie chodzą. Ale zrozum - lepiej dzień za późno, niż kilkanaście lat za wcześnie. Poczekamy.
Czuł się wyśmienicie po należytym odpoczynku. Postanowił iść za radą Logana i chciał nająć się do jakiegoś polowania. Pusta sakiewka mu nie przeszkadzała, jednakże póki był w mieście przydałoby się ją trochę wypełnić.
- Witajcie. Znajdzie się dla mnie jakaś robota?
 

air71

Nowicjusz
Dołączył
24 Styczeń 2013
Posty
49
Punkty reakcji
0
Gdy pozostali opuścili pokój Semen usiadł przy pryczy na której leżał Otto, po czym założył swoją rytualną maskę i pogrążył się w mantrze modląc się w języku rytualistów do egzarchów. Celem mantry było wejście do umysłu kupca i odczytanie informacji o jego posiadłości i o tym co planuje.
Jednak i tym razem wszystkiemu chciała przeszkodzić Nemezis.
 

Mayte

AlienumMundi
Dołączył
5 Sierpień 2011
Posty
1 291
Punkty reakcji
48
Wiek
31
Master tylko bardziej się przybliżył do ściany i słuchał. Nie miał zamiaru ingerować jedynie dowiedzieć się czegokolwiek.
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Jarvan ruszył przez miasto. Był wypoczęty i posilony, także pierwszy raz od dłuższego czasu czuł się w dobrej formie. Jego celem było kompleks podłużnych budynków, gdzie mieściły się koszary. Według słów Logana tam mógł znaleźć jakąś pracę wymagającą jego miecza.
Koszary łączył plac, na którym kilkunastu soldatów ćwiczyło z halabardami musztrę. Wysoki pułkownik stał obok nich z założonymi na sobie rękoma. Nosił ciężką zbroję kolczą z nagolennikami w zestawie. Na ramiona spływały mu długie, jasne włosy.
- RAZ! DWA! TRZYYYY! - narzucał tempo ludziom przed sobą - NA RAMIĘ BROŃ! PREEEEEEZENTUJ BROŃ!
Przerwał w momencie, jak Jarvan podszedł bliżej. Żerca nie bawił się w żadne powitania, od razu przeszedł do rzeczy.
- Znajdzie się dla mnie jakaś robota?
Mężczyzna skinął na swoich podkomendnych.
- Pięć minut przerwy panowie.
Obydwaj usiedli na drewnianych zydlach ustawionych przy jednej ze ścian.
- A zatem to ty jesteś jednym z przyjezdnych. Rzadko się zdarza, żeby ktoś u nas witał, a co dopiero pomagał. Ale niech będzie, skoro chcesz. Dziś mamy zamiar zająć się trzema sprawami poza obrębem obozu. Pierwsza to ghule w okolicznej nekropolii. Niedaleko znajduje się bardzo stary kompleks, gdzie chowano zmarłych. Te bestyjki z natury ciągnie trupi odór. Zwęszyły groby i teraz panoszą się w pobliżu, a to poważne zagrożenie dla naszych ludzi. Problem jest taki, że nie wiemy ile ich jest, bowiem nekropolia ma spore rozmiary. Druga wyprawa będzie prowadzona w głąb jaskiń naszej góry. Znaleźliśmy ciała paru naszych, oplątane w jakieś kokony. Trzeba będzie zejść do niższych szybów, czego nie robiliśmy od lat. No i są jeszcze harpie. Osiedliły się na szczycie sąsiedniego wzgórza, gdzie znoszą skradzione złoto i błyskotki. Aby tam wejść, czeka niełatwa wspinaczka. Skoro będziesz stanowić część drużyny oczywiście należy ci się udział w łupach. Powiedz, kiedy już się zdecydujesz, gdzie chcesz iść.

Master wciągnął bezgłośnie powietrze. Coś się działo. Wiedźmiarz nałożył swoją maskę, co robił głównie przed rzucaniem swoich zaklęć. Nic dziwnego, że za chwilę spod niej doszło ciche nucenie oraz słowa inkantacji [Test Dominowania Ducha]. Otton poruszył się we śnie, mamrotał coś niewyraźnie. Jego umysł był jednak jak twierdza. Sekret, jaki niechybnie w nim trzymał dodawał mu siły i nie pozwalał na odkrycie kart przed wiedźmiarzem. Dodatkowo nemezis w głowie okultysty atakowała zajadle, mieszając mu szyki. Rytualista poczuł, że robi mu się niedobrze i koniec końców musiał zrezygnować z zaklęcia. Kolejny raz był tak blisko przejrzenia kupca i znowuż się nie udało. Jakież fatum chciało, aby jego plany pozostały niewiadomą? W takim wypadku Master mógł się już ujawnić, gdyż scena, jakiej był świadkiem i tak dobiegła końca. Wszedł zatem do środka, udając, że czegoś zapomniał. Ledwo przemierzył próg, gdy za nim podążył ktoś jeszcze. To był Logan. Wyraźnie nierozbudzony, zapewne niedawno wstał z łóżka.
- Oho, widzę że panowie także już na nogach. Co wy na małego browara z rana? Hmm? Dobrze trafiliście z czasem. Naszą karczmę mogą niedługo zlikwidować, a jest czego tam zasmakować. Ja stawiam.
W mieście było sporo miejsc do zobaczenia i okazji do wypytania innych. Z drugiej strony, gdyby sytuację odpowiednio rozegrać, Logan przy piwie mógłby zrobić się bardziej wylewny niż wczoraj...
 

bati999

Macierz Diagonalna
Dołączył
13 Październik 2008
Posty
2 211
Punkty reakcji
18
Wiek
26
Miasto
Tarnobrzeg
Jarvan poruszył się na myśl o ghulach. Może, ze srebrnym ostrzem... Mimo, że władał teraz całkiem pokaźnym mieczem, nie bardzo był przekonany do eskapady na dużą nekropolię.
Harpie brzmiały jednak kusząco.
- Wspinać się umiem. Chętnie zajmę się kilkoma harpiami. -
Nie jedną bowiem już ubił. Wędrując po opuszczonych fortecach w górach często natrafiał na owe. Trzeba po prostu wyczuć moment, aby je zabić, bo ich przewaga zawsze tkwi w ich umiejętności lotu.
- Jestem gotowy, mogę wyruszać nawet teraz. - Rzekł, po czym był gotowy aby wykonać misję.
 
Do góry