Dobry temat i jak można się było spodziewa pełno opinii przeceniających czynniki wewnętrzne. Tak jak pisze Out. Gdyby Rzym miał upaśc to upadł by i na wschodzie. Cesarstwo wschodnie zaś miało się dobrze, nawet za czasów Bazylego Bułgarobójcy, a jeszcze trzeba by wspomniec Justyniana, który odzyskał częśc Afryki i Italię. (sporo tu zasługi wielkiego wodza Belizariusza). Czym taki Justynian różnił się od swoich wielkich poprzedników panujących w Rzymie czy Mediolanie? To było to samo cesarstwo z tymi samymi problemami, a raczej jeszcze większymi. I jakoś bardzo powoli upadało. Po prostu Rzym w swojej tysiącletniej historii bardzo się zmieniał, ale to w końcu tysiąc lat. I w IV i V wieku również znajdował się w okresie intensywnych przemian. Upadek miast, zmiana rolnictwa opartego na klasycznym niewolnictwie na średniowieczną pańszczyzne, czy wcześniej zmiana modelu władzy centralnej z pryncypatu na coraz bardziej zcentralizowany dominat. Wszystko to nie stanowiło kryzysu samego w sobie. To tylko nowe warunki do których Rzym by się dostosował gdyby nie pewien niekorzystny zbieg okoliczności.
Rzym ustabilizował swoje granice już w pierwszym wieku naszej ery. Nie dlatego, że tak dodkliwie odczuł klęske Warusa, wręcz przeciwnie Warus niepotrzebnie dał się wciągnąc w ten las teutoburski i gdyby nie to i potrzeba zemsty Germanik juz zupełnie nie miałby potrzeby sie jeszcze zapuszczac w te rejony. Po prostu granice na Renie i Dunaju w idealny sposób oddzielały tereny Rzymu od opanowanych przez Gwermanów dzikich puszczy. Tak więc nie próbowali więcej opanowywac tych terenów. Co najwyżej epizodycznie.
No jeszcze Brytania, ale potrzebe opanowania Brytanii dla zabezpieczenia Galii widział już Juliusz Cezar.
Prawdziwy problem stanowiła granica na wschodzie, w Azjii, gdzie takiej stabilizacji nie udało się ustanowic. Tam mamy do czynienia z prawdziwymi wyniszczającymi wojnami, a nie wyprawami łupieżczymi i obroną przed nimi.
Mimo wszystko jakoś to funkcjonowało. Co do barbarzyńców, to barbaryzacja armii, ale nie tylko armii, była realnym faktem. Barbarzyńcy dochodzili do wysokich stanowisk, łącznie z tytułami Augustów. Z tym, że nie miało to znaczenia dla stabilności państwa jako takiego, ani jego siły militarnej. Rzym ze swoją silną kulturą i tradycją wchłonął już wiele ludów. Jeszcze w czasie wojen punickich, mieszkańcy Italii, nie uważali się za Rzymian, a jedynie sojuszników Rzymu, a kilkaset lat później Rzymianami czuli się zarówno mieszkańcy Londonium jak Aleksandrii w Egipcie i nie było to wcale zasługą płodności mieszkańców miasta nad Tybrem.
Nie bardzo rozumiem zarzut co do chrzścijaństwa. Oczywiście te fakty niedobitki pogan wiązali ze sobą, ale głównie na zasadzie obwiniania chrześcijaństwa na siłe. Można to porównac do obwiniania faktu przeniesiania stolicy z Krakowa do Warszawy za zmierzch potęgi Rzeczypospolitej. Niwątpliwie dopóki królowie mieszkali na Wawelu było lepiej, ale aby wykazac związek przyczynowo-skutkowy potrzeba czegoś więcej. Nie widze specjalnych powodów, aby to była prawda. Gdzie te wojny między poganami, a chrześcijanami? Przeróżne uzurpacje i wojny domowe z tym związane, zdażały sie tak samo często za czasów pogańskich jak i chrześcijańskich, zresztą konflikty między frakcjami chrześcijan, rzadko przybierały forme poważniejszą niż tylko zamieszek.
Wróce do barbarzyńców, bo oni spowodowali, że Rzym upadł. Problemy zaczeły się w 376 roku kiedy to popełniony został błąd, który kosztował świat niesamowicie. Na prośbę Gotów o azyl w granicach cesarstwa pozwolono im przekroczyc Dunaj. Oczywiście spirytus movens całej sprawy był Attyla i jego Hunowie. Ludy germańskie, w obawie przed Hunami zaczeły napierac na cesarstwo pragnąc przywłaszczyc sobie ziemie juz tradycyjnie do niego należące. Nie chodziło już o łupy, a o przestrzeń życiową. Częsc pogodziła sie z życiem w państwie Attyli, ale wiekszośc wolała jednak bardziej ucywilizowany Rzym. Jednoczesnie nie były to już chętne do asymilacji jednostki, ale całe plemiona pragnące zachowac swoją strukture polityczną. Własciwie po 376 roku sprawy potoczyły sie już lawinowo. Nie było juz słynnych limes, który dzielił Europe na rzymską i barbarzyńską. Barbarzyńcy zaczeli tworzyc swoje państwa plemienne wewnątrz większego państwa rzymskiego. Często i łatwo wchodziły w sojusze z Rzymem z którym miały wspólnego wroga Hunów, ale kiedy sojusz osłab, to ciężko było się bronic przed takimi "sprzymierzeńcami", wewnątrz swojego państwa. Jedno jest pewne po błędzie Walensa nie dało się juz tych niechcianych gości wyprosic. Zajęcie Afryki przez Wandalów znacznie przyśpieszyło koniec. Afryka była spichlerzem Rzymu. Brak regularnych dostaw, tak podkopał gospodarkę, że Rzym nie mógł już stanowic siły militarnej. Tak więc po usunięciu Hunów, likwidacja cesarstwa na zachodzie była tylko kwestią czasu.