Zależy ilu gości, jakie menu, jaki lokal czy miasto. Ja nie chciałam dużo wydawać, zapraszaliśmy tylko najbliższą rodzinę i przyjacioł
z takich nietypowych wydatków to np. zamiast decydować się na jakieś wykwintne menu czy ogromne jego ilości (ktore często zostają nawet po poprawinach... :/) to woleliśmy zapisać się na kurs pierwszego tańca ( chodziliśmy do szkoły w Myślenicach). Zresztą wśród znajomych tez coraz czesciej slysze, ze zastanawiają sie nad takimi treningami
my z narzeczonym glownie chcielismy nauczyc sie sensownego ukladu tanecznego, bo oboje kiepsko radzimy sobie na parkiecie.