Ponieważ to wątek filozoficzny więc możnaby się zastanowić nad samą ideą cofania czasu... Zabrakło zastrzeżenia że posiadałoby się wiedzę i doświadczenia z 'przyszłości' - bez tego założenia cofanie czasu nie miałoby sensu, poznieważ gdybym cofnął również swoje doświadczenia (nabyte w okresie który chciałbym cofnąć), to dlaczego nie miałbym postąpić tak po raz kolejny? Kierowałbym się dokładnie tymi samymi wartościami, które kazały mi podjąć tą a nie inną decyzję, i w rezultacie wyszłoby na to samo... Z drugiej strony, jeśli cofnąłbym czas zachowując swoje doświadczenia, to nie miałoby za bardzo sensu... I tak ciążyłby mi ból który przeżyłem popełniając wcześniej błąd i czułbym się przynajmniej nieswojo patrząc na pozytywny rozwój sytuacji... Tak więc cofanie czasu to błędne koło, człowiek uczy się przez całe życie - na błędach swoich i cudzych. Jak mówi stary chiński dialog ucznia z mistrzem: U: „Jaki jest największy sekret kung-fu?" M: „Nie popełniać błędów" U: „Jak się nauczyłeś nie robić błędów?" M: „Robiąc błędy, wiele błędów".
Inna sprawa jeśli stałbym się sprawcą śmierci bliskiej (lub niekoniecznie bliskiej) mi osoby... W tym przypadku mógłbym się zastanowić, chociaż... może to przeznaczenie? Może tak powinno być? Tutaj dochodzi kwestia wiary i własnych przekonań, ale na temat wiary się nie dyskutuje (ponoć)