Widziałam ostatnio film dokumentalny "Mongolski rap" o kulturze hip-hopowej w Mongolii. Niektórzy bohaterowie twierdzą, że rap zrodził się właśnie w Mongolii. Warto obejrzeć, bo można przekonać się, że rap nie ogranicza się tylko do USA, czy naszych produkcji. Takie rzeczy można też zdawałoby się na końcu świata. Nie dość, że robią to całkiem nieźle im to wychodzi. Jeśli ktoś będzie miał okazję zobaczyć, to zachęcam.