A czemu to miałoby być dziwne niby, bo nie za bardzo Cię ogarniam, chłopcze. Ja to sobie lubię tak poznawać ludzi. Ludzie też często właśnie tak poznają mnie. Wyimaginuj sobie taką sytuację. Upał, plaża. Tak się składa, że w pobliżu jest akurat jeden sklepik, gdzie kolejka mierzy 300m, bo każdemu chce się pić. W tejże kolejce jest także moja potencjalna kandydatka na nową znajomość. Wszyscy stoją w oczekiwaniu na napój. Źli, spoceni, zniechęceni. No i pojawiam się ja. Staje sobie niedaleko kolejki i otwieram Tyskiego w puszce. Charakterystyczny dźwięk otwieranej puszki spowodował, że na mojej osobie (a dokładnie napoju) spoczywał wzrok kilkudziesięciu spragnionych ludzi. Uśmiecham się złowieszczo, bezlitośnie sącząc browar. Delektuje się nim. Podchodzę do całkiem fajnej brunetki i opieram się o jej ramię zimną puszką. Dziewczyna próbuje być mistrzem samokontroli, ale jej nie wychodzi. Zaczynam rozmowę. Z kieszeni wyjmuje jeszcze jednego browara, którego wręczam brunetce. No i idziemy od sklepiku a znajdujemy się już w restauracyjce. Rozmawiamy sobie i tak dalej. Więc nie sądzę, Janusz, że to jest jakieś nieporozumienie. Nie, to po prostu towarzyskość. W tej kwestii jeszcze wiele nam brakuje do zachodu.