Ja mogę wręcz palić na czas, a jedynym efektem będzie proporcjonalnie silniejsze zagłębienie się w rozważania na temat czasoprzestrzeni. Nie mam żadnych negatywnych wkrętów, czasem wyobraźnia przenosi mnie w inne miejsce pod wpływem muzyki (polecam do rozkmin zespół Wardruna). Z kumplami też sobie jak dżentelmeni siedzimy przy stole z lufkami albo bongosem i nie obserwujemy jakichś niemiłych schiz czy strachu w czyichś oczach.
Ogólnie jest u mnie tak, że czym więcej w krótkim czasie tym większa faza, ale bez nieprzyjemnych dodatków.