Dlaczego porządna dziewczyna nie może znaleźć chłopaka?

K

krzysztofandraszak

Guest
Tu bym się akurat zastanowił trochę, bo wydaje mi się, że mimo wszystko na studiach jest więcej okazji do poznawania ludzi:) Niemniej, jak ktoś jest obrotny to why not? :>
 
P

Palore

Guest
Jak ktoś ukończył studia w tym wyuczonym przez siebie zawodzie, pracuje w danej firmie, gdzie sobie wymarzył to ma mniejsze pole zainteresowania zależy jaka to firma jeśli pracują w niej mobilni i doświadczeni pracownicy już pare dobrych lat ma małe szanse na poznanie jakiegoś rówieśnika w podobnym wieku. Zazwyczaj po studiach nie ma sie zabardzo czasu prowadzić aktywnego stylu bycia poza weekendem chociaż nie zawsze niektórzy w sobote też pracują..


Druga sprawa to aspekt techniczny. Jeżeli X ma dziewczynę, Y, ze swojej grupy studenckiej to jeżeli ze sobą zerwą to wewnątrz grupy będą krążyć plotki i ploteczki, a to nigdy nie jest zdrowa rzecz, w szczególności w najbliższym otoczeniu. Pomijam już to, że jak X podrywa Y i dostanie kosza to potem może to być temat wzmożonej debaty w grupie, który na pewno nie uprzyjemni mu życia:) Mam dwóch kolegów w grupie, którzy są przyjaciółmi i wynajęli razem stancję. Teraz się wyprowadzają tak, żeby mieszkać osobno, bo nawet dla nich przebywanie w swoim towarzystwie non-stop było zbyt uciążliwe:)

U mnie w grupie jedna para trzymała tą gorącą informacje o byciu razem w tajemnicy przez całe dwa lata nikt się nawet nie domyślał co jest między nimi grane dopiero ktoś tam zauważył swoim czujnym i badawczym okiem gdzieś na mieście trzymających się za ręce. Z doświadczeniami wynajmowania mieszkania mam naprawde różne doświadczenia, aż mogłabym napisać o tym jakąś powieść w wielu tomach naraz. Jak ktoś dogaduje się ze swoim najbliższym znajomym jak najlepiej to będą obydwoje dążyć do tego, żeby wynająć coś wspólnie skoro znają się już tyle lat problem dochodzi kiedy nie mają pojęcia o swoich przyzwyczajeniach pare osób pomyśli sobie, że jest w stanie znieść jakoś stosunkowo z przymrużeniem oka innii tracą wkońcu cierpliwość do granic możliwości:)

O trwałości nawiązanych znajomości jeszcze z uczelnianych murów można przekonać się dopiero po ich ukończeniu wtedy sobie o kimś przypominasz, odczuwasz większa ochote spotykania się z nią na bliższej stopie jak zerkałeś na ta osobe w trakcie mało ciekawych wykładów, żeby uprzyjemnić sobie reszte dnia.. nie musisz wtedy ryzykować obgadywania za pleckami, że jesteście razem, jak między Wami sie układa i co planujecie w przyszłości:)
 

Greeg

Wredny ch* ;)
Dołączył
9 Lipiec 2008
Posty
3 521
Punkty reakcji
313
Miasto
Kobieta :)
w mojej opinii wynikającej z jakichś tam obserwacji wychodzi, że ten wiek się przesuwa/przesunął
kiedyś panna z 20+ była starą panną, teraz wg mnie najlepszym momentem na jakieś tam zamążpójścia jest przedział:
- dla kobit 25-30 ale bliżej 30
- dla facetów 30-35
i tak coraz częściej obserwuje.
Dokładnie to samo obserwuję.

Wydaje mi się, że to naturalna sprawa. Ludzie wolą inwestować w siebie, a to potem przeradza się w znacznie lepsze zarobki. Zresztą, sam jakbym w wieku 20 lat musiał (np. wpadka) się ożenić to pewnie musiałbym pójść do pracy. Bez dośwaidczenia, bez umiejętności, bez wykształcenia. 1500 zł max, a potem już ciężko się z takiego bagienka wydostać jak na głowie pełno kosztów : dziecko, mieszkanie, żona...
Na szczęście plan inwestowania w siebie okazał się na dłuższą metę znacznie lepszy... Myślę, ze tak naprawdę coraz więcej ludzi tak robi. Jesteśmy coraz zdrowsi, zyjemy dłużej - małzeństwo, dziecko może poczekać te 3-4 lata więcej, podczas których zdążymy zapoczątkować swoją karierę i przebić się z etapu "pokolenia 1500 zł" do wyższej półki. Moje przekonanie jest takie, że te 3-4 lata "później" z nawiązką potem się odbije na następne 30 lat :)

Mówię tylko, że jeżeli znasz 100 chłopaków na studiach i zajęta z nich jest 1/3, czyli masz 66 wolnych, a po studiach (gdzie ludzie wykazują podczas studiów tendencje do szukania sobie pary) wolnych jest powiedzmy koło 33/100 znajomych facetów, to kiedy masz większe prawdopodobieństwo trafienia fajnego chłopaka? Wybierając spośród 66 czy 33?
Niby ok ta matematyka :), ale jak dodasz do tego fakt, że Polska jest na 3 miejscu na świecie pod względem rozwodów to nagle może się okazać, że tak naprawde tych niezajętych po studiach może być podobna liczba bo sporo "wraca do obiegu". Ja bym w ciemno stawial, że jakieś 70-80 % rozwodów to pewnie własnie takie "studenckie małżeństwa", gdzie się okazało, że życie to jednak nie bajka i "wielka miłość" nie przetrwała tego, że nie mieli za co czynszu opłacać, raty kredytu, czy co do gara wsadzić.

Mnie się wydaje, że tutaj problemem przede wszystkim może być wolny czas, którego po pracy jednak za dużo nie ma, a już na pewno nie więcej jak na studiach. Okres kilkudniowych libacji, gdzie jednak poznawało się ludzi ;) też jakby po studiach mija :) W tym bym raczej upatrywał to, że ogólnie po studiach może być ciężej, choć to też zależy gdzie się pracuje. w niektórych korporacjach większe zagłębie kobitek porządnych niż na studiach :) Albo na przykład kumpla fotografa znam - na studiach był cichym gościem bez jakiegoś tam wielkiego parcia na poznanie kogokolwiek. A teraz, po studiach obraca się wokół takich dziewek, że normalnie szczęka opada :)
 

miska19

Wyjadacz
Dołączył
26 Grudzień 2009
Posty
6 439
Punkty reakcji
484
Wiek
32
Moim zdaniem nie ma sensu dyskutować w jakim wieku ślub, po ilu latach bycia razem, czy kiedy dziecko, bo jedni np pobierają się jak napisał krzysztofandraszak po 4 latach bycia razem, inni nawet po 8 latach i też są szczęśliwi. Ja np poznałam mojego chłopaka młodo i wątpie , by udało nam się wziąć ślub wcześniej niż np po 6 - 7 latach bycia razem, życie :) Sprawa jednym zdaniem indywidualna.
Autorka na pewno ma nadal duże szanse spotkać fajnego faceta, nie jest stara, wielu facetów w takim wieku nawet nie spotkało swojej jedynej, znam nawet przypadek , gdzie facet grubo ponad 40 - stkę dopiero brał ślub i małżeństwo naprawdę szczęśliwe, po prostu wcześniej miał kobiety, lecz to nie było "TO" i późno poznał tę jedyną, z którą jest bardzo szczęśliwy. Dlatego nie generalizowałabym i nie straszyłabym autorki. Swoją drogą nawet u siebie na 1 roku studiów zaocznych, gdzie wiele osób jest starszych ode mnie jest sporo singli :)
 

niesia87

Anioł ;)
Dołączył
26 Sierpień 2009
Posty
942
Punkty reakcji
21
Wiek
37
Miasto
Łódź
Albo Twój problem tkwi w tym, że jesteś za bardzo poukładana, przewidywalna. Facet jest zdobywcą, a Ty od razu podajesz mu wszystko na tacy, zero wyzwania, zero szaleństwa i spontaniczności.

Z góry zaznaczam, że nie czytałam ostatnich postów, tylko tak mi teraz przyszło na myśl :)
 
K

krzysztofandraszak

Guest
Albo Twój problem tkwi w tym, że jesteś za bardzo poukładana, przewidywalna. Facet jest zdobywcą, a Ty od razu podajesz mu wszystko na tacy, zero wyzwania, zero szaleństwa i spontaniczności.
Też o tym pisałem. Ludzie to zwierzęta. Facet to stadardowy samiec, rywalizacja o samicę go nakręca:)
 

bellate

Nowicjusz
Dołączył
1 Lipiec 2011
Posty
11
Punkty reakcji
0
Wiek
32
A może ty nie tyle masz wysokie wymagania co po prostu wysokie mniemanie o sobie? Piszesz o sobie w samych superlatywach tzn. ładna, inteligentna, umiejąca gotować, wartościowa. Takie ideały są tylko w komediach romantycznych. Może masz jakieś znaczące wady, których ci nikt nie uświadomił lub których sama nie dostrzegasz? Zresztą nie ma ludzi doskonałych. Największy urok tkwi w przeciętności. Mówi się, że w naszym gatunku faworyzuje się osobniki średnie. Jeżeli rzeczywiście jesteś taka ładna i mądra to może działasz odpychająco na facetów? Wielu lepiej czuje się przy przeciętnych dziewczynach, ponieważ po tej planecie nie chodzą sami super przystojniacy z wypasioną furą i wysokim IQ.
Znam dziewczyny, które są na prawdę ładne, a mają problem ze znalezieniem sobie chłopaka, ponieważ albo ich onieśmielają albo umartwiają się swoim wyglądem, analizują swoje zachowanie, porównują z innymi, a to nie przyciąga facetów i co gorsza jest wyczuwalne. Skoro sama jesteś taka ułożona to wielu facetów boi się popełnić gafę w twoim towarzystwie? Piszesz o sobie, że jesteś porządna, ale tego twojego wewnętrznego porządku na pewno nie zakłóci odrobina szaleństwa.
 

Paula23

Nowicjusz
Dołączył
19 Luty 2011
Posty
32
Punkty reakcji
1
Będąc na studiach naprawdę nie poznałaś nikogo fajnego? Ciężko mi w to uwierzyć
Podczas okresu studiów raczej obracałam się wśród tych samych osób, i jak już się zbieraliśmy to jak już ktoś kogoś zapraszał nowego to zwykle koleżanka swojego chłopaka(pomijając to że spotykaliśmy się rzadko, bo dużo osób dojeżdżało z innych miast)
Dlatego myślę że pod tym względem będzie mi tak samo łatwo/ciężko kogoś znaleźć po studiach jak i w trakcie jeśli chodzi o metody poznawania.
więc magisterium jeszcze przed nią
Nie, 24, już skończyłam studia w tym roku
PS. Nigdy nie mówiłam że jestem chodzącym ideałem, pewność siebie mam umiarkowaną(ani nie nieśmiała ani nie zbyt odważna), w tych wszystkich wyliczankach z pierwszego posta raczej chodziło o to że nie mam(a przynajmniej tak mi się wydaje po dłuuugich rozmyślaniach na ten temat) jakichś specjalnych „odstraszaczy” o których bym wiedziała.
Ciągle słyszę że „tu się męża nie poznaje, tam się męża nie poznaje”(dyskoteki, internet) tylko jakoś nikt nie mówi gdzie się poznaje :D… Wydaje mi się że jedyne czego nie próbowałam to agencja matrymonialna… ale na to chyba jestem za młoda…
 

Greeg

Wredny ch* ;)
Dołączył
9 Lipiec 2008
Posty
3 521
Punkty reakcji
313
Miasto
Kobieta :)
Ciągle słyszę że „tu się męża nie poznaje, tam się męża nie poznaje”(dyskoteki, internet) tylko jakoś nikt nie mówi gdzie się poznaje :D
Bo kobiety takie są - jak znajdą się dwie co mają tą samą sukienkę to zostają wrogami na cale życie. Więc żadna Ci nie powie gdzie znaleźć dobrego męża ;)

Mówiąc poważniej - wydaje mi się, że jak to w życiu bywa, męża poznaje się ... przypadkiem. Ot, usiądziesz w galerii, zjesz deser i akurat się jakiś naiwniy ;) trafi. Albo usiądziesz w parku i sie przyczepi ktoś :) Wydaje mi się, że ciężko to w jakieś ramy wbić. Na upartego to nawet siedząc w domu, może Ci facet z DHL przynieść paczkę i coś zaiskrzy ;) Nie wiem, możesz chodzić na jakieś wydarzenia kulturalne, czy ogólnie tak naprawde tam gdzie są ludzie. Tym sposobem się zwiększa szanse choć tak naprawde nikt tu niczego nie zagwarantuje :)

Co do charakteru to hmm grunt to wg mnie pozytywne nastawienie, radość bijąca od osoby, a nie zgrywanie niedostępnej z nosem w chmurach, ewentualnie drugi biegun - głowa spuszczona w dół, oczy skierowane na chodnik. Na takie tylko popatrzę i najczęściej mi "wystarczy". Nie mam ochoty się "babrać" z takimi gdy wokół tyle radosnych, pozytywnych :)

Może zobacz w Internecie jakie wydarzenia się odbywają w twoim miescie i raz na jakiś czas wyjdz z kolezankami, czy nawet sama mozesz pojsc sobie i gdzies tam usiasc na laweczce.

Poznac przyszłego męża można wszędzie i zarazem nigdzie ;)

zresztą, może niech jakaś żona da rady ;)
 

miska19

Wyjadacz
Dołączył
26 Grudzień 2009
Posty
6 439
Punkty reakcji
484
Wiek
32
Bo kobiety takie są - jak znajdą się dwie co mają tą samą sukienkę to zostają wrogami na cale życie. Więc żadna Ci nie powie gdzie znaleźć dobrego męża ;)

Mówiąc poważniej - wydaje mi się, że jak to w życiu bywa, męża poznaje się ... przypadkiem. Ot, usiądziesz w galerii, zjesz deser i akurat się jakiś naiwniy ;) trafi. Albo usiądziesz w parku i sie przyczepi ktoś :) Wydaje mi się, że ciężko to w jakieś ramy wbić. Na upartego to nawet siedząc w domu, może Ci facet z DHL przynieść paczkę i coś zaiskrzy ;) Nie wiem, możesz chodzić na jakieś wydarzenia kulturalne, czy ogólnie tak naprawde tam gdzie są ludzie. Tym sposobem się zwiększa szanse choć tak naprawde nikt tu niczego nie zagwarantuje :)

Co do charakteru to hmm grunt to wg mnie pozytywne nastawienie, radość bijąca od osoby, a nie zgrywanie niedostępnej z nosem w chmurach, ewentualnie drugi biegun - głowa spuszczona w dół, oczy skierowane na chodnik. Na takie tylko popatrzę i najczęściej mi "wystarczy". Nie mam ochoty się "babrać" z takimi gdy wokół tyle radosnych, pozytywnych :)

Może zobacz w Internecie jakie wydarzenia się odbywają w twoim miescie i raz na jakiś czas wyjdz z kolezankami, czy nawet sama mozesz pojsc sobie i gdzies tam usiasc na laweczce.

Poznac przyszłego męża można wszędzie i zarazem nigdzie ;)

zresztą, może niech jakaś żona da rady ;)

Dobre rady, oczywiście autorko wychodź jak najwięcej:)

-------

Wpadło mi też do mojej szalonej głowy, żebyś zapytała o zdanie np przyjaciółki. Wiem, może cięzko będzie Jej o obiektywne stwierdzenie, ale Ona zna Cię lepiej. My po drugiej stronie monitora, tylko gdybamy i możemy trafiać jak kulą w płot. Zapytaj się Jej co myśli i czego Twoim zdaniem Tobie brakuje, by znaleźć faceta, pogadajcie o tym :)
 

Paula23

Nowicjusz
Dołączył
19 Luty 2011
Posty
32
Punkty reakcji
1
Wpadło mi też do mojej szalonej głowy, żebyś zapytała o zdanie np przyjaciółki. Wiem, może cięzko będzie Jej o obiektywne stwierdzenie, ale Ona zna Cię lepiej. My po drugiej stronie monitora, tylko gdybamy i możemy trafiać jak kulą w płot. Zapytaj się Jej co myśli i czego Twoim zdaniem Tobie brakuje, by znaleźć faceta, pogadajcie o tym

To byłby b.dobry pomysł gdybym takową miała:D Mam raczej znajome/koleżanki i boję się że jak zacznę z nimi na takie osobiste tematy gadać to staną się dwie rzeczy:
1.Odpowie mi coś miłego i zbywającego typu: „Nie, no jesteś przecież super… naprawdę nie wiem”
2.Obgada mnie za moimi plecami z innymi znajomymi i stracę w ich oczach że się wyżalam
Pytałam się już członka rodziny ale niestety odpowiedz była trochę zbywcza.

Ty jesteś wg taka, taka i taka a faceci tego nie doceniają i jak oni tak mogą.
Hmmm., Niezupełnie, nie mam żalu do nikogo że mnie „niedocenia” ale trochę czuję że mi „latka lecą” i chciałabym już planować jakąś przyszłość z kimś albo chociażby mieć do kogo się przytulić czasami-i po tych latach szukania powoli kończy mi się cierpliwość.
 

niesia87

Anioł ;)
Dołączył
26 Sierpień 2009
Posty
942
Punkty reakcji
21
Wiek
37
Miasto
Łódź
To nie masz nawet przyjaciół?? Powinno się mieć taką osobę której można się wyżalić i mieć pewność, że to dalej nie wypłynie. Współczuję, ale widocznie coś w Tobie jest co odpycha ludzi, nie tylko facetów...
 

trawka13

Bywalec
Dołączył
10 Luty 2009
Posty
1 319
Punkty reakcji
41
czuję że mi „latka lecą”
ile tam pisałaś, że 24 wiosny Ci stuknęły? i już latka lecą? desperatka :D


To nie masz nawet przyjaciół?? Powinno się mieć taką osobę której można się wyżalić i mieć pewność, że to dalej nie wypłynie. Współczuję, ale widocznie coś w Tobie jest co odpycha ludzi, nie tylko facetów...
w dzisiejszych czasach to nic nadzwyczajnego - nie raz się przekonałem, że na "obcych ludziach" można bardziej polegać, niż na tzw. "przyjaciołach"
jest takie powiedzenie "przyjaciół poznaje się w biedzie" i to jest najlepszym wykładnikiem, bo jak Ci się powodzi, to "przyjaciół" jest pełno, tylko jak ich potrzeba, to nagle znikają
konsumpcja, egoizm, zawiść, zazdrość, lenistwo, a czasami banalny brak pomyślunku, prowadzi do tego wszystkiego
 

Greeg

Wredny ch* ;)
Dołączył
9 Lipiec 2008
Posty
3 521
Punkty reakcji
313
Miasto
Kobieta :)
Niby tak Trawka, no ale z drugiej strony co innego mieć jednego czy dwóch prawdziwych przyjaciół, a co innego okrągłe zero. Hmm też zacząłbym obstawiać, że autorka po prostu jest jakby niedostępna. Patrzysz na taką i myślisz sobie - eee, ona ma na pewno własne życie i najwyraźniej nie potrzebuje nikogo nowego poznawać. Jak to zmienić ? Tak jak pisałem. Uśmiech, pozytywne nastawienie, pogoda ducha. Ludzie lubią przebywać z ludźmi, z którymi im jest dobrze, a nie z wiecznymi, zimnymi marudami :)
 

miska19

Wyjadacz
Dołączył
26 Grudzień 2009
Posty
6 439
Punkty reakcji
484
Wiek
32
Oj bez przesady niesia !! :)

Ja w podstawówce nie miałam w szkole żadnych koleżanek, każdy mnie wyśmiewał - nie wiem czemu. Miałam tylko kilka koleżanek na podwórku, ale potem kontakty się pourywały. Potem w gimnazjum zaledwie 2 koleżanki, reszta klasy niezbyt miła dla mnie, a przyjaciółki żadnej. W liceum poznałam Anię i jest ona psiapsiółą, zawsze sądziłam, że ze mną jest coś nie tak i że skoro przez tyle lat każdy mnie praktycznie nie lubi, szydzi ze mnie, wyśmiewa, to zawsze tak będzie, a jednak nie :) Mam nadzieję że moja prawdziwa historia nastroi optymistycznie.. bo ja tez kiedyś byłam pesymistką i bałam się, że wiecznie nikt nie będzie mnie lubił, A teraz? Nadal mam koleżanek może z dwie, ale liczy się jakość i bałam się, że nigdy nikt mnie nie polubi, a nie sprawdziłó się, bo mam kogoś bliskiego :)
 
Do góry