w między czasie poprawiłem swojego posta, bo chodziło mi o przedział do 30-kiZgadzam się jednakże, że w przedziale 20-25 nie powinno być z tym większego problemu
w między czasie poprawiłem swojego posta, bo chodziło mi o przedział do 30-kiZgadzam się jednakże, że w przedziale 20-25 nie powinno być z tym większego problemu
Druga sprawa to aspekt techniczny. Jeżeli X ma dziewczynę, Y, ze swojej grupy studenckiej to jeżeli ze sobą zerwą to wewnątrz grupy będą krążyć plotki i ploteczki, a to nigdy nie jest zdrowa rzecz, w szczególności w najbliższym otoczeniu. Pomijam już to, że jak X podrywa Y i dostanie kosza to potem może to być temat wzmożonej debaty w grupie, który na pewno nie uprzyjemni mu życia Mam dwóch kolegów w grupie, którzy są przyjaciółmi i wynajęli razem stancję. Teraz się wyprowadzają tak, żeby mieszkać osobno, bo nawet dla nich przebywanie w swoim towarzystwie non-stop było zbyt uciążliwe
Dokładnie to samo obserwuję.w mojej opinii wynikającej z jakichś tam obserwacji wychodzi, że ten wiek się przesuwa/przesunął
kiedyś panna z 20+ była starą panną, teraz wg mnie najlepszym momentem na jakieś tam zamążpójścia jest przedział:
- dla kobit 25-30 ale bliżej 30
- dla facetów 30-35
i tak coraz częściej obserwuje.
Niby ok ta matematyka , ale jak dodasz do tego fakt, że Polska jest na 3 miejscu na świecie pod względem rozwodów to nagle może się okazać, że tak naprawde tych niezajętych po studiach może być podobna liczba bo sporo "wraca do obiegu". Ja bym w ciemno stawial, że jakieś 70-80 % rozwodów to pewnie własnie takie "studenckie małżeństwa", gdzie się okazało, że życie to jednak nie bajka i "wielka miłość" nie przetrwała tego, że nie mieli za co czynszu opłacać, raty kredytu, czy co do gara wsadzić.Mówię tylko, że jeżeli znasz 100 chłopaków na studiach i zajęta z nich jest 1/3, czyli masz 66 wolnych, a po studiach (gdzie ludzie wykazują podczas studiów tendencje do szukania sobie pary) wolnych jest powiedzmy koło 33/100 znajomych facetów, to kiedy masz większe prawdopodobieństwo trafienia fajnego chłopaka? Wybierając spośród 66 czy 33?
Też o tym pisałem. Ludzie to zwierzęta. Facet to stadardowy samiec, rywalizacja o samicę go nakręcaAlbo Twój problem tkwi w tym, że jesteś za bardzo poukładana, przewidywalna. Facet jest zdobywcą, a Ty od razu podajesz mu wszystko na tacy, zero wyzwania, zero szaleństwa i spontaniczności.
Podczas okresu studiów raczej obracałam się wśród tych samych osób, i jak już się zbieraliśmy to jak już ktoś kogoś zapraszał nowego to zwykle koleżanka swojego chłopaka(pomijając to że spotykaliśmy się rzadko, bo dużo osób dojeżdżało z innych miast)Będąc na studiach naprawdę nie poznałaś nikogo fajnego? Ciężko mi w to uwierzyć
Nie, 24, już skończyłam studia w tym rokuwięc magisterium jeszcze przed nią
Mogłabyś to rozwinąć?Nie rozumiem;/Może sęk w tym, że za duża analizujesz?
Bo kobiety takie są - jak znajdą się dwie co mają tą samą sukienkę to zostają wrogami na cale życie. Więc żadna Ci nie powie gdzie znaleźć dobrego mężaCiągle słyszę że „tu się męża nie poznaje, tam się męża nie poznaje”(dyskoteki, internet) tylko jakoś nikt nie mówi gdzie się poznaje …
Bo kobiety takie są - jak znajdą się dwie co mają tą samą sukienkę to zostają wrogami na cale życie. Więc żadna Ci nie powie gdzie znaleźć dobrego męża
Mówiąc poważniej - wydaje mi się, że jak to w życiu bywa, męża poznaje się ... przypadkiem. Ot, usiądziesz w galerii, zjesz deser i akurat się jakiś naiwniy trafi. Albo usiądziesz w parku i sie przyczepi ktoś Wydaje mi się, że ciężko to w jakieś ramy wbić. Na upartego to nawet siedząc w domu, może Ci facet z DHL przynieść paczkę i coś zaiskrzy Nie wiem, możesz chodzić na jakieś wydarzenia kulturalne, czy ogólnie tak naprawde tam gdzie są ludzie. Tym sposobem się zwiększa szanse choć tak naprawde nikt tu niczego nie zagwarantuje
Co do charakteru to hmm grunt to wg mnie pozytywne nastawienie, radość bijąca od osoby, a nie zgrywanie niedostępnej z nosem w chmurach, ewentualnie drugi biegun - głowa spuszczona w dół, oczy skierowane na chodnik. Na takie tylko popatrzę i najczęściej mi "wystarczy". Nie mam ochoty się "babrać" z takimi gdy wokół tyle radosnych, pozytywnych
Może zobacz w Internecie jakie wydarzenia się odbywają w twoim miescie i raz na jakiś czas wyjdz z kolezankami, czy nawet sama mozesz pojsc sobie i gdzies tam usiasc na laweczce.
Poznac przyszłego męża można wszędzie i zarazem nigdzie
zresztą, może niech jakaś żona da rady
Wpadło mi też do mojej szalonej głowy, żebyś zapytała o zdanie np przyjaciółki. Wiem, może cięzko będzie Jej o obiektywne stwierdzenie, ale Ona zna Cię lepiej. My po drugiej stronie monitora, tylko gdybamy i możemy trafiać jak kulą w płot. Zapytaj się Jej co myśli i czego Twoim zdaniem Tobie brakuje, by znaleźć faceta, pogadajcie o tym
Hmmm., Niezupełnie, nie mam żalu do nikogo że mnie „niedocenia” ale trochę czuję że mi „latka lecą” i chciałabym już planować jakąś przyszłość z kimś albo chociażby mieć do kogo się przytulić czasami-i po tych latach szukania powoli kończy mi się cierpliwość.Ty jesteś wg taka, taka i taka a faceci tego nie doceniają i jak oni tak mogą.
ile tam pisałaś, że 24 wiosny Ci stuknęły? i już latka lecą? desperatkaczuję że mi „latka lecą”
w dzisiejszych czasach to nic nadzwyczajnego - nie raz się przekonałem, że na "obcych ludziach" można bardziej polegać, niż na tzw. "przyjaciołach"To nie masz nawet przyjaciół?? Powinno się mieć taką osobę której można się wyżalić i mieć pewność, że to dalej nie wypłynie. Współczuję, ale widocznie coś w Tobie jest co odpycha ludzi, nie tylko facetów...