hela1101
bosmanka :P
mam taki problem,że moja mama wdowa, wpada w depresje. Rok temu mniej więcej o tej porze wpadła w taka depresję że nie wychodziła z łóżka, zaczęła się źle czuć, miała problemy z oddychaniem, drżało jej całe ciało, czuła się cały czas jakby miała zaraz umrzeć.
zaczeła uciekać w alkohol, bo jak coś wypiła czuła się lepiej, no i tu sie zrodzil problem alkoholu, bo nie umiała juz bez niego funkcjonować. zaczęły się zwolnienia lekarskie urlopy, wszystko zeby tylko nie musiala isć do pracy. Poszła do szpitala: tydzirń na oddtruciu następnie 8 tygodni na oddziale depresyjno nerwicowym.
Przyjeżdżała na weekendy do domu, a z każdym tygodniem bylo coraz lepiej,pod koniec terapii aż promieniała, pełna siły energii i uśmiechu.
Gdy wróciła ze szpitala wszystko bylo w porządku, nasze życie wrócilo do normy, mama chodzila normalnie do pracy, gotowała, sprzątała, jeździła do swojej ukochanej wnuczki.
Niestety pod koniec listopada problemy zaczęły się znowu, ciągłe zmęczenie, niechęć do niczego, ciągłe leżenie w łóżku. Znowu zaczęły sie problemy ze zdrowiem fizycznym, drżenie, cięzki oddech, ból wszystkiego i kompletny brak siły. W połowie grudnia zaczynała podpijać, tu jakiś drink tu piwko i tak się powoli zaczynało.
świeta przepiła, wiedziała że nie musi iść do pracy wiec olała wszystko totalnie. przyszedł styczeń oczywiscie nie była wstanie pracować, bo nie wychodziła nawet z łóżka. Znajdowała tylko siłę żeby sie wymknąć z domu po wódke. Nie dawała sobie wcisnąć nic do jedzenia.
Wylądowała w szpitalu, nie wyjdzie stamtąd do póki nie będzie zdrowa.
Boje się tylko że za jakiś czas cała sytuacja się znowu powtórzy.
Może macie jakieś pomysły na to żeby ta depresja ją już nie atakowała, jak możemy jej pomóc?
zaczeła uciekać w alkohol, bo jak coś wypiła czuła się lepiej, no i tu sie zrodzil problem alkoholu, bo nie umiała juz bez niego funkcjonować. zaczęły się zwolnienia lekarskie urlopy, wszystko zeby tylko nie musiala isć do pracy. Poszła do szpitala: tydzirń na oddtruciu następnie 8 tygodni na oddziale depresyjno nerwicowym.
Przyjeżdżała na weekendy do domu, a z każdym tygodniem bylo coraz lepiej,pod koniec terapii aż promieniała, pełna siły energii i uśmiechu.
Gdy wróciła ze szpitala wszystko bylo w porządku, nasze życie wrócilo do normy, mama chodzila normalnie do pracy, gotowała, sprzątała, jeździła do swojej ukochanej wnuczki.
Niestety pod koniec listopada problemy zaczęły się znowu, ciągłe zmęczenie, niechęć do niczego, ciągłe leżenie w łóżku. Znowu zaczęły sie problemy ze zdrowiem fizycznym, drżenie, cięzki oddech, ból wszystkiego i kompletny brak siły. W połowie grudnia zaczynała podpijać, tu jakiś drink tu piwko i tak się powoli zaczynało.
świeta przepiła, wiedziała że nie musi iść do pracy wiec olała wszystko totalnie. przyszedł styczeń oczywiscie nie była wstanie pracować, bo nie wychodziła nawet z łóżka. Znajdowała tylko siłę żeby sie wymknąć z domu po wódke. Nie dawała sobie wcisnąć nic do jedzenia.
Wylądowała w szpitalu, nie wyjdzie stamtąd do póki nie będzie zdrowa.
Boje się tylko że za jakiś czas cała sytuacja się znowu powtórzy.
Może macie jakieś pomysły na to żeby ta depresja ją już nie atakowała, jak możemy jej pomóc?