Co do genów. Tu nie chodzi o zwalanie winy. Tylko o wiedzę naukową. To tylko i wyłącznie próba poznania mechanizmów, które rządzącą działaniem człowieka. Nie dopatrywałbym się tutaj złych intencji naukowców. Ale prawda jest taka, że geny mają duże znaczenie ponieważ decydują o IQ i predyspozycjach, które się ma. I tak jeśli ktoś ma 120 IQ to choćby nie wiem ile się uczył nie dorówna Johnowi Nashowi w matematyce. Inteligencji (dla przykładu) nie da się "powiększyć" - i to wszystko wina genów.
I tak też jest ze zdradą. Ponieważ w naszej cywilizacji przyjął się "system" monogamiczny, w dużej mierze pod wpływem religii. Przy czym bardziej naturalny jest "system poligamiczny" - i to mnie nie dziwi. Samiec jako reproduktor ma za zadanie zapłodnienie jak największej ilości samic, wtedy gatunek ma szanse przetrwać (większa ilość potomków) i rozpowszechnić swoje geny dalej. Tak też jest w świecie zwierząt. Z tą różnicą, że człowiek na pewnym etapie znacznie rozwinął mózg, dzięki czemu mamy możliwość kontrolowania tego co jest w obszarze pnia mózgu - dla ułatwienia możemy podzielić mózg na część najniższą (która odpowiada za rozmnażanie, oddychanie itp.) czyli mózg gadzi. Część środkowa to mózg paleossaków oraz mózg prymatów, to ta ostatnia część jest częścią charakterystyczną dla człowieka i małp człekokształtnych. Tam znajduje się kora mózgowa odpowiadająca za myślenie. Dzięki temu rozwinęliśmy myślenie abstrakcyjne, mowę.
Odkrycie takiego genu nie jest niczym zaskakującym. Toteż nie dziwi mnie, że jedni mogą mieć większe (lub mniejsze) skłonności do zdrady - która w przeszłości (i wśród zwierząt) jest elementem związanym z przetrwaniem gatunku.
J.B