Od jakiegoś czasu próbuję bezskutecznie zmienić pracę. Ta, którą mam obecnie jest naprawdę mało satysfakcjonująca, więc nie mam ochoty się "zasiedzieć" i pracować jak za karę. Rozglądam się za czymś innym i powiem szczerze, że nie ma nic ciekawego. Zastanawiam się, czy to moża ja jestem taka wymagająca, że nie chcę pracować za 6zł brutto za godzinę na umowę zlecenie przez 230 godzin w miesiącu? Przeglądam te oferty, chodzę na spotkania, ale mam wrażenie, że pracodawcy wiedzą, że i tak ktoś weźmie daną robotę (bo bezrobocie itd.) więc nie zamierzają podnosić stawek... Obecnie jeszcze studiuję, więc nie jestem w pełni dyspozycyjna. Jest to oczywiści in minus, bo pracodawcy wymagają pełnej dyspozycyjności. Już tracę wiarę i zapał. Chciałam się zapytać Was, czy również macie podobne wrażenie. A może naprawdę trzeba brać co dają i nie kręcić nosem?