Utworzyłam ten wątek, ponieważ sama dokładnie nie wiem jak to ze mną jest.
Otóż od 14 roku życia zaczęłam chorować na depresje. "Zwiedziłam" różne szpitale, zaliczając wszystkie grupy wiekowe, zaczynając od dziecinnego do szpitala dla starszych osób. Po tych wszystkich przeżyciach i "zjawiskach" które widziałam na własne oczy, wzmocniłam się psychicznie i teraz żadna sytuacja nie robi na mnie aż takiego dużego wrażenia. Kiedyś nabijałam się z osób, które leczyły się psychiatrycznie i uwarzałam je za wariatów, jakichś obłąkanych ludzi, którzy nie mają nic pod "kopułą", ale po tym wszystkim moje ocena się bardzo zmieniła. Nie traktuje tych osób jako "nienormalnych" tylko po prostu uważam, że to są ludzie, którzy mają pewne schorzenia, dolegliwości ze strony układu nerwowego, problemy z własnymi emocjami, jak i również jakimiś urazami mózgu. Szczerze powiedziawszy denerwuje mnie jak ktoś w mojej obecności mówi o tych ludziach "wariaty".
Muszę przyznać, że od dawna interesuje się tematyką psychiatrii jak i również psychologii.
Chciałabym pomagać ludziom z takimi problemami, móc coś zrobić i nie siedzieć bezczynnie, ponieważ miałam okazje poznać jak pracują poniektórzy lekarze i niestety moje odczucia i przekonania nie podlegają pozytywnej ocenie. Większość lekarzy traktuje pacjentów tak jak zwykli ludzie, czyli uważają że nie są zbytnio poczytalne. I jedynie "wpychają" w chore osoby tabletki, a nie biorą pod uwage rozmowy (widziałam kilka takich przypadków). Uważam, że taki człowiek nie powinien dostać specjalizacji.
Moim zdaniem lekarz, któremu naprawde zależy na wyleczeniu pacjenta, a w niektórych naprawde ciężkich przypadkach, poprawie stanu zdrowia powinien brać wszystko pod uwage (gesty, ruchy, rozmowe, samopoczucie pacjenta, a także jego zachowanie na zaistniałe sytuacje) - niestety większość lekarzy po prostu "olewa" pewne ważne zachowania pacjenta, i dlatego jest dużo powtórnych hospitalizacji.
Ja już wiem, jak chce pracować z pacjentami jak i również jakie metody wykorzystywać podczas ich leczenia.
W sumie mam już troche doświadczenia, nie koniecznie mówie tu o moich pobytach w szpitalu, lecz o tym w jaki sposób pomagałam innym.
Tak naprawde pomaganie innym i doprowadzanie ich do lepszego samopoczucia, podniesienia własnej wartości, poprawie ogólnego funkcjonowania sprawia mi bardzo dużo przyjemności. Jestem zadowolona z tego, że przydaje się innym i mogę zaoferować pomoc ze swojej strony. A gdy widze osobe uśmiechniętą, która zaczęła w końcu cieszyć się życiem i zaczęła normalnie żyć, a ja się do tego przyczyniłam, jestem naprawde szczęśliwa. Dlatego zauważyłam, że powinnam nadal pomagać ludziom, leczyć ich z problemów i innych schorzeń, ponieważ jedynie wtedy wiem, że czuje się potrzebna.
Wiem, że można pomyśleć, ze jestem egoistką, ale tak naprawde nie jest. Z życia wiem, że nie można jedynie brać własnych dóbr pod uwagę, trzeba brać również inne osoby, ponieważ najbardziej człowieka cieszy szczęście innych, a tym bardziej jak my zrobimy coś dla tej osoby.
Muszę przyznać, że nawet kolega stwierdził że zaczęłam mówić w niektórych kontekstach jak lekarz, moje wypowiedzi brzmią czasami jakby były pojęciami encyklopedycznymi (nie koniecznie w tym wątku), choć szczerze powiedziawszy nie zaglądam do takich żródeł.
Zastanawiam się dlatego. Czy to że chce zostać psychiatrą i leczyć ludzi to moje powołanie, czy to, że te pobyty w każdym szpitalu wiekowym akurat trafiły na mnie, to po prostu zwyczajny przypadek.
Otóż od 14 roku życia zaczęłam chorować na depresje. "Zwiedziłam" różne szpitale, zaliczając wszystkie grupy wiekowe, zaczynając od dziecinnego do szpitala dla starszych osób. Po tych wszystkich przeżyciach i "zjawiskach" które widziałam na własne oczy, wzmocniłam się psychicznie i teraz żadna sytuacja nie robi na mnie aż takiego dużego wrażenia. Kiedyś nabijałam się z osób, które leczyły się psychiatrycznie i uwarzałam je za wariatów, jakichś obłąkanych ludzi, którzy nie mają nic pod "kopułą", ale po tym wszystkim moje ocena się bardzo zmieniła. Nie traktuje tych osób jako "nienormalnych" tylko po prostu uważam, że to są ludzie, którzy mają pewne schorzenia, dolegliwości ze strony układu nerwowego, problemy z własnymi emocjami, jak i również jakimiś urazami mózgu. Szczerze powiedziawszy denerwuje mnie jak ktoś w mojej obecności mówi o tych ludziach "wariaty".
Muszę przyznać, że od dawna interesuje się tematyką psychiatrii jak i również psychologii.
Chciałabym pomagać ludziom z takimi problemami, móc coś zrobić i nie siedzieć bezczynnie, ponieważ miałam okazje poznać jak pracują poniektórzy lekarze i niestety moje odczucia i przekonania nie podlegają pozytywnej ocenie. Większość lekarzy traktuje pacjentów tak jak zwykli ludzie, czyli uważają że nie są zbytnio poczytalne. I jedynie "wpychają" w chore osoby tabletki, a nie biorą pod uwage rozmowy (widziałam kilka takich przypadków). Uważam, że taki człowiek nie powinien dostać specjalizacji.
Moim zdaniem lekarz, któremu naprawde zależy na wyleczeniu pacjenta, a w niektórych naprawde ciężkich przypadkach, poprawie stanu zdrowia powinien brać wszystko pod uwage (gesty, ruchy, rozmowe, samopoczucie pacjenta, a także jego zachowanie na zaistniałe sytuacje) - niestety większość lekarzy po prostu "olewa" pewne ważne zachowania pacjenta, i dlatego jest dużo powtórnych hospitalizacji.
Ja już wiem, jak chce pracować z pacjentami jak i również jakie metody wykorzystywać podczas ich leczenia.
W sumie mam już troche doświadczenia, nie koniecznie mówie tu o moich pobytach w szpitalu, lecz o tym w jaki sposób pomagałam innym.
Tak naprawde pomaganie innym i doprowadzanie ich do lepszego samopoczucia, podniesienia własnej wartości, poprawie ogólnego funkcjonowania sprawia mi bardzo dużo przyjemności. Jestem zadowolona z tego, że przydaje się innym i mogę zaoferować pomoc ze swojej strony. A gdy widze osobe uśmiechniętą, która zaczęła w końcu cieszyć się życiem i zaczęła normalnie żyć, a ja się do tego przyczyniłam, jestem naprawde szczęśliwa. Dlatego zauważyłam, że powinnam nadal pomagać ludziom, leczyć ich z problemów i innych schorzeń, ponieważ jedynie wtedy wiem, że czuje się potrzebna.
Wiem, że można pomyśleć, ze jestem egoistką, ale tak naprawde nie jest. Z życia wiem, że nie można jedynie brać własnych dóbr pod uwagę, trzeba brać również inne osoby, ponieważ najbardziej człowieka cieszy szczęście innych, a tym bardziej jak my zrobimy coś dla tej osoby.
Muszę przyznać, że nawet kolega stwierdził że zaczęłam mówić w niektórych kontekstach jak lekarz, moje wypowiedzi brzmią czasami jakby były pojęciami encyklopedycznymi (nie koniecznie w tym wątku), choć szczerze powiedziawszy nie zaglądam do takich żródeł.
Zastanawiam się dlatego. Czy to że chce zostać psychiatrą i leczyć ludzi to moje powołanie, czy to, że te pobyty w każdym szpitalu wiekowym akurat trafiły na mnie, to po prostu zwyczajny przypadek.