To ciężka sprawa. Ciężko mi o tym pisać. Ogólnie to raczej się nie opierniczam i się nie kłóciliśmy. Robię podyplomówkę. Miałem warsztaty również. Wiadomo wszystko kosztuje W weekendy jest zapiernicz, jak wracałem to w chacie był lokator co wiecznie leżał, nie miałem przestrzeni do odpoczynku. Chyba również ciężko mi idzie okazywanie emocji, bałem się.Zaczęło się od tego, że ona tydzień po dniu kobiet nie chciała się spotkać, widywaliśmy się przeważnie w czwartki, w pon. wt. nie miała czasu. Powiedziała, że nie może, że przeprasza. W piątek pojechała do domu Zły byłem, bo mogłem do domu jechać i napisałem, że mogła dać wcześniej znać. Mogłem sobie telefon doładować albo coś ale z wiochy jestem i nie wiem, mogłem cokolwiek. Napisałem, że nie lubie jak się między nami nie układa czułem, że coś jest nie tak. Powinienem napisać kocham cię, tęsknie. We wtorek widziałem ją w autobusie, widziałem, że była smutna. Zapytałem się czemu na fb nie odpisze, i czy się spotkamy, powiedziała, że raczej tak. Wieczorem kolega zadzwonił, żebym wpadł popić. Ona to wiedziała, pewnie mnie słyszała czy coś, bo to było niedaleko jej akademika. Mimo, że było mi źle to wiadomo z kolegami po alkoholu się człowiek cieszy, nie przewidywałem, że w czwartek zerwie, chciałem do niej zajść ale sobie myślę, że nie będę szedł pijany. W czwartek mi powiedziała, że już jej nie daje radości. Zwaliło mnie z nóg. Rozpłakałem się ona też potem. Rozeszliśmy się, potem sobie pomyślałem, że to koniec muszę wrócić, cofnąłem się, ale mówiła, żebym poszedł mimo to dalej stałem, byłem bezradny, nie kontrolowałem ruchów. Poszedłem gdy już zrozumiałem, że mam sobie iść. Dzień potem do niej poszedłem, nie chciała mnie widzieć, potem znowu, czekałem na nią 5 godzin pod dzwiami, dowiedziała się, że czekam wysłała smsa, że bym nie przychodził to koniec. Nie miałem telefonu przy sobie. Powiedziałem jej lokatorce, że zostawie wiadomość na fb. Napisałem wiadomość, ona odpisała, że ją to przytłoczyło i że potrzebuje czasu. Niestety nie rozumiałem i trochę ją spamowałem, że to, że tamto, że kocham. Byłem natrętny i w ogóle bo się bałem, że ją stracę. Teraz to już po ptakach, choć jej nie zawsze potrafiłem to okazać. że ją kochałem, kochałem ją strasznie. Po tym wszystkim poukładałem sobie te rzeczy, które mnie trapiły. Tyle tego, nie wiem co robić, mam zamiar jej pokazać, że się zmieniłem, poukładałem, lecz dała mi bardzo stanowczo do zrozumienia, że to koniec.