Bardzo lubię teksty o podróżach z tej książki. Mój ulubiony fragment z tej książki dotyczącej plaży na wyspie Phi Phi w Tajlandii, gdzie kręcono "Niebiańską plażę" z Leonardo di Caprio, na pewno to widzieliście. Oto cytat:
"Byłem na niebiańskiej plaży. To straszliwe miejsce, bardziej kojarzące się z "Szeregowcem Ryanem" niż filmem o błogim zakątku w tropikach. Co chwila do brzegu przybijają nowe łodzie motorowe i wysadzają na plaży desant obładowanych sprzętem fotograficznym zwiedzaczy, którzy rozsypują się po piasku w poszukiwaniu wolnego miejsca (to mission impossible) oraz szturmują jedyny w okolicy kibel, gdzie są narażeni na atak bronią chemiczną. Kąpiel w lazurowej wodzie nie jest prosta, ponieważ przy brzegu cumuje jednocześnie jakieś trzydzieści-czterdzieści łodzi motorowych i niełatwo się między nimi przepchnąć.
A jednak to miejsce, hm, metafizyczne. Skłania bowiem do refleksji o niebie i piekle. Wszak człowiek wybierał się na plażę niebiańską, a trafił do piekielnej. Zadanie pytań o istotę niebiańskości i piekielności było w tej sytuacji oczywistością. Tak jak odpowiedź: to, co odróżnia jedno od drugiego, to liczba ludzi na kilometr kwadratowy. Piekło wcale nie jest straszne z powodu swojego ognia, bulgoczących kotłów, wideł i szczypiec do szarpania członków. Autorzy wszystkich "Sądów ostatecznych" się mylili. Tak jak mylili się w wyobrażeniu nieba, w którym co prawda nikt nikogo nie gotował, ale ludzie też się tłoczyli jak reporterzy w Sejmie."