Jestem z chłopakiem od półtora roku, z czego ostatnie pół nie układa nam się najlepiej. Zaczęło się w listopadzie, gdy okłamałam go, wybaczył mi, lecz potem czekały mnie przykre konsekwencje, dał mi karę na spotykanie się ze znajomymi za to że go zawiodłam. Może nie powinnam na to przystać, lecz zbyt bardzo go kochałam aby go stracić. Zaakceptowałam to, nie spotykałam się z kumpelami prawie wcale do połowy kwietnia tego roku. Umówił się on ze mną wtedy na rozmowę, powiedział, że ta monotonia naszych spotkań powoli zaczyna mu się nie podobać i chciałby widywać się ze mną rzadziej a w zamian za to pozwoli mi się widywać z kumpelami. Oczywiście ucieszyłam się bardzo, moje życie powróciło do normy. Lecz tylko mi się wydawało, że wszystko znów jest tak jak wcześniej. Na początku maja zaczęły się ogniska, na które chodziłam, w końcu udzielał mi na to zgody. Jednak później zaczął podejrzewać mnie o to, że go zdradzam, że niby ktoś mu podrzucił taką informację i on nie ma zamiaru mi wierzyć. Zdziwiło mnie to, bo nigdy wcześniej nie docierały do mnie takie informacje od niego. W każdym bądź razie takie sytuacje powtarzały się kilkukrotnie, za każdym razem to mi nie chciał wierzyć, choć to ja mówiłam prawdę. Nie spotykamy się już od jakiegoś miesiąca, choć co dzień widujemy się w szkole. Za każdym razem gdy chcę się spotkać, on mówi, że albo znów dotarły do niego informacje o moim kłamstwie lub też po prostu nie chce się spotkać bo jak już wcześniej pisałam znów zacznie się monotonia której on nie chce. Wczoraj mieliśmy za sobą nieciekawą rozmowę. Spytałam o spotkanie, on odpowiedział że zajął już sobie cały weekend lecz może jutro da radę. Odpowiedziałam, że dobrze wiem że jutro nie da rady bo zawsze tak mówi, ja robię sobie nadzieję, a potem jestem wściekła bo znów mu coś wypadło. Obraził się na mnie i dziś napisał, że ma wolny cały dzień lecz po tym co wczoraj pisałam nie ma ochoty mnie widzieć. Zaczynam coraz bardziej wierzyć w to, że już mu nie zależy i nie mam pojęcia co robić żeby znów było jak wcześniej ;/;/