To dlaczego boję się klasówek, odpowiedzi przy tablicy, matury, czasami spotkania się z pewnymi ludźmi, dlaczego jestem nieśmiała? Jeśli naprawdę nie boję się śmierci, to co mi szkodzi być odważnym
Boisz się bo podświadomie obawiasz się śmierci - boisz się, że jeśli zawalisz szkołę, maturę - zmarnujesz sobie życie. Boisz się podejść do kogoś (nawiązanie do "jestem nieśmiała") bo obawiasz się reakcji społeczeństwa. Zła reakcja społeczeństwa - zostajesz (teoretycznie) spalona w swoim otoczeniu.
Mogę się mylić - jestem lekko wstawiony po "wyjściu na miasto" a wtedy zdarza mi się mówić dziwne rzeczy
Ale... Za bardzo działasz swoją lewą półkulą mózgową w której nawalony jest crap który wmawia nam społeczeństwo. Nie martw się - ja też tak czasami mam, podobnie jak 99% ludzi na Ziemi
Remedium?
"Carpe Diem"
Żyj chwilą... Proste, że jeśli ktoś zdobędzie lepsze wykształcenie ma (teoretycznie bo to przecież Polska :/ ) lepszy start w dorosłe życie... ale równie dobrze można wyjść z założenia, że po śmierci nie ma nic i przez te wszystkie lata pracowaliśmy tylko po to żeby zgnić w grobie albo wylądować w urnie na czyimś kominku...
Sam osobiście nie boje się śmierci... Nie wierzę w reinkarnację (choć ostatnio zainteresowałem się buddyzmem), w niebo, czyściec, piekło, hades, otchłań czy jak się to zwie... tak działa religia - mamy płaszczyzne na której jesteśmy wspólni, do której można się odwołać, jak coś się w naszym życiu "zepsuje". Poczucie wspólnoty rządzi... Powiecie zapewne "Ale każdy ma duszę"
No, jasne. Pokażcie mi ją. Nie ma żadnego nieśmiertelna_dusza_wstępuje_wciało_i_tak_rodzi_się_człowiek.
Strach przed ostatecznym końcem - końcem świadomego istnienia stworzył "duszę". Boga zresztą też.
Trzeba poprostu żyć chwilą... tym co się ma w danym momencie... Owszem, trzeba dbać o swoje interesy i przyszłość ale ja nie przykładam do tego aż tak dużej miary jak niektórzy, bo mam świadomość, że śmierć może nadejść w każdym momencie... Myślałem kiedyś o swojej śmierci... i wiecie co? Nigdy nie zastanawiałem się nad tym co się ze mną po śmierci stanie... raczej myślałem bardziej o tym, że chciałbym zobaczyć swój pogrzeb... może to i dziwne ale nie będę się wdawał w dyskusję na temat szczegółów mojej egzystencji - poprostu czysta ciekawość :>
Tak czy siak... wychodzę z założenia żeby korzystać z życia ile się da - bo prędzej czy później się skończy a to co będzie później to już inna bajka