Zawsze bawią mnie tego typu dyskusje, które są (ja przynajmniej tak je odbieram) bezsensowne.
Nie jest dla mnie najmniejszą wątpliwością, że antysemityzm i antysemici nie zasługują na jakiekolwiek słowo zrozumienia i należy go bęzwględnie tępić !
Nie chce mi się nikomu nic udowadniać, bo takiemu antysemicie (czy rasiście, bądź innemu ksenofobowi) i tak można przemawiać do rozumu, a efekt będzie jak grochem o ścianę. Mimo, iż (z tego, co mi wiadomo z definicji tego słowa) ksenofobia nie tyczy się tylko wrogości wobec innych nacji, ale wogóle wobec obcych (czy zatem mam rozumieć, że tyczy się to też wrogości do obcych, nawet jeśli pochodzą z tej samej nacji ?). Co ja o tym sądzę ? A co można sądzić ? Nie trawię, nie dzierżę, nie szanuję (i nie zamierzam) ludzi, którzy przejawiają swoimi działaniami, myślą pogardę dla innych nacji (bo o mordach na tle rasowym nawet nie wspominam). Dla mnie to oczywiste, ale (jak widać nie dla wszystkich) ludzie są równi sobie - czy się jest białym, czy żółtym, czy czarnym, czy się jest żydem, czy kimkolwiek innym - KAŻDY, powtarzam KAŻDY ma prawo do szacunku ! NIe będę ściemniał (robiąc z siebie ideał), że nie raz zdarzyło mi się powiedzieć (czy pomyśleć), coś wrogiego wobec reprezentanta jakieś nacji, ale nie dlatego, że pałam nienawiścią do całej społecznzości - rasy, czy nacji [i nie tyczyło się to tylko żydów, jako, że tych widziałem w swoim życiu najmniej
], ale dlatego, że jakaś jednostka zachowała się jak bydło ! No, dobrze może już koniec wywodów na dziś, bo zboczyłem
z tematu antysemityzmu na nacjonalizm. Podsumowując: To, że antysemityzm (jak i każdy nacjonalizm) jest zły i nie ma ku temu (ja go przynajmniej nie widzę) powodu do wszelakiej dyskusji.