Szczęście to więcej niż zaspokajanie pragnień, a nie każde zaspokajanie pragnień prowadzi do szczęścia. Ktoś otyły pragnie obżerać się słodyczami, ale gdy to powiększy jego otyłość to zostaje mu tylko depresja. Podobnie alkohol może dawać iluzję rozluźnienia, ale prowadzić do depresji, jeśli się nie korzysta z niego świadomie i ostrożnie.
Masz rację, jednak sam napisałeś "i nie potrzebuje się tego do szczęścia". Z Twojego wywodu w powyższym poście wynika natomiast, że alkoholik wcale nie potrzebuje napicia się do szczęścia, bo nie będzie po wypiciu szczęśliwy.
Morał jest prosty - jeśli naprawdę potrzebujesz tego do szczęścia, to możesz się napić, bo to nie będzie iluzja, tylko realne rozluźnienie, które do depresji Cie nie doprowadzi, a... uszczęśliwi.
Z jakiego innego powodu miałbyś "chcieć" się napić? Zazwyczaj wracasz z pracy po jednym, dwóch tygodniach maratonu, jesteś wyczerpany umysłowo przez problemy tam się pojawiające i wtedy "chcesz". Chcesz nie dlatego, że masz ochotę potrzymać piwo w ręku, tylko dlatego, że cały rytuał picia alkoholu to również znajomi, rozluźnienie myśli po wprowadzeniu procentów do krwi, odpłynięcie od problemów i odbudowanie zdrowia psychicznego. To wszystko jest potrzebne do szczęścia i jeśli ktoś tego potrzebuje, i nie wprowadzi go to w problemy to nie widzę powodów, dla których miałby nie pic tylko dlatego, że "potrzebuje tego do szczęścia".