Jak osiągnąć sukces

Mugenji77

Nowicjusz
Dołączył
4 Luty 2009
Posty
10
Punkty reakcji
0
Na wejście powiem, że przepraszam za styl, ale już nie mam czasu na poprawianie tego.
Dwudziestu będzie krytykowało moją wypowiedź, a dwóch może podziękuje i będę dumny z tego.

O czym będę mówił? O szczęściu ludzkim i porażkach związanych z marzeniami.
Dlaczego tak nie wielu ludzi osiąga sukcesy i czym one tak naprawdę dla człowieka są?
Bycie bogatym, sławnym, pięknym i kochanym przez inny ludzi to coś o czym marzy większość,
ale nie koniecznie osiągnięcie tego jest sukcesem, choć może być. Lecz tylko wtedy, kiedy ty
marzyłeś o tym, nie była to kwestia przypadku, tylko otrzymanie tego co tak naprawdę chciałeś.
Mówiąc prościej, sukces to coś, co sprawia, że jesteś szczęśliwy, a to się dokona po
zaplanowanej akcji, która zakończy się powodzeniem.
Ludzkie marzenia są czymś wielkim, lecz mimo twojego wysiłku i tak nie stajesz się gwiazdą
sportową, muzyczną, aktorską...i mówisz, że to jest dla wybranych, bo ile ludzi jest
sławnymi aktorami porównując ilościowo do tych "przeciętnych"? "No tak, to nie jest pisane dla mnie,
więc znajdę coś innego w czym będę dobry"...pierwszą rzeczą jaką wam powiem jest to, że macie rację.
Nie jest waszym przeznaczeniem być kimś "wielkim", bo przestajecie pracować na to, licząc na
szczęście. Mówisz, "ja nie miałem tyle szczęścia co on, czy ona", a prawda jest taka, że nie miałeś...
Teraz myślicie, "co on w ogóle mówi?" I to jest ważne, nie miałeś tyle powodzenia, bo w to wierzyłeś i
tak się potoczyło dalsze życie. Skoro tak mówisz to tak jest, człowiek ma znacznie większą "moc" niż
mu się wydaje. Powiem to głośno i pewnie, szczęście nie istnieje, ale i sama ciężka praca nie wystarcza
by osiągnąć coś wielkiego. Musisz napracować się, żeby być w tym dobry, musisz być cierpliwym aż ta szansa
nadejdzie, jesteś zależny od drugiego człowieka (tego z wyższym "stołkiem"), ale nie załamuj się, jeśli on
nie znalazł w tobie potencjału to znajdzie to następny, albo i jeszcze następny. Łatwo mówić takie rzeczy,
a co z tymi problemami i trudnościami jakie napotykamy? To co łatwo przychodzi, także łatwo odchodzi,
dlatego osiągnięcie czegoś dużego wymaga wiele pracy i poświęcenia, no tak każdy to mówi, ale co z tego, jak
i tak się większości nie udaje tego dokonać. Występuje tu jeden konkretny problem, który nie pozwala się
człowiekowi rozwinąć. Mówisz, "uda mi się, mogę to zrobić, dostanę się do najlepszego klubu sportowego
w mieście" i jak się nie uda, to desperacja, szukanie winnych, "nie dostałem się, choć trenowałem po pięć godzin
dziennie, nie robiłem nic innego, marzyłem tylko o tym, a się nie udało". No tak bolesne przeżycie, ale czy
poza mówieniem motywujących słów i działaniu, czyli wykonywaniu ciężkiego treningu, myślałeś dokładnie tak samo?
Chodzi mi to, że człowiek musi mówić, myśleć i działać w tym samym momencie, tak samo. To jest bardzo ważne, choć
osiągając ten poziom, wciąż nie wszystko staje się wykonalne. Częściej słyszysz, że nie potrafisz tego zrobić,
albo że po co zajmujesz się takimi bezsensownymi czynnościami, bo i tak jeden na milion jest
kimś z tego fachu. Tak jest, zgadzam się z tym, ale także wiem, że tak jest tylko dlatego, bo ty zaczynasz w to wierzyć.
Rodzice nie kłamią cię, ani nie próbując przeszkodzić ci w osiągnięciu sukcesu, po prostu człowiek wie, że
nie dokona tego i tak się staje. Nawet i zdeterminowany człowiek często zaznaje porażki, podam taki przykład:
Trener mówi zawodnikowi, że jest za słaby, żeby dostać się do drużyny. Będąc załamanym idzie do kolegi, któremu
mówi o tej sytuacji, a on mu odpowiada "Co się martwisz, nie poddawaj się, idź dalej trenować i pokaż im,
jesteś lepszy od nich". I teraz nachodzi mnie pytanie, kto ma rację? Patrzcie na trenera, dorosły mężczyzna, który
przeżył wiele, doświadczony, po kursach trenerskich, a słowa kolegi, który nie ma wiele pojęcia o sporcie.
Prawdopodobnie sam nie wierzy, że mu się uda i mówi tak, żeby dodać mu otuchy, bo tak wypada. A nawet
jak wierzy, to jakie on ma pojęcie o tym? Przecież trener zna się na tym znacznie lepiej, więc po co go słuchać?
Wracając do pytania, kto ma rację, to ja wiem i powiem ci...trener ma rację, ale nie dlatego, że jest doświadczony
i kompetentny, ale dlatego, że ty wierzysz w jego "papierek" i doświadczenie, skoro on tak mówi to tak musi być.
Znowu się powtarzam, ale właśnie na tym polega "moc" człowieka, to jest ważne. Tak swoją drogą to większość
trenerów zniechęcają zawodników, żeby postawić ich w próbie zapału do gry. Nie powiedziałem o tym, żeby pokazać, że
koledzy mają rację, ale to, że wierząc w coś możesz tego dokonać. No tak, ale mówi inny zawodnik "ja próbowałem dostać
się do klubu i mi się nie udało,a po porażce podniosłem się i powiedziałem, że teraz na pewno uda mi się! Lecz nie udało
się znowu i znowu, dlaczego?" Jeśli nie udało mu się dwa, czy trzy, a nawet pięć razy to znaczy, że nie jest to mu pisane?
Mówiłem już o tym wcześniej, jesteśmy zależni od innych ludzi, może i dziesięciu trenerów nic nie zobaczy w tobie, ale
jedenasty tak. Pewien chiński filozof powiedział ""Naszą największą chwałą nie jest to, że nigdy nie upadliśmy, lecz to,
że podnosimy się po każdym upadku." Piękne słowa, ale co mają powiedzieć tym co nigdy nie zaprzestali próbować, albo
przykro to mówić, nie mieli szansy dalej żyć? Nie wiele osób tak naprawdę całe życie próbowało i im się nie udało, to jest
garstka ludzi tak naprawdę, patrząc na to stosunkowo. No cóż mimo wszystko byli i tacy, ale zacytuje słowa pewnego rapera
"Wzbogać się lub zgiń próbując" Gwarantuje wam, że człowiek, któremu się nie udało, ale próbowałem całe życie
odejdzie w spokoju, będąc dumnym z siebie. Ponieważ robił to całe życie czego pragnął, może cię to dziwić, ale kiedyś się
o tym przekonasz. Powiem jeszcze o pracy tych co mają dobrze płatne "roboty", które dostali dzięki wykształceniu,
po znajomości, czy trafiło im się, bo np. zwolnił się "stołek" i tych co mają niskie pensję. Czy jesteś pewien, że
"on" jest zadowolony, bo zarabia cztery tysiące miesięcznie? No tak, mówisz sobie "ja pracuję po osiem godzin dziennie
i dostaje tylko tysiąc". Praca wykonywana przez ludzi nie jest adekwatna do tego ile zarabiają, bo niektórzy prawi nic nie robią,
a są bogaci, tylko czy ty jesteś pewien, że oni są szczęśliwi? Prawdziwe szczęście jest wtedy kiedy robisz to co zawsze
pragnąłeś, jeśli chciałeś zostać tokarzem, czy fryzjerem i zostałeś, to najprawdopodobniej będziesz szczęśliwy, nie patrząc
na pieniądze. Ważne jest to, żebyś nie zazdrościł innym ludziom tego co mają, np. "ona jest nauczycielem i może dawać
korepetycje po szkole i zarabiać więcej pieniędzy,a ja nie mogę" I tu się mylisz, dlaczego nie możesz? Ponieważ tak myślisz
to nie możesz, ale nawet jeśli jesteś fryzjerem, to znajdź atuty swojej pracy. Fryzjer może zostawić ulotkę, że przyjedzie
do domu klienta jak będzie taka potrzeba i też zarobi więcej.
Reasumując człowiek może więcej niż mu się wydaje, to tylko zależy od jego myśli, słów i działania. Musi po prostu
być pewny swojego, głosić to w co wierzy, nie wstydząc się, ani nie kryjąc tego, bo to może być naprawdę ważne.
Nie zwalaj nigdy winy na innych, a szukaj winnego w sobie, jeśli inni cię zostawili albo pokrzywdzili to dlatego, że nie
sprawiłeś, żeby ci ufali. "On" jest zły i trzeba trzymać się od niego z dala, jest stwierdzeniem prosto mówiąc błędnym,
skoro jest taki, to spraw, żeby był inny, choćby to było niesamowicie ciężkie. Nie udało się raz, drugi, trzeci, może
i w ogóle nic się nie uda, to i tak musisz robić dalej w to co wierzysz, choć i tak to może wszystko nie mieć sensu.
Nie ma sensu? To znajdź go w tym co robisz, nie mówię o korzyściach pieniężnych, zaś o tym co sprawi, że będziesz
człowiekiem szczęśliwym.
Po przeczytaniu mojej wypowiedzi, może jedna osoba z dwustu coś zmieni w swoim życiu. A nawet jeśli z pięciu milionów
czytelników też tylko jeden człowiek nastawi się na aktywny tryb życia i nie podda się w tym co robi to uznam, że wszystkie lata
mojego życia były udane. Będę wiedział, że nie popełniłem błędu.Biorąc pod uwagę, że jestem zwykłym człowiekiem, nie mam
tytułu magistra, a już nie mówiąc o doktorze. Nie jestem także nikim wyjątkowo wybitnym, dlatego zdaję sobie sprawę, że
moje słowa nie będę tak działać na czytelników. Problem polega na tym, że ludzie bardziej skupiają się nad tym kto to mówi,
a nie co mówi...zastanówcie się, czy nawet jak wasz nielubiany kolega ze szkoły powie coś mądrego to zgadzacie się z nim?
Wątpię, a nawet jeśli tak, to nigdy nie do końca, występuje tu motyw, o którym mówiłem wcześniej z trenerem, no tak, tylko
on może coś mądrego powiedzieć, a kolega to już nie. Zacznijcie słuchać prostych ludzi, bo od takich ludzi powstają
wielkie rzeczy, gdzieś jest początek. Nie znaczy to, że trener nie ma racji, ale staraj się wyciągać wnioski z każdej strony.
Idee, które wydają się zbyt oczywiste są często najbardziej skuteczne, staraj się
słuchać innych i do ich wypowiedzi dodawać coś od siebie, łącząc to na pewno osiągniesz wiele.


Mój nr gg-5947588 pisać jak jest jakiś problem, może uda się rozwiązać :)
 

Maver

Głęboko wierzący ateista
Dołączył
24 Listopad 2006
Posty
1 579
Punkty reakcji
3
Wiek
39
Miasto
Szczecin
Przeczytałem. Generalnie zgadzam się z ogólnym przesłaniem Twojego tekstu. Chodzi ci głównie o to, aby myśleć samodzielnie i samodzielnie podejmować decyzje. Taki model wymaga jednak dopracowania. Chodzi o motyw. Twoim motywem, - z tego co zrozumiałem - jest uczynienie siebie samego szczęśliwym. Osobiście uważam, że to nie jest najlepszy motyw.

Kilka uwag.

Prawdziwe szczęście jest wtedy kiedy robisz to co zawsze pragnąłeś, jeśli chciałeś zostać tokarzem, czy fryzjerem i zostałeś, to najprawdopodobniej będziesz szczęśliwy, nie patrząc na pieniądze.

Takie stwierdzenie nie wystarczy. Tu trzeba jasno określić o jaki rodzaj działania chodzi. Zwróć uwagę, że tym samym schematem myślowym posługują się złodzieje, gwałciciele, pedofile, itd. Oni robią to co chcą. W przekonaniu ich samych są prawdziwie szczęśliwi. Ale czy zgodziłbyś się na to co robią, gdyby to dotyczyło ciebie? Nie wystarczy robić to, co się chce.

Reasumując człowiek może więcej niż mu się wydaje, to tylko zależy od jego myśli, słów i działania. Musi po prostu
być pewny swojego, głosić to w co wierzy, nie wstydząc się, ani nie kryjąc tego, bo to może być naprawdę ważne.

"Problemem naszych czasów jest to, że głupcy mają niewzruszoną pewność siebie, a ludzie inteligentni są pełni wątpliwości" - Bertrand Russell

Nie wystarczy być również pewnym siebie. Pewność siebie świadczy o tym, że człowiek uznał coś za prawdę absolutną i przestał się nad pewnymi kwestiami zastanawiać i jeśli pojawią się nowe fakty, to taki człowiek nigdy nie zrewiduje swoich poglądów - będzie ślepo brnął podejmując błędne decyzje. Dlatego nie jestem zwolennikiem pewności siebie, a otwartego umysłu, czyli gotowości do zbadania każdego faktu w każdej chwili w każdym miejscu i gotowości do podejmowania dyskusji z każdym kto tego zechce.
 

Mugenji77

Nowicjusz
Dołączył
4 Luty 2009
Posty
10
Punkty reakcji
0
Zgadzam się z tobą w pełni, nie ukrywam, że mogłem to przewidzieć. Co do tego, "Prawdziwe szczęście jest wtedy kiedy robisz to co zawsze pragnąłeś, jeśli chciałeś zostać tokarzem, czy fryzjerem i zostałeś, to najprawdopodobniej będziesz szczęśliwy, nie patrząc na pieniądze." popełniłem błąd tak jak
to napisałeś, bo ludzie mogą zrozumieć mnie tak jak kiedyś to zrobili z Nietzsche, stąd to raczej każdy wie o co chodzi dokładniej. Nie o to mi chodziło i zmusiłem czytelnika do rozmyślania nad tym co napisałem, a to duży błąd. On musi być pewny, że ja wiem o czym mówię...Bardziej chciałem udowodnić to, że więcej człowiek może uczynić wiarą, nawet jeśli ona jest "nieprawdziwa"! W każdym człowieku jest dobro, więc liczę na to, że czytając to będą szukać szczęścia w tym co nie krzywdzi innych.
Pewność siebie może być negatywna i pozytywna. Ta pierwsza jest opisana przez ciebie, a co do drugiej to czasami musimy być pewny tego co robimy i tego co chcemy powiedzieć, bo możemy pożałować tego do końca życia. "Ten chłopak nie podszedł do niej, a ona chciała z nim być...bał się ją poprosić o rękę", czy np. "zawodnik mógł strzelać, ale za długo się zastanawiał i nic z tego", jeszcze inny "Nie poszedłem na testy do klubu sportowego, bo nie byłem pewien, czy mnie przyjmą". Kto wie co mogło dalej się wydarzyć. Powiem tak, każdy człowiek musi znaleźć to w sobie, a my możemy to tylko rozbudzić.
 

Maver

Głęboko wierzący ateista
Dołączył
24 Listopad 2006
Posty
1 579
Punkty reakcji
3
Wiek
39
Miasto
Szczecin
Bardziej chciałem udowodnić to, że więcej człowiek może uczynić wiarą, nawet jeśli ona jest "nieprawdziwa"!

Tak, zgadzam się. Subiektywna prawda jest tym w co wierzymy. I dlatego nie powinniśmy ufać do końca naszym opiniom. Powinniśmy zostawić sobie margines błędu, nie przywiązywać się i zawsze być gotowi do odrzucenia naszych teorii.

Ta pierwsza jest opisana przez ciebie, a co do drugiej to czasami musimy być pewny tego co robimy i tego co chcemy powiedzieć, bo możemy pożałować tego do końca życia. "Ten chłopak nie podszedł do niej, a ona chciała z nim być...bał się ją poprosić o rękę", czy np. "zawodnik mógł strzelać, ale za długo się zastanawiał i nic z tego", jeszcze inny "Nie poszedłem na testy do klubu sportowego, bo nie byłem pewien, czy mnie przyjmą".

Wiem o co ci chodzi. Musiałbyś dopisać w swoim wywodzie, że warto byś śmiałym i odważnym ale tylko w takim stopniu, żeby ta śmiałość i odwaga nie szkodziła innym. Myślę, że to jest decydujący warunek.
 

Mugenji77

Nowicjusz
Dołączył
4 Luty 2009
Posty
10
Punkty reakcji
0
Rozumiem i zdaję sobie z tego sprawę, ponieważ zmieniamy nasze poglądy wraz z tym co przeżyjemy i usłyszymy od innych, nawet na przykładzie nas, pokazujemy ludziom nasze myśli, by ich nakłonić do nich. Najpiękniejsze w tym jest to, że nie doszukujemy się żadnej korzyści materialnej, znaczy mówię bardziej o sobie,bo nie wiem jak ty to widzisz. Co do drugiej sytuacji to napisałem wcześniej, że w każdym człowieku jest dobro i o tym, że mam nadzieję, że nie będą krzywdzić innych.
 

Atryda

Nowicjusz
Dołączył
10 Lipiec 2008
Posty
328
Punkty reakcji
1
W sumie myślałem, ze będzie tu o sukcesie, a jest o szczęściu. Ale w końcu być może największy sukces w życiu to właśnie osiągnięcie szczęścia.
Fakt, że bogactwo i szczęście to dwie różne rzeczy. Myślę, że dobrze jak bogactwo nie jest celem samym w sobie.
Z drugiej strony wkurzają mnie ludzie, którzy powtarzają oklepany frazes, że "pieniądze szczęścia nie dają" i klepią tą swoją biedę, a szczęścia też na ich twarzach nie widać. Po prostu usprawiedliwiają w ten sposób swoje lenistwo.
Ważne, żeby się realizować. Jednemu z pieniędzmi będzie łatwiej, a komu innemu wręcz przeciwnie (zbyt wiele pokus).

Biorąc pod uwagę, że jestem zwykłym człowiekiem ...
Nie ma zwykłych ludzi. Każdy jest wyjątkowy. :)

Pozdrawiam
 

Mugenji77

Nowicjusz
Dołączył
4 Luty 2009
Posty
10
Punkty reakcji
0
Atryda, dokładnie tak napisałem powyżej, że prawdziwy sukces to osiągnięcie szczęścia najwyższego, czyli dokonanie tego co się pragnie najbardziej.
Możesz wygrać i ten milion na loterii, ale tak naprawdę znacznie bardziej będziesz szczęśliwa, że dokonałaś tego w życiu co planowałaś od początku.
Szczerze mówiąc to jest to najtrudniejsza rzecz w życiu...mam na myśli, żeby plan ludzki wcielić w życie, krok po kroku tak jak to miało być od początku,
ale najbardziej powinniśmy skupiać się na efekcie końcowy. Wiele rzeczy jeszcze nie powiedziałem, np. takich jak to, żeby nie myśleć w ten sposób "a nie uda się teraz to uda się następnym albo jeszcze następnym, przecież nie poddaje się, to mogę sobie robić to i się uda. Przecież autor napisał, że nawet jak się nie uda to będzie dobrze". To jest błędne myślenie, niektórzy tak mogą to odebrać, ale poza motywacją i rozmyślaniem musi być działanie, a nawet poświęcenie wielu rzeczy. Mówiłem wcześniej o tym, że człowiek musi myśleć, mówić i robić to samo, jako ścisłe wiązanie, które nie istnieje bez choćby jednego pierwiastka mniej.
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Całkiem niezły tekst, choć pierwszy post ciut za długi, chwilami już mi się ciężko czytało.
Sęk w tym, że sukces, porażka to abstrakcyjne pojęcia głęboko utkwione w naszej świadomości. Przy czym zazwyczaj tej drugiej jesteśmy pewniejsi. Myślę, że takowe tworzą się i wzmacniają w naszych umysłach już od dzieciństwa. Jeśli krytykować dziecko za wykonywane czynności, prawdopodobnie zacznie unikać ich w przyszłości. Tu też zaczyna się tworzenie jego barier i kreowanie formułek jak ,,nie nadaję się". Ale to wszystko jest do wypracowania. Ważne jest wypracowane konsekwetnego nastawienia. Czyli po prostu poddawać się, stać przy swoim. A nawet jeśli cel nie zostanie osiągnięty będziemy mieć cholerną satysfakcję, że próbowaliśmy.

Powinniśmy zostawić sobie margines błędu, nie przywiązywać się i zawsze być gotowi do odrzucenia naszych teorii.
Nie zgodzę się, że zawsze. Nasze zdanie nie różniłoby się od innych, skoro byłoby obalalne na tych samych zasadach.
 

Maver

Głęboko wierzący ateista
Dołączył
24 Listopad 2006
Posty
1 579
Punkty reakcji
3
Wiek
39
Miasto
Szczecin
Nie zgodzę się, że zawsze. Nasze zdanie nie różniłoby się od innych, skoro byłoby obalalne na tych samych zasadach.

A różni się?
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Owszem, różni się. Załóżmy, Twój rozmówca o potencjale dresiarza mówi: ,,jesteś gópi, nie znasz się i to ja mam rację". Takie argumenty przekonałyby Cię do zmiany poglądów?
 

Mugenji77

Nowicjusz
Dołączył
4 Luty 2009
Posty
10
Punkty reakcji
0
Powiem tyle, mam gdzieś wszystko co napisałem...chciałem pokazać ludziom co jest wartościowe i jak można sobie poradzić z problemami, ale może i nie wypada tu takich rzeczy pisać, ale gó*no prawda. Sam nie potrafię sobie poradzić z moimi, więc po co robię z siebie idiotę jeszcze...cała moja wypowiedź nie ma większego sensu
 

Atryda

Nowicjusz
Dołączył
10 Lipiec 2008
Posty
328
Punkty reakcji
1
Powiem tyle, mam gdzieś wszystko co napisałem...chciałem pokazać ludziom co jest wartościowe i jak można sobie poradzić z problemami, ale może i nie wypada tu takich rzeczy pisać, ale gó*no prawda. Sam nie potrafię sobie poradzić z moimi, więc po co robię z siebie idiotę jeszcze...cała moja wypowiedź nie ma większego sensu
Nie dramatyzujesz? :)
Po pierwsze, masz dobre intencje. To Cię wyróżnia z całego tego motłochu co to dalej końca własnego nosa nie widzą.
Po drugie, jak chcesz kogoś przekonać to musisz świecić przykładem, a Ty się łatwo irytujesz. Tu jest więcej takich osób, które chcą pomagać innym i samo to już jest wspaniałe. Ale gdyby to było takie proste. Dyskutujemy, każdy przedstawia swoje poglądy i może coś fajnego się urodzi. A jak nie to sama ta dyskusja nas wzmocni. Najczęściej ludzie wiedzą co jest wartościowe i jak sobie radzić z problemami. Ale wiedzieć coś a to stosować to dwie różne rzeczy. Tu są rozmowy teoretyczne, a tam jest prawdziwe życie. Ja też mam problemy z którymi sobie nie radzę (jak każdy zresztą). Ale świadomość swojej niedoskonałości to już dużo.
I cieszę się, że założyłeś ten wątek. Nigdy nie wiadomo, może tu się odmieni czyjeś życie.
 

Maver

Głęboko wierzący ateista
Dołączył
24 Listopad 2006
Posty
1 579
Punkty reakcji
3
Wiek
39
Miasto
Szczecin
Owszem, różni się. Załóżmy, Twój rozmówca o potencjale dresiarza mówi: ,,jesteś gópi, nie znasz się i to ja mam rację". Takie argumenty przekonałyby Cię do zmiany poglądów?

Naturalnie powinniśmy być gotowi do odrzucenia naszych opinii pod wpływem celnej krytyki, a nie byle jakiej krytyki.

Powiem tyle, mam gdzieś wszystko co napisałem...chciałem pokazać ludziom co jest wartościowe i jak można sobie poradzić z problemami, ale może i nie wypada tu takich rzeczy pisać, ale gó*no prawda. Sam nie potrafię sobie poradzić z moimi, więc po co robię z siebie idiotę jeszcze...cała moja wypowiedź nie ma większego sensu

Spoko. Ile razy mi się to zdarzało - i wciąż zdarza - to już nie policzę. Po prostu podejdź do tematu na chłodno, bez hurraoptymizmu, bez oczekiwań. Rozważaj spokojnie i powoli, nie spiesz się i nie daj się zwieźć pozorom.
 

Mugenji77

Nowicjusz
Dołączył
4 Luty 2009
Posty
10
Punkty reakcji
0
Zabawne, jak człowiek może zgrywać mądrego, kiedy jest mu dobrze. No nic, zdaję sobie sprawę, że będzie wiele trudności jeszcze przede mną. Lecz do tej pory nie było takich rzeczy, które byłyby dla mnie kompletnie niewytłumaczalne, uważałem, że można wszystko wytłumaczyć, choć w małym stopniu, ale da się. Ostatnio kilka rzeczy mnie tak strasznie zaskoczyło, że poczułem się bezsilny, może byłem już zbyt pewny siebie i tego co wiem.
 

Maver

Głęboko wierzący ateista
Dołączył
24 Listopad 2006
Posty
1 579
Punkty reakcji
3
Wiek
39
Miasto
Szczecin
Mugenji, ile masz lat i od jakiego czasu zajmujesz się potocznie rozumianą filozofią?
 

Mugenji77

Nowicjusz
Dołączył
4 Luty 2009
Posty
10
Punkty reakcji
0
No tak pytasz mnie o wiek, więc powiem ci. Mam 20 lat, ale nie do końca można powiedzieć, że zajmuje się w ogóle filozofią. Prawda jest taka, że napisał co uważam, bo miałem troszkę czasu wolnego i chciałem go jakoś pożytecznie wykorzystać. Mój wiek nie świadczy o tym, że jestem osobą już doświadczoną, ale każdy uczy się po swojemu i wierzy w to co przeżyje.
 

Maver

Głęboko wierzący ateista
Dołączył
24 Listopad 2006
Posty
1 579
Punkty reakcji
3
Wiek
39
Miasto
Szczecin
Pytam o wiek, bo istnieją pewne tendencje (choć w starciu z danymi nie wytrzymują, gdyż jest wiele wyjątków). Nieprawdą jest, że im ktoś starszy tym mądrzejszy. Nieprawdą jest, że im ktoś młodszy tym mądrzejszy. Trzeba by jeszcze sprecyzować co rozumiemy przez mądrość. Ale ogólne tendencje (jeśli zapomnimy na moment o wyjątkach) wskazują, że osoby starsze generalnie wykazują więcej rozsądku niż młodsze. Dlatego pytam o to i pytam również jak długo zajmujesz się szeroko rozumianą filozofią, bo i tu pewne tendencje się przejawiają, że im dłużej się człowiek czymś zajmuje tym mądrzej na dany temat mówi.

Na moje oko jeśli masz 20 lat i nie zajmujesz się problemami filozofii na co dzień, to nie musisz być na siebie zły, że popełniasz błędy w rozumowaniach, lub że twoje postępowanie nie jest zgodne z tym co sam głosisz. Brakuje ci (tak jak i mi) obycia i doświadczenia. Ale to dotyka każdego. Także nie przejmuj się.
 

Mugenji77

Nowicjusz
Dołączył
4 Luty 2009
Posty
10
Punkty reakcji
0
Dokładnie, napisałeś ten ostatni post jakbyś przepisał i zmienił słowa, ale zostawił znaczenie. Mimo wszystko miło to słyszeć, akurat uważam ciebie za bardzo mądrego człowieka, a mogę jeszcze zapytać ja o twój wiek?
 

Maver

Głęboko wierzący ateista
Dołączył
24 Listopad 2006
Posty
1 579
Punkty reakcji
3
Wiek
39
Miasto
Szczecin
Rok Orwellowski - jeśli coś ci to mówi.
 

Mugenji77

Nowicjusz
Dołączył
4 Luty 2009
Posty
10
Punkty reakcji
0
Rozumiem, ale ty też powinieneś zrozumieć, że im więcej człowiek wie tym bardzie go to boli. Im więcej zrozumiem, tym więcej zaczynam widzieć...co sprawia większy ból. Wcześniej mnie to wszystko nie obchodziło, nie miało to wszystko znaczenia, a teraz wiem ile jeszcze trzeba zrobić, żeby było lepiej, ile zła dzieje się na co dzień. Filozofia nie tylko ułatwia życie jak widać...
 
Do góry