Paradoks samotnika

adam0309

Nowicjusz
Dołączył
26 Październik 2008
Posty
55
Punkty reakcji
1
Wiek
30
Samotnik w grupie.
Człowiek żyjący w grupie, zwolenników i przyjaciół. Jest sam.
Polega to na tym, iż fizycznie przebywa dzieli się słowem i myślą, a jednak.
Jednak nikt nie zna odczuć, pragnień itd.
Wiec jest sam, ze sobą może tylko przekazać zarys, który w rzeczywistości nie jest w ogóle opisowy.
Jest z nimi, ale tylko sam ze sobą.
Philos
Co wy o tym sądzicie? Czy waszym zdaniem człowiek będący w społeczeństwie pośród ludzi może być osamotniony? Ja myślę, że tak, ba myślę że wiele osób może się z tym utożsamiać, po części nawet sam siebie do tego przyrównuję... A wy? Ktoś z was też tak ma? Co sądzicie w ogóle o tym paradoksie?
 

Leone

Nowicjusz
Dołączył
26 Lipiec 2008
Posty
1 367
Punkty reakcji
1
Wiek
37
Jest to możliwe. I jest to głupie okłamywanie samego siebie. Prawie każdy z tej grupy uważa, że ma źle, ale nikt nie wpadnie na pomysł, aby przestać udawać, otworzyć się przed innymi.
 

pejsze

Nowicjusz
Dołączył
2 Sierpień 2008
Posty
205
Punkty reakcji
4
Wiek
34
Miasto
Lublin
To nic nowego, to naturalna i potwierdzona teza.

Ja jestem przekonany, iz jestem takowym samotnikiem. Nieraz przebywam wsrod ludzi, a chwilami bladze myslalmi zupelnie gdzies indziej. Robie dobra mine do zlej gry, bo nieraz jest mi bardzo zle a nie chce psuc humoru kazdemu wokol swoimi problemami. Jestem samotnikiem, nie wstydze sie tego, ale jest mi z tym zle. Obecnie staram sie napisac ksiazke o tym, ale pewnie o ile ja dokoncze i tak zadne wydawnictwo jej nie wyda, sa zbyt zajete wydawaniem kolejnych Potopow...
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Temat rzeka, można być samotnym z wyboru, albo odstawać i nie zgadzać się z otaczającymi ludźmi. W pierwszym przypadku człowiek okłamuje sam siebie, że jest outsiderem, wyrzutkiem. Podczas gdy zwyczajnie nie zadaje sobie trudu, aby zasymiliwować się z innymi ludźmi. Inni, którzy rzeczywiście odstają widocznie nie natrafili jeszcze na ludzi myślących podobnie, bo jest ich w społeczeństwie mniej. Większość problemów można rozwiązać w następujący sposób: przestać użalać nad sobą, myśleć o pierdołach, a wyjść do ludzi.
 

kundzia_14

Nowicjusz
Dołączył
8 Luty 2008
Posty
2 418
Punkty reakcji
3
Wiek
30
Miasto
nibylandia
Myślę, ze może tak być, sama tak mam, że mogę być w jakiejś grupie, rozmawiać, ale nie o sobie, nie o swoich uczuciach itd.
 

Szop Pracz

Nowicjusz
Dołączył
23 Wrzesień 2008
Posty
842
Punkty reakcji
2
To zależy czy jesteśmy tzw "singlem" czy jesteśmy samotni. I jak z tym się czyjecie. Ze swojego doświadczenia. Jestem w związku mam milion przyjaciół, ale bywam "sam"... To normalne, każdy musi mieć kawałek własnej podłogi...
Gorzej gdy w tym wszystkim czujemy się osamotnieni. Samotni. Tu zaczyna się problem i pytanie dlaczego...
 

Lobo2007

Wyjadacz
Dołączył
25 Wrzesień 2007
Posty
10 249
Punkty reakcji
381
Wiek
44
..... a wyjść do ludzi.

Łatwo napisać Caleb, ale gdzie są ci ludzie?
Ja nie mam czasu na kontakt z ludźmi, chociaz rozmawiam z wieloma ludźmi dziennie w pracy, to przeciez cały czas rozmawiam z obcymi. Mieszkam kilometry od rodziny i od znajomych. Właściwie zredukowaliśmy, ( z żoną) życie społeczne do wizyty u rodziny czy znajomych, raz na kilka tygodni. To jest jak życie na pustyni, chociaż wokół tysiące ludzi, są oni jednak tak samo zajęci i tak samo mało zaintresowani tworzeniem jakiejś więzi z obcym człowiekiem jak ja. Właściwie trzeba zauważyć, że dla mnie to forum stanowi jakąś namiastke życia społecznego. Myśle, że bardzo dużo ludzi ma podobnie. W miastach i wśród osób pracujących więcej niż 8 h na dobę to chyba spora większość.
 

adam0309

Nowicjusz
Dołączył
26 Październik 2008
Posty
55
Punkty reakcji
1
Wiek
30
Nie zawsze to jest takie łatwe...
Temat rzeka, można być samotnym z wyboru, albo odstawać i nie zgadzać się z otaczającymi ludźmi. W pierwszym przypadku człowiek okłamuje sam siebie, że jest outsiderem, wyrzutkiem. Podczas gdy zwyczajnie nie zadaje sobie trudu, aby zasymiliwować się z innymi ludźmi. Inni, którzy rzeczywiście odstają widocznie nie natrafili jeszcze na ludzi myślących podobnie, bo jest ich w społeczeństwie mniej. Większość problemów można rozwiązać w następujący sposób: przestać użalać nad sobą, myśleć o pierdołach, a wyjść do ludzi.
Hmmm nie wiem teraz jak napisać, jedna z niewielu rzeczy których nie umiem opisać :) Tak się zastanawiam jak to napisać, a przecież zgadam się z pejsze, tylko nie wpadłem na pomysł pisania książki-to jest przesada. Ale nikt tak naprawdę nie wie co czuje, ba nawet mnie nie zna dokładnie, nie jest mi z tym za dobrze, ale się nie użalam nad sobą w żadnym wypadku. Mój paradoks polega na tym, że chcę to zmienić, ale mi to nie wychodzi!? Może nie wiem jak to zrobić, a może to otoczenie nie chce zmienić mnie... nie mam zielonego pojęcia. Mój problem nie polega na tym, że nie mam nikogo(tak jest raczej przeciwnie o 180 stopni), tylko na tym że nikt mnie realnie nie zna, a ja nie potrafię tego zmienić, może gdzieś w podświadomości nie chcę, i dlatego to nie wychodzi, nie wiem... chciałem tylko looknąć czy ktoś jest równie nienormalny.
 

1699850

Chadzam sam, bez stada. Tak lubie, to mi odpowiada
Dołączył
8 Listopad 2006
Posty
6 585
Punkty reakcji
107
Wiek
37
Miasto
54.5°, 17.7°
Ja jestem samotnikiem, dobrze mi z tym (póki co, nie wiem co będzie dalej).
Moja samotność ma genezę w tym, że jako mały szczyl byłem strasznie nieśmiały. Szybko stworzyłem sobie na bazie tego ideologie - gloryfikującą samotność. (dość szybko zauważyłem niebywałe możliwości samoprogramowania sobie głowy). Następnie, z biegiem lat pozbyłem się w znacznym stopniu tej nieśmiałości. Ideologie sobie jednak zostawiłem. Dobrze mi z tym. Autentycznie lubię towarzystwo ale jedynie własne.
 

piecia330

Łał! butiq
Dołączył
21 Kwiecień 2007
Posty
4 445
Punkty reakcji
24
Wiek
32
Miasto
Gołdap
Łatwo napisać Caleb, ale gdzie są ci ludzie?

Oto jest pytanie... :/

Ja jestem zniechęcony do jednostek tworzących ślepą masę. Mam wielu kolegów i znajomych, staram sie być otwarty i szczery wobec innych (szczególnie wobec znajomków), co całkiem nieźle mi wychodzi, jednak przeraża mnie ich "masowość" i "tłumność"... :/
 

Lobo2007

Wyjadacz
Dołączył
25 Wrzesień 2007
Posty
10 249
Punkty reakcji
381
Wiek
44
... chciałem tylko looknąć czy ktoś jest równie nienormalny.


Jest, jest.. takie czasy, że normalny człowiek nie daje rady być "normalny".

Człowiek, który przyzwyczajony do swojej samotności, choćby chciał ten stan zmiewnić, będzie miał z tym problemy. Wdrożenie sie w społeczeństwo, jest bolesnym procesem, wymagającym wyrzeczeń. Dlatego samotność jest częściowo naszym wyborem.
 

adam0309

Nowicjusz
Dołączył
26 Październik 2008
Posty
55
Punkty reakcji
1
Wiek
30
A czy ja mówiłem, że jestem samotny? Loobo
Ale nikt tak naprawdę nie wie co czuje, ba nawet mnie nie zna dokładnie.
O to mi chodzi... Ale może to problem na inny temat...
 

Lobo2007

Wyjadacz
Dołączył
25 Wrzesień 2007
Posty
10 249
Punkty reakcji
381
Wiek
44
A czy ja mówiłem, że jestem samotny? Loobo

O to mi chodzi... Ale może to problem na inny temat...
Cały czas mówimy o samotności w tłumie. Nie o zwykłej samotności, człowieka na bezludnej wyspie, ale o setce ludzi żyjącej obok siebie, ale nie związanych ze sobą tak jak zawsze ludzie byli ze soba związani w różnych społecznościach. Głównie objawia się to tym, że nic o sobie nie wiemy. Obecnie ludzie nie maja do siebie zaufania. Dlatego jak najwięcej wiadomości o sobie ukrywamy. Nawet na domofonach nie ma juz list nazwisk, a tylko numery domów. A co dopiero dopuścić, żeby ludzie znali nasze problemy i rozterki.
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Łatwo napisać Caleb, ale gdzie są ci ludzie?
Na pewno wśród znajomych masz kilka osób, z którymi lepiej się dogadujesz. Jeśli zależy Ci na znajomościach więcej poświęcaj im czasu, wejdź w ich środowisko-np. zaimprowizuj spotkanie z jego znajomymi i swoimi na kawie/piwie/kręglach. Możliwości jest wiele, a najczęściej to my blokujemy samych siebie w kontaktach międzyludzkich. Inną sprawą jest jacy ludzie nas otaczają. Nie ma sensu zawracać sobie głowy tumanami, jakich w naszym społeczeństwie nie brakuje. Dlatego trzeba doceniać te osoby, którye się lubi i dobrze zna. Nawet jeśli będzie ich mało to na pewno będziesz czuł się mniej samotny niż z setką, których znasz powierzchownie. Mi czasem też brakuje towarzystwa, choć kontaktów mam wiele. Jednak gdy spotykam się jedynie z garstką, prawdziwie bliskich czuję więź i to mi wystarcza.

Mój problem nie polega na tym, że nie mam nikogo(tak jest raczej przeciwnie o 180 stopni), tylko na tym że nikt mnie realnie nie zna, a ja nie potrafię tego zmienić, może gdzieś w podświadomości nie chcę, i dlatego to nie wychodzi, nie wiem...
Myślę, że nie trafiłeś na swoją grupę. Może pod jakimś względem jesteś inny od reszty i przez to nie możesz się z ludźmi dogadać. Trzeba być cierpliwym, na świecie jest odpowiednio dużo ludzi, aby natknąć się w końcu na osobę myślącą podobnie.

Ja jestem zniechęcony do jednostek tworzących ślepą masę. Mam wielu kolegów i znajomych, staram sie być otwarty i szczery wobec innych (szczególnie wobec znajomków), co całkiem nieźle mi wychodzi, jednak przeraża mnie ich "masowość" i "tłumność"... :/
Tu jest ukryty jeden z największych kryzysów osobowości-do tego nawiązywałem powyżej. Osoby samotne to czasem, te które zwyczajnie nie chcą się identyfikować ze stadem owieczek. Kryzys polega na tym, że taki człek może zrezygnować ze swoich ambicji i stać się kolejnym szaraczkiem, lub zostać przy swoim kosztem znajomych. Lubię przebywać wśród ludzi, jednak na poważniejsze i bardziej zażyłe tematy rozmawiam z osobami mi bliższymi. Duża część cywilizacji jest zwyczajnie durna. ,,Ogólnie nie lubię ludzi. Myślę że są głupi." Daron Malakian.
 
H

Hiroes

Guest
Samotnik... to chyba również ja. Mam wielu kolegów, nie mam szczegolnego problemu w kontaktach... Potrafię sie pośmiać, dobrze bawić ale...
Od jakiegoś czasu (tj. kilku lat) nikomu nie zwierzam się z własnych problemów, żyję swoim życiem. Czasem chcę się wygadać ale dusze w sobie wszysko. Teraz myślę ze stalem się jeszcze bardziej zdeterminowany w swoim stylu bycia, po tym jak ktoś przed kim się otworzyłem mnie zawiódł... Zraziłem się do tego co chciałem przełamać.
Nie należe do 'szaraków' itp... po prostu mimo tego że przeszkadza mi mój styl bycia nie chcę go zmieniać, bo to nadzwyczaj trudne.
 

Vardamir

Sinner
Dołączył
30 Sierpień 2007
Posty
10 335
Punkty reakcji
26
Wiek
35
Miasto
Necrovalley
samotnym można być nawet mając przyjaciół, mam ich, ale momentami czuje się samotny ze względu na to jak bardzo się różnimy, w pewnych sytuacjach to wychodzi gryzie to człowieka.
 

piecia330

Łał! butiq
Dołączył
21 Kwiecień 2007
Posty
4 445
Punkty reakcji
24
Wiek
32
Miasto
Gołdap
Inną sprawą jest jacy ludzie nas otaczają. Nie ma sensu zawracać sobie głowy tumanami, jakich w naszym społeczeństwie nie brakuje. Dlatego trzeba doceniać te osoby, którye się lubi i dobrze zna.

A jeżeli lubi się tumanów ??? :/ To nie jest takie proste... :(


Trzeba być cierpliwym, na świecie jest odpowiednio dużo ludzi, aby natknąć się w końcu na osobę myślącą podobnie.

Gonienie tego królika może być niesłuchanie cierpiętnicze... :/


Tu jest ukryty jeden z największych kryzysów osobowości-do tego nawiązywałem powyżej. Osoby samotne to czasem, te które zwyczajnie nie chcą się identyfikować ze stadem owieczek. Kryzys polega na tym, że taki człek może zrezygnować ze swoich ambicji i stać się kolejnym szaraczkiem, lub zostać przy swoim kosztem znajomych. Lubię przebywać wśród ludzi, jednak na poważniejsze i bardziej zażyłe tematy rozmawiam z osobami mi bliższymi. Duża część cywilizacji jest zwyczajnie durna. ,,Ogólnie nie lubię ludzi. Myślę że są głupi." Daron Malakian.

Najzwyczajniej najprościej w świecie nie potrafię sobie wyobrazić ze zrzekam się siebie i wstępuję do szeroko rozumianego społeczeństwa-masy... :/ Mam pewne poczucie misji: jeżeli ja się poddam to każdy może, a wtedy będzie koniec cywilizacji... :/
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Piecia-jestem tego samego zdania. Lepiej wyróżniać się czymś, a odstawać, niż wlać się w bezkształtną masę. Nie mówiłem nigdzie, że jest to proste, ale żeby usilnie próbować. Wiele osób obraża się na cały świat bo w swoich główkach ubzdurało im się, że są życiowymi samotnikami, nikt ich nie rozumie etc. Z takim podejściem łatwiej się pogodzić niż postarać się o zmiany.
 

Gilajser

Nowicjusz
Dołączył
22 Październik 2008
Posty
25
Punkty reakcji
0
Ja jestem częściowo samotnikiem z wyboru a cześciowo sam z siebie.
Nigdy nikomu nie zwierzałem się z tego co czuje.
A co do bycia samotnym . Moze to wyjść na dobre . Ja osobiście kiedy moi koledzy z klasy idą w sobote pić piwo/wódke
wole zostać w domu i poczytać książki. Nie mam komórki bo mi poprostu niepotrzebna do nikogo nie musze dzwonić .

Będąc samotnikiem nie możesz wspólnie z np: kolegami przeżywać fajnych chwil ale też nie musisz sie z nimi spierać, udowadniać ,że nie maja racji w niektórych sprawach. to jest tak jakby pójście po lini bez oporu.

Ja chce swoje żeycie przejść lekko i wesoło więc wybrałem samotność...;p
 
Do góry