Mam (miałem) w swoim otoczeniu 2 grupy ludzi grających w planszówki. Nie pamiętam nazw tych gier, zagrałem w jakieś 3 i to nie jest moja bajka. Monopoly to żart? Być może, ale uczy trochę zarządzania kapitałem (zwłaszcza małe dzieci, duże, jak ja uczą się tego z książek).
Widzisz... Nie zgadzam się z argumentacją, że należy czegoś spróbować, by się o tym wypowiedzieć. Równie dobrze mógłbyś mi zarzucić ignorancję z tego powodu, że uważałbym (a uważam) za stratę czasu i ucieczkę od rzeczywistości granie w RPG na kompie, choć sam nigdy nie zagrałem w wiedźmina, czy cyberpunka.
Nie muszę w to grać, by wyrobić sobie o tym zdanie.
Czym się różni rozmowa od grania w gry? Tym, że przez rozmowę poznajesz innych ludzi coraz bardziej, budujesz z nimi więź (grając, czy oglądając film w kinie skupiasz się na tej właśnie rozrywce, równie dobrze możesz ją uprawiać z każdym innym), często możecie razem wpaść na ciekawe i twórcze pomysły, bo Wasze rozmowy nie są objęte żadnymi sztywnymi ramami.
Co do spotykania się ze znajomymi w kinie, teatrze, na meczu, albo w barze karaoke - nie robię tego ze względów wypisanych powyżej. Ze znajomymi się spotykam w restauracji, w barze (ale nie karaoke), na wyjazdach, albo w mieszkaniach. Po co? By porozmawiać i ewentualnie zobaczyć/przeżyć coś ciekawego. Mam wrażenie, że ludzie, którzy nie do końca potrafią rozmawiać z drugim człowiekiem o byle czym, które przeradza się w coś uciekają właśnie do zamykania się w pewnych sztywnych ramach rozrywki, która jest osią ich spotkań.
Nie uważam tego za złe, każdy żyje po swojemu i rozumiem, że niektórzy ludzie po prostu czerpią z tego przyjemność, ale nie jestem jednym z nich
Dla mnie to nudy.