"Szukam Człowieka"

kaiser

where is my mind?
Dołączył
19 Grudzień 2011
Posty
736
Punkty reakcji
30
Miasto
Warszawa

Arcael

Nowicjusz
Dołączył
28 Lipiec 2012
Posty
89
Punkty reakcji
5
Wiek
34
Miasto
Rzeszów
w koncu sie obudziles i zszedles na ziemie. tak. nasza samarytaninka potrzebowala po prostu uwagi, potrzebowala intrygowac.

Ja cały czas stąpam twardo po ziemi, ale czasem lubię spojrzeć w niebo i pomarzyć przez chwilę ;) Lecz gdy od tego słodkiego narkotyku zaczyna mnie mdlić to powracam do przyziemnych spraw. Co za dużo, to nie zdrowo :p

Język to nic innego jak system znaków. Jeśli mówimy, że dane słowo "coś znaczy", to nie mamy na myśli przeżyć psychicznych jakiejś osoby, które sprawiają, że rozumie ten wyraz tak czy inaczej, lecz pewne reguły znaczeniowe, które są obiektywne. Do komunikowania się wewnętrznego (subiektywnego, z własnym "ja") nie powinno się zatem posługiwać językiem, gdyż pojawia się wówczas sprzeczność. Innymi słowy, do sadzenia ziemniaków używamy nieodpowiedniego narzędzia. Ja jestem w stanie się "opisać", gdyż poza "rozumieniem" słów, które opisują rzeczywistość według reguł znaczeniowych (obiektywnych) mam też swój wewnętrzny "język" (subiektywny). Jednak pomiędzy tymi dwoma systemami "językowymi", jak to zresztą często bywa, musi istnieć pewna równowaga - "złoty środek". Źle się dzieje, kiedy coś obiektywnego chcemy zamienić na subiektywne i vice versa. Problem zatem nie tkwi w języku, a w ludziach (o winie ludzi za swój los więcej napiszę poniżej), o czym zawodowy pisarz - moim zdaniem - powinien sobie doskonale zdawać sprawę. A może zdawał sobie z tego sprawę i zrobił to celowo? Nie mnie oceniać. Bez wykształconego subiektywnego języka nasze postrzeganie uczuć innych, ale i opisywanie swoich będzie niewłaściwe ("Do opisania naszych uczuć muszą wystarczać nazwy. A nazwy jak to nazwy - bywają nieostre" [post #84]). Dlatego też nie lubię literatury. Nie potrafię więc podjąć dyskusji z Tobą według Twoich reguł (których istnienie poddasz w wątpliwość).

Ta wypowiedź rzuciła zupełnie nowe światło na sposób w jaki postrzegam pewne rzeczy. Próbowałem nadać wymiar obiekywny czemuś, co jest w 100% subiektywne. Szukałem odpowiedzi na moje pytanie, ale szukałem w złym miejscu.

Zatem Spamerski chciałbym cię zaprosić do mojego tematu http://www.forumowis...__fromsearch__1 Myślę, że byłbyś w stanie pomóc mi w odnalezieniu odpowiedzi.

Co dalej... Jeśli ktoś otrzymując szczerość ubiega się o szczerość, to o co ubiegałby się otrzymując kłamstwo...?

Fajnie, że szczerze odpowiadasz pisząc wierszem, ale właśnie ten styl daje szerokie pole do manipulacji informacją. Napiszesz coś w swoim języku, a to czy ktoś odgadnie twoje intencje, to już za bardzo cię nie obchodzi. Zamiast mówić wprost to przedstawiasz wszystko obrazowo. Bez urazy, ale są prostsze sposoby komunikacji. Skoro jednak nie chcesz mówić szczerze i jednocześnie PROSTYM językiem, to nie dziw się potem, że ktoś nie zrozumiał o co ci chodzi, a ty biedna pozostajesz sama i niezrozumiana.

"Nuda"? Najwyżej (nadal w porównaniu do Niegdyś Bezdomnego) zapiję się na śmierć wspominając rodzinę. Może po prostu to sytuacja, gdy nie możecie pomóc. Wtedy lepiej nie próbować lub odpowiednio wcześnie się wycofać.

Wiesz, że to, co napisałaś to albo głośne wołanie o pomoc albo głupi sposób na zwrócenie na siebie uwagi? Z kolei druga część twojej wypowiedzi to wręcz odrzucenie oferowanej pomocy, gdyż wg ciebie jest niedostateczna, ale jeżeli sama nie potrafisz sobie pomóc, to skąd możesz wiedzieć, czy to, co ktoś próbuje zrobić dla ciebie w ogóle ci nie pomoże? Widzę sprzeczność w toku twojego rozumowania. Z jednej strony chcesz pomocy, ale z drugiej jej nie chcesz.
 
0

03092010

Guest
Fajnie, że szczerze odpowiadasz pisząc wierszem, ale właśnie ten styl daje szerokie pole do manipulacji informacją.

dosc pozno to sobie uswiadomiles :) grunt, ze w ogole :)

nasza delikatnosc zostala zdemaskowana.

tylko brak odpowiedzi:

jak funkcjonujesz w realnym swiecie ?
pisalam, ze jestes chora, co w domysle (przeciez tym zyjesz!) bylo, co ci dolega ?
co znaczy, ze wychowalas rodzicow i rodzenstwo ?
utrzymujesz sie sama czy u rodzicow jestes ?

te pytania sa bardzo wazne, a wlasciwie odpowiedzi na nie. dobrze o tym wiesz i odpowiadajac na pytania, zostalabys odarta z enigmatycznosci nad ktora tak pracowalas.

uwazam, ze moze nie tyle potrzebujesz pomocy, a chcialas sie pochwalic jakim czlowiekiem jestes. ze: kazdemu pomagasz, rodzicow wychowujesz, zwia cie aniolem, a przy tym uwazam, ze jestes falszywie skromna (nie wiem czy jestem czlowiekiem). kieruja toba emocje wbrew pozorom i sama nie wiesz co pisalas wczesniej.

wiesz, tutaj sporo wyjadaczy, troche zycie znaja a ty probujesz byc madrzejsza. co najwyzej mozesz byc bardziej oczytana bo rzeczywiscie co chwile rzucalas cytatami, ale to wlasciwie trudne nie jest siedzac na necie. bardzo mnie ciekawi jakby wygladalo spotkanie w cztery oczy, bez 'pomocy' internetu.

i nie mow o wychowywaniu rodzenstwa, jakby to bylo cos wielkiego bo i ja wychowywalam brata, moje najlepsze lata dziecinstwa odebrano mi. no i tak sie zastanawiam, gdzie ten medal... dodatkowo przy moim dziecku jakos mama nie bardzo mi pomaga. ło matko! ilez moglabym ci opisywac. twoje zale wyszlyby dosc blado.

nie wiem nad czym ty tutaj placzesz.
 

Arcael

Nowicjusz
Dołączył
28 Lipiec 2012
Posty
89
Punkty reakcji
5
Wiek
34
Miasto
Rzeszów
dosc pozno to sobie uswiadomiles grunt, ze w ogole
Już dawno temu sobie to uświadomiłem, ale nie uważam pisania wierszem za coś złego dopóki autor nie zacznie nadużywać tego zwodząc innych i ukrywając prawdziwe intencje przed rozmówcami, co wg mnie jest nieuczciwe.

Tak, mogłabym napisać coś o wiele bardziej wyczerpującego, a nawet ciągnąć zabieg przez kilka dni... Znamy to już z autopsji (Tak - my, bo przecież wszystko robię jawnie i coraz częściej nie tylko na swoich "regułach", co miało być ulgą, a przeminęło z wiatrem). Dlatego tym razem wiem, że nie będzie miało żadnego znaczenia to, co zrobię lub nie zrobię (a nawet to, co w tej chwili piszę oraz to, czego nie piszę).
Te słowa wskazują na arogancję i zarozumiałość autorki, gdyż "obniżyła" poziom swoich wypowiedzi abyśmy "zrozumieli", ale zawiodła się na nas, bo mimo i tak "zaniżonego" poziomu nie udało się nam zakumać o co jej chodzi. A co za tym idzie, uznała, że to był próżny trud - próba zobrazowania swoich, "zawiłych" rozterek nam, szarym użytkownikom forum. I na koniec padło, że autorka nie widzi sensu w dalszym pisaniu, gdyż jesteśmy za ciency w uszach na jej problemy.

Ostatnio czytałem sobie typy osobowości z enneagramu i doszedłem do wniosku, że Rayne jest typem nr 4, czyli tragicznym romantykiem. Przedstawię dwa fragmenty opisu tej osobowości:

Czwórki identyfikują się często z wizerunkiem niepełnowartościowej osoby, zwłaszcza gdy nadaje im to cech unikalności i wyjątkowości. Czwórka może dla przykładu opłakiwać swoją niemożność osiągnięcia sukcesu każdego dnia, ale to narzekanie niesie delikatne odczucie przechwalania się tym. Czwórki mogą posiadać własne odczucia, że są tragicznymi romantykami, ale również mogą odczuwać poczucie traktowania się jako osoby bardzo wyjątkowej.
(...)

Potrzeba bycia dostrzeganym jako ktoś wyjątkowy, może również być bardziej widoczne. Czwórki są blisko związane ze swoimi uczuciami, ale gdy są nie zdrowe, przeobrażają swoje uczucia w melodramat. Mogą być pełne rozpaczy i nostalgii, domagając się rozpoznania i odrzucając wszystko co mogą dobrego otrzymać od przyjaciół.

Brzmi znajomo, prawda ;)
 
0

03092010

Guest
Już dawno temu sobie to uświadomiłem, ale nie uważam pisania wierszem za coś złego dopóki autor nie zacznie nadużywać tego zwodząc innych i ukrywając prawdziwe intencje przed rozmówcami, co wg mnie jest nieuczciwe.

prawda jest taka ze w temacie pojawiles sie dopiero gdzies w polowie, moze pozniej, gdzie juz wszystko na temat autorki zostalo powiedziane, gdzie autorka zostala 'wyczajona' jako arogantka, manipulantka i ta cala reszta przywar.
byles pod wrazeniem jej rozterek. myslales, ze moze Ty cos tam jej pomozesz, a ze i Ty niczego nie wskorales, to zaczynasz mowic to samo co wszyscy. po prostu myslales, ze bedziesz bohaterem :)


i naprawde tak sie nia nie jaraj, bo co ci po teoretyku.
 

Arcael

Nowicjusz
Dołączył
28 Lipiec 2012
Posty
89
Punkty reakcji
5
Wiek
34
Miasto
Rzeszów
Źle mnie zrozumiałaś. Mówiąc o tym, że pisanie wierszem stwarza możliwości do manipulacji informacją nie miałem na myśli tej konkretnej sytuacji, lecz sam fakt, że coś takiego daje taką możliwość. Fakt, dołączyłem do dyskusji w dość późnym jej etapie. Udało się mi przeczytać wszystko od początku do końca, ale im dalej w las tym coraz bardziej byłem znużony zagadkami Rayne, zacząłem czytać pobieżnie i mogłem przeoczyć sporo faktów, lecz gdy nadrobiłem zaległości, to zacząłem uważniej czytać i gdy mimo tak dużej ilości przemyśleń i wniosków wyciągniętych przez dyskutantów w ciągu całej dyskusji nadal nie było widać końca temu wszystkiemu, to czytanie tego tematu zrobiło się męczące i zacząłem spoglądać krytycznie na to wszystko.Dostrzegłem pewne rzeczy w zachowaniu Rayne i pomyślałem, że spróbuję wydobyć od autorki kilka szczerych i prostych słów, ale bezskutecznie.

Ty natomiast potraktowałaś mnie stereotypowo i uznałaś, że jestem kolejną osobą, która karmi swoje ego zgrywając bohatera na forum poprzez pomaganie zagubionym duszyczkom, a gdy to się nie udaje, to zmieniam front i zaczynam krytykować osobę, której próbowałem pomóc, a co najgorsze powtarzam to, co inni już odkryli i przypisuję to sobie. Innymi słowy zaszufladkowałaś mnie.

A ja po prostu w pewnym momencie uznałem, że nasza zagubiona panienka w kulki sobie leci, bo gdyby grała w otwarte karty, to da dyskusja byłaby o połowę krótsza. Sama zauważyłaś, że Rayne chce czuć się wyjątkowa, a nie bierze pod uwagę, że są osoby, które mogły mieć równie ciężką sytuację albo jeszcze gorszą. Dla przykładu podałaś parę szczegółów ze swojego życia, a ja podjąłem twoją myśl.
 
0

03092010

Guest
- byłem znużony zagadkami Rayne
- czytanie tego tematu zrobiło się męczące
- nasza zagubiona panienka w kulki sobie leci

najwazniejsze spostrzezenia z 'opowiesci rayuśki'.

podejrzewam, ze ludzie maja w zyciu gorzej od naszego aniola i nie biadola jaki to los okrutny, a wyciagaja wnioski z..lekcji? bo to chyba jednak czegos uczy.

oj strasznie mierzi mnie roztrzasanie problemow tam gdzie ich nie ma, a jesli juz sa, to czemuz ich nie rozwiazywac.
 

Rayne

Nowicjusz
Dołączył
19 Sierpień 2012
Posty
76
Punkty reakcji
1
Wiek
31
Dobrze...

So Damn Hot.
Gdy pytanie okala prześmiewczość, to odpowiedź jest po prostu niepotrzebna, bo i tak z góry "skazana". Stąd brak odpowiedzi za pierwszym razem.
W realnym świecie? Kieruję się "logiką". Mówię zwięźle, słucham obszernie. Dobre relacje to zgodne relacje, nawet mimo ogromnego niedopasowania. Czyli szacunek.
Jestem przewlekle chora na coś tak nietypowego, że nie posiada nazwy. Zaskoczyłam wielu lekarzy, a oni mnie. Ten rok miał być moim ostatnim, ale podjęłam kilka dobrych decyzji i powinnam dożyć trzydziestki.
Pochodzę z rodziny dysfunkcyjnej. Pod presją przyjęłam rolę "opiekuna", musiałam nauczyć członków rodziny rzeczy, o których sama jeszcze nie miałam pojęcia. Utrzymywać porządek w domu i w relacjach między członkami rodziny. Dziwne, że wyszło lepiej, niż gorzej.
Obecnie sama się utrzymuję.
Te pytania wcześniej nie padły, więc jeśli zaistniała "enigmatyczność", to może z tego powodu. Mówić bez pytania to coś, co w mojej głowie wydaje się niewłaściwe. Mówienie bez pytania często jest negatywnie odbierane ("przechwalanie się" - gdy logicznie rzecz biorąc nie ma czym - zwłaszcza, że nie piszę o swoich sukcesach), więc najpewniej stąd Twoje odczucia odnośnie mojej osoby.
Tak, wielokrotnie kieruje mną emocja, której od początku nie ukrywam: smutek.
Nie próbuję "być mądrzejsza". Gdybym próbowała lub była, to najprawdopodobniej nie sięgałabym po lekcje tutaj i gdziekolwiek indziej. Ja chcę być mądrzejsza, a nie jestem. Dlatego uczę się - na wszystkie sposoby, jakie znam.
"Oczytanie" to nic nadzwyczajnego, w tym kraju każdy może czytać książki. Cytaty to coś, co ma pomagać w wyrażaniu myśli. Jeśli któreś są dla mnie szczególnie ważne, to znam je na pamięć i nie jest to nic wyjątkowego, zatem być może niepotrzebnie się na tym skupiasz. Prowadząc rozmowę pisemnie mam czas zajrzeć do książek, aby jak najmniej przekręcić słowa, jeśli je cytuję, i nie wydaje mi się to czymś wstydliwym czy niewłaściwym. Jeśli informacja, że ktoś czyta książki budzi w Tobie negatywne uczucia, to być może czujesz, że sama czytasz ich za mało. Nie wiem. Nie trzeba dużo czytać, jeśli to jakieś pocieszenie. Niektórzy tego nie potrzebują.
Jeśli zastanawiasz się gdzie Twój medal, to bardzo chętnie Ci oznajmiam, że jest nim Twój brat.
Zdaję sobie sprawę z tego, że każdy ma swoje osobiste tragedie. Zdaję sobie też sprawę z tego, iż każdy może poprosić o pomoc w zmaganiu z problemami. To, że ja sięgnęłam po pomoc nie oznacza, iż nie szanuję tych, którzy tego nie zrobili. Przeciwnie, podziwiam - bo to oznaka większej siły.
Płaczę tutaj nad zmęczeniem chroniczną nie wzajemnością i szukam przyczyn.
Proszę o wstrzymanie gniewu i uwolnienie szacunku. To naprawdę bardzo pomoże, jeśli chcesz prowadzić konstruktywną dyskusję. "Przepychanki" niestety nie prowadzą do rozwiązania... Szkoda, bo są najprostsze.

Odnośnie prześmiewczości - zdaje się to być głównym atutem Kaisera, ale jego wykonanie jest mniej napastliwe i czasem przynosi coś pozytywnego.


Arcael.
Nie pozostaję sama i niezrozumiana. Nie jestem sama.
To, co napisałam, to sucha informacja. Nie stwierdziłam, że pomoc, jaką tu przyjmuję, jest niedostateczna. Tak się składa, iż to wiele innych osób nieustannie to sugeruje. W postaci zarzutu przeciwko mnie, co dziwne. Stąd moje przypomnienie o oczywistym, że jeśli nie udaje się pomóc, to lepiej nie kontynuować, bo dobro na siłę to jak wojna pokojowa.
Chcę pomocy, ale nie karabinem. Błagam...
Nie nauczono mnie mówić o sobie, nie potrafię własnych uczuć opisywać w inny sposób, bo gdy próbuję, to robi się z tego opis przeżyć wewnętrznych - ale nie moich. Dużo dobrych chęci, mało dobrych efektów. W dodatku już same te uczucia są niejasne, tym trudniej jasno je opisać. Inny sposób przedstawienia sytuacji:
Opisywać uczucia wyraźnie? Tak, potrafię - ale nie swoje. Miejsce, gdzie kończą się moje zdolności logiczne jest tam, gdzie zaczynam się ja.
Czy to Ci coś powiedziało?
Wiele rozwiązań przewinęło się przez ten temat, ale wiele z nich dotyczyło czegoś innego, niż to, co mnie dręczy (To płaszcz leżący w banalnym miejscu, ale gdy go znajduję i wkładam okazuje się, że nie ma guzików). Z kolei to, co mnie dręczy jest czymś, o czym nigdy wcześniej nie pisałam (Próbowałam mówić i wychodziło jeszcze gorzej, bo jestem raczej słuchająca), dlatego ta droga tak męczy. Rozumiem, jeśli ktoś nie ma ochoty nią iść, dlatego przypominam o tym, że nikt poza mną nie ma obowiązku tego robić. Tyle chowało się pod moją suchą informacją, w której widziałeś sprzeczności.
Co jeszcze... Nie "obniżałam" żadnego poziomu. Było już o tym pisane kilka razy, iż nie uznaję istnienia "zniżania" i "doskakiwania" - dla mnie jest tylko "dopasowywanie". Nazwano to też całkiem niedawno "regułami".
Nie zawodzę się na Was. Zawodzę się tylko i wyłącznie na sobie. Myślę, że gdyby pozbyć się uprzedzeń, to widać to jak na dłoni. Jednak to, o czym ja myślę, że jest oczywiste, wcale nie musi być takie dla pozostałych i odwrotnie, dlatego rozumiem zarzuty. Tylko dlaczego ponownie powstają zastanowienia skąd u mnie siniaki?
Sensu w dalszym pisaniu nie widzę wtedy i tylko wtedy, gdy szuka się w sobie nawzajem tylko złych intencji. Kiedy zapewniam, że ich nie mam, to nie dla "chwały", tylko dla uniknięcia takich nieporozumień. Czy to nie jest wystarczająco bezpośrednie i szczere? Najwyraźniej aż za bardzo.
Zrezygnowanie z dyskusji to coś, czego nauczyłam się tutaj kilkadziesiąt postów temu. Być może to jedna z tych lekcji, których nie powinnam była brać do siebie. Trudno wiedzieć.
Enneagram: 2w1. Na podstawie testu.
W przypadku wielkiego niezdrowia może występować arogancja, według tego opisu. Nie wiem czy opis można brać za bezbłędny lub trafny. Wiem, że nie jestem chora. Jeśli jednak jest inaczej, to istnieją nieagresywne sposoby, aby mi to pokazać. Pisałam już, że emocjonalnie się odcinam, gdy mam do czynienia z gniewem. Wtedy jeszcze bardziej denerwuję, jednak to mechanizm obronny, bo czy tego chcę czy nie, jestem bardzo wrażliwa. Człowiek może nas słowem zranić wtedy, gdy mu na to pozwolimy. Ja nie pozwalam odcięciem.
Mam nadzieję, że tym razem to bardziej przejrzyste.
Oraz...
Tak, brzmi znajomo, ale nie ten tekst, tylko Ty.

-

Myślę, że to te części dyskusji, gdzie muszę się bronić sprawiają, iż całość coraz bardziej ciąży. Jeśli ktoś chce klaskać dla Spameřskiego, to droga wolna, choć prosił, aby tego nie robić.Gdyby jednak okazało się, że to, co mówię ma znaczenie... wolałabym, aby zauważyć, iż Spameřski cały czas zachowywał zimną krew i dlatego odegrał tak istotną rolę w moim (tutejszym) kształceniu. Nie zdziwię się, jeśli niejednokrotnie miał ochotę mnie zasztyletować. Mimo to pozostał opanowany.
Ktoś, kto niepotrzebnie zmęczy się na mojej drodze odbierze te słowa jako "jesteś gorszy, bierz przykład", a ktoś, kto zmęczy się nie na darmo, zobaczy w tym po prostu to, co tam jest. Tak to czuję.
 
0

03092010

Guest
kiedy czytalam cala Twoja wypowiedz, tak normalna, bez niedomowien, bez cytatow, bez tej zbednej tajemniczosci sprawialo, ze nabieralam szacunku do Ciebie. w koncu zobaczylam w Tobie...czlowieka. z krwi i kosci. bez tej daremnej, bardzo irytujacej i tak naprawde zbednej otoczki jaka tworzylas poslugujac sie liryka, romantyzmem. uwazam, ze to powinno byc zarezerwowane dla 'swoich'. no wiesz... taki 'kod' ktorym sie porozumiewacie. jaki ja mam....wlasnie z bratem. i tylko my to mamy. oczywistoscia jest, ze na pewno nie jest to romantyzm :) brata jeszcze na chwile wspomne nizej.


co do reszty:


Te pytania wcześniej nie padły, więc jeśli zaistniała "enigmatyczność", to może z tego powodu.
padly te pytania.


Nie próbuję "być mądrzejsza". Gdybym próbowała lub była, to najprawdopodobniej nie sięgałabym po lekcje tutaj i gdziekolwiek indziej. Ja chcę być mądrzejsza, a nie jestem. Dlatego uczę się - na wszystkie sposoby, jakie znam.
sprawiasz wrazenie najmadrzejszej. ale ciesze sie, ze dostrzegasz to, ze tak naprawde czlowiek sie wciaz uczy. to podobnie jak ja. wiem wiecej niz 10 lat temu, ale wciaz za malo. uswiadamiam to sobie zwlaszcza wtedy, kiedy mam kontakt z ludzmi madrzejszymi, inteligentniejszymi.


Jeśli informacja, że ktoś czyta książki budzi w Tobie negatywne uczucia, to być może czujesz, że sama czytasz ich za mało. Nie wiem.
gdzie napisalam, ze czytanie ksiazek budzi we mnie negatywne uczucia? i skad wiesz czy akurat czytanie ksiazek nie jest tym co lubie robic w wolnych chwilach? i no wlasnie, tego nie wiesz jak sama piszesz a oceniasz.


i najwazniejsze (nawet troche Ci poslodze):

Jeśli zastanawiasz się gdzie Twój medal, to bardzo chętnie Ci oznajmiam, że jest nim Twój brat.
z medalem ironizowalam jednak... jestes genialna ! przytaczajac przyklad mojego mlodszego brata, chcialam dodac w poprzednim poscie, ze tak naprawde z perspektywy czasu wiem, ze warto bylo sie NIM zajmowac. tylko nie bardzo wiedzialam jak bedzie to odebrane. a, ze myslimy tak samo, to musze przyznac, ze tak. brat - teraz nastoletni chlopak - jest 'nagroda'. a skoro mowisz, ze jest ON medalem, to doskonale wiesz, dlaczego tak jest.


i chyba teraz juz rozumiesz moj przesmiewczy styl.
 

Arcael

Nowicjusz
Dołączył
28 Lipiec 2012
Posty
89
Punkty reakcji
5
Wiek
34
Miasto
Rzeszów
Rayne, teraz wszystko jest jasne jak słońce. Wcześniej może to jakoś przeoczyłem, byłem zbyt leniwy, aby zagłębić się bardziej w twoje słowa, albo najzwyczajniej byłem niewyspany. Nie pamiętam, ale mniejsza z tym. Teraz, gdy zrobiłaś podsumowanie najistotniejszych faktów i napisałaś to w klarowny sposób jestem w stanie odpowiednio się do tego ustosunkować.

Masz trudności z opisywaniem i określaniem własnych uczuć i gdy próbujesz to robić, to nie wychodzi ci to za bardzo i to prowadzi do nieporozumień. Przez co zapewne ta dyskusja urosła do takich rozmiarów. Nie myślałaś kiedyś, aby popracować nad wyrażaniem swoich emocji, tak aby inni cię lepiej rozumieli? Wiem, że to nie należy do najłatwiejszych zadań, ale warto spróbować.

Może gdy nauczysz się lepiej wyrażać siebie i ponownie spróbujesz przedstawić swój problem, to szybciej uda się znaleźć rozwiązanie. Na początek możesz spróbować określić przyczyny odczuwania elementarnych emocji takich jak smutek, a potem łączyć je w grupy wraz z ich przyczynami, a wtedy być może zacznie powstawać wyraźny obraz w twojej głowie.

Jeśli chodzi o karabin, to odłożę go i uzbroję się w cierpliwość ;)

Natomiast jeśli chodzi o "medal" naszej Hot, to jeżeli ten medal nie opiera się naszemu polerowaniu, to jego późniejszy blask przynosi nam dużo satysfakcji, a nawet więcej i czas poświęcony jemu jest na wagę złota ;)
 

Rayne

Nowicjusz
Dołączył
19 Sierpień 2012
Posty
76
Punkty reakcji
1
Wiek
31
Dziękuję...
Cierpliwość, wyrozumiałość, szacunek - chciałabym, aby ich zasoby na naszej planecie były niewyczerpalne...
Prześpię się z tym, a może wysnuję coś lepszego, niż legendę o smutku, zaczynającą się od:
Był sobie smutek...
Chyba, że ktoś uzna to za dobry pomysł, ale po tym, co tu się działo byłabym raczej zaskoczona.
Może w tym czasie ktoś inny też coś wymyśli...
Dziękuję.
 

Pain

Bydlak bez serca
Dołączył
15 Luty 2009
Posty
1 348
Punkty reakcji
131
Robię takie rzeczy, a jedyną przyczyną wydaje mi się być moja interpretacja "szukania Człowieka"...

Nie ma sensu szukać człowieka.

Gdzie są Ludzie...? Czasem rozglądam się za nimi, a gdy odbiera mi to siły, wtedy już tylko czekam w jakimś miejscu. Metro, rampa, chodnik, pomnik, ławka, schody, most, trawnik, pustkowie/tłum... Tułam się po świecie, zaglądam w miejsca, w których sama chciałabym zostać znaleziona, gdybym była Człowiekiem (nie wiem, czy jestem), i najwięcej ciepła dostaję od bezdomnych, zarówno ludzi jak i (pozostałych) zwierząt.

Ludzie są wszędzie. To co widzisz to właśnie ich prawda i przyczyna. Nie ma sensu szukać człowieka w tłumie, bo człowiek jest tłumem. Miejsca z dala od świata, ludzie pod ludźmi, inny wymiar jeden chodnik dalej. To tylko złudzenia.

Ale, och, to nie wypada, aby młoda dziewczyna przytulała płaczącego mężczyznę bez dachu nad głową. Powinna pewnie śmiać się z tego widoku, jak to robili pozostali... Tak, śmiali się, bo płakał i próbował z kimś porozmawiać. Jednak jeszcze zabawniejsze okazało się dla otoczenia zobaczyć, iż znalazł się ktoś, kto okazał mu trochę ciepła. Tylko... dlaczego? Może to retoryczne pytanie...
Gdzie są Ludzie... albo chociaż Człowiek...? Może to też retoryczne pytanie...

Pozostali robili to, ponieważ są ludźmi. W człowieczeństwie nie ma miejsca na empatię, szczerość i altruizm, których tak poszukujesz. To nie są ludzkie cechy. Nie ma w tym nic zabawnego. Dla "lepszych" ludzi takie twory jak bezdomni, to wyłącznie nieroby, śmierdzący lenie. Mają się za lepszych tylko dlatego, że mają pracę i dom. Chcesz zatrzymać czas? Daj takiemu kilkaset złotych, żeby się przespał w hotelu. Wszyscy zatrzymają się w miejscu niczym posągi. Tacy są ludzie, jeśli pokazują "serce" to wyłącznie dla własnych korzyści. Pytasz stale gdzie są ludzie. To złe pytanie. Ważniejsze brzmi, gdzie jesteś Ty.

Oto Internet... Miejsce jeszcze bardziej wypełnione pustką niż te, które ma się za drzwiami. Jednak tutaj przynajmniej chce się ludziom czasem (prawdziwie) rozmawiać z kimś obcym, zatem... Drodzy ludzie i/lub Ludzie... Co tu się dzieje...? Mijamy się tu i tam, a jeśli już ktoś coś do mnie powie, to zwykle nawiązuje do seksu, albo jakiejś konkretnej części mojego ciała (które i tak przecież umrze). Oczywiście bywa też gorzej, bo równie chętnie padają słowa na temat różnych subkultur, o których nie mam zielonego pojęcia, ale to podobno żenujące do nich należeć. Chociaż... po zastanowieniu się muszę zauważyć, iż minimalizm okazuje się najsilniejszy nawet podczas zadawania bólu. "Dziwna" - jedno słowo, a dźga najsprawniej.

Nic się nie dzieje. Jedna zbyt wrażilwa dziewczyna została rzucona między prymitywy, dla których jest przedmiotem. Dziwna, zaiste. Wszystko co jest inne, czego ludzie nie rozumieją należy wytępić i zniszczyć, to ich sposób działania. Bo jeśli jesteś jak tłum, jak człowiek, to mają nad Tobą kontrolę. Wtedy jest dobrze. Lecz gdy nie mają nad czymś kontroli... są bezradni, słabi, cała ich siła i pewność siebie znika. Nie jesteś dziwna. Jesteś normalna. I jak każda zagubiona zgnilizną dziewczyna szukasz "prawdy" ale to nie prawda się zgubiła, tylko Ty.

Czy możecie następnym razem widząc mnie (kimkolwiek akurat będę) zapomnieć wreszcie o tych nierozwijających aspektach Życia...? Nie chcę oddawać Wam swoich dni w zamian za coś takiego... a robię to, bo nie mam wyboru... Gdybym miała... wolałabym oddawać jeden dzień za jeden stopień Celsjusza wzwyż... Bo Życie to i tak umieranie - przynajmniej umarłabym w Cieple.

Mylisz się. Życie jest takie jaki jest jego posiadacz. Świat i życie kreują istoty, które go zamieszkują. Jeśli pragniesz pustki, bo wydaje Ci się bezpieczniejsza, będzie dla Ciebie umieraniem. Jeśli pragniesz siły ponad wszystko życie zmieni się w samodoskonalenie. Wszystko zależy od celu. Nie ma czegoś takiego jak przeznaczenie. Piszesz pięknie, ale o rzeczach które są Ci obce. Zamiast żyć w świecie jaki postawili Ci przed oczyma i bezwolnie umierać poddając się wszechobecnym wpływom, stwórz własny świat i własne życie. Mówi Ci coś określenie jednego procentu kobiet? Nie? Nie musi. Nie pozwól, aby ktoś taki jak Ty zmarnował się przez stado ludzkich śmieci. Nie tędy droga. Jeśli chcesz znaleźć człowieka, najpierw go stwórz. Stwórz go w sobie.


Więc piszę tak sobie... i piszę... i smutno mi... i smutno...

Nie smuć się. Nie warto. :przytul:

Na ostatnim nocnym spacerze przysiadłam na chodniku, aby oswoić kocię. To małe Życie, lecz nie jestem jakimś bogiem, aby móc ocenić, czy mniej warte od innych. Wtedy ktoś z Was minął mnie z uśmiechem tak szyderczym, że aż kot uciekł, a później to ja poczułam, iż przydałoby się, aby ktoś mnie oswoił. Każda, nawet najbardziej niewinna niedelikatność z Waszej strony sprawia, że po prostu dziczeję...

Bo nie pasujesz do tego świata. Właśnie dlatego uważają mnie tu za palanta. Bo widzę go takim jaki jest. A w tym świecie miejsca dla ludzi, którzy szanują życie, nie tylko ludzkie, po prostu nie ma. Dlatego wszystko ulega degradacji. Nie ma na to rady. Nie ma pomocy. Na próżno jej oczekujesz. Wszystko co się tu liczy to siła. Albo przetrwasz, albo Cię zniszczą. W swoim zagubieniu zapominasz, że mimo iż w internecie ludzie chętniej rozmawiają, nie sprawia to, że są mniej ludzccy. To nadal te same twory, jakie Cię mijają. Dlatego nie proś ich o pomoc, o zrozumienie. Jedyne co Cię spotka to wykorzystanie Twojej delikatności i dobrego serca. Jedyne co musisz to przetrwać. Powodzenia.
 

Rayne

Nowicjusz
Dołączył
19 Sierpień 2012
Posty
76
Punkty reakcji
1
Wiek
31
[YouTube]http://www.youtube.com/watch?v=hd-oT5UtD7Q[/YouTube]
Więc jednak potrzebuję czegoś nowego...
Życia...
 

Kapciuszek

niepoprawna optymistka.
VIP
Dołączył
15 Grudzień 2006
Posty
5 363
Punkty reakcji
79
Miasto
kraina baśni
Nie umiesz prosić o pomoc, to jest Twoim największym problemem. Nikt nigdy Cię tego nie nauczył, więc nie potrafisz.

Ale i tak zrobiłaś już dużo dla siebie zakładając ten temat. Zobacz, nawet na forum nie byłaś w stanie bezpośrednio przedstawić problemu, kryjesz się za metaforami, cytatami, fragmentami tekstów piosenek. Sama przyznałaś się do tego, że nie potrafisz pisać o swoich uczuciach. To też nic dziwnego.

Musisz nauczyć się prosić o pomoc, mówić: jest mi źle, potrzebuję wsparcia, pomóżcie mi. Brzmi banalnie? Ale to wbrew pozorom długi i trudny proces.

Dzisiaj już jest późno, więc nie napiszę więcej ale jestem ciekawa Twojego komentarza co do tego, co tutaj napisałam.
 

H.Joanna56:)

Nowicjusz
Dołączył
14 Kwiecień 2012
Posty
478
Punkty reakcji
19
Rayne
Nie było mnie przez jakiś czas, odeszła moja ukochana Mama.
Nie jestem w stanie w pełni wyrazić tego, co czuję.
Jest: straszna pustka, smutek, żal, poczucie bezsilności, ale też świadomość końca Jej bólu i cierpienia fizycznego...i jest nadzieja - TAM musi być coś więcej!!!
W chorobie wszystko wygląda inaczej, "małe" staje się nieważne.

Przeczytałam uważnie całą dyskusję i mam materiał do refleksji.
W człowieczeństwie nie ma miejsca na empatię, szczerość i altruizm, których tak poszukujesz. To nie są ludzkie cechy.
Mam odmienne zdanie niż Hauser, którego nie uważam za palanta.

Nie smuć się. Nie warto.
Tym razem zgadzam się.

A w tym świecie miejsca dla ludzi, którzy szanują życie, nie tylko ludzkie, po prostu nie ma. Dlatego wszystko ulega degradacji. Nie ma na to rady. Nie ma pomocy. Na próżno jej oczekujesz. Wszystko co się tu liczy to siła. Albo przetrwasz, albo Cię zniszczą.
Znowu nie mogę się zgodzić, choć nadal nie uważam autora tych słow za palanta.

Na zakończenie życzę Ci więcej siły, odporności, wiary w ludzi, nadziei i zdrowia.
Powodzenia:)
 

Rayne

Nowicjusz
Dołączył
19 Sierpień 2012
Posty
76
Punkty reakcji
1
Wiek
31
Joanno... Przykro mi...
"Straszna pustka, smutek, żal, poczucie bezsilności" - rozumiem...
Wszystko inaczej... Tak.
Dziękuję, że mimo to wróciłaś tutaj... Twoja Mama wzbogaciła ten świat...
"Fix you", Coldplay. Piosenka, która była przy mnie, gdy ktoś bardzo ważny już nie mógł...

-

Jest mi źle (1), potrzebuję wsparcia (2), pomóżcie mi (3).
1:
"- Naprawdę jest Ci tak źle?
- Na niby.
- Dlaczego jest Ci źle?
- Nie wiem..."
2:
"- Chcę Cię wspierać.
- To wspieraj.
- Jak mogę Cię wesprzeć?
- Czy ja wiem... Może być obok i jak najdalej jednocześnie..."
3:
"- Jak mogę Ci pomóc?
- Zrób mi kanapkę.
- Poważnie...?
- No właśnie... Poważnie...?"

Kapciuszku... To niestety stały schemat...
Coś jest nie w porządku, gdy na wszystkie pytania prawdziwa odpowiedź brzmi "nie wiem"...

-

Miałam pomyśleć i myślałam... Ktoś przez ten czas pomógł mi uwierzyć, iż trzeba tylko wypracować wspólny język, aby coś wyszło z tego tematu...
Później nieznajomy Hauser przypomniał mi, że nic z tego... Swoją drogą - jak dziwnie się poczułam na widok tych dwóch żółtych kulek...
Wtedy wróciła Joanna pisząc coś, co sprawiło, iż wstyd mi swoich dylematów...
Następnie Kapciuszek nakierował mnie z powrotem tam, gdzie zostawił mnie Arcael...
Nie mam mapy, ni kompasu... We mnie jest sama mgła i nie zamontowano mi do tej pogody odpowiednich lamp... Jechać w ciemno...? Nic dziwnego, że uderzyłam w tyle osób... Przepraszam...
Najłatwiej byłoby przestać jeździć w świecie wewnętrznym i wracać do zewnętrznego (Teoretycznie, bo nijak w praktyce). Jednak najłatwiej było też położyć się i umrzeć, a mimo to zrobiłam coś innego. "Łatwizna jest dla mięczaków" - mówię sobie i... nadal, jak Róża, myślę, że mam się czym bronić.
"Przyczyny odczuwania elementarnych emocji"... Smutek?
Dlaczego jest mi smutno.
Bo... nigdzie nie pasuję...? Poważnie. Nigdzie, gdzie do tej pory byłam. To naprawdę wiele miejsc i grup. Nieustające uczucie, że powinno się być gdzieś indziej? Nie polecam.
Bo... nie rozumiem tylko siebie? To już nawet nie pustka, to czarna dziura. Wsysa mnie do mojego własnego środka i nie ma ucieczki. Nic, czego można się złapać. Prędzej czy później wszystko, co chwycę, po prostu kruszy mi się w dłoniach. Żadnego trwałego elementu. Niczego stałego.
Maluję kolejny zawiły obraz... Tak, to robię bardzo dobrze. Farbami, literami... Nic, tylko obrazy.

Istnieją ludzie o dobrych chęciach, widać to nawet tutaj. Jednak pomaganie bywa trudniejsze od potrzebowania pomocy... Nawet idzie się przyzwyczaić do tego czegoś, co mi jest. W sumie to nie potrwa jakoś bardzo długo. A czy idzie się przyzwyczaić do niemożności wniesienia poprawy, kiedy ktoś o nią prosi i gdy chce się spełnić tę prośbę...?
Czy to możliwe, że pomogę Wam, jeśli zrezygnuję?
Byłoby to zamienieniem się z Bezdomnego w bezdomnego...
"Bezdomny" - 'ten, co w tłumie wołał o pomoc'.
"bezdomny" - 'ten, co w tłumie żebrze o drobne'.

Pamiętam coś takiego...
"- Mamo, nie wiem czego mi brakuje. Przenoszę się z miasta do miasta, zmieniam zajęcia, zawodzą mnie ludzie, chociaż niektórzy nawet nie robią niczego złego... Mamo, gdziekolwiek mnie niesie, nie wiem czego szukam...
- Powinnaś jednak zacząć brać leki."
...
Lekcja z tamtego dnia:
Nie rozklejaj się, gówniarzu.
 

kaiser

where is my mind?
Dołączył
19 Grudzień 2011
Posty
736
Punkty reakcji
30
Miasto
Warszawa
Mamo, nie wiem czego mi brakuje. (...) Mamo, gdziekolwiek mnie niesie, nie wiem czego szukam...
to dlatego, że jesteś tak cholernie odporna na pewne sugestie... no wiesz, najciemniej jest pod latarnią, albo: szewc bez butów chodzi... czasami dobrze zrobić sobie przerwę i zastanowić się - czego szukam, kim jestem i gdzie mnie niesie... i może jeszcze obejrzeć stary film Tykwera o Loli, która też szukała ;)
 
S

Spamerski

Guest
Może jest tak, że aby uniknąć doznawania dalszych przykrości wycofujesz się z miejsc, gdzie ich doznałaś i starasz się ustalić, gdzie jest miejsce, do którego pasujesz? Wtedy należałoby się zastanowić, czy nie lepiej zmierzyć się ze źródłem przykrości, niż uciekać.
 

H.Joanna56:)

Nowicjusz
Dołączył
14 Kwiecień 2012
Posty
478
Punkty reakcji
19
Gdybyśmy przyjrzeli się dowolnie wybranemu dniowi z ostatniego tygodnia i uczciwie odpowiedzieli sobie na pytanie: na co ważnego dla mnie poświęciłam swój czas tego dnia?,
to być może okazałoby się, że częściej robimy to, co musimy (a przynajmniej tak czujemy), a nie to, czego chcemy.
Miewam takie poczucie i nadszedł czas, by zmienić "muszę" na chcę".
Obawiam się, że skoro "muszę", to znaczy, że albo oddałam jakąś istotną część swojego życia w ręce innych, albo nie jestem w stanie dostrzec innych możliwości, lub widzę je, ale z góry odrzucam ze względu na koszty.
Takie napięcie pomiędzy wolnością i odpowiedzialnością to poważny dylemat egzystencjalny.
Na ile atonomicznie możemy o sobie decydować skoro musimy, w pewnym stopniu, dostosować się do innych (ludzi, sytuacji, warunków)?

Rayne: Ważne, byśmy nie zamieniali swojego zycia w niekończące się pasmo obowiązków - w przeciwnym razie stanie się ono dla nas pułapką bez wyjścia.
Może stąd Twoje przejmujące słowa:
Dlaczego jest mi smutno. Bo... nigdzie nie pasuję...? Poważnie. Nigdzie, gdzie do tej pory byłam. To naprawdę wiele miejsc i grup. Nieustające uczucie, że powinno się być gdzieś indziej? Nie polecam. Bo... nie rozumiem tylko siebie? To już nawet nie pustka, to czarna dziura. Wsysa mnie do mojego własnego środka i nie ma ucieczki. Nic, czego można się złapać. Prędzej czy później wszystko, co chwycę, po prostu kruszy mi się w dłoniach. Żadnego trwałego elementu. Niczego stałego.
Nie myśl tak!
A czy idzie się przyzwyczaić do niemożności wniesienia poprawy, kiedy ktoś o nią prosi i gdy chce się spełnić tę prośbę...?
W literaturze i kinie nie brakuje bohaterów, którzy za cenę spokoju i spełniania oczekiwań bliskich, ważnych i "nieważnych"dla nich ludzi, unieszczęśliwiają samych siebie.
W imię wyższych wartości rezygnują z własnych pragnień. Nie warto.
Czy to możliwe, że pomogę Wam, jeśli zrezygnuję?
Nie...
A sobie pomożesz?

Ps. Mam nadzieję, że dasz radę chorobie.
Trzymaj się.
 
Do góry