Jendrula
Haps!
- Dołączył
- 15 Listopad 2008
- Posty
- 1 083
- Punkty reakcji
- 549
Mam dwa psy. Bardzo dziwnie się zachowują
Niby się lubią, niby się nienawidzą.
Bardzo często się bawią, żyją razem ze sobą, biegają i ogólnie są szczęśliwe.
Ale jak ich coś napadnie to się gryzą, że jak ich by ktoś nie rozdzielił to chyba by się pozagryzały...
Problem w tym, że jeden to dość małych rozmiarów pekińczyk, a drugi spory pies - mieszaniec.
Zgadnijcie, kto ma szanse wygrać
Gryzą się o różne rzeczy - np. jeden podejdzie do miski drugiego i draka gotowa.
Albo znów bawią się, ten większy przez przypadek coś mocniej małego złapie, a wtedy ten mały dostaje szału
i się gryzą...
Jest wiele rozwiązań jak ich nauczyć wspólnie żyć, ale :
1) Do trenerów czy coś w tym rodzaju nie mam możliwości ani finansowych, ani dojezdnych (mieszkam na wsi)
2) Ni jak nie ma jak ich rozdzielić... Nie można tak zrobić żeby jeden żył na jednym podwórku, a drugi na drugim. Mógłbym
się rozpisać dlaczego, ale nie będę przedłużał...
3) Nie chcę się pozbywać żadnego z nich (tym bardziej że tylko jeden z nich jest oficjalnie mój)
Nie mam pojęcia co robić. Niby jest ok, ale są chwile że mają takie napady.
Jakieś pół godziny temu musiałem ich rozdzielać, a teraz piszczą do siebie przez bramkę
Może ktoś ma jakiś pomysł, albo radę?
Niby się lubią, niby się nienawidzą.
Bardzo często się bawią, żyją razem ze sobą, biegają i ogólnie są szczęśliwe.
Ale jak ich coś napadnie to się gryzą, że jak ich by ktoś nie rozdzielił to chyba by się pozagryzały...
Problem w tym, że jeden to dość małych rozmiarów pekińczyk, a drugi spory pies - mieszaniec.
Zgadnijcie, kto ma szanse wygrać
Gryzą się o różne rzeczy - np. jeden podejdzie do miski drugiego i draka gotowa.
Albo znów bawią się, ten większy przez przypadek coś mocniej małego złapie, a wtedy ten mały dostaje szału
i się gryzą...
Jest wiele rozwiązań jak ich nauczyć wspólnie żyć, ale :
1) Do trenerów czy coś w tym rodzaju nie mam możliwości ani finansowych, ani dojezdnych (mieszkam na wsi)
2) Ni jak nie ma jak ich rozdzielić... Nie można tak zrobić żeby jeden żył na jednym podwórku, a drugi na drugim. Mógłbym
się rozpisać dlaczego, ale nie będę przedłużał...
3) Nie chcę się pozbywać żadnego z nich (tym bardziej że tylko jeden z nich jest oficjalnie mój)
Nie mam pojęcia co robić. Niby jest ok, ale są chwile że mają takie napady.
Jakieś pół godziny temu musiałem ich rozdzielać, a teraz piszczą do siebie przez bramkę
Może ktoś ma jakiś pomysł, albo radę?