Imperialistyczna wojna przeciw Libii, została wywołana przez państwa, których kolejni przywódcy niezmiennie szermują hasłami wolności, demokracji, praw człowieka i tego rodzaju kłamstwami. Pod tymi hasłami dokonano zbrojnej napaści na suwerenne państwo, nagle wspierając jakąś bliżej nieokreśloną grupę libijskiego ludu niezadowolonego z autokratycznych rządów Kadafiego.
Na przestrzeni lat, w różnych państwach, miały miejsce objawy społecznego niezadowolenia, przybierając różne formy, jak np. rewolta agresywnych mniejszości narodowych we Francji, rozprzestrzeniająca się poza paryskie przedmieścia, bądź ostatnie, wieloset-tysięczne demonstracje w Londynie, jako protest przeciw rządowemu programowi oszczędnościowemu.
W żadnym z tego rodzaju przypadków nikomu nie przyszło do głowy by uzbrajać niezadowolonych, zwoływać nadzwyczajne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ, pośpiesznie podejmować rezolucje i domagać się ustąpienia Chiraca, Sarkozyego czy Camerona.
Od czasu, kiedy colonnello Kadafi skończył niebezpieczne igraszki z terroryzmem i poważnie zajął się wykorzystywaniem libijskich zasobów dla budowania arabskiego socjalizmu, Libia osiągnęła znaczące, widoczne rezultaty.
Statystyczny dochód "per capita" w Libii wynosi 12 tys. dolarów, wobec 2100 dol. w Egipcie i 3600 dol. w Tunezji.
Według włoskich informacji, nikt z Libijczyków nie uciekał do europejskich krajów basenu morza Śródziemnego. Wśród 33 tysięcy „uciekinierów”, którzy w roku 2009 z terenu Libii dotarli nielegalnie do włoskich brzegów, nie było ani jednego Libijczyka.
Program urządzania arabskiego socjalizmu zawarł Kadafi w tzw. „zielonej książeczce” przed laty szeroko rozpropagowanej w Libii, w pewnym sensie na wzór chińskiej „czerwonej książeczki” Mao. Libijski welfare gwarantuje ludności wygodne życie bez konieczności podjęcia pracy.
Akcja zasiedlania nadmorskiego pasa ludnością koczowniczą z głębi pustynnego terytorium libijskiego napotykała pewne, krótkotrwałe opory tej ludności ale zamiana surowego, pustynnego życia pod namiotami na komfort życia w darmowym, wygodnym domu z trzema pokojami, trzema łazienkami, z obszernym pokojem „jadalnym” i dużą kuchnią, było wystarczającym argumentem za zmianą sposobu życia. Notabene, w takim domu mieszkałem wraz z kolegami w czasie naszej pracy w Libii.
Czy rzeczywiście pragnienie wolności mogło być silniejsze od lenistwa?
Wojna z Libią aktualnie przesłoniła zbrodnie koalicji popełniane w Afganistanie, gdzie w dalszym ciągu, po obu walczących stronach, giną ludzie, w tym ludność cywilna, o którą w Libii tak bardzo troszczą się „wielkie demokracje”.
Perfidia amerykańsko-europejskich agresorów w ich poczynaniach, łamanie postanowień, których byli współautorami, nie wywołuje reakcji tzw. opinii publicznej, zresztą skutecznie sterowanej przez media.
NATO jest układem obronnym, powołanym do wspólnej akcji militarnej w obronie zaatakowanego państwa – członka paktu. Mimo braku przypadku "casus foederis" NATO, rozpoczynając agresję, upodobniło się do działań dawnego „Paktu Warszawskiego”. Kolejny przykład postępującej konwergencji systemów.
Spotkanie, jakie miało miejsce 29 marca, zgromadziło głównych przedstawicieli państw agresorów plus biernych Niemiec. Zignorowano Włochy, które udostępniając swoje bazy, w istotnym stopniu przyniły się do lotniczych akcji oczywiście dla „dobra ludności cywilnej”. Wszystko to w sytuacji nadal oboiązującego uroczystego paktu o wzajemnej przyjaźni między Libią a Republiką włoską.
Rezolucja nr 1973 Rady Bezpieczeństwa ONZ została uchwalona przy dziwnie neutralnym stanowisku delegacji Rosji i Chin, posiadających prawo "veta".
W przypadku Rosji było to jakoby kompromisem między rozbieżnymi stanowiskami prezydenta i premiera. Treść rezolucji była jednoznacznie krytykowana przez premiera Putina.
Natomiast rosyjski minister S.Z. Ławrow chłodno zauważył, że uchwalona „no-fly-zone” nie upoważnia do rajdów lotniczych, bombardowań i ostrzału rakietowego libijskiego terytorium. Niezależnie od dalszych losów tej agresywnej napaści, jej implikacje mogą być nieprzewidywalne w skutkach.