wspólne mieszkanie!

miska19

Wyjadacz
Dołączył
26 Grudzień 2009
Posty
6 439
Punkty reakcji
484
Wiek
32
Bo nie czytasz uważnie moich postów i oceniasz je przez pryzmat swoich emocji, a nie zawartej w nich treści.

A co powinnam z nich jeszcze wyczytac? Nie raz w sumie slyszalam, ze emocje a seks to dla faceta rozne sprawy.Dlatego czesciej decyduje sie na seks bez zobowiazan i nie ma oporow jak nie zna dziewczyny, nie mysli sobie jak to czesto kobiety , ze to nieetyczne, ze to wstretne itp.
 
D

Drad

Guest
No bo to się zgadza, że seks i "uczucia" to dwie różne sprawy. Murzyn dobrze zaczął zdanie, ale w drugiej części sam sobie zaprzeczył - bo powiedział, że jak jest "uczucie", a laska jest słaba w łóżku, to "uczucie" znika.. czyli z tego by wynikało, że jednak dla faceta to jest nierozerwalne. A pomijając kwestie logiczne - bzdurna jest druga część zdania.
 

miska19

Wyjadacz
Dołączył
26 Grudzień 2009
Posty
6 439
Punkty reakcji
484
Wiek
32
No bo to się zgadza, że seks i "uczucia" to dwie różne sprawy. Murzyn dobrze zaczął zdanie, ale w drugiej części sam sobie zaprzeczył - bo powiedział, że jak jest "uczucie", a laska jest słaba w łóżku, to "uczucie" znika.. czyli z tego by wynikało, że jednak dla faceta to jest nierozerwalne. A pomijając kwestie logiczne - bzdurna jest druga część zdania.


Ok, teraz rozumiem.
 

niesia87

Anioł ;)
Dołączył
26 Sierpień 2009
Posty
942
Punkty reakcji
21
Wiek
37
Miasto
Łódź
Zamieszkaliście razem czyli zrobiliście krok do przodu. A presja ze strony rodziny zawsze będzie Wam towarzyszyć. Teraz jest mowa o ślubie, a potem będzie mowa o dziecku itd. :) To jest Wasze życie. Na pewno jeżeli będziesz go naciskać na ślub to nic nie osiągniesz. Moim zdaniem jeszcze Cię zaskoczy :) Sama jestem od 3 lat w związku i też są przebąkiwania o ślubie, tylko, że nie z mojej strony ;) Uważam, że na wszystko przyjdzie czas, czasem wystarczy cierpliwie poczekać i wszystko się ułoży :)




Pozdrawiam:)
 

melodia

Stały bywalec
Dołączył
27 Wrzesień 2008
Posty
2 064
Punkty reakcji
172
kobieto ogarnij się, przecież nie mówimy, że on jej nie kocha albo, że ją wyrzuci po 3 miesiącach jak nie będą gary pozmywane... tak wspólne mieszkanie to duża odpowiedzialność - ale ślub i założenie rodziny, które zazwyczaj za nim idzie jest o wiele, wiele większą. I o ile wyprowadzić się ze wspólnego mieszkania jest jeszcze stosunkowo łatwo - to porzucić rodzinę jest dla mnie nie do pomyślenia - dlatego właśnie tak ostrożnie podchodzę do wiązania się na całe życie.
Ogarnę się (cokolwiek to znaczy) jeśli i Ty zrobisz to samo :p
Dobrze,że chociaz w jednej kwestii się zgadzamy,że wspólne zamieszkanie to duża odpowiedzialność za partnera, ale na całą resztę mam inne spojrzenie...O ile wspólne zamieszkanie oraz wspólne łóżko nie sprawią Wam problemu, o tyle rozmowa o wspólnej przyszłości juz takim problemem się staje. Małżeństwo niektórym facetom kojarzy się z utratą wolności i ma jedną wielką wadę...utrudnia dostęp do innych kobiet i właśnie to jest głównym powodem Waszej niechęci do legalizacji związku.W dzisiejszych czasach kiedy seks jest dostępny bez ślubu, dzieci z poza związku to norma, a żona przestała być robolem zastępującym mamusię i chce być partnerką...to wszystko powoduje że zaczynacie mieć wątpliwości, czy małżeństwo jest Wam do czegokolwiek potrzebne.

Najmocniej przepraszam, ale w tej kwestii widać jak góvvno wiesz o facetach.
kvrwa ale jak ty tak do sprawy podchodzisz z tym seksem to nie mamy o czym gadać.

Nie należę do ekipy okupującej krawężniki pod WZ więc licz sie z tym jak i co do mnie piszesz ...
Mam swoje zdanie na temat facetów i doskonale znam kategorie do jakich można was zaliczyć, ale nie o tym ten temat. Tu rozmawiamy o tym kiedy podjąć decyzję o wspólnym zamieszkaniu oraz jak długo dziewczyna powinna czekać na deklaracje partnera.
Według Twoich zaleceń 4 lata nalezy poznawać dziewczynę, zanim zdecydujesz się na ślub. Powiedzmy że dziewczyna ma 20 lat, mieszkacie razem ona angażuje sie coraz bardziej, w przeciwieństwie do Ciebie.Ty z każdym nadchodzącym miesiącem masz więcej wątpliwości. Rozstajecie sie pod koniec deklarowanych 4 lat. Po jakimś czasie poznaje następnego faceta, dla ktorego (uzywając Waszej nomenklatury) jest juz towarem przechodzonym. Mija przepisowe 4 lata i kolejny palant stwierdza ze to nie to. Pojawia sie trzeci, ale dla tego typa jest juz tylko k...ą, sprawdza ją( bo przecież tak trzeba) i rozstaje sie. Co dalej się pytam? Co z tym sprawdzaniem? bo przeciez według was, facet z każdą partnerką nabiera doświadczenia ,
a dziewczyna staje sie szmatą. W taki sposób może szukać partnera do emerytury.
Tak więc potwierdza sie to co napisałam, że to głównie dziewczyny tracą najwięcej na wspólnym zamieszkaniu, dlatego nie może to być pochopna decyzja.Powinno sie zamieszkać tylko z takim partnerem, który widzi wspólna przyszłość, potrafi o niej rozmawiać i nie przestraszy się
jak dziewczyna zacznie zadawać konkretne pytania. Jesli dla kogoś słowo ślub jest alergenem, powinien juz na początku związku powiedziec dziewczynie że nie zamierza się żenić. Wtedy ma ona szansę na dokonanie wyboru i nie czuje sie wykorzystana. Ale który facet przed "sprawdzeniem" odważy sie na takie wyznanie???
 

wicca_as

Bywalec
Dołączył
5 Styczeń 2009
Posty
562
Punkty reakcji
45
Melodia, jakoś nie zgodzę się do końca z twoimi argumentami. W tym, że mężczyzna, nawet bardzo zaangażowany w związek i planujący wspólną przyszłość ze swoją partnerką (ślub, dzieci, itd.) wystraszy się nagle składania bardziej zobowiązujących deklaracji w postaci oświadczyn, nie ma nic dziwnego. My nie zawsze jesteśmy na to gotowe - żywimy się wyobrażeniami, jak by to było fajnie mieć już za sobą oświadczyny, ale potem często po jakimś czasie po nich włącza nam się czerwona lampka i zaczynamy panikować z powodu mającego rychło nadejść ślubu. W przypadku mężczyzn jest podobnie - kiedy ktoś stara się na siłę wywrzeć na nich wpływ, namówić do podjęcia jakiegoś kroku i robi to natarczywie, jeśli pytania o ślub, oświadczyny ciągle wracają, to ma prawo poczuć się osaczony. To, że zdarza się, że mężczyzna zrezygnuje ze związku z powodu takiego ciągłego nacisku ze strony dziewczyny, jej lub swojej rodziny, nie oznacza, że brał partnerkę tylko na przetestowanie. Z resztą nie zapominajmy o tym, że mężczyzna często czuje się niegotowy do oświadczyn, bo tak jak w przypadku ślubu żyje przeświadczeniem, że będzie mógł sobie pozwolić na oświadczyny dopiero wtedy, gdy jakoś zabezpieczy się finansowo, gdy w pełni będzie mógł zasługiwać na tytuł głowy rodziny.

Co do autorki - sama mieszkałam już z moim chłopakiem i jego rodzicami przez parę miesięcy, a teraz ruszamy "na swoje". Pytania o ślub były rzucane kilkukrotnie, ale raczej żartobliwie, więc w moim przypadku nie widzę w tym problemu. Na twoim miejscu jednak, tak jak radzili ci już wcześniej, porozmawiałabym z rodziną i dała jej do zrozumienia, żeby przestali w końcu o to pytać, bo to was krępuje i czujecie się niezręcznie przez to, że ktoś chce ingerować w - jakby na to nie patrzeć - wasze wspólne życie. Nie naciskaj na chłopaka, nic mu nie sugeruj - na wszystko przyjdzie czas. Jeżeli naprawdę się kochacie, to w odpowiednim momencie zaskoczy cię pytając, czy zechcesz być jego żoną. Poza tym zaręczyny i tak nie dają 100% pewności, że zawsze będzie sielankowo, więc nie ma chyba powodu do aż takiego pośpiechu i ulegania rodzinie.
 

melodia

Stały bywalec
Dołączył
27 Wrzesień 2008
Posty
2 064
Punkty reakcji
172
Melodia, jakoś nie zgodzę się do końca z twoimi argumentami.
I masz do tego pełne prawo, chociaż mam wrażenie, ze nie do końca zrozumiałaś to co chciałam przekazać.
[quote name'melodia']Tak więc potwierdza sie to co napisałam, że to głównie dziewczyny tracą najwięcej na wspólnym zamieszkaniu, dlatego nie może to być pochopna decyzja.Powinno sie zamieszkać tylko z takim partnerem, który widzi wspólna przyszłość, potrafi o niej rozmawiać i nie przestraszy się
jak dziewczyna zacznie zadawać konkretne pytania. Jesli dla kogoś słowo ślub jest alergenem, powinien juz na początku związku powiedziec dziewczynie że nie zamierza się żenić. Wtedy ma ona szansę na dokonanie wyboru i nie czuje sie wykorzystana. Ale który facet przed "sprawdzeniem" odważy sie na takie wyznanie???[/quote]
Nie namawiam do tego, zeby atakować partnerów i zmuszać ich do ślubu, bo taki ślub nie miałby żadnej wartości. Chciałam tylko zwrócić uwagę na to, że jeśli para decyduje się na wspólne zamieszkanie, to nie powinno wymagać sie od dziewczyny dyplomacji w rozmowach o ich wspólnej przyszłości. Moim zdaniem nikogo tym nie urazi. Niestety u nas nadal obowiazuja stereotypy, ze dziewczyna powinna siedziec cicho i czekać cierpliwie az partner dojrzeje do decyzji. To ma być ich wspólna decyzja i zarówno on jak i ona mogą podejmować takie rozmowy.
W wypowiedzi autorki tego tematu wyczuwam, że ona chce tego ślubu, a więc nie tylko jej rodzice są tu problemem...
 

wicca_as

Bywalec
Dołączył
5 Styczeń 2009
Posty
562
Punkty reakcji
45
Chyba każda kobieta będąca w dłuższym związku z partnerem, co do którego ma pewność, w pewnym momencie zaczyna odczuwać potrzebę większego ustabilizowania się. Mi samej czasem chodzi to po głowie, ale na szczęście nie odbija się to w żaden sposób na moim chłopaku ;) Autorka w pierwszym poście napisała, że razem ze swoim partnerem mają wspólne plany na przyszłość, że on sam mówił jej już o planowanych przez niego oświadczynach, więc można chyba śmiało powiedzieć, że komunikacja w związku jest na odpowiednim poziomie. Być może opóźnienie w dopełnieniu tej formalności w postaci oświadczyn wynika z niegotowości finansowej partnera (tak, jest ona dla nich bardzo ważna). Tak więc nadal obstaję przy tym, by nie popędzać, nie nakręcać chłopaka, bo to od niego zależą oświadczyny, to on wtedy najbardziej się stresuje.
 

ponury_murzyn

Przyjaźnie nastawiony do świata 22-latek ;)
Dołączył
10 Lipiec 2005
Posty
4 235
Punkty reakcji
53
Wiek
34
Miasto
Wrocław
Według Twoich zaleceń 4 lata nalezy poznawać dziewczynę, zanim zdecydujesz się na ślub. Powiedzmy że dziewczyna ma 20 lat, mieszkacie razem ona angażuje sie coraz bardziej, w przeciwieństwie do Ciebie.Ty z każdym nadchodzącym miesiącem masz więcej wątpliwości. Rozstajecie sie pod koniec deklarowanych 4 lat. Po jakimś czasie poznaje następnego faceta, dla ktorego (uzywając Waszej nomenklatury) jest juz towarem przechodzonym. Mija przepisowe 4 lata i kolejny palant stwierdza ze to nie to. Pojawia sie trzeci, ale dla tego typa jest juz tylko k...ą, sprawdza ją( bo przecież tak trzeba) i rozstaje sie. Co dalej się pytam?

Tak, lepiej się ożenić w ciemno i pomyśleć "a może się uda. najwyżej będziemy żyli jak pies z kotem". Poza tym - czemu to kolejny palant ma stwierdzić, że "to nie to". Może to właśnie ona tak stwierdzi? a jeśli to zawsze od "palanta" zależy decyzja - to niech żyje tak, aby on nie chciał jej zostawiać.

PS chyba masz trochę wypaczone spojrzenie na to jak faceci odbierają kobiety z doświadczeniem. moja dziewczyna miała 2 partnerów przede mną i wcale nie mam jej za kur*ę. wręcz przeciwnie. To normalne, że ludziom czasem nie wychodzi i chyba lepiej rozstać się późno niż wcale, jeżeli miałoby się być w nieszczęśliwym związku. Tak poza tym - (wiem, że nie tylko ja), nawet z lekka wolę, żeby kobieta miała jakieś już doświadczenie.
 

melodia

Stały bywalec
Dołączył
27 Wrzesień 2008
Posty
2 064
Punkty reakcji
172
Tak, lepiej się ożenić w ciemno i pomyśleć "a może się uda. najwyżej będziemy żyli jak pies z kotem".
Nie popadaj w skrajności, decyzja o slubie jest jedną z wazniejszych w zyciu człowieka, a więc nie powinien o niej decydować przypadek. Jednak 4 lata to chyba zbyt długo żeby poznawać się nawzajem. Zbyt długi czas poznawania w jakims sensie odziera początki małżeństwa z tajemniczośći. Jeśli jestes z dziewczyną 4 lata, mieszkasz z nią, spisz, to w zasadzie ślub niczego nie zmienia w Twoim zyciu i dochodzisz do wniosku że tak naprawde to do niczego nie jest Ci potrzebny, bo masz wszystko bez niego.

chyba masz trochę wypaczone spojrzenie na to jak faceci odbierają kobiety z doświadczeniem. moja dziewczyna miała 2 partnerów przede mną i wcale nie mam jej za kur*ę. wręcz przeciwnie. To normalne, że ludziom czasem nie wychodzi i chyba lepiej rozstać się późno niż wcale, jeżeli miałoby się być w nieszczęśliwym związku. Tak poza tym - (wiem, że nie tylko ja), nawet z lekka wolę, żeby kobieta miała jakieś już doświadczenie.
Do jakiegoś czasu miałam zdrowe spojrzenie na te sprawy, to wypowiedzi niektórych mężczyzn na tym forum sprawiły, że otworzyłam szeroko oczy ze zdumienia. Kiedy w co drugim poście nazywa sie wszystkie kobiety kvr..mi, kiedy emanuje z nich nienawiść, brak szacunku, kiedy dla faceta jestes tylko ciałem.. to zaczynasz sie zastanawiać na jakim świecie żyjesz i czy wartosci jakie wyznajesz, maja jeszcze w tym zdziczałym swiecie jakieś znaczenie.
 

Katarzyniak

Insza
Dołączył
12 Październik 2009
Posty
763
Punkty reakcji
8
Wiek
36
Miasto
Rybnik
Droga Melodio oburza Cię fakt, że mężczyźni mówią o kobietach Qrwy, ale jak praktycznie każda baba gada o facecie, ze jedno mu w głowie, że gnój i takie tam to może być tak? A niech sobie mężczyźni gadają jak chcą.

Moim zxdaniem przed ślubem jednak dobrze ze sobą pomieszkać, bez względu na to ile będzie to trwało. Fakt - nie raz przy mieszkaniu wychodzą różne sprawy i sprawki, dlatego mi się taka opcja podoba. Bo lepiej ze sobą zerwać przed ślubem, aniżeli potem miałby być rozwód. Bycie w związku to zabawa ( metafora taka) w porównaniu ze wspólnym zamieszkaniem, a potem ślubem. Bycie ze sobą to tylko namiastka tego, co będzie potem.

"To nie tak, że od kobiety oczekuję tylko seksu! Po prostu większość nie ma mi nic innego do zaoferowania". W tej kwestii też dużo zależy od kobiety.


Woody Allen?
 

melodia

Stały bywalec
Dołączył
27 Wrzesień 2008
Posty
2 064
Punkty reakcji
172
Droga Melodio oburza Cię fakt, że mężczyźni mówią o kobietach Qrwy, ale jak praktycznie każda baba gada o facecie, ze jedno mu w głowie, że gnój i takie tam to może być tak? A niech sobie mężczyźni gadają jak chcą.
Nie wiem co gada "każda baba", bo z takimi prymitywami się nie zadaję. Tak, oburza mnie fakt, ze jest na tym forum przyzwolenie na poniżanie kobiet, a jeszcze bardziej szokuje mnie brak reakcji dziewczyn na takie zachowanie.
 

Katarzyniak

Insza
Dołączył
12 Październik 2009
Posty
763
Punkty reakcji
8
Wiek
36
Miasto
Rybnik
Nie wiem co gada "każda baba", bo z takimi prymitywami się nie zadaję. Tak, oburza mnie fakt, ze jest na tym forum przyzwolenie na poniżanie kobiet, a jeszcze bardziej szokuje mnie brak reakcji dziewczyn na takie zachowanie.


Baba też kobieta.
Po co reagować? Ileż można reagować? Każdy ma swoje zdanie i głupim tupnięciem nóżki nie zmienimy zdania drugiego człowieka ;)
 

Greeg

Wredny ch* ;)
Dołączył
9 Lipiec 2008
Posty
3 521
Punkty reakcji
313
Miasto
Kobieta :)
Niestety u nas nadal obowiazuja stereotypy, ze dziewczyna powinna siedziec cicho i czekać cierpliwie az partner dojrzeje do decyzji. To ma być ich wspólna decyzja i zarówno on jak i ona mogą podejmować takie rozmowy.
Nie powinna siedziec cicho, ale nie chcialbym, aby taka rozmowa konczyla sie wnioskiem: "ok, to oswiadcze Ci sie za tydzien, w srode wieczorem. "
Chcialabys takie oswiadczyny ? :p

Zreszta, jakos dziwnie, akurat w tym temacie chcecie konkretow :) Po co ? Przeciez jestescie mistrzyniami unikow, zapierania sie (bole glowy ;) ), pol-slowek i w zasadzie braku jakiegokolwiek konkretnego przekazu :) ? Dlaczego akurat tutaj musi byc konkret ? :p Jakos odnosnie seksu nie jestescie tak konkretne :p Wiec akurat to jest ten moment gdzie musicie odpokutowac swoj brak zdecydowania, ktory zawsze utrudnia facetom podejmowanie dobrych decyzji hehehehehe....

O ile wspólne zamieszkanie oraz wspólne łóżko nie sprawią Wam problemu, o tyle rozmowa o wspólnej przyszłości juz takim problemem się staje. Małżeństwo niektórym facetom kojarzy się z utratą wolności i ma jedną wielką wadę...utrudnia dostęp do innych kobiet i właśnie to jest głównym powodem Waszej niechęci do legalizacji związku.
Wydaje mi sie, ze ... bredzisz ;) To juz predzej wspolne zamieszkanie jest owym problemem bo to ono utrudnia dostep do kobiet (wedle twojej teorii) i w ogole ogranicza wolnosc bo w koncu nie po to facet sie wyprowadza z domu, aby chwila pozniej znow miec ten dom zajety :D Raczej chce sie wyszalec we wlasnym lozku ;)

Facetom sie nie spieszy do malzenstwa dlatego, bo przede wszystkim sa niepewni przyszlosci. Moze kobietom latwiej to przychodzi bo najczesciej to one sa pare lat mlodsze od faceta, to one sie do niego wprowadzaja. Czesto sa gotowe na malzenstwo, dziecko - tak im dyktuja hormony. Facet za to jest niegotowy bo standardowe myslenie penisem nic tu nie daje (bo i tak juz ma to co chce, jesli ma atrakcyjna partnerke, ktora go zaspokaja), a pozostaje kwestia finansowa, ktorej on juz najczesciej zdazyl posmakowac, czy to utrzymujac siebie, czy splacajac kredycik ;) wydaje mi sie, ze wbrew pozorom, w kulturze, jest bardzo mocno zakorzenione to, ze facet jest glowa rodziny i ma jej zapewnic (finansowy) byt. mlode kobiety nie do konca o tym mysla. Chyba za duzo filmow amerykanskich pt. "ucieknijmy we dwojke, wyjedzmy gdzies i zacznijmy wszystko od zera" ;)

Wydaje mi sie, ze w przypadku malzenstwa kobiety mysla bardziej spontanicznie (czy hormonami jak kto woli), natomiast faceci uprawiaja tutaj klasyczne, matematyczne 'za i przeciw'. Jesli cos im nie gra, potrafia czekac, nawet jesli kochaja druga polowe.

ps. tak, ja tez bede czekal az bede gotowy i natarczywe rozmowy na pewno tego procesu nie przyspiesza hehe
 

melodia

Stały bywalec
Dołączył
27 Wrzesień 2008
Posty
2 064
Punkty reakcji
172
Po co reagować? Ileż można reagować? Każdy ma swoje zdanie i głupim tupnięciem nóżki nie zmienimy zdania drugiego człowieka ;)
Głupio to mozesz tupać jak Ci tatuś nie da kasy na szkolną wycieczkę... żeby przekonac kogoś do zmiany zdania, nalezy udowodnić, że nie ma racji.

Greeg napisał:
Nie powinna siedziec cicho, ale nie chcialbym, aby taka rozmowa konczyla sie wnioskiem: "ok, to oswiadcze Ci sie za tydzien, w srode wieczorem. " Chcialabys takie oswiadczyny ?

Greeg nie o wymuszenie oświadczyn tu chodzi, sprowadzasz temat w zupelnie innym kierunku. Rozmawiamy o wspólnym zamieszkaniu partnerów przed ślubem i o tym jak długo powinien trwac taki ukŁad jesli, dziewczyna nie chce caly czas życ w luznym związku. Oczywiscie nie chce generalizować, bo sa przypadki kiedy partnerzy nie chca legalizacji i taki stan im pasuje. Ale rozważamy przypadek, kiedy dziewczynie zależy na tym żeby mieć rodzinę a jej partner robi uniki. Czy powinna zaakceptować taki stan bo nie wypada pytać chłopaka jak widzi ich wspólna przyszłość? Ma mieszkać z nim nawet 7 lat, bo on nie dojrzał jeszcze do decyzji o małżenstwie? Oczywiście pisze o ludziach dorosłych a nie 14 latkach. Dla mnie taki układ nie jest normalny,nie mozna wytworzyć sztucznej bariery, której w rozmowach nie wypada przekroczyć. Pary bardzo czesto rozmawiaja o tym gdzie chciałyby mieszkać, jak bedzie wygladala ich przyszla rodzina i nie uwazam takich rozmów za nietaktowne.


Jakos odnosnie seksu nie jestescie tak konkretne

Sam bredzisz, bo jeśli dziewczyna podjęła konkretną decyzję i zamieszkała razem z Toba przed ślubem, to chyba nie śpi na balkonie. ;)

pozostaje kwestia finansowa, ktorej on juz najczesciej zdazyl posmakowacczy to utrzymujac siebie, czy splacajac kredycik wydaje mi sie, ze wbrew pozorom, w kulturze, jest bardzo mocno zakorzenione to, ze facet jest glowa rodziny i ma jej zapewnic (finansowy) byt. mlode kobiety nie do konca o tym mysla. Chyba za duzo filmow amerykanskich pt. "ucieknijmy we dwojke, wyjedzmy gdzies i zacznijmy wszystko od zera"

Mineły juz czasy bezradnych dziewczynek polujących na majątek męza. Wiekszośc dziewczyn jest niezalezna finansowo, potrafia myśleć i przewidywać, więc Twój wywód o zbawczym wpływie utrzymania przez męża możesz między bajki włozyc, no chyba że wyrwałes panieke na samochód, ale to juz Twój problem. ;) i pozostaje Ci już tylko taki film ;)
http://www.smiesznefilmy.net/video/650_Jak_nie_podrywac_dziewczyn.html
 

pamela a

...
Dołączył
16 Październik 2009
Posty
2 222
Punkty reakcji
85
Na rozmowę o zaręczynach odpowiada mi , że planował już tyle razy i na pewno to się stanie tylko nie teraz... i nasuwa mi się pytanie dlaczego nie teraz ? i dlaczego planował, a tego nie zrobił. Chciałam także zaznaczyć, że już kiedyś mieszkał z dziewczyną...i ich związek się rozpadł..
czy to powód do obaw ? Generalnie nie jestem osoba, która daje się "zwariować" nie mam zamiaru go naciskać i wymuszać niczego bo do tego nie chcę...pisząc tutaj miałam nadzieję, że ktoś mi pomoże i patrząc na te wszystkie wpisy z każdego starałam się wyciągnąć wnioski.. ;-)

To, ze mieszkał z dziewczyną a ich związek się rozpadł to nie powód do obaw, tylko po prostu im nie wyszło, nie masz gwarancji że jak Wasz związek jest na takim etapie, ze mieszkacie ze sobą, to już będziecie ze sobą do końca życia... Co więcej (o zgrozo) nawet ślub nie daje niestety takiej pewności ;) Więc nie wiem skąd parcie na te oświadczyny- jest Wam dobrze ze sobą? To super, ale pamiętaj, że jeszcze Ty możesz żałować, ze jesteście zaręczeni, bo dopiero właśnie mieszkając z kimś (i to nie miesiąc czy pół roku) poznajemy go na tyle, że możemy się zastanawiać nad wspólną przyszłością, dla mnie głupotą jest branie ślubu bez wcześniejszego zamieszkania wspólnie

Ale rozumiem też (albo tak mi się wydaję) o co chodzi melodii i zgadzam się z tym- jeżeli już jesteś pewna że chcesz ślubu, to nie może być takiej sytuacji, że boisz się poruszyć tego tematu z Twoim chłopakiem, żeby się nie wystraszył odpowiedzialności i nie zwiał, bo to takie chowanie głowy w piasek i czekanie aż się łaskawy pan zdecyduje :p

Tyle, ze moim zdaniem naprawde nie ma się co spieszyć
 
Do góry