Życie przeleci niewiadomo kiedy..

TommyR

Nowicjusz
Dołączył
1 Wrzesień 2014
Posty
3
Punkty reakcji
0
Witam

Mam 27 lat, jeden powie że dużo, drugi że mało.

Dzieciństwo przebiegło mi w miarę, nie mogłem narzekać. Miałem co chciałem itp, no właśnie i chyba tu był problem.
Pewnie nie raz już tu czytaliście podobne wpisy. Rodzice wychowywali mnie "pod kloszem".

Uwierzcie że to jeden z większych problemów wbrew pozorom. Zawsze wysyłali starszego bratażeby za mnie robił wszystko. Bo ja to "młodszy, to roztrzepany więc zostaw, brat zrobi lepiej".

Nie będę się rozpisywał, wiecie raczej o co chodzi. Dodam że jestem bardzo wdzięczny za wychowanie mnie przez rodziców :)

Dodam jeszcze że do dziś większość rodziny ma mnie za takiego, znajomi rodziców itp. tzn ROZTRZEPANEGO dzieciaka, mimo ze mam 27 lat.
Przykład: byłem ostatnio na rodzinnej imprezie, częstowali więc i ja poprosiłem o 1 (słownie JEDEN) mały kieliszek, wypiłem go odrazu (piję sporadycznie ale nie krzywi mnie alkohol).
Co było pierwsze? ciotki "ooo a to Ty pijesz?! nie pij więcej bo Cię będzie głowa boleć" i tego typu głupie teksty, dodam ze nie były dla żartu. Cały czas dookoła mnie mają za dzieciaka jakiegoś. Tak już się utarło za dawnych lat i tak zostało. Nawet jak o tym opowiadam to mnie nerwy ponoszą.

Przykład: Sąsiad chciał pomocy przy malowaniu, przyszedł oczywiście po brata, nie było go więc MUSIAŁ mnie poprosić. Ile było gadania że "aaa szkoda że niema brata to by to zrobił szybko", "aaa Twój brat to ma łeb na karku"... a ja pytam tylko KUR..DE mój brat w życiu nie malował nic ale na bank potrafi to najlepiej. Mają go za guru jakiegoś conajmniej, wszystko co by nie robił jest super, a ja to padlina. Nie wiem skąd to się utarło, powiem szczerze że w wielu rzeczach jestem lepszy ale i tak jest taka aura dookoła że to nic, bo brat jest lepszy.

Od dziecka tak było i to przyznam się odbiło na mojej samoocenie. Nie jest zła bardzo, ale wiele mi brakuje. Nie raz jestem za bardzo miły i ludzie to wykorzystują, czemu miły? bo wstyd mi się przeciwstawić jak wiecznie było żebym się nie przeciwstawiał tylko przytakiwał.

Wyniosłem się z domu, mieszkam sam od niedawna. Chciałem zacząć na nowo wszystko... patrzę na ludzi, ooo np w sobotę był mecz, oglądałem jak dzieciaki ganiają z ścierkami, podają piłki, chilriderki tańczą... to mi się przykro zrobiło, że tacy młodzi a już coś robią, nie wstydzą się, COŚ robią w swoim życiu. Ja to zawsze siedziałem cicho, na wycieczki żadko jeździłem. Zawsze na uboczu bo tak mnie wychowano. Trochę sie buntowałem i dzięki temu mam trochę lepszą samoocenę, potrafię się nieraz odezwać ale i nieraz wracają wspomnienia itp. Wystarczy ktoś pewniejszy z wyglądu/zachowania i ja już wymiękam.

Przez to jak było schudłem sporo, dawniej ćwiczyłem teraz już nie i samoocena padła trochę.

Mam pracę, więc się utrzymuję sam. Kupiłem karnet na siłownię, nie jakaś melina tylko bardzo fajny klub. Ale wstyd mi przed sobą ze tak schudłem i ciężko mi iść.

Czuję że Życie przeleci niewiadomo kiedy.. a ja nic nie zrobię. Tak jak mówię, widze jak inni coś robią, ostatnio widziałem chłopaka jak mył swój samochód, widać jakiś pasjonat, dopieszczał, należał do jakiegoś klubu, tutaj młodzi grają w filmach, śpiewają... coś robią, będą mieć wspomnienia. A ja? marzenia i tyle.

Naprawdę mnie to przeraża... szkoda tych lat co już mineły....
 
M

Mother Russia

Guest
Czytałeś "Ferdydurke"? Józio miał 30 lat, chodził do budy, dostawał cukiereczki od cioci, pupa, pupa.

Życie przecieka przez palce, jak ziarnka piasku. Nie uchwycisz, nie złapiesz. Jesteś pewną ilością sekund, które przeciekły i gdy tylko przeleje się czara goryczy... Nie będzie nas już.
 

saviola_13

Nowicjusz
Dołączył
24 Maj 2007
Posty
637
Punkty reakcji
4
Wiek
34
Miasto
Krk
Mother Russia napisał:
Czytałeś "Ferdydurke"? Józio miał 30 lat, chodził do budy, dostawał cukiereczki od cioci, pupa, pupa.

Życie przecieka przez palce, jak ziarnka piasku. Nie uchwycisz, nie złapiesz. Jesteś pewną ilością sekund, które przeciekły i gdy tylko przeleje się czara goryczy... Nie będzie nas już.
Tommy skąd jesteś? Może potrzebujesz z kimś pochodzić na tą siłownię, zyskać trochę wsparcia. Najważniejsze że widzisz problem i chcesz coś zmienić :)
 

ForeverYoung

Bywalec
Dołączył
4 Grudzień 2012
Posty
1 695
Punkty reakcji
139
Wiek
30
TommyR napisał:
Naprawdę mnie to przeraża... szkoda tych lat co już mineły....
Przestać wspominań i rozpamiętywać to co było, bo dalej Ci życie ucieka. A przeszłości nie zmienisz.



TommyR napisał:
Wyniosłem się z domu, mieszkam sam od niedawna. Chciałem zacząć na nowo wszystko... patrzę na ludzi, ooo np w sobotę był mecz, oglądałem jak dzieciaki ganiają z ścierkami, podają piłki, chilriderki tańczą... to mi się przykro zrobiło,
Jak dalej tak pójdzie , to wyjrzysz przez okno za kolejne 30 lat i będziesz patrzył na to jak 27 latek się samochodu dorobił ... "a ja w jego wieku "...


Weź się w garść . Zacznij żyć. Idź na tą siłownie, dbaj o siebie , to poprawi Twoją samoocenę. Staraj się unikać rodzinki, poznaj nowych ludzi i zamiast narzekać spróbuj się cieszyć z życia.

Realizuj te swoje marzenia zanim będzie za późno.
 

TommyR

Nowicjusz
Dołączył
1 Wrzesień 2014
Posty
3
Punkty reakcji
0
Okolice Krakowa.

Saviola dawniej chodziłem na siłownię, miałem sprzęt w domu. Później odpuściłem, pisałem wyżej dlaczego niemiałem motywacji.

Teraz mam karnet który sporo kosztował, więc może mnie to zmusi.

Macie racje, teraz mieszkam sam, to jakośto poustalam. Ciężko było się zebrać wcześniej bo zawsze musiałem być "do pomocy" więc zero swojego czasu. Myślę że to dobry czas.
Mam 27 ale wyglądam na 22 :)

Może bym sobie ustalił że np teraz przez 2-3 tygodnie postaram się dbać o siebie i zobaczymy co będzie. Żeby mieć jakiś realny cel.

Chodzi mi głównie o to że tam czułem się źle, tzn tak jakbym się strasznie ograniczał, wstydził cokolwiek robić bo tak mnie wyuczyli.

Kolegów a głównie koleżanek miałem zawsze sporo, później ich olewałem i tak zostałem sam, ale to akurat moja wina.

Kto by powiedział że nie tak łatwo się przełamać, bo to głównie o to chodzi.
 

Chenoa

Nowicjusz
Dołączył
31 Styczeń 2009
Posty
180
Punkty reakcji
0
Miasto
Zamość
Nie można wszystkiego rozpamiętywać, analizować bez końca, bo to do niczego nie prowadzi. Co było, to minęło, nigdy już nie wróci - trzeba skonfrontować się z tą prawdą. Dlaczego? Bo takie jest życie, naturalny jego bieg i nie powinno Cię to dziwić. Musisz się skupić na teraźniejszości. Jesteś samodzielnym facetem, więc teraz wszystko od Ciebie zależy jakie będzie Twoje życie jutro, pojutrze i za 10 lat.

Napisałeś, że większość ma Cię za jeszcze "roztrzepanego dzieciaka". A teraz powiedz mi: a co Cię to obchodzi co inni myślą? Do czego to jest Ci potrzebne? Czy faktycznie mają powody, by tak uważać? Jeśli pozwolisz sobie na takie traktowanie, to w każdej innej sytuacji pozwolisz sobie na zrównanie z ziemią. Jeśli masz 27 lat, to musisz pokazać to, że " Mam na imię xyz, mam lat 27 i jestem dorosłym, samodzielnym człowiekiem i sam decyduję o sobie, jak i odpowiadam za to, co robię."

Niestety taka rzecz dzieje się w większości rodzeństw i niestety z winy rodziców(niekiedy świadomie lub nieświadomie). Sama osobiście tego doświadczam pomimo, że mam lat 20, a mój brat 22. Większość życia brat lepszy, bo matematyk, bo CHŁOPAK, bo paski na świadectwie i takie inne pierdoły. I nie powiem, że jest teraz ok, bo odbiło się to na tym, kim jestem teraz i codziennie borykam się z wiarą we własne możliwości i osobę, ale nie o tym teraz mowa. I właśnie ludzie, którym brak w wiary we własne możliwości myślą, że jak będą dla każdego mili, na wszystko przytakiwali, to zaczną nagle być doceniani, bo ktoś pomyśli sobie źle, obrazi się. NIESTETY jest inaczej. Zaczną myśleć o jaki to xyz jest łatwowierny, na wszystko się zgadza, da się go wykorzystać. Czy na tym Ci zależy? Czy zależy Ci na byciu wykorzystywanym?

Masz 27 lat i to nie jest żadna starość. Masz wciąż wiele czasu na to, by spełanić marzenia, których nie mogłeś osiągnąć za podstawówki, czy liceum. Pójście "na swoje" to połowa sukcesu, by zacząć żyć po swojemu i udowodnić, że Ty też masz coś do powiedzenia i do pokazania swoich możliwości. Niestety tak już jest, że po prostu trzeba się odciąć od środowiska, które na nas źle wpływa i sprawia, że jesteśmy kimś, kim nie chcemy być.

Ty jesteś jednostką, to Ty decydujesz co zrobisz za minutę, co zrobisz jutro. My - to my. Nikt za nas życia nie przeżyje jakkolwiek by ktos nie marudził, jakkolwiek by na nas nie narzekał. Jeśli chcesz coś osiągnać, to zacznij to robić. Uwierz, że posiadasz możliwości takie, o jakich niektórzy co wieczór modlą się i proszą w myślach los. Zacznij poszukiwać pasji, hobby.

CO NAJWAŻNIEJSZE - NIE UŻALAJ SIĘ NAD SOBĄ I NAD TYM CO BYŁO, MINĘŁO. TO BYŁO I NIE WRÓCI. MASZ TERAZ OD CHOLERY MOŻLIWOŚCI, BY JUTRO POWIEDZIEĆ: "JAKI TO BYŁ FAJNY DZIEŃ, CIESZĘ SIĘ, ŻE MIAŁEM OKAZJĘ GO TAK SPĘDZIĆ".


uff...troszkę się rozpisałam :D
 

TommyR

Nowicjusz
Dołączył
1 Wrzesień 2014
Posty
3
Punkty reakcji
0
Nieźle :)

powiem Ci że masz 100% racji.

Wiesz.. trudno żeby mnie ktoś traktował serio jak chyba sam siebie i swojego życia tak nie traktuję.
Wiem że nie starość bo ludzie w wieku 40 lat cuda robią z swoim życiem. Głupio mi że są ludzie którzy mają problemy z zdrowiem a potrafią więcej wykrzesać z siebie niż ja.

Widzę że miałaś tak samo jak ja, podobny schemat. A pamiętam że jak zawsze się o to złościłem to mama mówiła że wcale nas nie traktuje różnie, tylko tak samo.

Dlatego się odcinam i widzę że masz słuszność, bo pierwsze tygodnie wolałem jeździć do domu co 2 dni że niby MUSZĘ po coś, a prawda taka że lepiej w "bezpiecznym domku" niż samemu. Niejeden marzy żeby tak mieć jak ja, samodzielny na swoim.

"Nikt za nas życia nie przeżyje jakkolwiek by ktos nie marudził, jakkolwiek by na nas nie narzekał. Jeśli chcesz coś osiągnać, to zacznij to robić."

Właśnie najgorzej jest to przełamać, to tylko i wyłącznie strach, nic więcej przed sprzeciwieniem się. Gdzieś tam zakorzeniony za młodu, że "starszych trzeba słuchać". Owszem trzeba ale na pierwszym miejscu powinno być MOJE ZDANIE a nie czyjeś. Jak idę np pobiegać o 21 to idę, a nie żeby mi ktoś ustawiał że MUSZĘ najpierw zrobić to co on/ona chce.

Też to nie jest łatwe, wiesz jak słyszałem tekst od ciotki o którym pisałem w pierwszym poście to zaraz człowieka krew zalewa i ma ciśnienie :)

Podziwiam ludzi którzy potrafią bez krępacji powiedzieć co chcą i co myślą (w rozsądnym tego słowa znaczeniu).
 

Aleksander76

Nowicjusz
Dołączył
15 Wrzesień 2014
Posty
10
Punkty reakcji
0
No cóż, weź życie w swoje ręce. Jesli naprawde zalezy ci na "udowodnieniu" rodzince, kim jestes, to upij się na rodzinnym przyjęciu, powiedz, co myslisz, pokaz jaki jestes ... ale chyba to nie jest wazne. Skup się na sobie - potwierdzam, ze to dziala. Jeśli masz kompleksy, walcz z nim. Czasem da się coś skorygować, jak nie, to smiej sie z tego i pokaz, że masz do tego dystans. Wtedy ludzie zwrocą na ciebie uwagę. Pokaz, ze masz zdanie, ze jestes konsekwentny, ze nie boisz sie wyzwan i ze jestes ... kims szczegolnym.

Sprzeciwiaj sie, kiedy nie zgadzasz sie z czyims zdaniem. Kwestionuj innych i zacznij w koncu zyc dla siebie. No i, zrob cos szalonego, ale pozytywnego, wykup sobie kurs spadochronowy, zapisz się do kolka rozancowego, umow sie w autobusie na randke z nieznajoma, wypozyc najwieksze dziela literatury swiatowej, przeczytaj je i o nich dyskutuj... po prostu zyj!!!
 
Do góry