Z ŻYCIA WZIĘTE

kathysunny

Nowicjusz
Dołączył
5 Maj 2009
Posty
120
Punkty reakcji
1
Wiek
33
Miasto
Olsztyn
Opiszcie waszą najbardziej śmieszną, albo najbardziej żałosną sytuację jaką miałeś w swoim dotychczasowym życiu.

Moją najbardziej żałosną a jednocześnie śmieszna historią była sytuacja z pewnej lekcji WOSU- wiedzy o społeczeństwie.
Nauczycielka na początku lekcji nie mogła poradzić sobie z rozrabiającą klasą, więc zaczęła pytać. Do odpowiedzi wzięła Tomka. Tomek, jak zwykle, praktycznie na żadne pytanie nie odpowiedział i dostał 2. Za Tomkiem wstawił się za wiktorem mówiąc, że Tomek przecież wiedział tak dużo, na to nasza kochana nauczycielka. Jeśli twierdzisz, ze Tomek tyle umiał to ile ty umiesz. Wzięła 16 latka do 14 latka do odpowiedzi...1 pytanie, 2 pytanie..nic ani be ani me. Skończyła pytać wiktora i wzrok zanurzyła w dzienniku. Na co Wiktor włożył ręce do kieszeni i zadał nauczycielce pytanie" Pani mi pałę postawi?" a ona mu na to " nie wiktorku, pałę to ty sobie sam możesz postawić, ja ci jedynie jedynke mogę postawić"

i tak zakończyła się ranna historia z wosu.
 

BOSSY

Bywalec
Dołączył
13 Październik 2009
Posty
1 593
Punkty reakcji
133
Wiek
34
ja 2 lata temu w 4 klasie technikum na języku rosyjskim tak donośnie w trakcie ciszy beknąłem że klasa bite 5 min się śmiała
druga akcja to była taka że zawsze nauczycielom przynosiliśmy dziennik, bo szkoła była podzielona na 2 budynki, wypadło na mnie że zanoszę dziennik na ostatnią lekcje historii.. nauczyciel nam oświadczył ze lekcji nie będzie, ja ucieszony ze nie ma ostatniej lekcji pognałem do domu...dopiero w poniedziałek się zorientowałem że przez cały weekend miałem dziennik w plecaku.


Temat podwieszam bo jest ciekawy ;)
 

Andreyew

Nowicjusz
Dołączył
13 Lipiec 2011
Posty
4
Punkty reakcji
0
Miasto
3Miasto
Około miesiąca temu byliśmy z paczka na Hangover 2 w kinie. Po filmie postanowiliśmy zajść do jakiegoś pubu na gdańską starówkę. Zatem wybieramy się i stanęliśmy pod pubem by zapalić papierosa, nie minęły 2 minuty i usłyszałem chlupnięcie. Spoglądam po ludziach widzę, że koleżanka czyści z czegoś torebkę, kolega przemywa okulary, a "gwiazda wieczoru", kolega nr 2 jest ode łba po pas pokryty ptasim guano. Okazało się że nad nami, na parapecie stało/siedziało sobie 4 czy 5 ptaków i postanowili sobie zrobić z kolegi drugie Pearl Harbor. Wyraz jego twarzy - bezcenne :D
 
S

Skimer

Guest
Ja w klasie 2 gimnazjum podpaliłem spodnie koledze , była chemia, próbowałęm go ugasić i wylałem na niego herbate nauczycielki.. skończyło się na dwóch uwagach i naganą dyrektora. Koledze nic się nie stało oprócz lkkiego poparzenia
 
Z

Zmiennikzycia

Guest
Ja kiedyś miałam taką.
Z koleżanką byłyśmy w toalecie. Widzimy że jest już 3 minuty po tym jak zaczęły się zajęcia. A miałyśmy zajęcia z babką, która nienawidziła spóźnień. i tak pytamy się siebie idziemy czy nie idziemy?
A tu z kabiny obok wychodzi nasza wykładowczynie i mówi:
Chodźcie dziewczyny jeszcze nie zaczęłam :D
 

Szalony90

Nowicjusz
Dołączył
26 Listopad 2011
Posty
160
Punkty reakcji
4
Wiek
33
Miasto
Kraków(jakiś czas)
W Gimnazjum droczyłem się z koleżanką na apelu , znienacka ją uszczypnąłem, a ona krzyknęła na cały głos : ,, co robisz po*ebie?!"
Mina dyrektorki bezcenna :p
 

KLON

Nowicjusz
Dołączył
21 Wrzesień 2006
Posty
437
Punkty reakcji
0
Początek roku szkolnego w technikum kobieta z polaka dyktuje lektury i wogóle to co trzeba będzie przeczytać padło parę tytułów w których przewinął sie słynny Ikar i w pewnym momencie kobieta podaje tytuł "Zbrodnia i kara" jeden z bystrzaków zabrał głos i całkiem poważnie takim tekstem "dużo będzie jeszcze o tym Ikarze?" kobieta nie wytrzymała i zaczęła lać jak głupia...
 

ALAN06

Nowicjusz
Dołączył
10 Październik 2011
Posty
1 196
Punkty reakcji
18
Był początek marca po ostrej i śnieżnej zimie.Wybrałem się z koleżanką i dwoma kolegami z klasy na spacer z psami do podmiejskiego ośrodka gdzie było jeziorko i las.Wzięliśmy ze sobą po dwa browary.W pewnej chwili poczułem jak coś mnie kręci w brzuchu.Zdjąłem szybko kurtkę i podałem koledze chcąc podbiec kilkanaście metrów do lasku gdzie był zagajnik.W tym dniu była odwilż i było bardzo ślisko,gdyż pod topniejącym śniegiem był lód.W połowie drogi poślizgnąłem się i przewróciłem.Właśnie wtedy stało się nieszczęście.Kiedy się podniosłem szybko spuściłem spodnie nie bacząc na koleżankę i kolegów.Ponieważ miałem pod spodem majtki i kalesony myślałem,że jakoś uratuję spodnie.Niestety zawartość była tak rzadka,że spodnie były już ubabrane.Kiedy przyjaciele zobaczyli brązową plamę na białych kalesonach mało nie polali się ze śmiechu.Mnie niestety do śmiechu nie było.Ściągnąłem to wszystko i przy pomocy chusteczek jednorazowych,które na szczęście każdy miał w kieszeni i mokrego śniegu jakoś się powycierałem.Także śniegiem zaprałem spodnie, gdyż jezioro było jeszcze zamarznięte.Mokre spodnie naciągnąłem na goły tyłek.Reszta była tak :cenzura:a,że zostawiłem to na miejscu zdarzenia, gdyż nie za bardzo uśmiechało mi się iść przez miasto i trzymać w ręku osrane kalesony.Kiedy przyszedłem do domu i opowiedziałem o wszystkim też mieli dobrą zabawę.A mnie w tych mokrych spodniach tyłek tak przemarzł,że mało się jeszcze nie posikałem.Dopiero kiedy się wykąpałem i przebrałem sam zacząłem się śmiać i smieję się z tej przygody do dziś .Ale w chwili kiedy to zdarzenie miało miejsce byłem wściekły.Uwierzcie nie było to przyjemne.
 

kolorowa<<3

Nowicjusz
Dołączył
9 Kwiecień 2012
Posty
34
Punkty reakcji
1
A ja miałam coś fajowskiego w szkole :D
Na lekcjii Historii omawialiśmy dział pod pt. Narodziny nowożytniego świata.
I u nas w klasie pani omawiała nam ten dział i na końcu klasy siedzieli moi koledzy i opowiadali sobie odcinek z "Świat według kiepskich " taka głupia komedia no i przed nimi siedziała moja koleżanka Luiza a że pani zauwarzyła że rozmawia to pani ją zapytała " kto jako pierwszy opłynął ziemię do okoła " a ona na to odpowiedziała poniewarz słyszała jak dwaj koledzy rozmawiali z tyłu o "Kiepskich " to ona odpowiedziała na pani pytanie że pierwszy był " Ferdynand Kiepski "

Jak w klasie wybuchł każdy śmiechem że nie można było się opanować : :tongue: :D
i każdy o małoco się nie polał w gacie :)
Polecam abyście to przeczytali poniewarz WARTO !!
 
M

mariusz22

Guest
Lekcja Histori w Tehnikum - Podczas Pisania Matur wyżuciłem przez okno wielką petardę = Nagana od derektora i obawa przed ponownym pisaniem matur za to że spokuj był zakłucony ;/
 

zepsuty_telewizor

Nowicjusz
Dołączył
20 Sierpień 2012
Posty
21
Punkty reakcji
0
Wiek
37
Miasto
Świętokrzyskie
Miałem może ze 3 latka.
Ojciec wrócił jak zwykle z pracy i miał mnie pilnować bo matka miała iść na umawianą od dawna kawę do ciotki (mieszkała osiedle dalej). Ojciec jak to ojciec, zjadł obiad i usnął w fotelu a ja "ciekaw świata" buszowałem po kuchni. Trafiłem na pojemnik z surowym ryżem i zjadłem dość sporo tego cholerstwa. Minęły dwie godziny i zacząłem się źle czuć. Obudziłem płaczem ojca i gdy wparował do kuchni, pokazałem na wpół opróżniony pojemnik z ryżem, ten spanikowany nie wiedział co zrobić. W tym momencie dzwonek do drzwi - matka z ciotką. Ojciec im otwiera, wchodzą wszyscy do kuchni a wtedy ja puszczam efektownego hafta na gumolit :026:

Ojciec miał nieźle przerąbane :026:
 

Diegtiariow

Nowicjusz
Dołączył
17 Sierpień 2012
Posty
44
Punkty reakcji
0
Wiek
26
Miasto
Radzyń Podlaski
Ja jak miałem pięć lat to ukradłem z Biedronki paczkę prezerwatyw bo myślałem, że to cukierki. Co lepsze nikt tego nie zauważył. Spokojnie, na luzie wyniosłem z Biedronki paczkę gumek :).
No i druga historia. Parę miesięcy temu na lekcji niemieckiego odleciałem kompletnie. Nagle kolega ukuł mnie okropnie pinezką. Ja jeszcze nie do końca ogarniałem sytuację i na cały głos: Nosz, ku**a m*ć! Okazało się, że nauczycielka zadawała akurat pracę domową i zrozumiała, że to było do niej. Obowiązkowa uwaga i rozmowa z wychowawczynią :).
 

zepsuty_telewizor

Nowicjusz
Dołączył
20 Sierpień 2012
Posty
21
Punkty reakcji
0
Wiek
37
Miasto
Świętokrzyskie
Tak się składa, że cyrk związany z gimnazjum zaczął się od mojego rocznika (86). Byliśmy rocznikiem eksperymentalnym (nowe matury także od naszego rocznika). Historia ta wydarzyła się w 2 klasie gimnazjum.

Byliśmy klasą bardzo zgraną, jeden za drugim stawał murem, często odwalaliśmy niezłe numery i równie często byliśmy głownymi "aktorami" karnych apeli na sali gimnastycznej. Ale do rzeczy.

Był właśnie tydzień przed świętami wielkanocnymi. Znajomy z bloku (i z tej samej klasy) miał matkę, która z pracy przyniosła na jego prośbę kilka dość okazałych strzykawek (bez igieł oczywiście :tongue: ), żebyśmy mogli się ganiać po blokowisku i lać wodą. Kumpel jednak postanowił je wykorzystać w szkole. Więc następnego dnia (wtorek) już od samego rana biegaliśmy ze "sprzętem" po szkole dając niezły "wycisk" dziewczynom :tongue: Mieliśmy dośc nadgorliwą dyrektorkę, więc wystarczyły 3 przerwy by zorganizowała karny apel dla wszystkich drugich klas (a było ich 7 - od A do G - my byliśmy E). Znajomy ten od strzykawek się gdzieś zapodział. A wiadomo było że jak karny apel to obowiązkowo musiał być wywołany na środek sali.

Matematyczka (bo akurat na matmie był apel) sprowadziła nas na salę, byliśmy jako ostatnia klasa, więc staliśmy blisko drzwi wyjściowych. Dyrektorka zaczęła swój monolog kiedy to zjawił się kumpel. Miał on w kieszeniach dwie "naładowane" wodą strzykawki. Sytuację wykorzystał inny kumpel, który mu te strzykawki... wystrzelał w kieszenie :021:

A teraz zamknijcie oczy i wyobraźcie sobie tą scenę. Karny apel, dyrektorka, 7 klas po 25 osób a wywołany na środek przez dyrę gość ma spodnie mokre jak by się przed chwilą zeszczał do gaci... Płakaliśmy ze śmiechu. Dyrka nie miała już takiego poczucia humoru, zorganizowała spotkanie z rodzicami tego samego popołudnia i poleciała nam po sprawowaniu. Ale tego numeru nie zapomnę do końca życia :tongue:
 

gburon

Nowicjusz
Dołączył
11 Styczeń 2012
Posty
3
Punkty reakcji
0
dobre. a ja ostatnio byłem u ciotki i była akurat moja chrześnica. spytała się ciotki, czy nie ma jakiś łakoci. Gdy ta powiedziała, że już wszystko jest na stole, mała na to, że jak może być tak mało słodyczy, jak tato mówił, ze ciotka to ma tyle złota co mennica. nie wiem tylko, czy chcrześnica wie co się w mennicy robi, ale ojciec najadł się wstydu : )
 

Jendrula

Haps!
Dołączył
15 Listopad 2008
Posty
1 083
Punkty reakcji
549
ja 2 lata temu w 4 klasie technikum na języku rosyjskim tak donośnie w trakcie ciszy beknąłem że klasa bite 5 min się śmiała
druga akcja to była taka że zawsze nauczycielom przynosiliśmy dziennik, bo szkoła była podzielona na 2 budynki, wypadło na mnie że zanoszę dziennik na ostatnią lekcje historii.. nauczyciel nam oświadczył ze lekcji nie będzie, ja ucieszony ze nie ma ostatniej lekcji pognałem do domu...dopiero w poniedziałek się zorientowałem że przez cały weekend miałem dziennik w plecaku.


Temat podwieszam bo jest ciekawy ;)

Odpowiedź trochę dawna, ale co tam. Nie było przez to jakiś poważniejszych problemów? :p
 

Przemkoo

Nowicjusz
Dołączył
16 Luty 2013
Posty
23
Punkty reakcji
0
genialne macie sytuacja. U mnie nie ma takich odpałów... niestety :/
 
W

wiki9969

Guest
Ta sytuacja nie tyczy się mnie, jednak trochę mnie rozbawiła. Ostatnio moi rodzice byli z siostrą u lekarza. W pewnym momencie z gabinetu wyszedł pan, który miał sztuczne oko. Był zdenerwowany. Jak się okazało lekarka poddała jego sztuczne oko badaniu okulistycznemu. A gdy jego źrenice nie zareagowały na światło powiedziała, że pacjent ma chore oko i należy je jak najprędzej usunąć. Pacjent nie wytrzymał i powiedział lekarce, że to oko jest sztuczne. Na co pani doktor nie speszona odparła, że powinien on je co pół godziny wyjmować i czyścić, bo ona na chwilę obecną nie jest w stanie odróżnić zdrowego oka od sztucznego. Cóż, pani doktor miała chyba gorszy dzień. :p
 

wiki9969

Dzieciak
Członek Załogi
Moderator
Super Moderator
VIP
Dołączył
27 Marzec 2020
Posty
1 100
Punkty reakcji
134
Miasto
Dzielnica Łódzka
Temat stary jak świat. 😛

No to może coś z życia studenckiego. 😀

Jest zimowa sesja egzaminacyjna. Przede mną jeden z najtrudniejszych egzaminów w semestrze. Uczyłam się, także byłam dobrej myśli podchodząc do niego. Po skończonym egzaminie podeszłam do Wykładowczyni i rozmawiając z Nią zaczęłam przy Niej zakładać kurtkę. W końcu była zima. 😛 Odruchowo sięgnęłam do kieszeni po czapkę i w tym momencie na podłogę poleciało kilka małych karteczek.
Wykładowczyni widząc to stwierdziła, że widzimy się na egzaminie poprawkowym.
Serce zaczęło mi bić jak oszalałe...
Ukucnęłam by pozbierać karteczki i nieśmiało podaję je Pani Profesor mówiąc, że uwielbiam korzystać z komunikacji publicznej, a te karteczki to zwykłe bilety. 😀
W ostateczności egzamin zdałam na 4,5. 😛
 
Do góry