Z dala od cywilizacji

Memengwa

Nowicjusz
Dołączył
5 Październik 2013
Posty
10
Punkty reakcji
1
Jestem jeszcze młodą osobą, ale już od wielu lat mam pewne marzenie, które nie pozwala mi się cieszyć miejscem, w którym przyszło mi żyć. Wszystko przez to, że nie cierpię cywilizacji. Jako dziecko miałam prababcie, która całe swoje życie mieszkała w drewnianym domku na odludziu otoczona polami i lasami. Miała własne pole zboża, ziemniaków i innych warzyw, sad i pełno owoców, kury, świnie, krowy, stodołę, studnie i co najważniejsze - niezależność. Pradziadek miał emeryturę, więc starczało na takie rzeczy , które jednak trzeba było kupować. Każdego zawsze ciągnęło do wielkich miast, do zgiełku, do tej całej cywilizacji- oczywiście to rozumiem i choć z wieloma rzeczami się na tym świecie nie zgadzam to niczego nie krytykuję. Staram się zbliżać do własnego idealnego życia- no właśnie. Te chwile z prababcią- to był dla mnie raj na ziemi. Niczego z dzieciństwa nie pamiętam lepiej i niczego w życiu już tak pięknego nie zaznałam. Każdy człowiek jest inny i ja odkryłam, że należę do tych osób, które wolą spędzić swoje życie w zgodzie z naturą z dala od teraźniejszości. Interesuję się kulturą rdzennych mieszkańców Ameryki Północnej i staram się praktykować ich filozofię życia. Życie uważam za niedoceniony dar i ponadto kocham naturę. Uważam, że prawdziwe bogactwo jakie może osiągnąć człowiek to wiedza, to mądrość. W życiu ważne jest zachowanie harmonii z przyrodą i z całym światem, o czym dzisiejsza ludzkość zapomniała. Moje poglądy i moja filozofia życia jest dziś rzadkością i może być uznawana za dziwaczną, przez co bardzo trudno mi poznać ludzi myślących podobnie. A już o kogoś, kto by chciał poświęcić swoje obecne życie graniczy z cudem. Ale powstał internet i może paradoksalnie dzięki temu cywilizacyjnemu wynalazkowi uda mi się spełnić moje marzenie? Chciałabym się dowiedzieć ilu takich ludzi istnieje? Wiem już o ekowioskach, ludziach, którzy sami budują domy i uniezależniają się od społeczeństwa. Cieszę się bardzo, że takie coś powstaje, ale mnie nie chodzi o ekowioske. Będę wędrować, błądzić, poszukiwać aż znajdę. Znajdę tę pozornie nierealną kwintesencję mojej egzystencji. Jeżeli ktoś, kto to przeczytał, chciałby nawiązać ze mną kontakt, lub w jakikolwiek sposób porozmawiać zapraszam - halka89@wp.pl
 

vik123

Bywalec
Dołączył
11 Listopad 2011
Posty
1 186
Punkty reakcji
45
Miasto
Perth, WA
Obawiam sie, ze moglabys sie rozczarowac poznawszy blizej poniektorych naturzystow. Niektorymi Indianami tez bys sie rozczarowala bez blizszego poznawania. A harmonie wspolzycia mozna zachowac tylko z niektorymi ludzmi a Ty mowisz o Swiecie! Swiat i natura to wojna o przetrwanie kazdej sekundy.

Dlaczego Ameryka? Nie pasowaloby Ci zycie lesniczego w Bieszczadach czy Puszczy Bialowieskiej albo lasach Pomorza Zachodniego? Przynajmniej swojsko.

pozdrawiam,
PS jesli juz poza Ameryka nic Cie nie interesuje to polecam Kanade. Troche zimno ale bardzo naturalnie tylko nie proboj czasami poglaskac misia polarnego czy szarego grizzlie na pierwszej randce.
 

Memengwa

Nowicjusz
Dołączył
5 Październik 2013
Posty
10
Punkty reakcji
1
Nie napisałam, że chciałabym mieszkać a Ameryce. Interesuję się tylko kulturą indian, ponieważ oni żyli w harmonii z naturą. Nie potrzebowali pieniędzy, fabryk, chemii i niepotrzebnego bogactwa, które tak niszczą świat. Szanowali wszystko co ich otaczało i nie uważali się za panów tej planety. Znam kilku indianistów i nie zawiodłam się na nich. Wiem też, że życie w przyrodzie to wieczna walka i nie jest tak łatwo zwłaszcza dla kogoś, kto przywykł do wygodnictwa w cywilizacji. Prababcia i babcia wiele mi naopowiadały. Tym bardziej pragnę porzucić wszelkie dobra i jestem w stanie poświęcić swoje życie. Ludzie teraz mają dosłownie wszystko. Mocne dachy nad głowami, ogrzewanie, prąd, wiecznie ciepło, wiecznie pyszne jedzenie. Pstryk i mamy światło, pstryk i mamy gaz. Samochody wszędzie nas wożą, miliony różnorodnych produktów wiecznie pod nosem, miliardy artykułów od wyboru do koloru a i tak na wszystko narzekają. Dlaczego? Bo od dobrobytu się w d.... przewraca. I takie oto właśnie życie jest dla mnie katorgą. Wieczną walką o przetrwanie, w której przegrywam. Pragnę "surowego" życia jak niczego innego na świecie i nie zawiodłabym się, bo przygotowuję się do tego już od długiego czasu, tylko chcę jeszcze trochę poczekać. Nabyć więcej wiedzy i umiejętności niezależnego życia. No i przede wszystkim marze, by znalazła się jakaś istota, która ma również tak można powiedzieć "nie po kolei" w głowie. Znam kilka takich przypadków, małżeństwa, które porzuciły społeczeństwo i żyją tak, że wg większości byłoby to nie do przyjęcia. Lecz to jest jak przeznaczenie, jakbym się po to właśnie urodziła, a nie tylko miała kaprys jak niektórzy mówiący, że też mają ochotę się wyrwać z tego zgiełku, ale pewnie tylko do czasu, a potem wrócili by do swojego ciepłego pokoiku w bloku i włączyli facebook'a z wielką ulgą. Ja nie. Zdecydowanie nie ja.


I owszem, można żyć w harmonii z naturą, a nawet powinno. Tylko pozbycie się wszelkich dóbr, pozbycie się żądzy posiadania, zaznanie bólu, głodu i cierpienia choć raz w życiu pozwala oczyścić umysł i ciało co zbliża do natury bardziej niż nic innego.
Pozwala poczuć prawdziwą wolność i doznać szczęścia, którego nie przyniesie żadna materialna rzecz.

Również pozdrawiam.
 

Gressil

®
Administrator
Dołączył
17 Kwiecień 2009
Posty
6 075
Punkty reakcji
561
Masz bardzo ciekawą koncepcję, nie powiem. Dobrze, że zauważasz również minusy takiego stylu życia ponieważ w przypadku jeżeli udałoby Ci się zrealizować swoje marzenie (czego Ci życzę) mogłabyś się niemiło rozczarować. Piszesz, że chciałabyś żyć bez żadnych wygód, a czy próbowałaś jakoś zasmakować tego sposobu na życie ? Jakaś szkoła przetrwania ? Jakiś sposób który pozwoli Ci zobaczyć jak to będzie wyglądało. Piszesz o rezygnacji z wszelkich dóbr świata nowoczesnego. Mnie zastanawia w jaki sposób ? Gdzie znajdziesz miejsce odseparowane od świata ? Musiałabyś chyba szukać na prawdę daleko. Możesz podać przykład małżeństwa o którym piszesz ? Napisz coś więcej na ich temat. Jak to wygląda. Rozmawiałaś z nimi ? Pytałaś czy trudne było zrealizowanie pomysłu ?
 

Hailie

Bywalec
Dołączył
17 Wrzesień 2010
Posty
475
Punkty reakcji
118
Piękna koncepcja, jednak w praktyce raczej nieprawdopodobna do zrealizowania. Współcześnie człowiek nie może całkiem odseparować się od ludzi, jest obywatelem, członkiem społeczeństwa, płaci podatki i ciągle załatwia jakieś sprawy urzędowe. Chyba, że znalazłabyś sobie pełnomocnika do tego typu spraw albo w wyniku jakiegoś błędu państwo uznałoby Cię za zmarłą. Jednak rozumiem Cię, też często pragnę odciąć się od tego wszystkiego. Doceniam wnętrze człowieka i siłę umysłu a nie całą otoczkę i masę, którą chełpią się niektórzy współcześni ludzie (sława, pieniądze, moda, bla bla). Kocham naturę i jeśli tylko byłoby to możliwe, wolałabym żyć z nią niż z innymi ludźmi.
 

Memengwa

Nowicjusz
Dołączył
5 Październik 2013
Posty
10
Punkty reakcji
1
Gressil napisał:
Dobrze, że zauważasz również minusy takiego stylu życia ponieważ w przypadku jeżeli udałoby Ci się zrealizować swoje marzenie (czego Ci życzę) mogłabyś się niemiło rozczarować.
Zauważam minusy, jednak dla mnie one są przyjemnym wyzwaniem. Wiele więcej widzę minusów w obecnym życiu i nie pakuję się w nic nowego, więc nie miałabym czym się rozczarować.




Gressil napisał:
Piszesz, że chciałabyś żyć bez żadnych wygód, a czy próbowałaś jakoś zasmakować tego sposobu na życie?
Bo te wygody nie są dla mnie wygodą. Psują mnie i niszczą mój prawdziwy kontakt z naturą. Wiesz, jak pisałam na początku, miałam prababcię. Pamiętam, że jechało się miastem, później na uboczu drogą, gdzie już wokół były same pola jak to zwyczaj bywa, gdy się jedzie przez Polskę. Nagle z ulicy skręcało się w leśną dróżkę i jechało przez las jakieś 20 minut. Gdy wyjeżdżało się z lasu, można było zobaczyć wieeeeeelkie pole a w oddali drewniany dom z pięknym ogrodem, kurnikiem, oborą, stodołą.... Prababcia nie miała prądu ani łazienki a wodę czerpała ze studni. Spędzałam tam niemal każde wakacje od mego poczęcia aż do jej śmierci. Prababcia wiele mnie nauczyła. Sama piekła chleb, sama pieliła ogródek, czego teraz uczy mnie dodatkowo mama. Pradziadek był spokojnym człowiekiem. Popołudniami lubił przesiadywać na ławeczce przed domem i przepięknie grał na skrzypcach. Pomimo ogromu pracy, której wymagała uprawa tego wszystkiego, czuło się niesamowitą wolność i bliskość z naturą. Czuło się tę Boską istotę w każdym listku na drzewie, w każdym śpiewie ptaków. Miałam zaledwie 5 czy 6 lat a już doiłam krowy, ganiałam koguta (widziałam nie raz jak pradziadek rąbie głowy kurom, a one dalej latały po podwórku, jednak zawsze przy uśmiercaniu modliło się w podzięce do Boga, że ta wspaniała istota mogła żyć, byśmy teraz my mogli żyć- mięso jadało się rzadko) i zbierałam ręcznie te okropne stonki z ziemniaków, które teraz wszędzie zabijane są chemią jak wszystko zresztą. Po całych wakacjach spędzonych w tym raju wracałam do rzeczywistości. Do szkoły w mieście, gdzie wszystkie dzieciaki chodziły jak zombie wślepione w ekrany swoich telefonów komórkowych i przechwalających się co rusz jakimiś nowymi gadżetami od rodziców. Nie byłam biedna, ale jak się nie miało jakiejś nowej "modnej" rzeczy, czy nawet obciachowy telefon, to nie miało co się liczyć na wielu znajomych, dlatego ślepo podążałam za tą masową manipulacją i czułam się jak robot. Cały czas myślałam tylko o tym, że z moją prababcią nie musiałabym mieć nowej komórki, czy nowych super butów by być szczęśliwa. Nie było oczywiście AŻ tak źle, byłam przyzwyczajona tak żyć i miałam znajomych, cieszyłam się, bawiłam, miałam normalne dzieciństwo z tą różnicą, że zawsze w głębi serca chciałam wrócić tam. Na wieś do mojej ukochanej prababci, która była dla mnie najwspanialszą osobą z całej mojej rodziny. Gdy zmarła, dom został zrównany z ziemią a teren poszedł na sprzedaż i szczerze nie mam pojęcia co się tam teraz dzieje. Ubolewa nad tym także moja mama, która zdaje się ma wypisane w oczach tęsknotę za tym miejscem bardziej niż ja. Zawsze dbały o mnie z babcią, bym miała odporny organizm i uczyły mnie tajników medycyny niekonwencjonalnej. Prawie nigdy nie chorowałam, a jeżeli już (bo gorączka tez jest czasem organizmowi potrzebna) przechodziłam to szybko i bez żadnej chemii. Raz pamiętam byłam niesamowicie chora i lekarz zalecił serię antybiotyków, syropów i wszystkiego. Mama postawiła mi w domu bańki. Po tygodniu lekarz pochwalił mnie, że taki okaz zdrowia ze mnie już po tygodniu! A recepta leżała w koszu... Trochę się rozpisałam i zbiegam z tematu, jednak wszystko to sprowadza się do tego jak ukształtowała się przez te wszystkie lata w mojej głowie taka koncepcja życia. Teraz mamy z moją mamą ogródek działkowy na uboczu miasta i spędzamy tam każdą wolną chwile. Tam uczę się ogrodnictwa. Ja obecnie studiuję kierunek, który wybrałam tylko i wyłącznie z pasji.



Gressil napisał:
Jakaś szkoła przetrwania ? Jakiś sposób który pozwoli Ci zobaczyć jak to będzie wyglądało.
Nie potrzebuję szkoły przetrwania, gdyż nie zamierzam zamieszkać w dżungli w szałasie, tylko na prawdziwej wsi. Cieszyłabym się również, gdyby to była wieś złożona z większej ilości domów, w których mieszkała by moja rodzina, czy ludzie chcący żyć jak ja. Każdy by się nawzajem uzupełniał w prowadzeniu gospodarstw i nie było by tak samotnie.


Gressil napisał:
Piszesz o rezygnacji z wszelkich dóbr świata nowoczesnego. Mnie zastanawia w jaki sposób ? Gdzie znajdziesz miejsce odseparowane od świata ? Musiałabyś chyba szukać na prawdę daleko.
Ze znalezieniem miejsca może nie było by trudności, gorzej, że nie stać mnie póki co by mieć na własność tyle ziemi, ale jeszcze mam trochę czasu i robię wszystko, by zbliżyć się do osiągnięcia celu.




Gressil napisał:
Możesz podać przykład małżeństwa o którym piszesz ? Napisz coś więcej na ich temat. Jak to wygląda. Rozmawiałaś z nimi ? Pytałaś czy trudne było zrealizowanie pomysłu ?
Jedyne co bliżej mogę Ci przedstawić, to pewien dokument, jednak chciałabym zaznaczyć, że ich życie nie jest dokładnie tym co bym chciała, ponieważ nie mają gospodarstwa, ale bardzo ich podziwiam i doceniam i co najważniejsze - pokazują, że są jeszcze na świecie ludzie, którzy żyją tak z własnej woli i są szczęśliwi.

(na początek wstawiam link, do krótkiego reportażu o popularnym też małżeństwie, które prowadzi ekowioskę w Barkowie i ogólnie o ludziach, którzy chcą żyć w zgodzie z naturą) - pokazuje to niewiele i tylko "mniej więcej" ,ale zobaczyć nie zaszkodzi.
(nie wiem jak dodać link, więc dołączam pliki)

Pokaż załącznik: zgoda z natura.txt



No i reportaż o człowieku na Łotwie (bardzo inspirujący)

Pokaż załącznik: na lotwie.txt

Na koniec jeszcze tylko dodam, że nie muszę się tam zaszywać na Amen i koniec. Nie umarłabym, gdybym raz na jakiś czas zajrzała do miasta, kogoś odwiedziła, czy pozałatwiała jakieś sprawy. Chciałabym też móc podróżować. Zwiedzić kilka pięknych miejsc na tej cudownej planecie.
 

vik123

Bywalec
Dołączył
11 Listopad 2011
Posty
1 186
Punkty reakcji
45
Miasto
Perth, WA
Odciecie sie od cywilizacji jest praktycznie niemozliwe dlatego, ze pojedyncze osoby nie sa w stanie przetrwac. Aby w ten sposob zyc potrzeba dostatecznie duzej spolecznosci, ktora wie jak to sie robi (zdobywanie pozywienia, leczenie itp). Gdyby wszyscy tak chcieli zyc to w obecnych warunkach klimatycznych nasza planeta moglaby wyzywic zaledwie kilkudziesiat milionow ludzi.

Mozliwe natomiast jest zycie podobne do tego jakie prowadza lesniczy/rangers w odleglych od cywilizacji regionach. A wiec cywilizacja zapewnia nam przynajmniej po czesci wyzywienie, odziez, sluzbe zdrowia a natura zycie z dala od ludzi w ciekawym miejscu na ziemi.

W czasach studenckich sporo podrozowalem po prawie bezludnych terenach Australii, spalem w buszu tak jak Aborygeni spali, pilem wode taka jaka natura dostarczyla ale jadlem juz tylko to co cywilizacja wyprodukowala bo rozne larwy czy jaszczurki kulinarnie mnie nie interesowaly.

pozdrawiam,
 

Memengwa

Nowicjusz
Dołączył
5 Październik 2013
Posty
10
Punkty reakcji
1
Widać ponownie mnie nie zrozumiałeś. Nigdzie nie napisałam, że chce żyć w buszu i jeść larwy. Również nie napisałam, że chcę być samotna, wręcz przeciwnie. Pragnę wieść spokojne życie na prawdziwej wsi i owszem, można się samemu wyżywić z uprawy roślin i hodowli zwierząt. Uczę się tego i moja prababcia dożyła takim sposobem prawie setki. Chyba nie do końca przeczytałeś co napisałam.
 

vik123

Bywalec
Dołączył
11 Listopad 2011
Posty
1 186
Punkty reakcji
45
Miasto
Perth, WA
Moze troche zwiodly mnie te indianskie zainteresowania i zycie w zgodzie z natura.

Skromne wiejskie zycie jest jak najbardziej mozliwe i wcale nie takie drogie inwestycyjnie choc moze nie tak latwe jak sie wydaje. Ja wolalbym lesniczowke z wlasna uprawa warzyw i owocow gdybym zechcial zyc na codzien blisko natury. Tylko ja lubie rowniez podrozowac i pewne rodzaje pracy z cywilizacja zwiazane.

A wiec zycie lesnika/rangera jest znacznie latwiejsze niz prowadzenie prymitywnego gospodarstwa wiejskiego. To jest naprawde harowka na co dzien. Zycie lesnika natomiast dostarcza wlasnie tego bezposredniego kontaktu z natura i jest znacznie latwiejsze. Pomijajac Polske poludniowa Kanada pod tym wzgledem jest super, szczegolnie Gory Skaliste. Dalej na polnoc robi sie juz naprawde zimno.

Alternatywa sa tropiki ale te niosa wiecej niebezpieczenstw - szczegolnie medycznych.

pozdrawiam,
 

Einherjar

Wyjadacz
Dołączył
15 Grudzień 2011
Posty
3 409
Punkty reakcji
322
vik123 napisał:
Moze troche zwiodly mnie te indianskie zainteresowania i zycie w zgodzie z natura.
Wystarczyło odróżnić zainteresowania od planów. To że się interesuję kulturą i wierzeniami wikingów nie oznacza, że hasam po okolicy z mieczem i podróżuję łodzią.



vik123 napisał:
A wiec zycie lesnika/rangera jest znacznie latwiejsze niz prowadzenie prymitywnego gospodarstwa wiejskiego.
Pracujesz w lesie? Lub pracowałeś?

Poza tym widzę tutaj w większości brednie w odpowiedziach. Że nie można, że to nierealne, że to abstrakcja... To takie gadanie od rzeczy.
Jeśli ktoś chce, to mu się uda. Niekoniecznie w stu procentach w zgodzie z prawem, bo być może będzie trzeba wybudować sobie szałas na "nieswojej" ziemi i być kłusownikiem by mieć co jeść, ale mimo to z technicznego punktu widzenia da się. Wychodzisz z domu cholera wie dokąd i budujesz chatkę w miejscu, którego masz nadzieję, że nikt nie odnajdzie.

U mnie jest pewna różnica w 'marzeniach'. W odróżnieniu od autorki tematu wolałbym jednak trzymać się z dala nie tylko od cywilizacji ale także od społeczeństwa.
 

Oxar

Nowicjusz
Dołączył
20 Listopad 2011
Posty
205
Punkty reakcji
5
Wspaniały opis sielskiego życia pradziadków na wsi przedstawiła nam Autorka wątku.Jak w jakiejś powieści Reymonta,albo Orzeszkowej.No żyć,nie umierać...
Wspomnienia z dziecinnych wakacji zawsze są przyjemne.W końcu pradziadkowie z całą pewnością zadbali,żeby takimi dla niej były.
Wszystko nawet by się zgadzało oprócz tego,że,,czasem" trzeba:

-wyrzucić na stertę z gnojem wszystkie ziarno siewne pieczołowicie przechowywane przez zimę na klepisku,bo wołek zbożowy sobie je upodobał
-martwić się,czy deszcz spadnie na czas,bo w przeciwnym razie nic nie wzejdzie
-modlić się,żeby burza z gradem nie pozbawiła nas środków do życia
-zasuwać przy żniwach czy sianokosach od rana do nocy na pełnych obrotach w ciągłym stresie i strachu przed deszczem
-czuwać po nocach,kiedy krowa będzie się cielić,kobyła źrebić,maciora prosić i pomagać im w tym przedsięwzięciu
-kastrować buchaje,ogiery i knury,zaszlachtować je i przerobić,albo próbować sprzedać(oby pomyślnie)
-uwijać się,żeby lichy nie pożarły kapusty,stonka ziemniaków a lis czy kuna kur nie powynosiły
-naciąć i porąbać jakieś dwadzieścia metrów drewna na opał,by na czym gotować było i w zimę nie zmarznąć
-no i trzeba coś jeszcze coś do wtrojenia przygotować,prać,sprzątać i naprawiać sprzęt,który w najmniej oczekiwanym momencie upodobuje sobie odmowę posłuszeństwa

To tylko niektóre przykłady z codziennego sielskiego życia,które akurat przyszły mi na myśl.
Jeszcze Ci się ono podoba?Bo mi już raczej(:)) nie.Chociaż jak chcesz,to mogę dalej czynić próby,żeby przestało.
 

Einherjar

Wyjadacz
Dołączył
15 Grudzień 2011
Posty
3 409
Punkty reakcji
322
Oxar napisał:
Jeszcze Ci się ono podoba?Bo mi już raczej(( nie.Chociaż jak chcesz,to mogę dalej czynić próby,żeby przestało.
Rzeczywiście, zabawa w wymienianie wyłącznie negatywnych aspektów (a i tu zastosowana zostaje hiperbola) czyni Twoją wypowiedź godną uwagi i analizy.
 

Oxar

Nowicjusz
Dołączył
20 Listopad 2011
Posty
205
Punkty reakcji
5
To nie zabawa Thyme.To wynik własnych doświadczeń niezależnie czy hiper,czy parabolą je nazywając.
A co do analizy i uwagi zgadzam się w 100%.
Jednak proponuje pozostawić ją bezpośrednio zainteresowanej zagadnieniem.
 

Memengwa

Nowicjusz
Dołączył
5 Październik 2013
Posty
10
Punkty reakcji
1
:) No cóż.. gdyby moje wyobrażenie o takim życiu opierało się tylko na bajecznych wspomnieniach z dzieciństwa, nie zabierałabym się za to na poważnie. Wszystkie, że tak powiem harówy, trudności, starania, zamartwianie się o kury, deszcz, plony, wysiłek fizyczny.. Wszystko to i tak mało. Nic nie jest w stanie mnie zrazić. Ludzie, którzy urodzili się w społeczeństwie tak rozwiniętym, że od urodzenia towarzyszą im z każdej strony ułatwiacze życia, będą uważali surowe życie na wsi za ogromną męczarnie- i ja to rozumiem.
Jednak w moim przypadku nie wchodzi w grę jedynie chęć powrotu do beztroskiego dzieciństwa. Ja dobrowolnie chcę się wyrzec wszelkich dóbr, które pozornie ułatwiają nam życie. W mieście też trzeba rano wstawać i co najmniej 8 godzin pracować, czy to fizycznie, czy umysłowo. Też jest wiele zmartwień. Ale mnie w dzisiejszych czasach nie podoba się wszystko. To jakie mamy zepsute społeczeństwo. To, że wszystko jest skomputeryzowane, społeczeństwo zatraciło prawdziwe kontakty między sobą, przez to, że teraz całe życie jest w internecie. Ilość dzieci bawiących się na podwórku zanikła w przeciągu 15 lat o jakieś 80%. Ludzie, których znam mijają mnie na ulicy zwykłym "cześć" a później piszą do mnie przez internet wywody całego życia. wszystkie targi, stragany zostały zrównane z ziemią na rzecz hipermarketów, które omijam szerokim łukiem. Ostatnio wycięli w moim mieście piękny mini las, by postawić tam biurowiec. Wszystko pakowane jest w plastiki, którego ludzkość jakoś nigdy nie potrzebowała i żyła. Ludzie niszczą świat a to wszystko dosłownie sprowadza się tylko i wyłącznie do zysku. Niepohamowana, wieczna bezsensowna żądza pieniądza. Indianie dobrze mówili, że nie było w ich świecie zła dopóki nie znali pieniądza. Mogłabym się rozpisać nieskończenie o koncernach farmaceutycznych, o żywności, ale każdy wie, jaki świat jest zły. Świat, który stworzyli ludzie zepsuci pieniędzmi.
Wracając do wsi. Chodzi mi właśnie o to, że nie straszny mi żaden wysiłek i żadne przeciwności losu, które towarzyszą życiu bez cywilizacji. Cały wysiłek, całe wypociny dawałyby mi satysfakcje, że się poświęcam, by móc żyć. Że nie żyje za darmo. Mam świadomość ile natura się musiała napracować bym była na tym świecie i daje mi plony i dała mi zwierzęta bym mogła się tym zajmować, więc i ja czuje w obowiązku się nieźle napracować, by zasłużyć z tego później na obiad, na dach nad głową, na to poczucie, że jestem jednością z tym wszystkim co mnie otacza. Bo to nie ziemia należy do nas, tylko my do ziemi tak samo jak rośliny, zwierzęta. Tylko tak można oczyścić swoją duszę i poczuć prawdziwe szczęście, które w dzisiejszych czasach jest dosłownie blokowane przez postęp cywilizacji. Siedząc pół dnia w biurze, później w supermarkecie a na końcu przed telewizorem czy komputerem zajadając się chemią nigdy w życiu nie będziemy w harmonii z obecną we wszech świecie energią. Wielu osobom moje słowa mogą się wydawać wariactwem, ale to właśnie przez to, że człowiek zapomniał, że jest człowiekiem a stał się zmanipulowaną maszyną.
 
M

MacaN

Guest
Memengwa napisał:
Będę wędrować, błądzić, poszukiwać aż znajdę.
Chcesz to znaleźć ? Wyjedć na wschód Polski, zamieszkaj w wiosce, w której psy d...tyłkami szczekają i żyj jak Twoja prababcia - nikt Ci tego nie zabroni. Na wschodzie tych wiosek jest od groma, Ty zawsze możesz wybudować dom jeszcze dalej i uwierz mi, że cywilizacja nie dotrze tam przez najbliższe kilkadziesiąt lat ;) ( Chyba, że wybuchnie wojna, wtedy po podwórku może Ci przejechać parę czołgów i po sprawie )
 

Kaznodzieya

Kaznodzieya
Dołączył
16 Luty 2006
Posty
10 124
Punkty reakcji
98
Memengwa

Ja mam "nie po kolei" w głowie. Możemy pogadać. Myślę, że rozumiem Ciebie doskonale i podziwiam za wyjątkowość i wrażliwość. Ludzie na ogół widzą tylko same przeszkody w realizowaniu celów i tego co czują.
Zazwyczaj albo są pochłonięci i zniewoleni umysłowo cywilizacją do tego stopnia, że sami się usprawiedliwiają, widzą tylko przeszkody, szukają wymówek albo są leniwi i wygodni.


Trudno będzie Ci znaleźć myślących podobnie a przy tym (koniecznie) racjonalnych.
Ale nie zniechęcaj się. Najwięcej przegrywa ten kto nie próbuje.
 
N

Naxxramas

Guest
Memengwa

Piękna koncepcja sam bym tak chciał: ) To jest proste do zrealizowania trzeba tylko naprawdę chcieć xD Życie w zgodzie z planetą a potem w inne miejsce we Wszechświecie. Świadomi podróżnicy i władcy karmy. Podobie mnie się to :D
 

Adam_Adamsky

Nowicjusz
Dołączył
12 Listopad 2016
Posty
2
Punkty reakcji
0
Wiek
45
Witam,

Trafilem tutaj przypadkiem - co prawda wpis jest juz dosc leciwy, ale zawsze cos warto dodac :)
Przepraszam rowniez za brak polskich liter.

Pamietam gdy bedac dzieckiem, ogladalem filmy przyrodnicze. Moim marzeniem bylo zamieszkac gdzies na odludziu, wiesc normalne zycie, w zgodzie z natura.
Niestety nie bylo mi dane zreazlizowac marzenie, gdyz nigdy nie trafilem na odpowiednia osobe, ktora podzielala by moje marzenia.
Rozumiem wszystkie konsekwencje zycia poza systemem - ale jest to warte. Zyjemy dla ludzi oraz natury ktora nas otacza.
Natomiast ludzie zyja dla zabawek, nowych telefonow, gadzetow, ktore tak naprawde nie wnosza nic do zycia, tylko oglupiaja nas.

Jak najbardziej jestem za wykorzystaniem pewnych zdobyczy techniki w celu ulatwienia zycia, ale nie okradaniu siebie z czasu dla fejsbuka, itp...

Mimo iz jestem starszy od autorki postu, nadal bym wszystko rzucil i zaczal od nowa.

Tak na marginesie, jeden z moim kolegow zaczyna realizowac swoje marzenie o samowystarczalnosci, chodowli zdrowej zywnosci na wlasne potrzeby, itp.
Cel jest bardzo szczytny - zazdroszcze, ze ma z kim to realizowac...


Pozdrawiam,
Adam
---
 

Augusta

Nowicjusz
Dołączył
11 Listopad 2016
Posty
33
Punkty reakcji
1
Być może zainteresuje Cię styl życia mojej znajomej - wpisz w Google (ja nie mogę wrzucać linków) - "W miejskiej kniei". Kasia jest dodatkowo szeptuchą.
 

Adam_Adamsky

Nowicjusz
Dołączył
12 Listopad 2016
Posty
2
Punkty reakcji
0
Wiek
45
Augusta napisał:
Być może zainteresuje Cię styl życia mojej znajomej - wpisz w Google (ja nie mogę wrzucać linków) - "W miejskiej kniei". Kasia jest dodatkowo szeptuchą.
Dosyc ciekawe, dziekuje za namiary :)

Pozdrawiam,
---
 
Do góry