Toksyczna relacja?

honeyl

Nowicjusz
Dołączył
20 Lipiec 2013
Posty
1
Punkty reakcji
0
To, że piszę tutaj jest to ostatnia ,,deska ratunku".

Mam problem z rozpoznaniem przywiązania - miłości. Jestem z chłopakiem 3 lata, była to moja miłość z dzieciństwa, byłam nim
zafascynowana, aż w końcu zaczęliśmy być ze sobą. On zakochał się, ja chyba też. Choć sama nie wiem czy to po prostu nie ślepa kontynuacja
czegoś co się zaczęło w liceum, bo w wieku 17 lat. Teraz mam 21 lat. Więc problemem jest to, że nie wybrałam mężczyzny świadomie.
Po prostu jakoś poszło.

Teraz jesteśmy ze sobą. Ja często myślę o innych mężczyznach. Fascynują mnie. Wyobrażam sobie jakby to było z innym itd itd.
Mojemu obecnemu nie mam nic do zarzucenia. Potrafi zapewnić kobiecie bezpieczeństwo, jest niezwykle czuły, opiekuńczy, cierpliwy i wyrozumiały.
Czuję się z nim swobodnie i bezpiecznie.

Często przeszkadza mi jego płytkość myślenia i taka ,wiejska' przyziemność.

Ale jestem też już trochę zmęczona. Chciałabym przeżyć cośniezwykłego. Chciałabym pobyć trochę sama. Odpocząć...

Nie chcę go ranić, jest to ostatnia rzecz jaką chcę zrobić. W grę nie wchodzi też przerwa od siebie. Ale nie mogę go oszukiwać.
Potrzebuję zmian.

Boję się, że będę żałować, że nie potrafię docenić tego co mam. Czuję presję naszych rodzin (pochodzimy ze wsi) że już musimy byc ze soba
do końca, nie ma innej opcji.

Nie chcę czuć się stłamszona przez resztę życia.

Wiem, że będzie cięzko bez niego, ale może tego własnie teraz mi trzeba?

Pomóżcie, proszę. Co mam zrobić...
 

ForeverYoung

Bywalec
Dołączył
4 Grudzień 2012
Posty
1 695
Punkty reakcji
139
Wiek
30
honeyl napisał:
To, że piszę tutaj jest to ostatnia ,,deska ratunku".
Mam się czuć zaszczycona? ^^



honeyl napisał:
Mam problem z rozpoznaniem przywiązania - miłości. Jestem z chłopakiem 3 lata, była to moja miłość z dzieciństwa, byłam nim
zafascynowana, aż w końcu zaczęliśmy być ze sobą. On zakochał się, ja chyba też. Choć sama nie wiem czy to po prostu nie ślepa kontynuacja
czegoś co się zaczęło w liceum, bo w wieku 17 lat. Teraz mam 21 lat. Więc problemem jest to, że nie wybrałam mężczyzny świadomie.
Po prostu jakoś poszło.

Teraz jesteśmy ze sobą. Ja często myślę o innych mężczyznach. Fascynują mnie. Wyobrażam sobie jakby to było z innym itd itd.
Mojemu obecnemu nie mam nic do zarzucenia. Potrafi zapewnić kobiecie bezpieczeństwo, jest niezwykle czuły, opiekuńczy, cierpliwy i wyrozumiały.
Czuję się z nim swobodnie i bezpiecznie.
Czy to Twój pierwszy partner? i niby "ostatni" ?
Bo jeżeli tak , to w jakimś stopniu normalne ,że zastanawiasz się jakby to było z innym ,bo skoro Twój aktualny facet jest taki dobry itd. , myślisz ,że następny też taki będzie , chcesz czegoś nowego , tylko ,że ten "nowy" na 99% okaże się skurwielem i będziesz żałować. Cholernie się rozczarujesz , płacz , lament , kolejny temat na forum.


honeyl napisał:
Ale jestem też już trochę zmęczona. Chciałabym przeżyć cośniezwykłego. Chciałabym pobyć trochę sama. Odpocząć...
I tutaj to piszesz ? przecież związek to nie jakieś zamknięcie w klatce?
Porozmawiaj z nim . Powiedz , że potrzebujesz tego i tego , chciałabyś zmienić to i to.
Według mnie to już po prostu nie macie pomysłu na to jak od nowa rozpalić wasze serduszka , by powrócił płomień namiętności. :D
Zrób mu jakąś niespodziankę , zabierz go gdzieś ...



honeyl napisał:
Nie chcę go ranić, jest to ostatnia rzecz jaką chcę zrobić. W grę nie wchodzi też przerwa od siebie. Ale nie mogę go oszukiwać.
Potrzebuję zmian.
A próbowałaś coś zmienić ? czy tylko "potrzebujesz" i leżysz ? , bo nawet porozmawiać z nim nie potrafisz ... i właśnie tym go ranisz.



honeyl napisał:
Czuję presję naszych rodzin (pochodzimy ze wsi) że już musimy byc ze soba
do końca, nie ma innej opcji.
:lol:
Piszesz , jakbyś miała 10 lat i nic do powiedzenia. :)
To nie oni mówią "tak" przed ołtarzem , olej ich.



honeyl napisał:
Wiem, że będzie cięzko bez niego, ale może tego własnie teraz mi trzeba?

Pomóżcie, proszę. Co mam zrobić...
Cóż może drastyczne , ale wyobraź sobie ,że Twój chłopak umiera. W jakim stopniu to przeżywasz , czy potrafiłabyś ułożyć sobie szczęśliwe życie z kimś innym , itd.
 

Einherjar

Wyjadacz
Dołączył
15 Grudzień 2011
Posty
3 409
Punkty reakcji
322
honeyl napisał:
Więc problemem jest to, że nie wybrałam mężczyzny świadomie.
Godząc się na to wybrałaś go świadomie. Takie tłumaczenie jest pozbawione sensu - chyba że jest on arabskim szejkiem i nie miałaś nic do gadania, wtedy to ok, zwracam honor.



honeyl napisał:
Ja często myślę o innych mężczyznach. Fascynują mnie. Wyobrażam sobie jakby to było z innym itd itd.
Nie sądzę by to była jakaś tam tragedia. Myśli a czyny to nieco inne pojęcia.



honeyl napisał:
Ale jestem też już trochę zmęczona. Chciałabym przeżyć cośniezwykłego. Chciałabym pobyć trochę sama. Odpocząć...
Błędem było popadanie w rutynę. Tutaj ForeverYoung akurat dobrze doradziła. Zmienić coś, zniszczyć nudę, wyjść lub wyjechać wręcz gdzieś wspólnie.



honeyl napisał:
Nie chcę go ranić, jest to ostatnia rzecz jaką chcę zrobić.
Jeśli jesteś pewna, że nie chcesz z nim być, to im bardziej z tym zwlekasz bardziej go zranisz mówiąc mu o tym. Jeśli jednak nie jesteś pewna, spróbuj różnych rozwiązań i może akurat Ci to przejdzie.



honeyl napisał:
W grę nie wchodzi też przerwa od siebie.
A to ciekawe. Możesz powiedzieć dlaczego opcja tejże mitycznej "przerwy od siebie", nie cieszy się Twoim zainteresowaniem?


honeyl napisał:
Czuję presję naszych rodzin (pochodzimy ze wsi) że już musimy byc ze soba
do końca, nie ma innej opcji.
Rodzina żyje za Ciebie?



honeyl napisał:
Nie chcę czuć się stłamszona przez resztę życia.

Wiem, że będzie cięzko bez niego, ale może tego własnie teraz mi trzeba?
Albo chcesz z nim być albo nie chcesz. Albo go kochasz, albo go nie kochasz. Zależnie od odpowiedzi będziesz wiedziała co myślę, że powinnaś zrobić.
 
0

03092010

Guest
Thyme napisał:
honeyl, dnia 20 Lip 2013 - 15:14, napisał:


Ja często myślę o innych mężczyznach. Fascynują mnie. Wyobrażam sobie jakby to było z innym itd itd.



Nie sądzę by to była jakaś tam tragedia. Myśli a czyny to nieco inne pojęcia.
Tragedii nie ma, ale czy chcialbys by Twoja ukochana bedac z Toba rozmyslala o innych? Autorka nie powiedziala czy sa to np fantazje seksualne. Zreszta co by to nie bylo, chyba nie jest w porzadku.
Gdy jest sie samotnym, to nie mam nic przeciwko.
 

annawes

Bywalec
Dołączył
21 Lipiec 2012
Posty
2 810
Punkty reakcji
101
Mogę powiedzieć,że to co Cię spotyka to nic niezwykłego .Wypalenie w związku dopada wiele osób i nie ma tu dużego znaczenia czy jest to ten pierwszy czy piąty ,dziesiąty facet-każdemu może się zdarzyć (wiem z własnego doświadczenia)Musisz zadać sobie pytanie ,wyobrazić lub spróbować żyć bez niego-jeśli okaże się,że całkiem Ci z tym dobrze wszystko będzie jasne.
Fascynują Cię inni mężczyżni -coś nowego,emocje itd.to zrozumiałe,jednak emocje miną i okaże się,że ten kolejny jest w sumie taki sam jak poprzedni-faceci,aż tak bardzo się nie różną :tak: U obecnego irytują Cię pewne cechy-ale ideału to Ty nie znajdziesz-każdy ma wady i jeśli się kocha to można nauczyć się je tolerować.
Życzę Ci dokonania słusznego wyboru-jesteś wolna,możesz odejść-może nawet powinnaś to zrobić.Jeśli nie chce Ci się popracować nad obecnym związkiem to będzie tylko gorzej-wyjdziesz za niego i będziesz go zdradzać.
Naprawienie własnego związku wymaga wysiłku,zaangażowania-ludzie często wybierają łatwiejszy sposób czyli nowy związek .Jeśli natomiast włożyliby tyle samo energii w naprawę starego- ile wkładją w nowy to niczego nie musieliby zmieniać(gdzieś już to chyba pisałam) :pokrecony: -to nic jest to niby takie oczywiste,ale często trudne do wykonania.
 

moniquemonique

Bywalec
Dołączył
25 Październik 2011
Posty
1 689
Punkty reakcji
96
Miasto
Śląsk, Częstochowa
Ja się po pierwsze zastanawiam co w tym wszystkim toksycznego?
Historia jakich wiele w młodym wieku.
Pociąga Cię nieznane, a to co znasz doskonale po prostu uległo wypaleniu... pytanie tylko czy faktycznie od razu trzeba kończyć związek bo motyle z brzucha wyfrunęły? Zastanów się lepiej czy w jakiś sposób nie można popracować nad związkiem.

Nie mniej jednak za Ciebie życia nikt nie przeżyje... Sama musisz nim pokierować.
Pamiętaj jednak, że związki przechodzą różne etapy i nie ma szans na to, żeby być na wiecznym miłosnym haju...

Dodam tylko, że Sewanna dobrze prawi :)
 

E-kwiaty

Nowicjusz
Dołączył
24 Styczeń 2011
Posty
415
Punkty reakcji
5
Zgadzam się,Ty sama powinnas wiedzieć najlepiej czy aby na pewno porzucenie obecnego chłopaka to dobry pomysł. Może,a raczej na pewno potrzebujecie kilku zmian,ale nie wiem czy jest od razu sens konczyc znajomość,moim zdaniem nie. Nie zgodze się jedynie co do tego,że z innymi facetami będzie podobnie,bo będzie inaczej,z racji chociażby samego doświadczenia i możliwości porównania obecnego związku do popzrednich.
 
Do góry