Jest więcej rodzajów tatuaży niż tylko więzienne. Są na przykład ambitne cytaty po łacinie, które mają pokazać, że posiadacz tatuażu polubił jakieś wyrwane z kontekstu zdanie. Są też inicjały i daty, mające podkreślić znaczenie istnienia kogoś lub jakiegoś wydarzenia, które dla każdego poza posiadaczem będzie niezrozumiałe. Oczywiście ważnym argumentem posiadacza takiego tatuażu będzie stwierdzenie, że to ma jemu/jej o kimś/czymś przypominać - tyle tylko że bardziej to będzie widoczne dla osoby trzeciej aniżeli pierwszej i rozsądniejszym rozwiązaniem byłoby pomazanie ściany markerem. No i są jeszcze te groźne tygrysy, które niekiedy mogą bardziej przypominać kota Filemona w paski, a tworzone są po to by posiadacz tatuażu mógł pogłaskać się po swoim ego i udowodnić tylko samemu sobie, jakim jest twardzielem. Z mojego osobistego punktu widzenia najnormalniejsze tatuaże to te, które właściwie nie przedstawiają niczego konkretnego, a są sztuką samą w sobie - jeśli mają jakieś ukryte znaczenie, to znane tylko właścicielowi, a i bez wiedzy co tatuaż potencjalnie może oznaczać wyglądają przyzwoicie. Widząc wytatuowany cytat widzę dowód na to, że człowiek lubi chwalić się jaki jest oczytany, gdy w rzeczywistości najpewniej znalazł cytat w Internecie. Widząc inicjały lub daty widzę dowód na to, że człowiek lubi chwalić się swoim osobistym życiem. Widząc wytatuowanego tygrysa widzę człowieka z kompleksami albo po prostu lubiącego koty. A jak widzę tatuaż, który na pierwszy rzut oka nie przedstawia nic specjalnego, wówczas nie jestem w stanie dojść do żadnych wniosków.