Te ,nasze' były jakieś kulturalne- nie paskudziły na balkon, sąsiedzi też się nie skarżyli. Dopiero te młode, ale trudno je winić, bo nie umiały latać. Ciekawa obserwacja w sumie. A ile radochy z nich miało dziecko.

Tłumaczyliśmy mu jak może je obserwować, by ich nie straszyć i on się do wszystkiego stosował. Dowiedzieliśmy się przy okazji ciekawych rzeczy o gołębiach. Np. że tuż przed odlotem dokarmia je tylko ojciec.
Ale drugi raz bym się na to nie pisała. Następnym razem wyjeżdżając zabezpieczymy balkon przed dzikim lęgiem- może siatką?
Bo żywych piskląt a nawet jajek nie wyrzuciłabym, żadnych barbarzyńskich metod też nie uznaję. To w sumie bardzo ciekawe stworzenia, ale raczej na działkę, niż balkon
