"Szukam Człowieka"

Kapciuszek

niepoprawna optymistka.
VIP
Dołączył
15 Grudzień 2006
Posty
5 363
Punkty reakcji
78
Miasto
kraina baśni
Jest mi źle (1), potrzebuję wsparcia (2), pomóżcie mi (3).
1:
"- Naprawdę jest Ci tak źle?
- Na niby.
- Dlaczego jest Ci źle?
- Nie wiem..."
2:
"- Chcę Cię wspierać.
- To wspieraj.
- Jak mogę Cię wesprzeć?
- Czy ja wiem... Może być obok i jak najdalej jednocześnie..."
3:
"- Jak mogę Ci pomóc?
- Zrób mi kanapkę.
- Poważnie...?
- No właśnie... Poważnie...?"

Kapciuszku... To niestety stały schemat...
Coś jest nie w porządku, gdy na wszystkie pytania prawdziwa odpowiedź brzmi "nie wiem"...

No właśnie dokładnie o tym pisałam. Nawet jeżeli próbujesz zwrócić się do kogoś o pomoc to prędzej czy później się wycofujesz.

Nie wiem... Boisz się przed kimś otworzyć, czy raczej wolisz 'nie zadręczać innych swoimi problemami"?
 
S

Spamerski

Guest
Niektórzy zarzucili Rayne, że się nie otworzyła, więc to zrobiła. Kiedy się otworzyła, to jednak pomocy nie otrzymała. A teraz okazuje się, że to zachowanie jest czymś w rodzaju publicznego ekshibicjonizmu. Rayne zamiast otrzymać pomoc stała się królikiem doświadczalnym, co mnie niepokoi.
 

Arcael

Nowicjusz
Dołączył
28 Lipiec 2012
Posty
89
Punkty reakcji
5
Wiek
34
Miasto
Rzeszów
Czy to możliwe, że pomogę Wam, jeśli zrezygnuję?

To będzie największy błąd jaki popełnisz. Ludzie tylko na to czekają aż poddasz się i padniesz na kolana, a im będzie łatwiej przygwoździć cię butem do ziemi. Nigdy się nie poddawaj. Kolokwialnie mówiąc, zesraj się, a się nie daj.

"- Mamo, nie wiem czego mi brakuje. Przenoszę się z miasta do miasta, zmieniam zajęcia, zawodzą mnie ludzie, chociaż niektórzy nawet nie robią niczego złego... Mamo, gdziekolwiek mnie niesie, nie wiem czego szukam...

Nie szukaj miejsca wśród ludzi. Znajdź sobie dogodne miejsce, rozepchaj się łokciami, rozbij namiot i wywieś swoją flagę. Zrób tabliczkę z napisem "Tu jest moje miejsce i basta!" i umieść ją przed namiotem.

Niektórzy zarzucili Rayne, że się nie otworzyła, więc to zrobiła. Kiedy się otworzyła, to jednak pomocy nie otrzymała. A teraz okazuje się, że to zachowanie jest czymś w rodzaju publicznego ekshibicjonizmu. Rayne zamiast otrzymać pomoc stała się królikiem doświadczalnym, co mnie niepokoi.

Z mojego, subiektywnego punktu widzenia w tym temacie i tak już można było odczuć podwyższone stężenie empatii i serdeczności niż w realnym życiu.

Ludzie są z natury są egoistami i nie obchodzą ich czyjeś problemy. Jeżeli będziesz mówić cały czas o sobie, to zniechęcisz do siebie drugą osobę, bo zwyczajnie nie interesujesz ją. Ludzie chcą być słuchani. Dlatego czasem powstaje z tego powodu konflikt, że każdy z rozmówców chcę być słuchany, a żeby komunikacja miała miejsce, to jedna ze strona musi słuchać. Dlatego najwięcej przyjaciół mają dobrzy słuchacze, a takich osób, co potrafią słuchać jest naprawdę niewiele.  

Co zatem zrobić, gdy w realnym życiu nie masz nikogo, kto by cię wysłuchał? Co zrobić, gdy twoje problemy cię przytłaczają i dalej już nie możesz dusić tego w sobie? Dokonujesz aktu desperacji - idziesz do lasu i przytulasz się do jeża. W przypadku Rayne tym jeżem jest to forum, a jednymi z jego kolców na grzbiecie są Kaiser i Hauser.

Jednakże dużo ludzi ma problemy z empatią i tylko krzyczą "Nie odzywaj się do mnie! Ja też mam swoje problemy! Paszoł won!".

Life is brutal...
 
0

03092010

Guest
Lekcja z tamtego dnia:
Nie rozklejaj się, gówniarzu.

jeszcze niejedna lekcje otrzymasz od zycia.

kiedy zostane poproszona o pomoc - zawsze bardzo chetnie. ale sama nie umiem proponowac pomocy, poniewaz nauczona jestem, ze sama sobie rade ze wszystkim dawalam, to czemu inni sobie nie poradza? maz mi zawsze mowil - ale oni nie sa toba. bardzo proste, ale wciaz do mnie nie dociera.
 

Rayne

Nowicjusz
Dołączył
19 Sierpień 2012
Posty
76
Punkty reakcji
1
Wiek
31
H.Joanna56...
Zmienienie życia w pasmo obowiązków mi nie grozi. "Niczego nie muszę" - jestem przekonana, i tym sposobem potrafię wszystko rzucić, gdy mi się tak akurat zechce... Chyba, że chodzi o coś, co może zbyt mocno wpłynąć na cudze życie.
Sobie bym pomogła lub nie. Nie wiem - musiałabym sprawdzić...

Spameřski...
Gdy mogę uciec, to uciekam. Jeśli nie, to "z tarczą lub na tarczy". Uciekam, kiedy mogę, bo nie lubię niepotrzebnych ofiar - bez względu na to, czy ma być nią ktoś inny, czy ja sama.
"Zgaś ogień, gdy idziesz ku mnie,
i nie nieś ze sobą zapałek.
Rzeźby lodowe potrafią stać dumnie,
lecz łatwo jest stopić je całe."
Częściej ja.
Natomiast... Mogę być "królikiem doświadczalnym". To uczciwe, skoro wcześniej ktoś inny tak się czuł.

Kapciuszku...
Sympatycznie się nazywasz, ale to swoją drogą...
Strach - tak. Narzucanie się - tak (Wiem, że każdy ma własne problemy. Tym gorzej, gdy wywlekam swój, a ktoś mi o tym dodatkowo przypomina). Plus doświadczenia mówiące, że nie warto.

Arcael...
Kaiser i Hauser nie są kolcami. Hauser w swoim poście był racjonalny i uprzejmy. Wirtualnie mnie przytulił - to dziwne i miłe. Z kolei Kaiser po prostu nie wie jak do mnie dotrzeć - i nic dziwnego, bo kto wie? Jest szczery, a to czasem musi boleć.
Jeż...? Nie... Przytulam się raczej do drzewa, na którym każdy liść inny... Tak, desperacja.
Może to ja jestem jeżem?

So Damn Hot...
Niektóre lekcje są zbędne. Niektóre nawet szkodliwe. Ta od mamy miała swój udział w utrudnieniu mi komunikacji z ludźmi. Mam dużo do nauczenia, ale chyba jeszcze więcej do oduczenia. Może Ty również...?

-

Dziwnie mi, gdy zmieniacie avatary. Jakbyście nagle stawali się innymi osobami. Chyba traktuję je jak "twarze". To dziwne, ale jedno i drugie nierzadko naprowadza na niektóre cechy właściciela...

"Człowiek" to pojęcie względne, tak...? Spameřski w swoim pierwszym poście pisał, że jest tam, gdzie nasze wyobrażenie o nim, na co odpowiedziałam, iż nie mam wyobrażenia. Może powinnam je mieć? Ale czy to by nie stworzyło ograniczenia...? Przeprowadzałabym "selekcję" i odrzucała być może wartościowe osoby i lekcje...
 

Arcael

Nowicjusz
Dołączył
28 Lipiec 2012
Posty
89
Punkty reakcji
5
Wiek
34
Miasto
Rzeszów
Uprzejmość swoją drogą, ale racjonalizm potrafi być chłodny, stąd moje porównanie do kolca. Sam nie stronię od tego, ale u mnie zalatuje to już czasem zgorzniałością. Miłość nie jest zbyt racjonalnym uczuciem, a jest taka ciepła, nieprawdaż? Szczerość potrafi być bardzo bolesna. Jest takie japońskie powiedzenie, które brzmi: "Dobre lekarstwo gorzkie jest dla ust, a dobra rada razi nasze uszy."

Co do zmiany avatarów, to właśnie powracam do mojego dawnego internetowego "wizerunku", od którego próbowałem uciec, ale powrócił do mnie jak bumerang, więc pogodziłem się już z tym, możliwe, że niedługo powrócę do starego nicku, który używam od kilku lat, ale to dopiero jak będzie mnie stać na VIP smsa za, o zgrozo, 11 zł.
 

Kapciuszek

niepoprawna optymistka.
VIP
Dołączył
15 Grudzień 2006
Posty
5 363
Punkty reakcji
78
Miasto
kraina baśni
Kapciuszku...
Sympatycznie się nazywasz, ale to swoją drogą...
Strach - tak. Narzucanie się - tak (Wiem, że każdy ma własne problemy. Tym gorzej, gdy wywlekam swój, a ktoś mi o tym dodatkowo przypomina). Plus doświadczenia mówiące, że nie warto.

"- Pomyśl wreszcie o sobie – poprosiło umierające dziecko. " :)

Powinnaś zrozumieć, że to, że inni zwracają się do Ciebie o pomoc i radę nie łączy się z obowiązkiem bycia wiecznie szczęśliwą, silną, bez problemów i wątpliwości. Każdy z nas ma prawo do chwili słabości. A ludzie już są tak skonstruowani, że zajęci swoimi problemami nawet nie zwracają uwagę na innych, nawet jeżeli mają szczere chęci do pomocy. Dlatego też trzeba sygnalizować im, że czegoś od nich potrzebujemy aby mogli się zatrzymać, ogarnąć i zauważyć kogoś zamiast tylko czubka własnego nosa.

Powiedzenie "źle mi, potrzebuje pomocy", "porozmawiaj ze mną albo po prostu bądź przy mnie i mnie przytul" na pewno nie jest narzucaniem się. O ile nie będziesz co 5 minut narzekać jaki to świat jest okrutny i niesprawiedliwy, to każdy o zdrowych zmysłach i posiadających chociaż odrobinę empatii nie uzna, że się narzucasz.

Tylko trzeba się przełamać. Zacząć od małych kroczków. Wspomnieć coś o sobie, zobaczyć jak dana osoba zareaguje, sprawdzić ją, czy nadaje się na słuchacza. Żeby zaufać potrzeba czasu i nie ma co się śpieszyć. W końcu znajdziesz osobę, której będziesz mogła powiedzieć wszystko i będziesz pewna, że ona słucha i chce pomóc.
 
S

Spamerski

Guest
Uciekając być może również odrzucasz wartościowe osoby i lekcje, zatem i to nie wydaje się być rozwiązaniem problemu. Jeśli ktoś ucieka, to przeważnie ze strachu. W Twoim przypadku mogłoby się wydawać, że boisz się tego, że ktoś Ciebie nie zrozumie lub Ty kogoś. Każdy z nas jest ofiarą: fortuny, Boga, śmierci, wartości itp. Jeśli mielibyśmy stale uciekać przed wszystkim, co nas otacza, to nawet samobójstwo nie byłoby ucieczką. W większość naszych działań wpisane jest ryzyko. Jest to nieuniknione. Jeśli wiemy, że każdy z nas umrze, to nie ma sensu obawiać się śmierci, bo jeśli nas dopadnie, to... nic już nie zmienimy. Przestaniemy istnieć. To jest tak, jakbyś się obawiała wyjść na ulicę, bo możesz zostać potrącona na pasach. Lęk to zły doradca, zresztą jak większość negatywnych emocji. Nie uciekaj, Rayne.
 

Rayne

Nowicjusz
Dołączył
19 Sierpień 2012
Posty
76
Punkty reakcji
1
Wiek
31
Arcael...
Miłość też może być racjonalna... Może zależy o jakiej miłości mowa.

Kapciuszku...
Namierzyłaś, to chyba dobrze.
Chyba robię jakieś kroki... Tak myślę...

Spameřski...
Wydaje mi się, że uciekam od tego, co uczy mnie tych rzeczy, których później muszę się oduczać... Z większości "pól walki" znikałam wtedy, gdy punkt "nieporozumienia" już minął. Jeśli nie udało się naprawić tych nieporozumień, to następna w kolejności jest agresja. To w tym punkcie znikam. Nie powinnam...?

Kaiser...
To zapraszam. Jeszcze tylko klucz, wytrych lub kopniak, bo się zatrzasnęłam.
Obejrzałam tamten film. Mogłabym się do niego odnieść na tak wiele sposobów... Który miałeś na myśli?
 

kaiser

where is my mind?
Dołączył
19 Grudzień 2011
Posty
736
Punkty reakcji
30
Miasto
Warszawa
Obejrzałam tamten film. Mogłabym się do niego odnieść na tak wiele sposobów... Który miałeś na myśli?
to jest specyficzny film - to tak jak ogladasz obraz, nie ma jednoznacznej interpretacji. każdy widzi w tym obrazie to co mu gra w duszy. ja widziałem Rayne bięgnącą wbrew logice ;)
 
S

Spamerski

Guest
Skąd masz pewność, że musisz się tych rzeczy oduczać?
"Wydaje mi się, że uciekam od tego, co uczy mnie tych rzeczy, których później muszę się oduczać(...) - zabrzmiało to przedmiotowo. Dlaczego? Masz na myśli ludzkie zachowania? A może coś innego?

Nieporozumienie często bywa negatywną emocją, która wywołuje agresję. Agresja sama w sobie nie jest zatem niczym złym, gdyż to reakcja na negatywną emocję. Jeśli przyczynę agresji "zaatakujemy" intelektualnie, to czy jest to coś złego? Chyba nie.

Mogłabyś podać konkretny przykład z Twojego życia sytuacji, w której uznałaś, że należy się wycofać (oczywiście możesz zmienić czas wydarzeń, podać fikcyjne imiona itp.)? Może wtedy będzie mi łatwiej zrozumieć.
 

Rayne

Nowicjusz
Dołączył
19 Sierpień 2012
Posty
76
Punkty reakcji
1
Wiek
31
Niektóre ze złych lekcji nauczyły mnie unikania mówienia o sobie (tym samym blokując rozwój umiejętności zrozumiałego wyrażania uczuć i myśli). To chyba coś, czego powinnam się oduczyć. Zdaje się, że zostało to tutaj ustalone...
"Zaatakować" przyczynę agresji "intelektualnie"? Czyli wyjaśnić nieporozumienie? Są sytuacje, w których takie próby nie mają szans na powodzenie. Czasem da się je rozpoznać i można się wycofać przed doznaniem urazów, czyli między innymi szkodliwych lekcji.
Przykład? Dziwna sytuacja w jednej ze szkół, w jakich miałam okazję się uczyć... Chorowałam, więc opuszczałam wiele zajęć, wskutek czego byłam nieklasyfikowana z siedmiu przedmiotów. W wakacje spokojnie je sobie zdałam, a w następnym roku szkolnym nauczycielka języka angielskiego, która od zawsze z nieznanych przyczyn bardzo lubiła mi docinać, na dzień dobry powiedziała, że nie chce mnie uczyć, bo nie chodzę na lekcje, a gdy już chodzę, to nie jestem aktywna. Kazała mi pójść do grupy podstawowej. Poszłam więc do grupy podstawowej, a tam od kolejnej nauczycielki usłyszałam, że nie chce mnie uczyć, bo to nie ma sensu, skoro tak dobrze znam angielski. Kazała mi wrócić do grupy zaawansowanej. Wróciłam. Tam nauczycielka dowiadując się co ja tu znów robię stwierdziła, iż będzie mnie ignorować i nie zaznaczy nawet, że jestem obecna, skoro bywam nieobecna duchem. Wyszłam. Poszłam do dyrektora. Powiedział, że ta nauczycielka "często gnębi niektóre uczennice, bo jest o nie zazdrosna" i powinnam "przymykać na to oko". Porozmawiał o tej sytuacji z gniewną nauczycielką i niby zaakceptowała moją obecność, ale nadal byłam źle traktowana i wykluczona z zajęć, przez co nie było już nawet sensu próbować być aktywną. Wróciłam do dyrektora z propozycją, iż nie będę chodzić na angielski i po prostu znowu zdam egzamin klasyfikacyjny. Nie zgodził się na to. Mimo to przestałam chodzić na angielski. Wezwał mojego rodzica. Zmieniłam szkołę.
Mogłam nauczyć się potulności wobec braku szacunku, podporządkowywania się nielogicznym decyzjom, ślepego składania hołdów poddańczych dla "autorytetów"... Tak myślę. Czy przypadkiem wpajanie tych zachowań nie sprawia, że prawa człowieka są stale łamane? Miałam to codziennie znosić...? Skoro ona nie mogła zniknąć, to ja zniknęłam. Obu nam ulżyło, a ja nadal jestem nonkonformistką - czyli tym, kim myślę, że powinnam być. Może przemówiło to również do dyrektora, nie wiem. Dziwne jednak, że akceptował to, iż nauczycielka "gnębi niektóre uczennice". Mogłam mu na poczekaniu wymienić dwie zrównoważone osoby, które chętnie zajęłyby jej miejsce. Jako ktoś "mniej ważny" raczej wiele bym nie zdziałała w tej sprawie, a już na pewno nie w pojedynkę. Wiele osób doznawało krzywdy na lekcjach tej pani, ale każdy bał się coś z tym zrobić - nauczyli się z tym żyć. Chyba słusznie oceniłam, iż nie mam szans... Najprędzej zostałabym wyrzucona ze szkoły. Przenieść to do sądu? "Znęcanie się psychiczne"... System sądowniczy chyba w każdym budzi niechęć. To kolejna rzecz, która z jakiegoś powodu działa przeciwko nam... Pewnie wszyscy słyszeliśmy jak długo mogą trwać procesy (i ile kosztować), a nie byłam wtedy wystarczająco zdrowa.
Dotarłam więc do punktu, w którym panowała wyłącznie agresja i uciekłam.
Czy wycofałam się niesłusznie? Jeśli ktoś tak uważa, to chętnie o tym poczytam, choć nie cofnę już tego, co zrobiłam...
 
0

03092010

Guest
So Damn Hot...
Niektóre lekcje są zbędne. Niektóre nawet szkodliwe. Ta od mamy miała swój udział w utrudnieniu mi komunikacji z ludźmi. Mam dużo do nauczenia, ale chyba jeszcze więcej do oduczenia. Może Ty również...?
i tak dostaniesz w zyciu sporo lekcji, nawet jesli w Twoim odczuciu beda zbedne czy szkodliwe. czasami wylacz emocje i na sytuacje spojrz w sposob chlodny a zobaczysz ze wszystko ma swoj sens.

no i poczekaj kilka lat..

a ja sporo mam i do nauczenia i sporo do oduczenia.

Dziwnie mi, gdy zmieniacie avatary. Jakbyście nagle stawali się innymi osobami. Chyba traktuję je jak "twarze". To dziwne, ale jedno i drugie nierzadko naprowadza na niektóre cechy właściciela...
ale zwroc uwage, ze awatary wciaz maja ten sam sens. przynajmniej moj.
 
S

Spamerski

Guest
Jeśli nie ma szans na wyjaśnienie nieporozumienia, to ja bym zaatakował jego źródło, czyli czasami konkretnego człowieka. To jest mój mechanizm, natomiast Twój to ucieczka. Nie mnie oceniać, który z nich jest lepszy.

Lepiej mi odczytywać Twoje emocje z opisów tego, co przeżyłaś, Twojego zachowania, niż z tego, jak sama je opisujesz. Może tędy droga?
 

Rayne

Nowicjusz
Dołączył
19 Sierpień 2012
Posty
76
Punkty reakcji
1
Wiek
31
Co zrobić w realnym życiu, Kapciuszku?

Spameřski... więc... mam pisać o wydarzeniach...?

...
Nie wiem co jeszcze mogę dodać... Poczekam...
 
Do góry