Lobo2007
Wyjadacz
- Dołączył
- 25 Wrzesień 2007
- Posty
- 10 249
- Punkty reakcji
- 381
- Wiek
- 44
O co chodzi w słynnej sprawie pani Tymoszenko?
Naruszono demokratyczne standardy. Jakie to standardy? Polityk nie powinien być pociągany do odpowiedzialności, a jeżeli już, to nie za sprawy związane ściśle z pełnionymi funkcjami. Dyrektor przedsiębiorstwa może odpowidać za niegospodarność czy działanie na niekorzyść firmy, ale minister jako wybraniec ludu niepowinien.
Jeśli już to powienien odpowiadać przed specjalnie utworzonymi Trybunałami Stanu, na które wpływ muszą mieć inni politycy, aby czasami nie popadli pod sąd jak zwykli śmiertelnicy.
Ukraina, choć kultura polityczna przypomina tam Rosje, zwłaszcza pod rządami Janukowycza, a więc i demokracja nie jest tam twardo osadzona (choć Ukraina jest jednak póki co, bardziej europejska od Rosji), podobnie jak Rosja chce przed światem odgrywać, że trzyma się tych samych obyczajów demokratycznych jak zachód. W tym wypadku jednak wystapił niemiły zgrzyt.
Co takiego nastąpiło, że oburzenie jest tak wielkie? Czy Tymoszenko była niewinna? Raczej nie. Nawet ona twierdzi, że skazano ją wybiórczo. Inni politycy nie siedzą, a robili podobnie. Także na zachodzie mówi się, że może była winna, ale nie postawiono jej przed Trybunałem Stanu, czyli nie sądzono jej we własnym politycznym gronie. Problem w tym, że Ukraińskie prawo takiej instytucji nie przewiduje. Taki sam sąd dla kieszonkowca, i dla premiera. Nawet jesli pod wpływem zachodu Ukraina to zmieni, to przecież prawo nie działa w wstecz.
Na Ukrainie już wiemy jest patologia, nie ma demokracji. A jak to wygląda na zachodzie? Kanclerz Niemiec podpisuje znaczącą umowę z Rosją i dostaje w nagrodę synekurę w Rosji po swoim odejściu. Kolejna Kanclerz nie robi nic, aby badać tą sprawę. Najgłośniej krzyczy tez w obronie Tymoszenko. No tak, a może tez ma swoje sprawki, za ktore kolejny Kanclerz kiedy nastąpi wsadziłby ją do ciupy? To dopmysły, ale jakby niebyło, standardu trzeba bronić, bo nigdy nic nie wiadomo. Nie zastanawiać się nad nim, a o niego walczyć.
Jak to jest? Z jednej strony karanie poprzedniej ekipy to patologia umożliwia polityczną walkę nie fair. Z drugiej strony, jeżeli wina jest autentyczna, dlaczego ma być nieukarana? Niekaranie doprowadzi do tego, że politycy będą mogli traktować państwo, jak swój włąsny folwark. Ba, w sytuacji, kiedy to państwo narażone jest na obce wpływy będą mogli je po prostu sprzedwać. Grozi im za to co najwyżej przegranie wyborów.
Który wybór lepszy, a może istnieje złoty środek?
Naruszono demokratyczne standardy. Jakie to standardy? Polityk nie powinien być pociągany do odpowiedzialności, a jeżeli już, to nie za sprawy związane ściśle z pełnionymi funkcjami. Dyrektor przedsiębiorstwa może odpowidać za niegospodarność czy działanie na niekorzyść firmy, ale minister jako wybraniec ludu niepowinien.
Jeśli już to powienien odpowiadać przed specjalnie utworzonymi Trybunałami Stanu, na które wpływ muszą mieć inni politycy, aby czasami nie popadli pod sąd jak zwykli śmiertelnicy.
Ukraina, choć kultura polityczna przypomina tam Rosje, zwłaszcza pod rządami Janukowycza, a więc i demokracja nie jest tam twardo osadzona (choć Ukraina jest jednak póki co, bardziej europejska od Rosji), podobnie jak Rosja chce przed światem odgrywać, że trzyma się tych samych obyczajów demokratycznych jak zachód. W tym wypadku jednak wystapił niemiły zgrzyt.
Co takiego nastąpiło, że oburzenie jest tak wielkie? Czy Tymoszenko była niewinna? Raczej nie. Nawet ona twierdzi, że skazano ją wybiórczo. Inni politycy nie siedzą, a robili podobnie. Także na zachodzie mówi się, że może była winna, ale nie postawiono jej przed Trybunałem Stanu, czyli nie sądzono jej we własnym politycznym gronie. Problem w tym, że Ukraińskie prawo takiej instytucji nie przewiduje. Taki sam sąd dla kieszonkowca, i dla premiera. Nawet jesli pod wpływem zachodu Ukraina to zmieni, to przecież prawo nie działa w wstecz.
Na Ukrainie już wiemy jest patologia, nie ma demokracji. A jak to wygląda na zachodzie? Kanclerz Niemiec podpisuje znaczącą umowę z Rosją i dostaje w nagrodę synekurę w Rosji po swoim odejściu. Kolejna Kanclerz nie robi nic, aby badać tą sprawę. Najgłośniej krzyczy tez w obronie Tymoszenko. No tak, a może tez ma swoje sprawki, za ktore kolejny Kanclerz kiedy nastąpi wsadziłby ją do ciupy? To dopmysły, ale jakby niebyło, standardu trzeba bronić, bo nigdy nic nie wiadomo. Nie zastanawiać się nad nim, a o niego walczyć.
Jak to jest? Z jednej strony karanie poprzedniej ekipy to patologia umożliwia polityczną walkę nie fair. Z drugiej strony, jeżeli wina jest autentyczna, dlaczego ma być nieukarana? Niekaranie doprowadzi do tego, że politycy będą mogli traktować państwo, jak swój włąsny folwark. Ba, w sytuacji, kiedy to państwo narażone jest na obce wpływy będą mogli je po prostu sprzedwać. Grozi im za to co najwyżej przegranie wyborów.
Który wybór lepszy, a może istnieje złoty środek?