Siódmy miesiąc

Status
Zamknięty.

Bishop986

King of Mars
Dołączył
3 Sierpień 2008
Posty
8 886
Punkty reakcji
70
Miasto
Kraina "By żyło się lepiej"
4 lipca 2012​

***

2pq3jwp.jpg

Aito, Kyle i Alan znali się już dość dobrze. W końcu ostatnie sześć miesięcy byli członkami jednej ekipy. Nie było ich wielu i nie mieli wiele, ale dzięki swym umiejętnościom i chartowi ducha potrafili radzić sobie w tych ciężkich czasach.
Ekipą dowodził Borys Jukowski, lekko podstarzały były oficer GRU, który przez pracę w Blackwater znalazł się w Stanach podczas wydarzeń grudnia 2011. Był to kawał chłopa o widocznej tężyźnie fizycznej, której ząb czasu nie nadwątlił na tyle by Borys musiał zaprzestać swej działalności. To on tutaj dowodził bo miał najwięcej doświadczenia i dlatego że ostatni który próbował przejąć władzę leżał już kilka metrów pod ziemią. Prócz niego w ekipie byli jeszcze Eckhart, młody najemnik z Izraela, Malcom, czarnoskóry wyrzutek z Marines i Nicole Ariston, była oficer FBI, która karierę skończyła przez podejrzenie o korupcję a później szukała szczęścia w Blackwater. Ona i Ivan "założyli" tę drużynę zbierając w pierwszych miesiącach 2012 tych, których uważali za najlepszych.
Żyło im się nieźle. Mieli niewielką "bazę" zorganizowaną w czymś co niegdyś pewnie było jakimś schronem. Znajdowała się ona na terenie Panola Mountain State Park około 19 mil od Atlanty. Dobrze ukryta miejscówka dawała duże szanse na przeżycie. I jak już wspomniano żyło się tam nieźle. Do czasu... Kanibale zostali wytrzebieni przez szabroników lub przez samych najemników, więc wolni z pobliskiej osady nie zlecali już zadań. Szabrownicy wynieśli się na zachód bo w centrum Atlanty to co się dało zrabować zrabowali. Wraz z ostatnim gangiem skończyły się misje obstawiania ich akcji. Pod koniec czerwca skończyła się benzyna a teraz powoli kończyło się jedzenie. Głód zaglądał im w oczy, choć nikt nie panikował, nie z takiej gliny ulepieni byli członkowie tej grupy.
Dzień rozpoczął się jak każdy inny. Eckhart właśnie schodził z ostatniej nocnej warty a zastępował go Malcolm, który ze swą strzelbą wkroczył na mały nasyp nad schronem. Izraelczyk od razu wpełzną do wojskowego Humvee by rozłożyć się na tylnej kanapie. Aito ćwiczył obok walkę kataną zadając niemiłosierne ciosy wyimaginowanemu wrogowi, Kyle akurat wstał i przeciągając się wyszedł ze schronu a Bolt siedział na masce drugiego samochodu czyszcząc broń. Zapowiadał się kolejny nudny dzień. Coś jednak przerwało ten schemat. Zarośla obok leśnej drogi poruszyły się. Malcolm od razu wskazał miejsce reszcie i skierował tam broń. Nic jednak się nie stało. To tylko Nicole wracała ze "zwiadu". Nie było jej dwa dni, lecz i tak wróciła wcześniej niż zapowiadała. Kobieta tylko uśmiechnęła się widząc jakie zamieszanie wywołała jej obecność.

9zyber.jpg

-Spokojnie chłopaki. Za ładna jestem żeby umierać - zaśmiała się przechodząc przez "dziedziniec" a kroki szybko skierowała do bunkra - Tak jak przypuszczaliśmy możemy mieć :cenzura: El Dorado pod nosem.
Jej słowa wszystkim zamieszały trochę w głowach, lecz to ona była druga po bossie, więc nie komentowano tego co mówili do siebie.
Po skromnym śniadniu (po dwie kanapki z masłem) Nicole wyszła ze schronu i zawołała trzy osoby - Bolt'a, Aito i Kyle'a.
W "biurze" czekał już na nich Ivan swym zwyczajem trzymając nogi na starym i zakurzonym biurku. Uśmiechnął się widząc kompanów i rozłożył ręce gestem powitania.
-Witam kamratów! - rzekł z miękkim słowiańskim akcentem - Jak "śniadanko"? Hahaha! Też to rano miałem. No... Ekhm... Sytuacja jaka jest każdy widzi a i głowy własne macie to i wymyślić, że mamy przegwizdanie nie trudno. Benzyny niet, jedzenia prawie niet, tylko amunicjo jeszcze jako tako. Kanibali wystrzelali, job ich mać! Tfu! Szabrowniki już nie płacić benzynu za eskorte, osada nie płacić za zabicie kanibali, job ich mać! Tfu! Sabaki! Tfu! To cienko no ale moim to głowa żeby nas poratować. Nicole opowiedz kamratom resztę.
Jukowski wytarł butem ślinę, którą popluł blat podczas przeklinania na kanibali i zakładając ręce za głowę czekał aż Ariston zabierze głos.
-Ok... - kobieta w końcu ozwała się po wstępnym szoku zafundowanym dzięki przemówieniu przełożonego - Ivan już wyjaśnił jak jest zresztą tego wyjaśniać nie trzeba. Od jakiś dwóch tygodni myśleliśmy, że w tej okolicy już nic nie ugramy, ale... Byłam na małym zwiadzie. Pamiętacie to pole golfowe na północy parku? Trochę ponad dwie mile od nas? No właśnie. Nigdy się nim nie interesowaliśmy bo nasi "zaufani" szabrownicy zawsze mówili, że nic tam prócz zombiaków nie ma. G*wno prawda. Na małym placu za głównym budynkiem stoją trzy ciężarówki wojskowe. Cholera wie co wojacy chcieli tam przechować, ale widocznie nie zdążyli. To może być nasza szansa.
Wtedy głos zabrał znów Ivan:
-Plan być prosty. Was trzech i Nicole idziecie albo od razu na miejsce i staracie się przejąć cokolwiek by tam nie było albo ewentualnie idziecie do osady w Stockbride. Tam jest taki jeden... MacRoberts. Handluje żarciem. On załatwi ludzi i razem z nimi pójdziecie do pole golfowe. Bez znaczenia bo to co znajdziemy i tak będziemy jemu sprzedawać. To nasz nowy kontakt a ludzie mogą się przydać. No. Wiecie jak ze mną. To wasze zadanie i to wy decydować. Byle szybko decydować bo ni chce już źryć chleba z masłem.

***​

Jackey Nielsen podróżował sam. Tak chyba wolał. Kierował się na południe. Nie było w tym jakiegoś konkretnego celu. Po prostu wiedział, że siedzenie na tyłku w jednym miejscu nie wiele mu da a jedzenia trzeba było szukać. Z początku szedł wzdłuż 124, ale zaczął się od niej oddalać, gdy ta zbliżyła się do gęściej zabudowanych terenów. Już dawno nauczył się je omijać. Sam miał zbyt duże szanse na bolesną śmierć z rąk zakażonych.
Orientował się trochę na wyczucie i trochę dzięki znakom drogowym, które wcześniej mijał.

Test:
Jackey [test na orientację w terenie]. Wynik 20.
Test natury na orientację w terenie [podstawowy, 3]. Wynik 6.
Test wygrywa Jackey.

Szło mu to dobrze. Bez większych trudności obierał drogę starając się mijać tereny zabudowane. Wytyczona trasa zawiodła go do jakiegoś lasu oznaczonego na znakach jako Mountain-Arabia Nature Preserve. Zszedł z utwardzonej drogi by znowuż ominąć zabudowania zapowiadane przez znaki drogowe. Orientacja w lesie nie była już tak łatwa. Wprawdzie miał mniej więcej świadomość, gdzie się znajduje, lecz nie czuł się zbyt pewnie.

Test:
Jackey [test na orientację w terenie]. Wynik 24.
Test natury na orientację w terenie [średni, 5]. Wynik 5.
Test wygrywa Jackey.

Stanął w miejscu i zaczął się rozglądać. Starał się sobie przypomnieć kierunki świata i trasę jaką wytyczył w głowie na podstawie znaków. Jego wyobraźnia wytworzyła szkic najbliższej okolicy rezerwatu... i to pomogło. Bystry umysł szybko pojął dokąd należy podążać.

111rtad.jpg

Jackey kroczył dobre pół mili leśną ścieżką. Słońce przebijało przez niezbyt gęsty drzewostan a lekki wietrzyk ochładzał wędrowca. Mała ilość zarośli sprzyjała widoczności przez co Nielsen czuł się pewniej. W takich warunkach trudno było go zaskoczyć. Chociaż...
Kiedy dochodził do miejsca, w którym ścieżka skręcała w prawo (na południe) doszedł go dziwny dźwięk. Ni to jęk, ni wycie. Ot nierozpoznawalny wytwór jakiejś istoty. Nielsen rozejrzał się, ale niczego w zasięgu wzroku nie dojrzał. Przysłuchał się więc. Odgłos był wyraźny i na pewno dochodził z lewej strony gdzieś z głębi gęściej zarośniętego terenu.

***​

W tym samym dniu jeszcze jedna osoba kierowała się na południe. Raylan Givens od trzech dni śledził grupę kanibali, którzy wyjechali na łowy. Sam był świadkiem tego co robili z napotkanymi ludźmi i jego poczucie sprawiedliwości kazało mu ich dorwać. Raylan nie wiedział nawet ile mil już za nimi podążał.

Test:
Raylan [test na orientację w terenie]. Wynik 3.
Test natury na orientację w terenie [łatwy, 2]. Wynik 12.
Raylan przegrywa test.

Ostatnim puntkem orientacyjnym było Lawrenceville. Dalej było już tylko omijanie zombiaków, kilka strzałów i próba nadążenia za kanibalami. Było ich ośmiu. Poruszali się dwoma pickupami i byli dobrze uzbrojeni. Givens musiał ich tropić na piechotę, ale jego zwierzyna często robiła długie postoje by plądrować domy i sklepy. Dzięki temu mógł nadążyć trzymając się kilka mil za nimi. Niestety z czasem zgubił trop.
Znajdował się na Rockland Road, która była... "gdzieś". Tyle wiedział bo znak podał mu nazwę drogi, ale i tak był w kropce jako że nie znalazł nic co by bardziej wyraźnie wskazywało jego położenie i ze względu na to, że kanibale oddalili się na tyle, że po prostu nie nadążył za nimi.

23wmxxg.jpg

Jeszcze przed południem znalazł się tuż przed miejscem gdzie Rocland Road zakręcała. Niby nic nadzwyczajnego, ale był to jakiś przełom w jego podróży. Około 50 m. przed zakrętem usłyszał ryk silnika i gorzki krzyk:
-Cholera!
Były policjant do razu wyczulił zmysły. Kroczył ostrożnie. Szedł trochę pochylony na ugiętych kolanach z rewolwerem gotowym do strzału. Trzymając się zewnętrznej strony zakrętu wychylił się lekko by zobaczyć co kryje się za ścianą drzew.
Przy starym Dodge'u stał jakiś grupy facet w ogrodniczkach i obcierał coś brudną szmatką. Maska była podniesiona a obok mężczyzny leżała skrzynka z narzędziami. Raylan nie przypominał sobie jego twarzy. Chyba nie był to jeden ze ściganych przez niego typów, ale z drugiej strony nie wszystkim się dobrze przyjrzał.
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Kyle sądził, że to będzie dzień jak każdy inny. I to właśnie go irytowało. Był stworzony do walki, doskonale o tym wiedział, a dreszcz emocji pojawiający się przy każdym ze starć, przypominał mu o tym. Tymczasem od jakiegoś czasu siedzieli w tej dziurze bezczynnie. Tak się nie godziło profesjonalistom.
Gdy został wezwany wraz z dwoma towarzyszami, sam czekał cierpliwie, wysłuchując relacji obecnego stanu rzeczy. Nieco imponowało mu, że tak stanowczy człowiek jak Ivan, oddaje im inicjatywę. Uznał za stosowne odpowiedzieć:
- Szabrownicy albo zatajali tamtejsze znalezisko, lub o nim nie wiedzieli. To drugie jest mało prawdopodobne, gdyż ci myszkują wszędzie - Kyle skrzywił się na myśl o tej grupie. Nie był przesadnie honorowym człowiekiem, ale ich pazerność brzydziła go - Myślę, że powinniśmy ruszyć natychmiast.
Nowa sytuacja zmusiła Devenau do rozmyślań, które zgodnie ze swoją naturą, pozostawił dla siebie. Szabrownicy ,,kryli" to miejsce. Ale po co? Skoro znajdowało się tam coś cennego, powinni to zagarnąć. A może na polu grasował Łowca... Zdusił myśli w zarodku. Czas pokaże. Tymczasem najemnik spojrzał po Aito i Alanie, oczekując ich reakcji.

robertce.jpg

Imię i nazwisko: Kyle Devenau

Wiek: 30 lat

Grupa: Najemnik

Charakter: Zawsze zastanawia się dwa razy nad przyszłym ruchem i stroni od wydawania pochopnych sądów. Uważa, że w nowych realiach trzeba nie tylko uważnie myśleć, ale i tak działać. Nie lubi dużo mówić, nad czczą gadkę przekłada działanie. Jego skryta natura przejawia się również podczas walki. Kyle lubuje się w bezszelestnym działaniu, zaś umiejętność zachowania zimnej krwi tylko mu pomaga. Choć trudna przyszłość sprawiła, że Devenau jest nieco zgorzkniałym człowiekiem, to nigdy nie pozwolił, aby żal przejął nad nim kontrolę. Prywatnie uważa, że na zgliszczach znanego mu świata, pojęcia dobra i zła zatarły się. Powtarza sobie, że nie warto rozpamiętywać przeszłości, a skupić się na walce o przetrwanie. A że można na tym jeszcze zarobić, co w tym złego?

Historia: Przed atakiem Kyle prowadził życie ulicznika. Interesował się kulturą hip-hopu, a było to jedyne co tak naprawdę odrywało go wtedy od ponurej rzeczywistości. Czuł, że posiada potencjał, ale trudne warunki życiowe
utrudniały jego eksploatację. Co ironiczne, dopiero inwazja przyniosła mu właściwe natchnienie i możliwości. Od kiedy przystąpił między szeregi najemników i zabił pierwszego nieumarłego, jednocześnie zrozumiał, że to właśnie potrafi najlepiej. Szybko stał się zręcznym, cichym łowcą. Jednocześnie daleki jest od opłakiwania dawnych czasów. Świat przecież nigdy nie był przyjaznym miejscem.

Atrybuty:
Siła - 5 (3+1+1)
Zręczność - 4 (3+1)
Szybkość - 3
Wytrzymałość - 6 (3+2+1)
Inteligencja - 0

Technika - 3 (2+1)
Negocjacje/Dyplomacja - 2
Charyzma - 0
Orientacja w terenie - 0
Celność - 5 (4+1)

Umiejętności:
Mieszkaniec slumsów - twarde życie ulicy okazało się być hartujące (+1 Wytrzymałości)
Ogarnij te bity - Kyle próbował kiedyś nagrywać własną płytę. Długie godziny przy sprzęcie muzycznym, podszkoliły go pod kątem techniki (+1)
Sokole oko - strzelaniny na dzielnicy były na porządku dziennym. Kto nie był czujny, dostawał kulkę w łeb (+1 do Celności)
A dzisiaj będzie biceps... - lokalna siłownia miała tanie karnety. Kyle lubił czasem tam wyżyć życiowe bolączki (+1 do Siły)

Broń:
Desert Eagle z tłumikiem - 1,5 obrażeń
Nóż - 0,5 obrażeń

Pancerz/ubiór
Głowa: Kaptur - 0,2 ochrony
Korpus: Długa bluza - 0,3 ochrony
Rękawiczki: Brak
Nogi: Spodnie z zapięciami - 0,3 ochrony
Stopy: Sportowy ubiór - 0,2 ochrony

Ekwipunek
Stara kaseta z nagraniami Tupaca
Paczka sucharów
Manierka z wodą (0,5)
Magazynek x9 naboi
Magazynek x9 naboi
Konopny sznur (3m)
Medykamenty (penicylina x3, bandaż x2, spirytus salicynowy 0,3l)
Tłumik (osadzony na Desert Eagle)
 

bati999

Macierz Diagonalna
Dołączył
13 Październik 2008
Posty
2 211
Punkty reakcji
18
Wiek
26
Miasto
Tarnobrzeg
- Cholera... Jakie to kłopotliwe... Mnie nikt nigdy nie obronił, więc czego mam poczucie, że muszę tam iść? - Pomyślał.
Nieumarli nie stanowili dla niego takiego problemu - toć odstrzelenie im łba jest dość łatwym wyczynem. Jednak, większa grupka może działać już na jego niekorzyść. Do go denerwowało. Stłumiony głos nie wywarł na nim większego wrażenia, więc rozglądnął się, poprawił kaptur i powolnym krokiem poszedł w stronę krzyku.
Długie ostrze scyzoryka było dokładnie schowane pod bluzą, w razie wypadku. Cóż, chowałby go pod kurtką, ale podczas ucieczki zdołał zabrać tylko bezrękawnik. Był czujny, nie chciał popełnić błędu. Może to tym razem będzie przełom?
Gdy zauważył, że jest coraz bliżej, stanął jeszcze w dość dużej odległości(Jak mu się wydawało - bezpiecznej) i zaczął obserwować. Wytężył wzrok, cały czas starając się podchodzić bliżej i najciszej jak umiał. Starał się również dopasować to co widzi, do tego co powszechnie znane lub to co kiedyś widział. To ułatwiłoby mu zadanie, i, gdyby okazało się, że to coś jest zmutowanym potworem, znalezienie słabych punktów.

3402549-przystojny-m-ody-cz-owiek-w-kaptur-wyizolowanych-na-bia-ym-tle.jpg

Imię i Nazwisko: Jacky Nielsen

Wiek: 23 lata

Grupa: Wolni

Historia: Życie Jack'a (wolał, aby mówili do niego Jacky [jeżeli już ktoś miał do niego mówić...]) nigdy nie było zbytnio wesołe i ciekawe. Gdy skończył niespełna 7 lat stwierdzono u niego chorobę psychiczną. On jednak zawsze uważał się za normalnego - tyle, że nikt nie chciał mu pomóc i wesprzeć. To sprawiło, że odizolował się od reszty. Chodził sam, swoimi ścieżkami. Jego stan stwierdzono na dosyć normalny, dlatego też mógł chodzić do normalnej szkoły. Tam również się nie przelewało. Tam żyło się jak w dżungli - silniejszy przetrwa... Jemu się to nie udało. Jednakże dużo siedział przed książkami. Przeczytał tyle różnych książek, również o samoobronie, że zaczął coś pojmować. Uczył się również ponad przeciętnie, no ale - nie był kimś wyższym, był przecież psycholem z którym nikt się nie zadawał. Nauczyciele, niby wielcy znawcy psychiki nastolatków również byli przez to wszystko do niego uprzedzeni. A rodzina - nie można powiedzieć, że była to istna patologia. Pieniędzy starczało. Nie na duże zachcianki, ale przynajmniej było co zjeść i w co się ubrać.
Gdy afera z nieumarłymi zaczęła krążyć i było słychać o niej coraz wyraźniej w mediach, jego to niezbyt przejmowało. Sam twierdził, że mógłby żyć pośród zombie, gdyby ci nie chcieli wyżreć jego mózgu. To tylko trzymało go od nich - ich "styl" i zachowanie ogółem mu nie przeszkadzało. "Ludzie zachowują się tak w sklepach, jak coś chcą dostać" - twierdził. Zabrał same najpotrzebniejsze rzeczy i uciekł, patrząc jak ci, którzy niegdyś upokarzali go sami zostali rozszarpywani przez ożywieńców. To co udało mu się znaleźć upychał jak się dało. Wszystko miało dla niego znaczenie. Sam zorientował się, że wcale nie jest upośledzony, gdy dobrze sobie radził, a zombie nie martwiły go tak bardzo i umiał sobie z nimi radzić. W skrócie - zawsze udawał i udaje debila, jednak w środku coś tam ma. To pozwoliło mu przeżyć.

Charakter: Skryty i cichy - nie lubi się odzywać. Zazwyczaj udaje głupiego, z nienormalnymi odzywkami i zachowaniami jednak sam wie więcej o otaczającym wszystkich świecie niż niejeden z tych "normalnych". Nie ma praktycznego celu - chce przeżyć i dąży do tego. Jedynym co mogłoby go uszczęśliwić jest znalezienie odpowiedzi na temat choroby zombie. Gdyby to zrobił, zabłysnął by w świecie nauki, więc nie cofnie się przed niczym, by to zdobyć.

Atrybuty:
* Siła – 4
* Zręczność – 2
* Szybkość – 3
* Wytrzymałość – 3
* Inteligencja – 5

* Technika – 5
* Negocjacje - 0
* Charyzma - 0
* Orientacja w terenie - 4
* Celność - 1


Umiejętności:
Walka wręcz - Przez swoje warunki był zmuszony do szybkiej nauki samoobrony (+1 siła)
Spacerowicz - Biegał, sporo się nachodził, obserwował i wyszło mu to na dobre... (+1 orientacja w terenie)
Komputerowiec - Sporo nasiedział się na różnych portalach, grach, aż w końcu sam nauczył się sporo rzeczy (+1 technika)
Mol książkowy - Przeczytał ogromne ilości książek, przez co wiele się nauczył (+1 inteligencja)

Broń:
- Duży Scyzoryk (Broń jednoręczna, +0,5 Obrażenia)
- Przerobiony i Podkręcony karabin do paintballa (Broń dwuręczna, +1,5 do obrażeń)(Pełny magazynek, 30 strzałów)


Pancerz/Ubiór:
Stopy - Buty "Adidas" + 0,2
Nogi - Spodnie dresowe +0
Korpus - Kurtka bez rękawów + 0,4
Rękawice - brak
Głowa - Kaptur spod bluzy + 0,1
Ekwipunek:
Butelka z wodą - 2 litry
Dodatkowy magazynek do karabinu.
Latarka
6 naładowanych baterii (w tym dwie w latarce)
1/4 bochenka chleba
Zapalniczka
Paczka papierosów
3 metry liny
 

Codreanu

Zaściankowiec
Dołączył
22 Luty 2009
Posty
1 875
Punkty reakcji
3
Wiek
38
Miasto
znienacka :)
Raylan był wkurzony gdyż kanibale, których ścigał od dość dawna wymknęli mu się przez głupi błąd spowodowany zmęczeniem.
Cóż nie Ci to inni, świat jest pełen szumowin - myślał Raylan obserwując człowieka który stał przy samochodzie.
Zastanawiał się czy podejść zamienić kilka słów? W końcu od dawna z nikim nie rozmawiał. Jednak wrodzona nieufność i sceptycyzm przeważyła szalę.
Raylan postanowił obserwować dalej nieznajomego i czekać na rozwój wypadków, wyeliminuje to zbędne ryzyko.


Wiek:
30 lat

Grupa:
Wolny

Historia:
Raylan podczas spokojnych czasów przez epidemią zombie pracował w policji miał szczęśliwą rodzinę, żonę i dwie córeczki, uważał, że był spełnionym człowiekiem. Wszystko skończyło się wtedy gdy hordy zombie napadły jego rodzinny dom podczas jego nieobecności, gdy wrócił do domu zastał zgliszcza, w amoku zaczął zabijać każdego zombiaka, którego spotkał na swojej drodze. W końcu uznawszy to za bezsensowne bo armia zombich wydawała się nieprzebrana, Raylan ruszył w świat, wir historii zaprowadził go w pobliże Atlanty.

Charakter:
Raylan jest człowiekiem praworządnym, cechuje go przywiązanie do prawa, chociaż ma tendencje do samorzutnego wymierzania sprawiedliwości. Uważa, że w tych trudnych czasach, ktoś musi być jednocześnie sędzią, prokuratorem i katem.
Nie znosi on wszelkiej maści ludzi, którzy czerpią profity na ludzkiej tragedii a o takich nietrudno w dzisiajszych czasach. Dla takich ludzi jest przewidziana jedna kara kula w łeb.

Atrybuty:
Siła - 2 (+1)
Zręczność - 2 (+1)
Szybkość - 3
Wytrzymałość - 2 (+1)
Inteligencja - 3

Charyzma - 2 (+1)
Technika – 2 (+1)
Orientacja w terenie - 1
Celność - 3 (+2)

Umiejętności:
- Dowódca - Raylan w czasach pracy w policji dowodził ludźmi (+1 charyzma)
- Snajper - cechuje go doskonała celność i znajomość broni palnej. (+ 1 celność)
- Pirotechnik - doskonale orientuje się w różnej maści materiałach wybuchowych (+1 technika)
- Refleks - wiele lat pracy w niebezpiecznych dzielnicach wyostrzyło zmysły Raylana (+1 zręczność)

Broń:
- Pistolet Smith & Wesson ( +1,5 obrażenia)

- duży nóż myśliwski (+0,2 obrażenia)
Pancerz/Ubiór:
-Stopy: Buty skórzane (+ 0,2 obrony)
-Nogi: Spodnie jeansowe (+ 0,2 obrony)
-Korpus: Skórzana kurtka (+0,5 obrony)
-Rękawiczki: skórzane rękawiczki
-Głowa: kowbojski kapelusz

Ekwipunek:
- Piersiówka whisky (0,3 l)
- Suszona wołowina x5
- Mała apteczka (bandaż, woda utleniona, 3 plastry)
- Zapasowy magazynek (10 naboi)
- Zapasowy magazynek (10 naboi)
- Apteczka - środki przeciwbólowe x2 + 2x antybiotyk bandaż plastry
- Zapasowy magazynek (10 naboi)
- Manierka z wodą (0,5 l)
 

Ismail

Nowicjusz
Dołączył
28 Grudzień 2010
Posty
57
Punkty reakcji
0
Wiek
111
Aito schował katanę i udał się na spotkanie Ivanem. Miał już dosyć tej nudy, marzył o jakieś ciekawej i dochodowej akcji. Wysłuchał co dowódca miał do powiedzenia. Był zaciekawiony co mogą skrywać ciężarówki na polu golfowym.
- Ja poszedłbym od razu na polu - powiedział do kompanów - mniejszą grupką łatwiej będzie się ukryć
Miał nadzieje że ładunek będzie cenny, od dawna chciał się porządnie najeść.

Imię i Nazwisko:
Aito Takai

Wiek:
32 lata

Grupa:
Najemnik

Historia:
Były członek Yakuzy oddelegowany do załatwiania "spraw" w USA w imieniu mafii. Pilnował tras przerzutowych do Stanów, uciszał niewygodnych ludzi, handlował z amerykańskimi bossami narkotykowymi. Gdy pojawili się zombi a droga do rodzinnej Japonii została odcięta Aito wiedział że jego bracia mu nie pomogą, że jest zdany tylko na siebie. Zgodnie z życiową zasadą "trzymaj z silnymi", jaką na co dzień stosował, przyłączył się do najemników. Wiedział że wśród dobrze wyszkolonych ludzi miał największe szanse na przeżycie.

Charakter:
Aito z natury nie był złym człowiekiem, za młodu wpadł w złe towarzystwo, które ukształtowało jego obecny charakter. Jest indywidualistą na wszystko patrzy przez pryzmat własnej osoby. Nie prowokuje przeciwników i jego lepiej też nie prowokować, gdy ktoś mu się narazi od razu sięga do siłowych rozwiązań.

Atrybuty:
Siła - 2 (+1)
Zręczność - 3 (+1)(+1)
Szybkość - 3 (+2)(+1)
Wytrzymałość - 2
Inteligencja - 2

Charyzma - 1
Negocjacje - 2 (+1)
Orientacja w terenie - 2
Celność - 3 (+1)

Umiejętności:
- Walka bronią białą - Tradycjonalistyczna Yakuza kładła duży nacisk na umiejętność walki kataną, (+1 Zręczność)
- Strzelectwo - Potrafi doskonale posługiwać się bronią krótką, uwielbia używać dwóch pistoletów (+1 celność)
- Interesy - Prowadził "rozmowy handlowe" z różnymi wpływowymi ludźmi (+1 negocjacje)
- Sprinter - Potrafi bardzo szybko biegać (+1 Szybkość)

Broń:
- Katana* (0,5 Obrażenia) - jednoręczna
- Pistolet* Kel-Tec PMR 30 (pełny magazynek 30 naboje)(1,5 Obrażenia) - jednoręczna

Pancerz/Ubiór: (1 obrony)
-Stopy: Buty skórzane (+ 0,2 obrony)
-Nogi: Spodnie skórzane (+ 0,3 obrony)
-Korpus: Skórzana kurtka (+0,5 obrony)
-Rękawiczki: brak brak odzieży
-Głowa: brak odzieży

Ekwipunek:
- Manierka z wodą (1 litr)
- 1/2 bochenka chleba
- Gruba żyłka (15 metrów)
- Mała apteczka (bandaż, woda utleniona, 3 plastry)
- Zapasowy magazynek (30 naboje)
- Zapasowy magazynek (30 naboje)
- Paczka medykamentów (2 fiolki antybiotyku, 4 tabletki przeciwbólowe)
- Kompas
 

Haren

Nowicjusz
Dołączył
8 Grudzień 2009
Posty
492
Punkty reakcji
3
Wiek
29
Miasto
Kraków
Bolt cierpliwie wysłuchał Ivana i dziewczyny, przemyślał ich słowa w czasie gdy Kyle oraz Japończyk mówili i, zdając się nie zwracać na ich wypowiedzi uwagi zwrócił się do szefa - Masz mapę? Dobrze byłoby wiedzieć, z czym mam mieć do czynienia. Obejrzę ją krótko tutaj i oddam, bez problemu. A temu kupcowi powiedziałbym po wszystkim. Jeśli nic tam nie ma, tylko się wkurzy. Jeśli jest, to możemy chcieć część zachować. A kto wie jak się zachowa kilkunastu uzbrojonych facetów widząc leżące na trucku broń czy inne rzeczy, cokolwiek jest tym gościom do życia potrzebne. Tak czy siak, muszę obejrzeć mapę. Potrzebuję punktu strzeleckiego. Zresztą - mam pewien typ. Na północ od tego budynku jest droga na wzniesienie, kilkanaście metrów wyżej. Możliwe, że będę miał stamtąd dobry widok. Ale potrzebuję obserwatora. Chociażby Nicole. Wypatrywałaby niebezpieczeństwa dookoła - Bolt mówił prosto do Ivana, nie zawracając sobie uwagi faktem że sama Nicole stoi tuż obok - i neutralizowałaby je. Wasza dwójka - Po raz pierwszy zwrócił się do pozostałych towarzyszy - sprawdziłaby trucki i wzięła co do wzięcia, pod moim okiem. Ja będę obserwował okolicę i ostrzegę was jakoś. Jak - jeszcze nie wiem, bo oczywiście żaden z was nie uznał za stosowne zaopatrzyć się w radiostację (mówiłem wam od tygodni!)... Ale będziecie wiedzieli. Jeśli np. koło was trafi w ziemię rykoszet, to znak, że należy się zbierać. Wtedy podjedziecie na północ ciężarówkami i weźmiecie mnie i Nicole, po czym do domu. Jeśli wszystko będzie w porządku, zabezpieczycie towar i odjedziecie. Nicole będzie mnie osłaniać na bliski dystans podczas schodzenia do trzeciej ciężarówki, którą odjedziemy. - Bolt jak zwykle po pięciu minutach miał gotowy plan - Jedynym minusem jest fakt, że w razie problemów, tj. dużej grupy zombie czy ludzi, jeśli się zaplątają, przejmiemy dwie ciężarówki a nie cztery. Dlatego od razu po dotarciu do nich m u s i c i e sprawdzić co jest w środku i ocenić, którą można ew. poświęcić. Co do samego dojścia na miejsce akcji, proponuję obejść je i dojść doń z północy. Dzięki temu po rozdzieleniu na drodze zarówno ja z Nicole jak i wy będziemy mieli +/- taki sam dystans do pokonania. To chyba tyle. Normalnie przydałoby się przeprowadzić wywiad, ale rozumiem, że teraz nie ma na to czasu... - Bolt stukał w lornetkę oczekując odpowiedzi szefa.


Bogaty ojciec nieraz zabierał Alana na golfa, próbując zainteresować go "jedynym sportem dla prawdziwych mężczyzn", w tym podczas różnych wyjazdów biznesowych, na które często syn z nim jeździł, znowu - raczej przymuszony. Stąd pamięć, iż na północ od głównego budynku jest wzniesienie.
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
- Najpierw dostańmy się na miejsce i zobaczmy jak się rzeczy mają choćby z daleka. Jeśli twój plan miał być propozycją, nie poleceniem, a zastała tam sytuacja na to pozwoli, jestem skłonny przytaknąć twojemu planowi - odrzekł Kyle i zaczął szykować swój rynsztunek do drogi.

robertce.jpg

Imię i nazwisko: Kyle Devenau

Wiek: 30 lat

Grupa: Najemnik

Charakter: Zawsze zastanawia się dwa razy nad przyszłym ruchem i stroni od wydawania pochopnych sądów. Uważa, że w nowych realiach trzeba nie tylko uważnie myśleć, ale i tak działać. Nie lubi dużo mówić, nad czczą gadkę przekłada działanie. Jego skryta natura przejawia się również podczas walki. Kyle lubuje się w bezszelestnym działaniu, zaś umiejętność zachowania zimnej krwi tylko mu pomaga. Choć trudna przyszłość sprawiła, że Devenau jest nieco zgorzkniałym człowiekiem, to nigdy nie pozwolił, aby żal przejął nad nim kontrolę. Prywatnie uważa, że na zgliszczach znanego mu świata, pojęcia dobra i zła zatarły się. Powtarza sobie, że nie warto rozpamiętywać przeszłości, a skupić się na walce o przetrwanie. A że można na tym jeszcze zarobić, co w tym złego?

Historia: Przed atakiem Kyle prowadził życie ulicznika. Interesował się kulturą hip-hopu, a było to jedyne co tak naprawdę odrywało go wtedy od ponurej rzeczywistości. Czuł, że posiada potencjał, ale trudne warunki życiowe
utrudniały jego eksploatację. Co ironiczne, dopiero inwazja przyniosła mu właściwe natchnienie i możliwości. Od kiedy przystąpił między szeregi najemników i zabił pierwszego nieumarłego, jednocześnie zrozumiał, że to właśnie potrafi najlepiej. Szybko stał się zręcznym, cichym łowcą. Jednocześnie daleki jest od opłakiwania dawnych czasów. Świat przecież nigdy nie był przyjaznym miejscem.

Atrybuty:
Siła - 5 (3+1+1)
Zręczność - 4 (3+1)
Szybkość - 3
Wytrzymałość - 6 (3+2+1)
Inteligencja - 0

Technika - 3 (2+1)
Negocjacje/Dyplomacja - 2
Charyzma - 0
Orientacja w terenie - 0
Celność - 5 (4+1)

Umiejętności:
Mieszkaniec slumsów - twarde życie ulicy okazało się być hartujące (+1 Wytrzymałości)
Ogarnij te bity - Kyle próbował kiedyś nagrywać własną płytę. Długie godziny przy sprzęcie muzycznym, podszkoliły go pod kątem techniki (+1)
Sokole oko - strzelaniny na dzielnicy były na porządku dziennym. Kto nie był czujny, dostawał kulkę w łeb (+1 do Celności)
A dzisiaj będzie biceps... - lokalna siłownia miała tanie karnety. Kyle lubił czasem tam wyżyć życiowe bolączki (+1 do Siły)

Broń:
Desert Eagle z tłumikiem - 1,5 obrażeń
Nóż - 0,5 obrażeń

Pancerz/ubiór
Głowa: Kaptur - 0,2 ochrony
Korpus: Długa bluza - 0,3 ochrony
Rękawiczki: Brak
Nogi: Spodnie z zapięciami - 0,3 ochrony
Stopy: Sportowy ubiór - 0,2 ochrony

Ekwipunek
Stara kaseta z nagraniami Tupaca
Paczka sucharów
Manierka z wodą (0,5)
Magazynek x9 naboi
Magazynek x9 naboi
Konopny sznur (3m)
Medykamenty (penicylina x3, bandaż x2, spirytus salicynowy 0,3l)
Tłumik (osadzony na Desert Eagle)
 

Haren

Nowicjusz
Dołączył
8 Grudzień 2009
Posty
492
Punkty reakcji
3
Wiek
29
Miasto
Kraków
- Mój plan był niczym innym, jak najlepszą możliwością wykonania zadania z punktu widzenia człowieka, który był w lokacji 12 lat temu i któremu udało się zapamiętać ogólny zarys terenu. Traktuj go jak chcesz, moim zdaniem tak właśnie powinniśmy zrobić.
 

Bishop986

King of Mars
Dołączył
3 Sierpień 2008
Posty
8 886
Punkty reakcji
70
Miasto
Kraina "By żyło się lepiej"
Aito, Bolt, Kyle.

Nowe wiadomości od razu wzbudziły komentarze najemników. Tylko Aito zdawkowo potwierdził swój udział w tym zadaniu. Kyle i Bolt zaś zaczęli wymieniać się swymi "opiniami" na ten temat. Przerwał to szybko Ivan podnosząc w górę rękę co mówiąc krótko dawało znak do uciszenia się.
-Dobrze. Chcecie iść od razu. Idziecie od razu na polu. Powodzenia. Reszta spraw to Nicole wyjaśni.

Barczysty Rosjanin wstał i opuścił biuro pozostawiając tam kobietę z resztą towarzystwa. Drzwi zatrzasnęły się za nim.
-Ok. Plan Bolt'a jest dobry, ale... Mapy nie mamy bo ostatnią przehandlowaliśmy za lekarstwa. Dobrze wiecie, że mapy to deficytowy towar. Każdy chce jakąś mieć a nie ma ich zbyt wiele. Niestety nie żyjemy już w czasach google maps i ebay'a -
powiedziała gorzko akcentując ostatnie słowa - Waszą mapą będę ja. Najlepiej z nas wszystkich tropię poza tym znam okolicę jak własną kieszeń. Teraz ważniejsze sprawy. Pole golfowe obeszłam dookoła. Cały wczorajszy dzień tam spędziłam. Korzystając z okazji byłam też pośród budynków. Problem jest taki, że zaroiło się tam od biegaczy. Pewnie przywędrowali za jakimiś wolnymi. Poruszają się pojedynczo lub w małych grupach, ale niestety rozleźli się po całym terenie pola. Czasami szwendają się też między budynkami. Obserwowałam ich długo, ale nie zrozumiałam jakieś zasady w ich zachowaniu. Może starają się kogoś tam znaleźć? Może ktoś tam gdzieś jest? Nie wiem. Chaotyczność tych stworzeń daje nam jednak możliwość szybkiej akcji. Poprowadzę was przez las. Zajdziemy pole od południa a potem się zobaczy. Po ocenie sytuacji przystąpimy do działania. I jeszcze jedno. Drogi się od nich też zaroiły więc lepiej trzymać się zarośli. Mniejsze szanse na wpadkę i więcej możliwości ucieczki.
Najemnicy dali sobie 20 minut na przygotowanie do wymarszu. Koło jedenastej byli już gotowi.
Droga przez las nie była specjalnie trudna. Miejsce to nie było znowuż jakąś puszczą. Nicole sprawnie przeprawiła ich przez dwumilową trasę tak, iż od wschodu minęli zabudowania przy Brassie Ride Lane. Gdy znaleźli się na skraju lasu zwolnili tempo. Drzewostan i zarośla robiły się co raz rzadsze odsłaniając im widok, ale jednocześnie wystawiając ich na łatwiejszy cel. Po jakiś 200 jardach roślinność zamieniła się już w coś bardziej przypominającego ogród niż las.

168hoj5.jpg

Grupa przycupnęła w zaroślach dających im osłonę. Ariston pokazała palcem budynki.
-To w środku to jakaś restauracja. Po prawej macie budynki gospodarcze a po lewej taki dwupiętrowy niby hotelik. Z tego co widziałam przez lornetkę na obu piętrach są pokoje dla gości. Budynki są ustawione w kształt litery U. Za nimi jest ten plac, coś jakby parking z fontanną po środku. Tam stoją ciężarówki. Biegacze łażą głównie po drogach, ale tutaj też są, o np. tam - Nicole palcem wskazała trzech biegaczy leniwie przechadzających się pod ścianą wspomnianego hoteliku - Kiedy już będziemy mieć transport to ich po prostu rozjedziemy, ale teraz jesteśmy zdani na własne nogi. Wiatr wieje od północy, więc łatwo nas nie wyczują, ale uważajcie na hałas. One słyszą cholernie dobrze a wszelkie dźwięki działają na nie jak lep na muchy.
Kobieta przez chwilę lustrowała okolicę za pomocą lornetki po czym wzięła kij i rozrysowała swym towarzyszom zarys terenu.

2mi2v0p.jpg

-Twe dwie fury z tyłu nie wiem do kogo należą. Może do tych wolnych. Szabrownicy to to nie są na pewno. W każdym razie tak to mniej więcej wygląda. Mamy trochę szczęścia bo biegacze musieli rozejść się po okolicy. Wczoraj koło budynków było ich z kilkadziesiąt, ale najmniejsze zamieszanie może ich tutaj szybko sprowadzić. Moja sugestia jest taka żeby nie używać broni palnej, chyba że w ostateczności. Wiem też, że drzwi do restauracji są otwarte a przez nią na pewno da się wyjść na plac. Teraz kolej na waszą inwencję - Nicole odłożyła kij i ścisnęła mocno toporek, który nosiła przy pasie. Spojrzała po twarzach kompanów jakby oczekując ich planu lub jakiegoś działania.

***

Jackey postanowił sprawdzić czym było źródło tajemniczego dźwięku. Ostrożnie kroczył w stronę, z której jak mu się wydawało dobiegał ten "jęk".

Test:
Jackey [test na orientację w terenie]. Wynik 12.
Test natury na orientacje w terenie [średni, 5]. Wynik 10.
Test wygrywa Jackey.

Nielsen w pewnym momencie stanął w miejscu. Wytężał wzrok i nasłuchiwał. Gdy poczuł się pewniej ruszył dalej krocząc ostrożnie. Jego zmysły były nadal wyostrzone a fakt iż się nie pogubił i zachował orientację co do miejsca, w którym się znajdował ułatwił mu zadanie. Wędrował tak przez dobre 90 jardów przemierzając kolejne zarośle i zagłębiając się w gęsty las. Korony drzew zasłaniały światło pogrążając młodego człowieka w półmroku. Umysł płatał mu figle. Jakiś cień, ruch liści, szelest. Nielsen rozglądał się dookoła szukając źródła tych zjawisk. Pewność siebie powoli ustępowała. Ciarki delikatnie przechodziły po jego plecach. Szelest. Znów coś "strzeliło" w zaroślach. Cisza... Silniejszy podmuch wiatru zakołysał gałęziami. Gdzieś blisko coś się poruszyło.
-Ała!
Krzyk przerwał jego sen na jawie. Dobiegło go z niedaleka. Rozejrzał się. Za drzewem, dosłownie kilka jardów obok niego siedział mężczyzna. Jackey szedł dobrze. Zmysł go nie zawiódł i precyzyjnie doprowadził do celu. Facet siedział oparty o pień i odwrócony plecami do wędrowca. Najpewniej nawet go nie widział, więc Nielsen ostrożnie zaszedł go "od flanki".
-O cholera! - krzyknął na widok zakapturzonego młodzieńca i rozejrzał się nerwowo - Uff... Już myślałem, że jesteś kanibalem. Hehehe. Oni nie podróżują samotnie. Nastraszyłeś mnie nieźle. Nazywam się Chris Coldberg. Witam. Wolny? Co? Ale nie od nas? Nie kojarzę Cię z osady? Słuchaj. Zresztą nieważne skąd jesteś. Dobry Bóg mi Cię zesłał. Batona?
Chris wyciągnął z kieszeni twix'a i snickers'a. Oba trochę miękkie od ciepła. Dopiero teraz Jackey zauważył, że mężczyzna jest ranny w nogę. Bandaż był założony profesjonalnie, ale rana i tak krwawiła obficie.
-No chcesz? Zresztą masz oba. Słuchaj mnie. Teraz jestem na morfinie. Wziąłem chyba ze dwie. Dzięki temu jeszcze jako tako jestem przytomny. Musisz mi pomóc. Tfu... Nie mnie jej. Maricruz. Rozumiesz? Maricruz! Cichooo... cichoo... są tam... - pokazał palcem zarośla - Napadli nas. Nie palanty. Nie oni, palanty są w krzakach. Nie wiem kto to był. Ale porwali ją i wywieźli. Wywieźli rozumiesz. Idź prosto przez las na południe. Jak pójdziesz prosto to wyjdziesz dokładnie obok takiej starej stodoły. Tam mam samochód. Kluczyki w schowku. Mapa też w schowku. Nie ukradnij go proszę tylko jedź, na mapie masz zaznaczone gdzie. Tam spotkasz Brown'a on... Powiedz mu, że ja nie żyje. Zaraz sobie palnę w łeb. Widzisz...
Mężczyzna pokazał Jackey'emu pogryzione ramię.
-Dorwały mnie. Te z krzaków... Cichooo... Idź na południe. Teraz chyba trochę mi lepiej... Uff... Przepraszam. Nieważne. Idź. Masz mój łuk i strzały. No i te batony. Nic więcej nie mam. Idź bo one idą. Są wolne, ale biegacze też tu są. Gdzieś są... Idź.
Chris odepchnął Jacky'ego. Ten nie za bardzo wiedząc co ma zrobić wziął łuk i strzały po czym oddalił się na południe, czyli tam skąd przyszedł. Gdy odchodził słyszał tylko ciche słowa modlitwy "Ojcze Nasz, któryś jest w niebie..." potem huk. Wrócił do ścieżki. Rozejrzał się za zakażonymi, ale jeśli napotkany mężczyzna miał rację to palanty najpierw musiały znaleźć jego ciało. To dawało Nielsen'owi czas na ewakuację. Spojrzał jeszcze raz na batony i na broń.

[Zyskujesz: Łuk, siedem strzał, dwa batony]

***

Raylan nie podszedł do napotkanego mężczyzny. Chciał zachować ostrożność. W końcu nigdy nic nie wiadomo. Grubas cały czas pochylał się przy samochodzie i grzebał coś pod maską. Dzięki temu Givens pozostał niewidocznym dla niego. Nagle usłyszał dźwięk z krótkofalówki leżącej obok Dodge'a:
-Jacke. Zgłoś się. Odebrałeś już ich czy nie? Jacke?
Wtedy mężczyzna wyprostował się i ruszył w stronę urządzenia.

33e4v14.jpg

Gdy zobaczył Raylan'a stanął. Obejrzał się za siebie. Jego strzelba stała oparta o Dodge jakieś pół metra od miejsca, w którym zamarł.
-No cóż... A Ty coś za jeden co? Z osady nie jesteś na pewno.
-Jacke. Zgłoś się. Mam tam wysłać kogoś, czy co? Jaka jest sytuacja. Nikt nie odpowiada. Na Boga, człowieku! - głos z krótkofalówki nadal wywoływał Jacke'a. Dopiero teraz Raylan zauważył, że urządzenie to policyjny sprzęt. Pewnie miał całkiem niezły zasięg.
 

bati999

Macierz Diagonalna
Dołączył
13 Październik 2008
Posty
2 211
Punkty reakcji
18
Wiek
26
Miasto
Tarnobrzeg
Jacky przegryzł tylko pół snickersa, przeżuł mocno i schował do kieszeni razem z drugim batonem. Przełknął. Założył łuk na plecy i się rozglądnął.
- O tak! Pojeżdżę sobie samochodem! Go, go, go! - Wykonał, ekhem, 3 wulgarne pchnięcia podczas mówienia słów "Go", zerwał się z miejsca i lekkim truchtem ruszył na południe, do mniemanej stodoły, cały czas uważając na to, aby nie zbyt głośno zaszeleścić i aby zombie go nie usłyszeli. W razie wypadku mocno zacisnął scyzoryk, gdyby w razie niebezpieczeństwa mógł go szybko wyjąć i po prostu mutanty zabić.
Co chwilę ustawał w miejscu, nasłuchując się. W dodatku nie biegł ścieżką, a raczej gęstwiną aby ciężej było się do niego dostać i usłyszeć.
Cel miał prosty - musiał dobiec do samochodu.


3402549-przystojny-m-ody-cz-owiek-w-kaptur-wyizolowanych-na-bia-ym-tle.jpg

Imię i Nazwisko: Jacky Nielsen

Wiek: 23 lata

Grupa: Wolni

Historia: Życie Jack'a (wolał, aby mówili do niego Jacky [jeżeli już ktoś miał do niego mówić...]) nigdy nie było zbytnio wesołe i ciekawe. Gdy skończył niespełna 7 lat stwierdzono u niego chorobę psychiczną. On jednak zawsze uważał się za normalnego - tyle, że nikt nie chciał mu pomóc i wesprzeć. To sprawiło, że odizolował się od reszty. Chodził sam, swoimi ścieżkami. Jego stan stwierdzono na dosyć normalny, dlatego też mógł chodzić do normalnej szkoły. Tam również się nie przelewało. Tam żyło się jak w dżungli - silniejszy przetrwa... Jemu się to nie udało. Jednakże dużo siedział przed książkami. Przeczytał tyle różnych książek, również o samoobronie, że zaczął coś pojmować. Uczył się również ponad przeciętnie, no ale - nie był kimś wyższym, był przecież psycholem z którym nikt się nie zadawał. Nauczyciele, niby wielcy znawcy psychiki nastolatków również byli przez to wszystko do niego uprzedzeni. A rodzina - nie można powiedzieć, że była to istna patologia. Pieniędzy starczało. Nie na duże zachcianki, ale przynajmniej było co zjeść i w co się ubrać.
Gdy afera z nieumarłymi zaczęła krążyć i było słychać o niej coraz wyraźniej w mediach, jego to niezbyt przejmowało. Sam twierdził, że mógłby żyć pośród zombie, gdyby ci nie chcieli wyżreć jego mózgu. To tylko trzymało go od nich - ich "styl" i zachowanie ogółem mu nie przeszkadzało. "Ludzie zachowują się tak w sklepach, jak coś chcą dostać" - twierdził. Zabrał same najpotrzebniejsze rzeczy i uciekł, patrząc jak ci, którzy niegdyś upokarzali go sami zostali rozszarpywani przez ożywieńców. To co udało mu się znaleźć upychał jak się dało. Wszystko miało dla niego znaczenie. Sam zorientował się, że wcale nie jest upośledzony, gdy dobrze sobie radził, a zombie nie martwiły go tak bardzo i umiał sobie z nimi radzić. W skrócie - zawsze udawał i udaje debila, jednak w środku coś tam ma. To pozwoliło mu przeżyć.

Charakter: Skryty i cichy - nie lubi się odzywać. Zazwyczaj udaje głupiego, z nienormalnymi odzywkami i zachowaniami jednak sam wie więcej o otaczającym wszystkich świecie niż niejeden z tych "normalnych". Nie ma praktycznego celu - chce przeżyć i dąży do tego. Jedynym co mogłoby go uszczęśliwić jest znalezienie odpowiedzi na temat choroby zombie. Gdyby to zrobił, zabłysnął by w świecie nauki, więc nie cofnie się przed niczym, by to zdobyć.

Atrybuty:
* Siła – 4
* Zręczność – 2
* Szybkość – 3
* Wytrzymałość – 3
* Inteligencja – 5

* Technika – 5
* Negocjacje - 0
* Charyzma - 0
* Orientacja w terenie - 4
* Celność - 1


Umiejętności:
Walka wręcz - Przez swoje warunki był zmuszony do szybkiej nauki samoobrony (+1 siła)
Spacerowicz - Biegał, sporo się nachodził, obserwował i wyszło mu to na dobre... (+1 orientacja w terenie)
Komputerowiec - Sporo nasiedział się na różnych portalach, grach, aż w końcu sam nauczył się sporo rzeczy (+1 technika)
Mol książkowy - Przeczytał ogromne ilości książek, przez co wiele się nauczył (+1 inteligencja)

Broń:
- Duży Scyzoryk (Broń jednoręczna, +0,5 Obrażenia)
- Przerobiony i Podkręcony karabin do paintballa (Broń dwuręczna, +1,5 do obrażeń)(Pełny magazynek, 30 strzałów)
- Łuk (7 strzał)


Pancerz/Ubiór:
Stopy - Buty "Adidas" + 0,2
Nogi - Spodnie dresowe +0
Korpus - Kurtka bez rękawów + 0,4
Rękawice - brak
Głowa - Kaptur spod bluzy + 0,1
Ekwipunek:
Butelka z wodą - 2 litry
Dodatkowy magazynek do karabinu.
Latarka
6 naładowanych baterii (w tym dwie w latarce)
1/4 bochenka chleba
Zapalniczka
Paczka papierosów
3 metry liny
1,5 batona
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Gdy tylko Kyle zaobserwował Biegaczy, poczuł przyjemne podniecenie w żołądku. Chętnie by pozbawił ich głów jeszcze teraz, ale doskonale wiedział, że pochopność zakrawałaby teraz na samobójstwo. W przeciwieństwie do Palantów, ten rodzaj miał nieco oleju w zgniłych głowach, a ponadto lepsze możliwości fizyczne.
Zobaczywszy, przedstawiony na ziemi, prowizoryczny rzut okolicy, Kyle cicho cmoknął.
- Rozumiem, że broń palna z tłumikiem już wchodzi w grę? - najemnik znacząco stuknął palcem o tenże - Ja tak to widzę. Aby nie zwracać na siebie uwagi, ruszymy dwójkami i zakradniemy się do najbliższej pary, przy budynku. Trójkę przy ścianie najlepiej przeczekać, aż się oddali. Z pięcioma naraz mogą już być problemy. Natomiast zlikwidować tamtą parę cichaczem to betka. Potem już pakujemy się do środka.
Jak tylko Devenau skończył mówić, oparł plecy o najbliższe drzewo. Jego wzrok cały czas śledził ruchy Biegaczy. Widocznie pilnowały terenu wokół ciężarówek, o ile rozumieli pojęcie straży.

robertce.jpg

Imię i nazwisko: Kyle Devenau

Wiek: 30 lat

Grupa: Najemnik

Charakter: Zawsze zastanawia się dwa razy nad przyszłym ruchem i stroni od wydawania pochopnych sądów. Uważa, że w nowych realiach trzeba nie tylko uważnie myśleć, ale i tak działać. Nie lubi dużo mówić, nad czczą gadkę przekłada działanie. Jego skryta natura przejawia się również podczas walki. Kyle lubuje się w bezszelestnym działaniu, zaś umiejętność zachowania zimnej krwi tylko mu pomaga. Choć trudna przyszłość sprawiła, że Devenau jest nieco zgorzkniałym człowiekiem, to nigdy nie pozwolił, aby żal przejął nad nim kontrolę. Prywatnie uważa, że na zgliszczach znanego mu świata, pojęcia dobra i zła zatarły się. Powtarza sobie, że nie warto rozpamiętywać przeszłości, a skupić się na walce o przetrwanie. A że można na tym jeszcze zarobić, co w tym złego?

Historia: Przed atakiem Kyle prowadził życie ulicznika. Interesował się kulturą hip-hopu, a było to jedyne co tak naprawdę odrywało go wtedy od ponurej rzeczywistości. Czuł, że posiada potencjał, ale trudne warunki życiowe
utrudniały jego eksploatację. Co ironiczne, dopiero inwazja przyniosła mu właściwe natchnienie i możliwości. Od kiedy przystąpił między szeregi najemników i zabił pierwszego nieumarłego, jednocześnie zrozumiał, że to właśnie potrafi najlepiej. Szybko stał się zręcznym, cichym łowcą. Jednocześnie daleki jest od opłakiwania dawnych czasów. Świat przecież nigdy nie był przyjaznym miejscem.

Atrybuty:
Siła - 5
Zręczność - 4
Szybkość - 3
Wytrzymałość - 6
Inteligencja - 0

Technika - 3
Negocjacje/Dyplomacja - 2
Charyzma - 0
Orientacja w terenie - 0
Celność - 5

Umiejętności:
Mieszkaniec slumsów - twarde życie ulicy okazało się być hartujące (+1 Wytrzymałości)
Ogarnij te bity - Kyle próbował kiedyś nagrywać własną płytę. Długie godziny przy sprzęcie muzycznym, podszkoliły go pod kątem techniki (+1)
Sokole oko - strzelaniny na dzielnicy były na porządku dziennym. Kto nie był czujny, dostawał kulkę w łeb (+1 do Celności)
A dzisiaj będzie biceps... - lokalna siłownia miała tanie karnety. Kyle lubił czasem tam wyżyć życiowe bolączki (+1 do Siły)

Broń:
Desert Eagle z tłumikiem - 1,5 obrażeń
Nóż - 0,5 obrażeń

Pancerz/ubiór
Głowa: Kaptur - 0,2 ochrony
Korpus: Długa bluza - 0,3 ochrony
Rękawiczki: Brak
Nogi: Spodnie z zapięciami - 0,3 ochrony
Stopy: Sportowy ubiór - 0,2 ochrony

Ekwipunek
Stara kaseta z nagraniami Tupaca
Paczka sucharów
Manierka z wodą (0,5)
Magazynek x9 naboi
Magazynek x9 naboi
Konopny sznur (3m)
Medykamenty (penicylina x3, bandaż x2, spirytus salicynowy 0,3l)
Tłumik (osadzony na Desert Eagle)
 

Codreanu

Zaściankowiec
Dołączył
22 Luty 2009
Posty
1 875
Punkty reakcji
3
Wiek
38
Miasto
znienacka :)
Raylan widząc, że został zauważony, wyszedł z ukrycia, nie było sensu się chować. Trzymając rękę blisko pistoletu dawał do zrozumienia nieznajomemu, że on szybciej po niego sięgnie niż ten po strzelbę ale nie było potrzeby zbyt pochopnie używać przemocy.
Po chwili zastanowienia Raylan kazał powiedzieć nieznajomemu do radiostacji, że wszystko jest w najlepszym porządku, po czym odpowiedział nieznajomemu :
-Nazywam się Raylan Givens wędruje po świecie, jestem tu tylko przechodem. Po udzieleniu odpowiedzi zrewanżował się nieznajomemu pytaniem :
-A ty kim jesteś i co tu robisz?
Wiek:
30 lat

Grupa:
Wolny

Historia:
Raylan podczas spokojnych czasów przez epidemią zombie pracował w policji miał szczęśliwą rodzinę, żonę i dwie córeczki, uważał, że był spełnionym człowiekiem. Wszystko skończyło się wtedy gdy hordy zombie napadły jego rodzinny dom podczas jego nieobecności, gdy wrócił do domu zastał zgliszcza, w amoku zaczął zabijać każdego zombiaka, którego spotkał na swojej drodze. W końcu uznawszy to za bezsensowne bo armia zombich wydawała się nieprzebrana, Raylan ruszył w świat, wir historii zaprowadził go w pobliże Atlanty.

Charakter:
Raylan jest człowiekiem praworządnym, cechuje go przywiązanie do prawa, chociaż ma tendencje do samorzutnego wymierzania sprawiedliwości. Uważa, że w tych trudnych czasach, ktoś musi być jednocześnie sędzią, prokuratorem i katem.
Nie znosi on wszelkiej maści ludzi, którzy czerpią profity na ludzkiej tragedii a o takich nietrudno w dzisiajszych czasach. Dla takich ludzi jest przewidziana jedna kara kula w łeb.

Atrybuty:
Siła - 2 (+1)
Zręczność - 2 (+1)
Szybkość - 3
Wytrzymałość - 2 (+1)
Inteligencja - 3

Charyzma - 2 (+1)
Technika – 2 (+1)
Orientacja w terenie - 1
Celność - 3 (+2)

Umiejętności:
- Dowódca - Raylan w czasach pracy w policji dowodził ludźmi (+1 charyzma)
- Snajper - cechuje go doskonała celność i znajomość broni palnej. (+ 1 celność)
- Pirotechnik - doskonale orientuje się w różnej maści materiałach wybuchowych (+1 technika)
- Refleks - wiele lat pracy w niebezpiecznych dzielnicach wyostrzyło zmysły Raylana (+1 zręczność)

Broń:
- Pistolet Smith & Wesson ( +1,5 obrażenia)

- duży nóż myśliwski (+0,2 obrażenia)
Pancerz/Ubiór:
-Stopy: Buty skórzane (+ 0,2 obrony)
-Nogi: Spodnie jeansowe (+ 0,2 obrony)
-Korpus: Skórzana kurtka (+0,5 obrony)
-Rękawiczki: skórzane rękawiczki
-Głowa: kowbojski kapelusz

Ekwipunek:
- Piersiówka whisky (0,3 l)
- Suszona wołowina x5
- Mała apteczka (bandaż, woda utleniona, 3 plastry)
- Zapasowy magazynek (10 naboi)
- Zapasowy magazynek (10 naboi)
- Apteczka - środki przeciwbólowe x2 + 2x antybiotyk bandaż plastry
- Zapasowy magazynek (10 naboi)
- Manierka z wodą (0,5 l)
 

Ismail

Nowicjusz
Dołączył
28 Grudzień 2010
Posty
57
Punkty reakcji
0
Wiek
111
Gdy opuszczali biuro Aito powiedział pod nosem:
- Pies, który dużo szczeka, mało guzie- komentując zachowanie Alan'a

Na miejscu uważnie rozglądał się po okolicy. Wysłuchał planu Kyle'a,:
- Do tej parki zombi ruszymy w trójkę, Bolt niech nas osłania siedząc w krzakach - powiedział do grupy
Po czym wyciągną katanę.

Imię i Nazwisko:
Aito Takai

Wiek:
32 lata

Grupa:
Najemnik

Historia:
Były członek Yakuzy oddelegowany do załatwiania "spraw" w USA w imieniu mafii. Pilnował tras przerzutowych do Stanów, uciszał niewygodnych ludzi, handlował z amerykańskimi bossami narkotykowymi. Gdy pojawili się zombi a droga do rodzinnej Japonii została odcięta Aito wiedział że jego bracia mu nie pomogą, że jest zdany tylko na siebie. Zgodnie z życiową zasadą "trzymaj z silnymi", jaką na co dzień stosował, przyłączył się do najemników. Wiedział że wśród dobrze wyszkolonych ludzi miał największe szanse na przeżycie.

Charakter:
Aito z natury nie był złym człowiekiem, za młodu wpadł w złe towarzystwo, które ukształtowało jego obecny charakter. Jest indywidualistą na wszystko patrzy przez pryzmat własnej osoby. Nie prowokuje przeciwników i jego lepiej też nie prowokować, gdy ktoś mu się narazi od razu sięga do siłowych rozwiązań.

Atrybuty:
Siła - 2 (+1)
Zręczność - 3 (+1)(+1)
Szybkość - 3 (+2)(+1)
Wytrzymałość - 2
Inteligencja - 2

Charyzma - 1
Negocjacje - 2 (+1)
Orientacja w terenie - 2
Celność - 3 (+1)

Umiejętności:
- Walka bronią białą - Tradycjonalistyczna Yakuza kładła duży nacisk na umiejętność walki kataną, (+1 Zręczność)
- Strzelectwo - Potrafi doskonale posługiwać się bronią krótką, uwielbia używać dwóch pistoletów (+1 celność)
- Interesy - Prowadził "rozmowy handlowe" z różnymi wpływowymi ludźmi (+1 negocjacje)
- Sprinter - Potrafi bardzo szybko biegać (+1 Szybkość)

Broń:
- Katana* (0,5 Obrażenia) - jednoręczna
- Pistolet Kel-Tec PMR 30 (pełny magazynek 30 naboje)(1,5 Obrażenia) - jednoręczna

Pancerz/Ubiór: (1 obrony)
-Stopy: Buty skórzane (+ 0,2 obrony)
-Nogi: Spodnie skórzane (+ 0,3 obrony)
-Korpus: Skórzana kurtka (+0,5 obrony)
-Rękawiczki: brak brak odzieży
-Głowa: brak odzieży

Ekwipunek:
- Manierka z wodą (1 litr)
- 1/2 bochenka chleba
- Gruba żyłka (15 metrów)
- Mała apteczka (bandaż, woda utleniona, 3 plastry)
- Zapasowy magazynek (30 naboje)
- Zapasowy magazynek (30 naboje)
- Paczka medykamentów (2 fiolki antybiotyku, 4 tabletki przeciwbólowe)
- Kompas
 

Haren

Nowicjusz
Dołączył
8 Grudzień 2009
Posty
492
Punkty reakcji
3
Wiek
29
Miasto
Kraków
Bolt zignorował słowa skośnego w "biurze", tak samo zrobił już na miejscu, zwracając się do Kyle'a. - Dwóch biegaczy z tej odległości mogę zdjąć sam, nie ruszając się z tego miejsca - to mówiąc gładkim ruchem wprowadził pocisk do komory zamkowej AW Magnum - Drugi nie zdąży się zorientować, co zabiło pierwszego a dostanie kulkę. Nie mówiąc już o ustaleniu miejsca strzału. Z kolejną grupą, tymi trzema, też powinno pójść, ale na wszelki wypadek lepiej ich ściągnąć później. Najlepiej już w ciężarówkach. - To mówiąc Bolt spokojnie położył się, podparł lewą ręką broń i wycelował - Gotów, czekam na zezwolenie na strzał. - Wojskowe maniery nadal go nie opuszczały, gdy zamknąwszy lewe oko obrócił nieco małą gałkę przy celowniku, dostosowując go do odległości, a następnie - mierząc podmuch wystawionym kilkanaście cm nad ziemię palcem, dostosował celownik do warunków wiatru kolejną gałką. Wyciszył oddech, starając się nie wsłuchiwać w słowa (z pewnością) wypowiadane przez pozostałych członków grupy, aż w końcu - po zsynchronizowaniu oddechu z tętnem wstrzymał powietrze w płucach, przesuwając palec na język spustowy... Strzał. Zagłuszone tłumikiem puknięcie broni. Umiarkowany, lecz zatrzymany mocnym barkiem odrzut. Brak podrzutu. Prawa ręka niczym automat przesuwa się w górę. Ruch do góry i w tył. Łuska .338 opuszcza komorę zamkową. Ruch w przód i do dołu. Kolejna mała śmierć wsunęła się lekko między koniec lufy a iglicę. Kilkumilimetrowy ruch broni wokół pionowej osi i linki celownika przecinają się przed wykrzywioną w grymasie, na wpół rozłożoną twarzą. Zwolniona sprężyna przesuwa szybko iglicę w przód. Ta uderza w środek łuski, rozpoczynając reakcję. Siła gazów prochowych wypycha pocisk na spotkanie przeznaczenia. Ponowny, szybki, odruchowy ruch dłoni. Kolejna rozgrzana łuska opada cicho na miękką ziemię. Kolejny nabój wędruje na koniec lufy. Lewe oko otwiera się, szukając innego zagrożenia. Prawe oko zamknięte, nie rozpraszając umysłu w pracy. Potwierdzenie. Lekka satysfakcja. Meldunek - Target down. Droga czysta, możemy iść.


PS: Możecie przerwać Boltowi całą akcję w dowolnym momencie (pewnie po wygraniu spornego testu szybkości, ale na pewno możecie), lecz nie będzie on zadowolony :D


PS: Jeśli dwa strzały w jakiś sposób nie zdejmą obu trupów, ponawiam je. Oczywiście - celuję (i celowałem) w głowy. Proponuję jeszcze przyjrzenie się Szybkości i Celności Bolta (ale to i tak będzie w teście).
 

Bishop986

King of Mars
Dołączył
3 Sierpień 2008
Posty
8 886
Punkty reakcji
70
Miasto
Kraina "By żyło się lepiej"
Aito, Bolt, Kyle.

Koordynacja działań nie szła im najlepiej. Chęć realizacji misji najwidoczniej przyćmiła profesjonalizm. Nicole dalej przyglądała się okolicy za pomocą lornetki. Aito i Kyle próbowali ustalić jakiś wspólny scenariusz a Bolt miał już swój własny plan. Z wojskową manierą obrał pierwszy cel.

Test:
Test Alana na zadane obrażenia [+1 opis]. Wynik 109.
Test "biegacza" na obronę. Wynik 36.
"Biegacz" traci 7 pkt zdrowia.

Pierwszy strzał wydawał się być przygotowany idealnie. Śmiercionośny pocisk ruszył wprost na przegniłą głowę nieumarłego. Gdy uderzył krew rozbryzgała się tworząc coś na wzór "detonacji" brunatnej posoki. Zombie przewrócił się powalony siłą uderzenia, ale jeszcze nie odszedł z tego świata. Kula rozryła mu twarz urywając szczękę i rozrywając ciemię, ale nie zniszczyła mózgu na tyle aby zabić go ostatecznie. Bolt nie czekał na wynik. Jego wzrok już skierował się na następnego wroga.

Test:
Test Alana na zadane obrażenia [+1 opis]. Wynik 136.
Test "biegacza" na obronę. Wynik 11.
"Biegacz" traci 12 pkt zdrowia.

Tym razem nie było mowy o błędzie, czy zwykłym pechu. Czaszka celu dosłownie eksplodowała rozsadzona siłą pocisku. W tym czasie podniósł się już pierwszy trafiony. Z jego głowy strumieniami lała się krew, ale to mu chyba nawet nie przeszkadzało. Sprintem pobiegł za prawy róg zabudowań zostawiając po sobie krwisty ślad.
Między najemnikami nie było większej współpracy. Kyle wcześniej zajął miejsce przy najbliższym drzewie tuż na lewo od ich pierwotnej pozycji. Z tego miejsca miał jakieś 80 może 100 jardów do drzwi restauracji. Ze swej pozycji widział dobrze, że biegacze po lewej zainteresowali się hałasem. Nie samym strzałem oczywiście, ten był słabo słyszalny, ale rumor jaki wytworzył upadający pierwszy cel wyraźnie przykuł ich uwagę. Poruszały się nerwowo, pociągały nosami niczym psy tropiące i od czasu do czasu porykiwały po swojemu. Zza budynku pojawiły się kolejne dwie sztuki, które podbiegły do swych pobratymców. Robiło się tłoczno.
Nicole spojrzała na Alan'a, później na Aito.
-Nie do końca o to mi chodziło, ale... wasza sprawa...

***

Jackey nie wiele się zastanawiał. Nawet nie wyglądało na to by dramatyczna scena zrobiła na nim większe wrażenie. Pędem ruszył na południe. Kiedy dotarł do ścieżki obejrzał się za siebie. Widząc, że nic ani nikt go nie goni pobiegł dalej. Droga nie była trudna. Nawet nie zmęczył się jakoś bardzo. Im dalej kierował się na południe tym las stawał się rzadszy momentami odsłaniając mniejsze i większe polany. Ciężko mu było powiedzieć jak długą trasę pokonał, ale no oko mogła to być jakaś mila może półtorej. W końcu znalazł się na bardziej rolniczych terenach. Dokładnie rzecz ujmując wychodząc z lasu wszedł wprost na jakieś zarośnięte bujną trawą pastwisko. Tam już z daleka zobaczył stodołę.

ohikk8.jpg

Problem był jednak jeden. Nielsen zauważył obok niej jakiś ruch. Schylił się by trawa go lepiej zasłoniła. Przyglądał się. Po chwili zobaczył jak dwaj biegacze wyłaniają się szybko zza stodoły. Biegły za jakimś lisem. Zwierze próbowało uciekać i pewnie by mu się to udało gdyby nie trzeci zombie, który wyskoczył z drugiej strony budynku i dorwał zwierzaka. Tuż obok drzwi zakotłowało się. Pisk rozrywanego na strzępy zwierzęcia przeszył ciszę. Zombiaki były zajęte jedzeniem, ale robiły to tuż przed jedynym widocznym wejściem.

***

-Jacke! - urządzenie znów "przemówiło"
-Wszystko ok. Miałem problem z samochodem. Stoję na Rockland Road. Zaraz jadę ich odebrać. Spoko. Bez odbioru.
Mężczyzna postąpił tak jak poinstruował go Raylan. Gdy Givens przedstawił się Jacke widocznie rozluźnił się.
Aaa! Wolny!? Hahaha! Przestraszyłem się facet wiesz? Nie na żarty. Od dawna nie mieliśmy tutaj w okolicy kanibali, ale ostatnio podobno znowu się pojawili. Jakoś wczoraj wieczorem mieliśmy pierwsze doniesienia. Masakra jednym słowem. Słuchaj skoro jesteś jednym z nas to może chcesz się zabrać do Stockbridge? Mamy tam swoją osadę. Skromnie bo skromnie, ale zawsze za murem, bez zombiaków. Nawet piwo mamy. Co? Ja muszę tylko odebrać dwóch ludzi i jedziemy.
Słysząc, że ma do czynienia z wolnym, Jacke stał się od razu wyjątkowo przyjazny. Nawet żartował, że zawsze bardzo bał się kanibali bo wie, że ze swoją wagą może być dla nich łakomym kąskiem. Gdy już spakował swe narzędzia i inne rzeczy do samochodu spojrzał znów na Raylan'a:
-No to co?
 

Caleb

VIP
VIP
Dołączył
3 Maj 2007
Posty
8 989
Punkty reakcji
206
Kyle pokiwał tylko z dezaprobatą głową. Nie było już mowy o podchodach. Chociaż nie stali od zawietrznej, paru umarlaków nie będzie miało problemu z wyczuciem ich czwórki. Tym samym jak najszybciej otworzył ogień do nadciągającej dwójki. Jedynie sekundę poświęcił, aby stonować drżące ruchy ręki i był już gotów. Celował w głowę, jednocześnie lekko zaciskając zęby i wycofując się do tyłu. Liczył, że stłumione strzały zaskoczą wroga i przez kilka sekund prymitywne stwory nie ogarną, skąd te pochodzą. Tymczasem Devenau cały czas wycofywał się, aby mieć szansę pełnego odwrotu, gdy sytuacja stanie się zbyt gorąca.
 

bati999

Macierz Diagonalna
Dołączył
13 Październik 2008
Posty
2 211
Punkty reakcji
18
Wiek
26
Miasto
Tarnobrzeg
- Biedny lisek... - Mruknął ledwo słyszalnie pod nosem. - Ale zaraz będzie po nich... -
Jacky po cichu ściągnął z pleców karabin. Wyrwał kilka źdźbeł trawy i małych kamieni, przetarł glebę, aby nie było na niej żadnych innych rzeczy oprócz czarnej ziemi. Za pomocą wcześniej zebranych rzeczy ustawił plan, w jakim aktualnie się znajdował.
- Dobra Jacky... Zrobisz tak. Zbliżysz się i poczekasz na odpowiedni moment. To jest wtedy, kiedy wszyscy ustawią się w idealnej do strzału pozycji. - Mówił do siebie w myślach, układając strategię. - Wtedy oprzesz się na kolanie i powybijasz w pizdu wszystkich! -
Przeczołgał się kilka metrów, praktycznie do końca pastwiska, jednak ukrył się dobrze, aby dalej go nie zauważono. Cisza również wchodziła w grę.
- Teraz trudniejsza część, Nielsen... Ustal trajektorię... - Po czym zaczął pisać zrozumiałe tylko dla siebie obliczenia fizyczne, które chciał wykorzystać w praktyce. A mianowicie ustawić karabin pod idealnym kątem, ustalić prędkość oddania strzałów i przypuszczalny czas reakcji biegaczy. Zajęło mu to jakąś minutę, gdyż za dawnych czasów szkolnych rozwiązywał sporo takich zadań. Nie wierzył jednak, że znajdzie kiedyś takie zastosowanie w praktyce.
- Szybko, bo skończą jeść! -
Wtedy odbił się od podłoża jak sprężyna. Ustawił się idealnie, odmierzył kąt. Pociągnął spust. Płomień rozciągnął się na kilka centymetrów z lufy, a po nim wyleciał nabój pędzący wprost na pierwszego biegacza. Kilka milisekund później, kolejne odmierzenie, strzał. Następny nabój niemalże dogonił poprzednika trafiając zombie prosto w głowę. Za nim pobiegł trzeci, mierząc w ostatniego już umarlaka. Głośny rozprysk, cichy jęk i padnięcie na ziemie bezwładnie jak pióro. 3 idealnie wymierzone strzały, oddane w mniej niż sekundę, trafiły 3 cele, odrzucając Jack'a za każdym razem, gdy oddawał strzał. Nie było mowy o porażce.
Było jedno ale - Jacky wiedział, że jego umiejętności strzeleckie najlepsze na świecie nie są, jednak przy swoich obliczeniach przeważnie dodawał sobie umiejętności i szansy na oddanie perfekcyjnego strzału.
Teraz wystarczyło podbiec do stodoły, wpakować się do auta, znaleźć mapę i odjechać z piskiem opon - przynajmniej taki był plan.
 

Haren

Nowicjusz
Dołączył
8 Grudzień 2009
Posty
492
Punkty reakcji
3
Wiek
29
Miasto
Kraków
Bolt był bliski bardzo nieprofesjonalnemu przekleństwu, ale stłamsił je w zarodku i bez słowa przeniósł celownik na pozostałych nieprzyjaciół. Mimo, iż cel był ruchomy, odległość była śmiesznie niska i Bolt był pewien trafienia. Co mu się stało podczas pierwszego strzału? Nie wiedział. Nie było zresztą na to czasu. Namierzył szybko jednego z trupów i strzelił, przeładowując od razu. Kątem oka zobaczył, co robi Kyle i rzucił mu szybko - Nie wycofuj się, jeszcze to wygramy. - Znowu szybkie celowanie. W celowniku głowa przeciwnika. Dokładnie... Jak to nazywali na szkoleniu? Właśnie, Supraorbital foramen, niewielki otwór powyżej oczodołu, gwarantujący przy trafieniu z przodu penetrację doczaszkową nawet pociskiem 9mm Para z odległości 15 metrów, nie mówiąc o .338 Lapua. Strzał. Przeładowanie. Magazynek pusty. Jeden pocisk w komorze. - Kyle, do jasnej cholery, zostań na pozycji! - Głośny szept do kolegi. Ustawienie linii oko-celownik-głowa celu. Strzał. Magazynek wypada z broni, natychmiast lądując w jednej z kieszeni kamizelki taktycznej. Kolejny ją opuszcza, wsuwając się gładko pod komorę zamkową. Ruch rygla. Pocisk w lufie. "Bolt" gotów do strzału.
 

Ismail

Nowicjusz
Dołączył
28 Grudzień 2010
Posty
57
Punkty reakcji
0
Wiek
111
-Nie tak to miało wyglądać- pomyślał Aito -Wszystko przez niesubordynacje Alan'a
Ale nie był to czas na roztrząsanie tego typu spraw, później zamieni z nim słówko, teraz najważniejszym było dostosować się do zaistniałej sytuacji. Aito ściskając oburącz katanę wysunął się ostrożnie do przodu, tak aby zbliżyć się do Kaly'a jednocześnie nie przeszkadzając Alanowi w oddawaniu kolejnych strzałów. Szedł powoli kryjąc się w zaroślach. Mimo że efekt zaskoczenia poszedł się ...., to nie chciał aby przeciwnicy wiedzieli o liczebności i rozmieszczeniu grupy.

Imię i Nazwisko:
Aito Takai

Wiek:
32 lata

Grupa:
Najemnik

Historia:
Były członek Yakuzy oddelegowany do załatwiania "spraw" w USA w imieniu mafii. Pilnował tras przerzutowych do Stanów, uciszał niewygodnych ludzi, handlował z amerykańskimi bossami narkotykowymi. Gdy pojawili się zombi a droga do rodzinnej Japonii została odcięta Aito wiedział że jego bracia mu nie pomogą, że jest zdany tylko na siebie. Zgodnie z życiową zasadą "trzymaj z silnymi", jaką na co dzień stosował, przyłączył się do najemników. Wiedział że wśród dobrze wyszkolonych ludzi miał największe szanse na przeżycie.[/quote]

Charakter:
Aito z natury nie był złym człowiekiem, za młodu wpadł w złe towarzystwo, które ukształtowało jego obecny charakter. Jest indywidualistą na wszystko patrzy przez pryzmat własnej osoby. Nie prowokuje przeciwników i jego lepiej też nie prowokować, gdy ktoś mu się narazi od razu sięga do siłowych rozwiązań.

Atrybuty:
Siła - 2 (+1)
Zręczność - 3 (+1)(+1)
Szybkość - 3 (+2)(+1)
Wytrzymałość - 2
Inteligencja - 2

Charyzma - 1
Negocjacje - 2 (+1)
Orientacja w terenie - 2
Celność - 3 (+1)

Umiejętności:
- Walka bronią białą - Tradycjonalistyczna Yakuza kładła duży nacisk na umiejętność walki kataną, (+1 Zręczność)
- Strzelectwo - Potrafi doskonale posługiwać się bronią krótką, uwielbia używać dwóch pistoletów (+1 celność)
- Interesy - Prowadził "rozmowy handlowe" z różnymi wpływowymi ludźmi (+1 negocjacje)
- Sprinter - Potrafi bardzo szybko biegać (+1 Szybkość)

Broń:
- Katana* (0,5 Obrażenia) - jednoręczna
- Pistolet Kel-Tec PMR 30 (pełny magazynek 30 naboje)(1,5 Obrażenia) - jednoręczna

Pancerz/Ubiór: (1 obrony)
-Stopy: Buty skórzane (+ 0,2 obrony)
-Nogi: Spodnie skórzane (+ 0,3 obrony)
-Korpus: Skórzana kurtka (+0,5 obrony)
-Rękawiczki: brak brak odzieży
-Głowa: brak odzieży

Ekwipunek:
- Manierka z wodą (1 litr)
- 1/2 bochenka chleba
- Gruba żyłka (15 metrów)
- Mała apteczka (bandaż, woda utleniona, 3 plastry)
- Zapasowy magazynek (30 naboje)
- Zapasowy magazynek (30 naboje)
- Paczka medykamentów (2 fiolki antybiotyku, 4 tabletki przeciwbólowe)
- Kompas
 

Codreanu

Zaściankowiec
Dołączył
22 Luty 2009
Posty
1 875
Punkty reakcji
3
Wiek
38
Miasto
znienacka :)
Raylan chwilę się zastanawiał, facet przy samochodzie nie wydawał się podejrzany. Postanowił się z nim zabrać.
Przyda się uzupełnić zapasy w osadzie - pomyślał Raylan.
- Ok odpowiedział Raylan mogę z tobą jechać. Daleko macie do tej osady? W ogóle jak się wam udało tutaj przetrwać.
Pełno tu zombiaków i kanibali.
Po wypowiedzeniu tego zdania Raylan zbliżył się do nieznajomego.
Mam jeszcze jedno pytanie:
-Skąd macie to policyjne radio?

[Raylan mimo, że poszedł z nieznajomym, postanowił być czujnym, jednak w tych czasach nie można ufać nikomu]

Wiek:
30 lat

Grupa:
Wolny

Historia:
Raylan podczas spokojnych czasów przez epidemią zombie pracował w policji miał szczęśliwą rodzinę, żonę i dwie córeczki, uważał, że był spełnionym człowiekiem. Wszystko skończyło się wtedy gdy hordy zombie napadły jego rodzinny dom podczas jego nieobecności, gdy wrócił do domu zastał zgliszcza, w amoku zaczął zabijać każdego zombiaka, którego spotkał na swojej drodze. W końcu uznawszy to za bezsensowne bo armia zombich wydawała się nieprzebrana, Raylan ruszył w świat, wir historii zaprowadził go w pobliże Atlanty.

Charakter:
Raylan jest człowiekiem praworządnym, cechuje go przywiązanie do prawa, chociaż ma tendencje do samorzutnego wymierzania sprawiedliwości. Uważa, że w tych trudnych czasach, ktoś musi być jednocześnie sędzią, prokuratorem i katem.
Nie znosi on wszelkiej maści ludzi, którzy czerpią profity na ludzkiej tragedii a o takich nietrudno w dzisiajszych czasach. Dla takich ludzi jest przewidziana jedna kara kula w łeb.

Atrybuty:
Siła - 2 (+1)
Zręczność - 2 (+1)
Szybkość - 3
Wytrzymałość - 2 (+1)
Inteligencja - 3

Charyzma - 2 (+1)
Technika – 2 (+1)
Orientacja w terenie - 1
Celność - 3 (+2)

Umiejętności:
- Dowódca - Raylan w czasach pracy w policji dowodził ludźmi (+1 charyzma)
- Snajper - cechuje go doskonała celność i znajomość broni palnej. (+ 1 celność)
- Pirotechnik - doskonale orientuje się w różnej maści materiałach wybuchowych (+1 technika)
- Refleks - wiele lat pracy w niebezpiecznych dzielnicach wyostrzyło zmysły Raylana (+1 zręczność)

Broń:
- Pistolet Smith & Wesson ( +1,5 obrażenia)

- duży nóż myśliwski (+0,2 obrażenia)
Pancerz/Ubiór:
-Stopy: Buty skórzane (+ 0,2 obrony)
-Nogi: Spodnie jeansowe (+ 0,2 obrony)
-Korpus: Skórzana kurtka (+0,5 obrony)
-Rękawiczki: skórzane rękawiczki
-Głowa: kowbojski kapelusz

Ekwipunek:
- Piersiówka whisky (0,3 l)
- Suszona wołowina x5
- Mała apteczka (bandaż, woda utleniona, 3 plastry)
- Zapasowy magazynek (10 naboi)
- Zapasowy magazynek (10 naboi)
- Apteczka - środki przeciwbólowe x2 + 2x antybiotyk bandaż plastry
- Zapasowy magazynek (10 naboi)
- Manierka z wodą (0,5 l)
 
Status
Zamknięty.
Do góry