A ja to widze tak, ze kiedys rock byl promowany wlasnie dzieki tym ludziom, ktorzy umieli zrobic wokol siebie zamieszanie. Byli jakby twarza tej muzyki, przez swoja ekstrawagancje, niecodzienny image, ponadprzecietna zdolnosc do zbierania wokol siebie tlumow. Krotko mowiac bylo co promowac, oplacalo sie to. Dzis rock nie ma wyrazistego lidera, tej 'zlej' i 'zbuntowanej' supergwiazdy, stal sie anonimowy, przez co duzo mniej atrakcyjny do promowania.